K i l k a o s o b i s t y c
h p
r z e m y ś l e ń .
Rzadko gościliśmy w naszym prywatnym, skromnym mieszkaniu dostojnych
gości. Nie mieszkaliśmy w pałacu, nigdy nie było nas stać na luksusy, a
największą troską było
wychowanie
dzieci. Jeśli ktoś z ważnych gości szkoły czy jakiś dziennikarz przyjeżdżał do
naszego grodu na spotkanie ze mną - rozmowę odbywaliśmy w którejś z
sympatycznych kawiarni lub w szkolnym Klubie Neptuna. Długoletni przyjaciele
mieli oczywiście zawsze wstęp wolny i lampkę słodkiego wina /tylko takie
preferowaliśmy z żoną w ramach rzadkich okazjonalnych degustacji/.
Tymczasem warszawski pisarz zupełnie nas zaskoczył ; przyjechał dzień
wcześniej, zameldował się w hotelu ‘Piast’ i stąd ruszył na poszukiwanie śladów
mojej pracy, trafiając prosto do Muzeum Morskiego w ‘Czwórce’. Jak przyznał
póżniej w rozmowie przy domowej kawie, torcie i lampce wina - zrobiło na nim
piorunujące wrażenie ; nie spodziewał się spotkać w prowincjonalnym, oddalonym
o setki kilometrów od Wybrzeża mieście tak bogatego skarbca Neptuna. Ponieważ
była to sobota, nie zdążył już odwiedzić szkoły nr 8.
A szkoda, bo tam zdziwienie pisarza byłoby jeszcze większe …
Dlatego też pisząc pean na moją cześć nie wspomina o perle w koronie
grodu nad Bobrem, jaką była w tym czasie ‘moja’ Tysiąclatka. Ten mankament
uzupełnili szybko inni
dziennikarze.
nie wyłączając czasopism ogólnopolskich.
Tymczasem przemiły gawędziarz, gość z Warszawy, z hotelu poprosił
telefonicznie o możliwość spotkania w domowych pieleszach, w rodzinnej atmosferze i uzyskanie materiału
ilustracyjnego do eseju literackiego, który miał być celem ekspedycji. Żona
była w takich sytuacjach zawsze niezawodnym mistrzem ceremonii, tworzyła
wspaniałą atmosferę rozbrajającym uśmiechem, żywym słowem, życzliwością, otwartością,
pogodą ducha. Imponowała kobiecą urodą, dyskretną elegancją, poczuciem humoru.
Długa i wielowątkowa konwersacja przeciągnęła się do wieczora.
Wielka Powszechna Encyklopedia PWN poświęca pisarzowi następujący akapit:
Strumph
Wojtkiewicz Stanisław, ur. 21. VI. 1898 w Warszawie, powieściopisarz,
publicysta i tłumacz, od 1939 oficer prasowy naczelnego dowództwa armii
polskiej, m.in. w ZSRR, Palestynie i Anglii, 1945 powrócił do kraju.
Dokumentalne powieści historyczno - biograficzne, m.in. ‘Generał Komuny’
/1950/, ‘Sierakowski’ /1954/, ‘Traugutt’ /1957/, prace hist. ’Powstanie
styczniowe’ /1963/, ‘Książka szła za emigrantem’ /1963/, powieści, szkice i
wspomnienia z II wojny światowej, m.in. ‘Gwiazda Władysława Sikorskiego /1946/,
‘Sikorski i
jego żołnierze’ /1946/, ‘Agent Nr 1’ /1959/, ‘Wbrew rozkazowi’ /1959/,
‘Tiergarten’, /1966/, przekłady z literatury rosyjskiej /Puszkin, Gorki,
Erenburg i inni/.
---ooo0ooo---
Można zasadnie chlubić się taką znajomością / przyjaźń to chyba
nieuzasadnione, pełne pychy przeświadczenie .../. Ktoś wypowiedział trafną myśl
;
‘Czas jest nieubłaganym sędzią ; orzeka, kogo czeka nieśmiertelność, a
kogo zapomnienie.’
Myślę, że wielkiego pisarza, którym bez wątpienia był Stanisław
Strumph Wojtkiewicz czeka pośmiertna
sława i nie dlatego bynajmniej, że był odkrywcą zasług
mojej jednej
czy drugiej szkoły. Składam mu hołd za
pracowitość, talent literacki, wielki
patriotyzm i
wierność głoszonym i uznawanym przez siebie ideałom do ostatnich chwil
życia. A są
to wartości przez wielu pogardzane i zapomniane w życiowej codzienności;
---ooo0ooo--
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz