Portret węgierskiego artysty |
Napisano o nim dużo i pięknie, mądrze i serdecznie, z pasją i autentycznym podziwem. Tak jak na to zasługuje człowiek, który chlubi się przynależnością do dwóch krajów ojczystych: Węgier i Polski, dwu bratnich narodów złączonych od wieków więzami przyjaźni. To piewca ich urody, wielki artysta i człowiek czynu. Trudno rozdzielić te pojęcia i rozdziały obfitej, dynamicznej w swojej strukturze biografii. Trudno precyzyjnie wymierzyć skalę zasług dla węgierskiej i polskiej kultury.
Tibor Csorba urodził się 15 marca
1906 roku w Szepesvaralja na Węgrzech. Studia malarskie ukończył w Budapeszcie
/1929 r./ , studiował także w Paryżu i Londynie. W 1936 r. przyjechał do Polski
i związał na stałe losy z naszym krajem. W jego życiorysie pomija się z reguły
okres mroków okupacji niemieckiej, kiedy pożoga wojny niszczyła Europę i świat.
Niesłusznie, bo właśnie wówczas rozkwitł wszystkimi barwami patriotyzm i
humanizm jego osobowości. Dlatego też stanowi ona wzór godny naśladownictwa w
pracy wychowawczej szkoły, która chlubi się imieniem Bojowników o Wolność i
Demokrację.
Tak witaliśmy węgierskiego gościa |
Cytat z dokumentu węgierskiego:
„Tibor Csorba, artysta malarz,
profesor nauki rysunków, zamieszkały w Warszawie, został na moją prośbę
oddelegowany we wrześniu 1939 r. z Węgierskiego Ministerstwa Oświaty do Biura
dla Spraw Uchodźctwa, którego byłem kierownikiem ze względu na znajomość języka
polskiego oraz bezwzględne moje zaufanie. Działał w najbliższym moim otoczeniu,
dopóki trwała okupacja niemiecka, a po moim aresztowaniu przez Gestapo /1944
r./ - do końca działał aktywnie w akcji służenia polskim uchodźcom, ich
ratowaniu i ukrywaniu. Był łącznikiem między wszystkimi polsko-węgierskimi oraz
oddzielnie - polskimi cywilnymi i wojskowymi organizacjami, które służyły
socjalno-kulturalnym i narodowym interesom Polaków za granicą. Był pomocny w
zakładaniu polskich szkół podstawowych, średnich, jak i w umieszczaniu
młodzieży polskiej na węgierskich uniwersytetach i wyższych uczelniach. Był
odważnym i pożytecznym moim współpracownikiem w przerzucaniu przez granicę
Węgier polskich uchodźców, którzy dążyli do dalszych walk. Oczywiście - był też
członkiem wielu tajnych organizacji polskich, które stawiały sobie za cel służenie
narodowym interesom Polski”.
Ten ważny dokument podpisał dr Jozsef Antall, minister w stanie spoczynku, Kawaler Krzyża Komandorskiego z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.
To najpiękniejsza rekomendacja odwagi, poświęcenia, bohaterstwa i
patriotyzmu. Nie trzeba szukać innych słów dla oceny mnogości zasług.
Ale Tibor Csorba z pasją i
odkrywczością godną otwartego umysłu oddaje się pracy naukowej. Pod kierunkiem
profesorów polskich i węgierskich - Juliana Krzyżanowskiego oraz Janosa
Horvath’a i Tibora Gerevich’a pisze rozprawę doktorską pt.’Stefan Batory jako
humanista’ /w języku węgierskim/ oraz szereg esejów o literaturze obydwu
narodów, podręcznik języka węgierskiego dla Polaków, wreszcie - monumentalny
słownik polsko - węgierski. Jest to zatem człowiek o zdumiewająco wszechstronnej i bogatej
osobowości ; utalentowany malarz, znawca historii literatury i sztuki, pisarz
naukowy, tłumacz i poeta. W każdej dziedzinie twórczej osiąga znaczące
rezultaty, zdobywa uznane sukcesy, zaskakuje skalą talentu, odkrywczością spojrzenia,
pracowitością, żywotnością.
Posłużmy się znów cytatami.
„Akwarelista z urodzenia - mistrz
techniki zapomnianej u nas i jakże trudnej - wyznawca z jednej strony Turnera i
Dufy’ego, a z drugiej Fałata (a może i Zaka), pojmuje swe zadanie plastyczne
nie jako nadbudowę, lecz jako portret objawionego sobie żywiołu natury w jej
określonym, geograficznym wyrazie, portret, z którego wszystkie rysy i
zmarszczki są godne obserwacji czułego i współczującego serca, zaś maestrią
techniczną godzi już współczesnego odbiorcę tych dzieł zarówno z poświadczoną
prawdą, jak też niekwestionowaną poetyką akwarel Tibora Csorby….delikatny i
jakże impersonalny dotyk jego pędzla, który prowadzony po wilgotnym papierze
potrafi - jak Dufy czy Turner - zachować granice między miłością własną a
miłością ziemi ….
Będąc osobiście wyznawcą sztuki
‘marzeniowej’ rewolucyjnej i obrazoburczej - nie mogę się przecież oprzeć
urodzie tych akwarel, tak godzących mnie z czarami ojczystej ziemi i tak
afirmujących, dzięki swej materii, jej uroki”.
„Tibor Csorba nie tylko we
współczesnym malarstwie polskim jest samotny, lecz również i w sztuce swego
rodzinnego kraju.
Należy do tego rzędu artystów,
których najgodniej reprezentowali niedawno zmarli dwaj wybitni mistrzowie ;
Jstvan Szonyi i Jeno Elekfy. Dziś już Csorba sam reprezentuje - i to godnie -
klasyczne tradycje węgierskiego malarstwa akwarelowego.
Potrzebni są tacy artyści, których
los obdarzył dwiema ojczyznami, gdyż zainteresowane narody w zwierciadle ich
twórczości lepiej się wzajemnie poznają, a jednocześnie bardziej się do siebie
zbliżają. To zbliżenie, ta siła tworząca syntezę - daleko poza własną jakością
artystyczną - jest jedną wielką nauką płynącą z wartości artyzmu Tibora Csorby.
W jego dorobku życiowym realizuje
się i nasyca nową treścią tradycyjna przyjaźń polsko-węgierska”.
/Prof. dr Lajos Vegvari/
„Mistrzostwo techniczne pozwala
Csorbie obierać dowolny przedmiot przyrody, który przedstawia zależnie od
swojej intencji, za każdym razem w innym ujęciu i w innej technice...Csorba
niczym dobrotliwy wielkolud przechadza się i wodzi uważnym okiem po otaczającej
go przyrodzie, zbiera obrazy z niefrasobliwą przyjemnością, aby z nich uczynić
dar dla nas, dar złożony z czarodziejskich form i kolorów”.
Zakole Narwi akwarela, mal.P. Śliwko |
/Robert Vivieer/
„Artysta zna piękno polskiego
krajobrazu, wiele zakątków przywodzi mu na pamięć rodzinne strony. Wrażenia i
uczucia nakładają się, może dlatego krajobrazy Csorby są pełne liryzmu, ciepła,
to gwałtu i malarskiej pasji”.
/Wojciech Żukrowski/
Udowodniłeś nam Tiborze”.
/Jan Sztaudynger/
Na zakończenie oddajmy głos samemu
artyście, który w jednakowym stopniu posiadł piękno wypowiedzi plastycznej co i
urodę polskiego słowa ;
„Dla mnie Polska stała się drugą
Ojczyzną. Wrosłem w nią, wzbogaciła mnie w głąb, dała mi szerokie horyzonty.
Jako malarz zachwycam się podobieństwem i odrębnością polskiego i węgierskiego
krajobrazu. Utrwalam go od równo trzydziestu lat - techniką akwarelową i inną,
bardzo impulsywnie, wrażeniowo. Jestem artystą zakochanym w życiu. Z
optymistycznego stosunku do życia emanuje pejzaż zdolny do wyniesienia
człowieka ponad zwykłe czyny. Swą miłość do Ziemi pragnę przekazać innym.
Miarą odczuć akwareli jest jej
liryzm. Malarz podkłada barwy - jak poeta słowa - pod muzykę istnienia. Na
ograniczonej przestrzeni - linią, plamą zaprowadza ład. Jego rytm oddaje radość
lub smutek. Istotą akwareli jest wizualność i melodia, które składają się na
jedną całość. Pierwszą fazą w malowaniu jest obserwacja, podpatrywanie. Proces
twórczy rozpoczyna się, gdy pojawia się melodia wynikająca z najgłębszych
wewnętrznych odczuć. Stąd ustawiczna pasja szukania najtrafniejszej formy dla
doznawanych treści.
Interesuje mnie zawsze stosunek
ludzi twórczej pracy do ich otoczenia. Tak powstały moje cykle akwarel
poświęcone Kasprowiczowi, Konopnickiej, Żeromskiemu czy Petofiemu, Csomborowi.
Tropiłem to, co było specyficzne i osobliwe w ich otoczeniu.
Napór hitlerowskiego barbarzyństwa
znalazł swój wyraz skondensowany w martyrologii polskiej. Kazał mi szukać
nowych form, nowej techniki adekwatnie
wyrażającej martyrologię narodu. Przeżywałem wraz z Polakami mękę i nadzieję na
lepszą sprawiedliwszą, piękniejszą przyszłość. Ze wzruszeniem pielgrzyma
odszukałem miejsca, świadectwa ludzkich cierpień wielu narodów, w tym i
węgierskiego, na terenie Polski. Cykl zatytułowany ‘Sacra Polonica’ obejmuje 30
prac malowanych asfaltem z użyciem złotego czy srebrnego tła. Uważam to za mój
wkład w minione 30-lecie. Zrozumiałem, że chodzi przede wszystkim o to - jak
powiedział Norwid - by „wszelkie męczeństwo uniepotrzebniało się na świecie”.
Wspaniały malarz i wspaniały człowiek,
który z pasją historyka i uporem poławiacza pereł zapuszcza się w stare i
malownicze zaułki miasteczek, zanurza w bujną zieleń krajobrazu, z
benedyktyńską cierpliwością śledzi grę świateł na chropowatych, zmurszałych
murach domów, z miłością wrażliwego poety ratując w subtelnych szkicach przeszłość przed
niszczącym działaniem czasu. Rozkochany w pejzażu, oddaje hołd naturze w
mistrzowskich pociągnięciach pędzla, poprzez wrażliwą kreskę i barwną plamę.
Mistrz akwareli i człowiek wielkiego serca, dynamiczny i twórczy, oryginalny,
kipiący pasją tworzenia, pełen temperamentu i subtelności, bogaty duchowo,
szczery, otwarty i bezpośredni - tak najbardziej lapidarnie i obiektywnie można
scharakteryzować bogatą w swojej złożoności osobowość Tibora Csorby.
Przyjacielska gawęda |
Dla uczczenia dostojnego jubileuszu
70-lecia życia artysty i nieprzemijających jego zasług dla polskiej i
węgierskiej kultury narodowej - szkolna galeria sztuki współczesnej została
nazwana imieniem Prof. Dr Tibora Csorby. Mistrz wraz z małżonką wzięli udział w
tej wzruszającej uroczystości.
Nasza spontaniczna i autentyczna
przyjaźń trwała kilkanaście lat. Zachowałem liczne listy, pocztówki i kilka
obrazów, które ofiarował mi w swojej warszawskiej pracowni malarskiej na Starym
Mieście. Bywałem u niego na plenerach malarskich na Węgrzech, dzielił się swoją
miłością do ojczystej ziemi, kiedy pokazywał mnie jej uroki w czasie
samochodowych wojaży wśród malowniczych miasteczek i bajkowego w swojej urodzie
pejzażu. Najpiękniej pachną w krasie słonecznego lata chyba węgierskie łąki. Tę
odurzającą, cudowną woń pamiętam do dzisiaj …
Niestety, wielki Mistrz Akwareli
odszedł już na drugą stronę życia. Bardzo brakuje mi Twojej mądrości i
życzliwości, Kochany Tiborze. Obrazy, które namalowałeś specjalnie dla mnie w
‘mojej’ Puszczy Białowieskiej zdobią mój samotny erem (kiedyś Eden, za życia Danusi).To
rodzaj bezcennej relikwii.
Super tekst, dzięki. Bez wahania polecamy Przedszkole Pomarańczowa Ciuchcia https://pomaranczowa-ciuchcia.pl/. Świetne miejsce, w którym każde dziecko ma szanse rozwinąć swoją wiedzę i umiejętności.
OdpowiedzUsuń