S t a n i
s ł a w S t r u m p h - W o j t k i e w i c z
Cytuję list otrzymany od pisarza kilka dni po jego wizycie w moim
mieszkaniu, jeszcze przed ukazaniem się artykułu w druku. Podaje w nim swój
warszawski adres i numer domowego telefonu. Już nie pamiętam powodu, dla
którego nie byłem w obiecanym czasie w stolicy, chociaż przebywałem tam często,
m.in. w redakcji ‘mojego’ pisma ‘Wychowanie’ /później przemianowanego na
‘Oświatę i Wychowanie’/, spotykając się z profesorem Tiborem Csorbą czy
Kazimierzem Burżą, - moimi serdecznymi przyjaciółmi. Bywałem nader często przy
okazji zaproszeń na spotkania laureatów licznych konkursów, w których brałem
udział, przez dwie kolejne kadencje zasiadałem w Krajowej Radzie Postępu
Pedagogicznego jako jedyny przedstawiciel Dolnego Śląska. Warszawa nie była
więc mi obca ; tutaj zamierzałem studiować /zostałem przyjęty na Uniwersytet
Warszawski, ale w końcu wybrałem jednak Kraków/, tutaj też związałem się z
Instytutem Badań Pedagogicznych z rekomendacji macierzystej redakcji z nadzieją
- zupełnie realną - na napisanie rozprawy doktoranckiej. Niestety, codzienna
aktywność zawodowa i społeczna w środowisku oraz rozbudowa budynku szkoły
stanęły na przeszkodzie w realizacji ambitnego celu.
Wracam do listu życzliwego i niekonwencjonalnego pisarza. Cytuję pismo
/maszynopis/ w całości;
Warszawa, 16
. 10. 72 .
Drogi Panie
Pawle,
Artykuł o Panu napisałem i jest przyjęty, pójdzie. Ale Pan zrobił małą
dywersję Naczelnemu, nie zjawiając się na zebraniu, a przecież Wojciech
Pomykało od dawna walczy o takich, jak Pan, pedagogów z prawdziwego zdarzenia.
Poznałem i ja chciałem Pana zobaczyć, skoro mi Pan powiedział o tym, że 15 b.
m. spotkamy się w Warszawie.
Niech Pan jakoś naprawi wynikłe nieporozumienie tym bardziej, że nikomu z
nas nie brakuje takich czy innych przykrości, nie wyłączając tych, o których
się sądzi, że są nietykalni i wszechmocni.
Ściskam dłoń miłej Pańskiej rodzinie, przesyłam serdeczne pozdrowienie.
Łączę też kopię artykułu i wyzyskane materiały.
/odręczny autograf/
Stanisław
Strumph Wojtkiewicz
Słowackiego
4. m. 8 Warszawa 32
tel. 33 - 24
- 30
Wymieniliśmy ze sobą kilka dalszych listów, które nie zachowały się w
domowym archiwum. W czasie aktywnego życia zawodowego napisałem zapewne tysiące
maszynopisów i manuskryptów listowych do różnych mniej lub bardziej bliskich mi
osób, nie wyłączając ludzi o znanych nazwiskach. To była wyjątkowo efektywna
forma realizacji planów i zamierzeń związanych z tworzeniem uniwersalnego
modelu szkoły malowanej sercem. W ten sposób idea nierealna stała się słowem i
ciałem, czymś trwałym i namacalnym. To był prawdziwy sukces i spełnienie, klucz
otwierający ludzkie serca dla działań pro publico bono.
Pisarz wymienił w swoim liście nazwisko profesora Wojciecha Pomykało.
Gdzie Warszawa i Bolesławiec ; chyba lata świetlne dzielą te dwa miasta. A
jednak w jakiejś mierze ten mądry, starszy ode mnie o wiele lat człowiek był
bratnią duszą, nadawaliśmy na tych samych lub zbliżonych falach. Chyba cenił we
mnie polot i konsekwencję w działaniu, bo namawiał do pracy etatowej w redakcji
‘Oświaty i Wychowania’. Odbyłem nawet miesięczny staż kandydacki jako dziennikarz na
wakacjach. A jednak nie potrafiłem zrezygnować z miłości do dzieci i szkoły
sercem malowanej. Redaktor Naczelny uhonorował mnie członkostwem w Radzie
Redakcyjnej, ufundował dla mnie z żoną oraz dla innych swoich przyjaciół i
współpracowników 10 - dniową wyprawę kulturalno - wypoczynkową do Moskwy i
Leningradu /Petersburga/, dzięki czemu poznaliśmy m.in.: słynne w świecie
galerie sztuki - Tretiakowską i Ermitaż, poznając prawdziwy areopag
najwybitniejszych naukowców - pedagogów rosyjskich. Zapamiętam do końca moich
dni - dwukrotne witanie Nowego Roku w moskiewskiej restauracji ‘Sierebrannyj
Bor. wg. czasu rosyjskiego i później - polskiego. I tę rosyjską gościnność.
kiedy zapraszano nas na lampkę szampana do sąsiadujących z nami stolików.
Piękny czas, piękne wspomnienia, piękni, mądrzy i życzliwi ludzie. Wojciech
Pomykało napisał wiele dzieł naukowych i gdyby nie nadmiar w nich rozważań
ideologicznych - miałyby w sobie aktualne ponadczasowe treści przydatne każdemu
myślącemu człowiekowi od zaraz. Odszedł wraz ze swoją epoką, z którą
identyfikował się bez reszty, jak wielu ludzi jemu podobnych. I ta bezwarunkowa
- choć nie bezkrytyczna - identyfikacja budzi w moich oczach szacunek, chociaż
wybrałem inny światopogląd i inną drogę życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz