wtorek, 25 lutego 2014

PRZYJAŹŃ Z PISARZEM

S t a n i s  ł a w    S t r u m p h - W o j t k i e w i c z

Cytuję list otrzymany od pisarza kilka dni po jego wizycie w moim mieszkaniu, jeszcze przed ukazaniem się artykułu w druku. Podaje w nim swój warszawski adres i numer domowego telefonu. Już nie pamiętam powodu, dla którego nie byłem w obiecanym czasie w stolicy, chociaż przebywałem tam często, m.in. w redakcji ‘mojego’ pisma ‘Wychowanie’ /później przemianowanego na ‘Oświatę i Wychowanie’/, spotykając się z profesorem Tiborem Csorbą czy Kazimierzem Burżą, - moimi serdecznymi przyjaciółmi. Bywałem nader często przy okazji zaproszeń na spotkania laureatów licznych konkursów, w których brałem udział, przez dwie kolejne kadencje zasiadałem w Krajowej Radzie Postępu Pedagogicznego jako jedyny przedstawiciel Dolnego Śląska. Warszawa nie była więc mi obca ; tutaj zamierzałem studiować /zostałem przyjęty na Uniwersytet Warszawski, ale w końcu wybrałem jednak Kraków/, tutaj też związałem się z Instytutem Badań Pedagogicznych z rekomendacji macierzystej redakcji z nadzieją - zupełnie realną - na napisanie rozprawy doktoranckiej. Niestety, codzienna aktywność zawodowa i społeczna w środowisku oraz rozbudowa budynku szkoły stanęły na przeszkodzie w realizacji ambitnego celu.
Wracam do listu życzliwego i niekonwencjonalnego pisarza. Cytuję pismo /maszynopis/ w całości;
Warszawa, 16 . 10. 72 .
Drogi Panie Pawle,
Artykuł o Panu napisałem i jest przyjęty, pójdzie. Ale Pan zrobił małą dywersję Naczelnemu, nie zjawiając się na zebraniu, a przecież Wojciech Pomykało od dawna walczy o takich, jak Pan, pedagogów z prawdziwego zdarzenia. Poznałem i ja chciałem Pana zobaczyć, skoro mi Pan powiedział o tym, że 15 b. m. spotkamy się w Warszawie.
Niech Pan jakoś naprawi wynikłe nieporozumienie tym bardziej, że nikomu z nas nie brakuje takich czy innych przykrości, nie wyłączając tych, o których się sądzi, że są nietykalni i wszechmocni.
Ściskam dłoń miłej Pańskiej rodzinie, przesyłam serdeczne pozdrowienie. Łączę też kopię artykułu i wyzyskane materiały.
/odręczny autograf/
Stanisław Strumph Wojtkiewicz
Słowackiego 4. m. 8 Warszawa 32
tel. 33 - 24 - 30

Wymieniliśmy ze sobą kilka dalszych listów, które nie zachowały się w domowym archiwum. W czasie aktywnego życia zawodowego napisałem zapewne tysiące maszynopisów i manuskryptów listowych do różnych mniej lub bardziej bliskich mi osób, nie wyłączając ludzi o znanych nazwiskach. To była wyjątkowo efektywna forma realizacji planów i zamierzeń związanych z tworzeniem uniwersalnego modelu szkoły malowanej sercem. W ten sposób idea nierealna stała się słowem i ciałem, czymś trwałym i namacalnym. To był prawdziwy sukces i spełnienie, klucz otwierający ludzkie serca dla działań pro publico bono.
Pisarz wymienił w swoim liście nazwisko profesora Wojciecha Pomykało. Gdzie Warszawa i Bolesławiec ; chyba lata świetlne dzielą te dwa miasta. A jednak w jakiejś mierze ten mądry, starszy ode mnie o wiele lat człowiek był bratnią duszą, nadawaliśmy na tych samych lub zbliżonych falach. Chyba cenił we mnie polot i konsekwencję w działaniu, bo namawiał do pracy etatowej w redakcji ‘Oświaty i Wychowania’. Odbyłem nawet miesięczny  staż kandydacki jako dziennikarz na wakacjach. A jednak nie potrafiłem zrezygnować z miłości do dzieci i szkoły sercem malowanej. Redaktor Naczelny uhonorował mnie członkostwem w Radzie Redakcyjnej, ufundował dla mnie z żoną oraz dla innych swoich przyjaciół i współpracowników 10 - dniową wyprawę kulturalno - wypoczynkową do Moskwy i Leningradu /Petersburga/, dzięki czemu poznaliśmy m.in.: słynne w świecie galerie sztuki - Tretiakowską i Ermitaż, poznając prawdziwy areopag najwybitniejszych naukowców - pedagogów rosyjskich. Zapamiętam do końca moich dni - dwukrotne witanie Nowego Roku w moskiewskiej restauracji ‘Sierebrannyj Bor. wg. czasu rosyjskiego i później - polskiego. I tę rosyjską gościnność. kiedy zapraszano nas na lampkę szampana do sąsiadujących z nami stolików. Piękny czas, piękne wspomnienia, piękni, mądrzy i życzliwi ludzie. Wojciech Pomykało napisał wiele dzieł naukowych i gdyby nie nadmiar w nich rozważań ideologicznych - miałyby w sobie aktualne ponadczasowe treści przydatne każdemu myślącemu człowiekowi od zaraz. Odszedł wraz ze swoją epoką, z którą identyfikował się bez reszty, jak wielu ludzi jemu podobnych. I ta bezwarunkowa - choć nie bezkrytyczna - identyfikacja budzi w moich oczach szacunek, chociaż wybrałem inny światopogląd i inną drogę życia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz