piątek, 28 lutego 2014

KILKA OSOBISTYCH PRZEMYŚLEŃ

K i l k a    o s o b i s t y c h    p  r z e m y ś l e ń .
Rzadko gościliśmy w naszym prywatnym, skromnym mieszkaniu dostojnych gości. Nie mieszkaliśmy w pałacu, nigdy nie było nas stać na luksusy, a największą troską było
wychowanie dzieci. Jeśli ktoś z ważnych gości szkoły czy jakiś dziennikarz przyjeżdżał do naszego grodu na spotkanie ze mną - rozmowę odbywaliśmy w którejś z sympatycznych kawiarni lub w szkolnym Klubie Neptuna. Długoletni przyjaciele mieli oczywiście zawsze wstęp wolny i lampkę słodkiego wina /tylko takie preferowaliśmy z żoną w ramach rzadkich okazjonalnych degustacji/.
Tymczasem warszawski pisarz zupełnie nas zaskoczył ; przyjechał dzień wcześniej, zameldował się w hotelu ‘Piast’ i stąd ruszył na poszukiwanie śladów mojej pracy, trafiając prosto do Muzeum Morskiego w ‘Czwórce’. Jak przyznał póżniej w rozmowie przy domowej kawie, torcie i lampce wina - zrobiło na nim piorunujące wrażenie ; nie spodziewał się spotkać w prowincjonalnym, oddalonym o setki kilometrów od Wybrzeża mieście tak bogatego skarbca Neptuna. Ponieważ była to sobota, nie zdążył już odwiedzić szkoły nr 8.
A szkoda, bo tam zdziwienie pisarza byłoby jeszcze większe …
Dlatego też pisząc pean na moją cześć nie wspomina o perle w koronie grodu nad Bobrem, jaką była w tym czasie ‘moja’ Tysiąclatka. Ten mankament uzupełnili szybko inni
dziennikarze. nie wyłączając czasopism ogólnopolskich.
Tymczasem przemiły gawędziarz, gość z Warszawy, z hotelu poprosił telefonicznie o możliwość spotkania w domowych pieleszach, w  rodzinnej atmosferze i uzyskanie materiału ilustracyjnego do eseju literackiego, który miał być celem ekspedycji. Żona była w takich sytuacjach zawsze niezawodnym mistrzem ceremonii, tworzyła wspaniałą atmosferę rozbrajającym uśmiechem, żywym słowem, życzliwością, otwartością, pogodą ducha. Imponowała kobiecą urodą, dyskretną elegancją, poczuciem humoru. Długa i wielowątkowa konwersacja przeciągnęła się do wieczora.
Wielka Powszechna Encyklopedia PWN poświęca pisarzowi następujący akapit:
Strumph Wojtkiewicz Stanisław, ur. 21. VI. 1898 w Warszawie, powieściopisarz, publicysta i tłumacz, od 1939 oficer prasowy naczelnego dowództwa armii polskiej, m.in. w ZSRR, Palestynie i Anglii, 1945 powrócił do kraju. Dokumentalne powieści historyczno - biograficzne, m.in. ‘Generał Komuny’ /1950/, ‘Sierakowski’ /1954/, ‘Traugutt’ /1957/, prace hist. ’Powstanie styczniowe’ /1963/, ‘Książka szła za emigrantem’ /1963/, powieści, szkice i wspomnienia z II wojny światowej, m.in. ‘Gwiazda Władysława Sikorskiego /1946/,
‘Sikorski i jego żołnierze’ /1946/, ‘Agent Nr 1’ /1959/, ‘Wbrew rozkazowi’ /1959/, ‘Tiergarten’, /1966/, przekłady z literatury rosyjskiej /Puszkin, Gorki, Erenburg i inni/.
---ooo0ooo---
Można zasadnie chlubić się taką znajomością / przyjaźń to chyba nieuzasadnione, pełne pychy przeświadczenie .../. Ktoś wypowiedział trafną myśl ;
‘Czas jest nieubłaganym sędzią ; orzeka, kogo czeka nieśmiertelność, a kogo zapomnienie.’
Myślę, że wielkiego pisarza, którym bez wątpienia był Stanisław Strumph  Wojtkiewicz czeka pośmiertna sława i nie dlatego bynajmniej, że był odkrywcą zasług
mojej jednej czy drugiej szkoły. Składam  mu hołd za pracowitość, talent literacki, wielki
patriotyzm i wierność głoszonym i uznawanym przez siebie ideałom do ostatnich chwil
życia. A są to wartości przez wielu pogardzane i zapomniane w życiowej codzienności;
---ooo0ooo--


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz