środa, 28 września 2016

WYCHOWYWANIE W DUCHU POKOJU

To tytuł artykułu opublikowanego w dwutygodniku “Żołnierz Polski” Wojskowej Jednostki Specjalnej w Doraźnych Siłach Zbrojnych ONZ na Bliskim Wschodzie - nr 15 /145/ z roku 1979. Autor : Lech Lewandowski. Intrygujące skojarzenie faktów : czasopismo wydawane na pustyni i Bolesławiec widziany i opisywany przez warszawskiego dziennikarza. Rzecz o przyjaźni i szacunku dla żołnierskiej służby. Opowieść futurologiczna dla młodych wychowanków szkoły w grodzie nad Bobrem. Ciekawy rozdział w dziedzinie pedagogicznych poszukiwań.

Zacytujmy kilka fragmentów z wielobarwnych wydarzeń.

“Przed Szkołą Podstawową nr 8 im. Bojowników o Wolność i Demokrację w Bolesławcu stoi “Pomnik Żołnierza - Obrońcy Dziecka” - jako symbol pokoju - umieszczono zrywające się do lotu białe gołębie.

Piękne i jakże wymowne jest to dzieło artysty, który uosobił w nim uczucia nas wszystkich, którzy pragniemy, aby dzieci nasze mogły bez przeszkód rozwijać się, dorastać zakładać własne rodziny, aby wojna, to straszliwe przekleństwo ludzi, było im znane jedynie z historii. Tak, wychowanie społeczeństw w duchu pokoju, to także przedstawianie wojny taką - jaką jest naprawdę, wskazywanie na jej bezsens, okrucieństwo po to, aby kolejne pokolenia odrzuciły ją jako środek rozwiązywania problemów. W takim duchu wychowywani są wszyscy młodzi Polacy. Jednym z przykładów może być szkoła w Bolesławcu.

Przebogata jest szkolna Izba Pamięci Narodowej, która - jak powiedział dyrektor mgr Paweł Śliwko - stanowi najlepszy warsztat pracy, kuźnię charakterów jej blisko tysiąca dwustu wychowanków. On to właśnie, znakomity pedagog, a zarazem plastyk, historyk, człowiek o rozległej wiedzy i zainteresowaniach, przez wiele lat zbierał pamiątki do Izby, aby wzbogacić ją o nowe eksponaty, które służą nie tylko jako dokumenty historii, bowiem dzięki nim można w sposób pogłębiony przedstawiać młodzieży obraz ostatniej wojny, heroizm narodu polskiego walczącego o przetrwanie, wolność, a zarazem naocznie udowodnić jej co kryje się za takimi słowami jak faszyzm, martyrologia …

W Izbie Pamięci Narodowej znajduje się również kącik poświęcony służbie naszych żołnierzy PWJS na Bliskim Wschodzie

Izba powstała w styczniu 1974 roku i od tamtej chwili po dzień dzisiejszy znajduje się w ciągłym rozwoju, jako że wciąż przybywa pamiątek, rosną zbiory obrazujące lata okupacji, dzieje walk partyzanckich, narodziny ludowego Wojska Polskiego, walkę Polaków na Zachodzie i nasze współczesne siły zbrojne. Do najcenniejszych eksponatów należy oryginalny sztandar Zgrupowania Partyzanckiego im. “Jeszcze Polska nie zginęła !” oraz sztandar Związku b. Więźniów Politycznych w Bolesławcu wykonany z tkaniny używanej przez hitlerowców do szycia obozowych pasiaków.

W Izbie znajduje się także kolekcja orłów z żołnierskich czapek, przy czym najstarszy z nich pochodzi z czasów powstania styczniowego. Są tu także plakietki z ziemią z pola bitwy pod Lenino /nie tylko, bo aż z 18 pól bitewnych WP - przypisek PS/, mundury z kompletami odznaczeń bojowych bitew II wojny światowej, mundury zdobywców Berlina, listy poczty polowej w trójkątnych kopertach, setki unikalnych dokumentów, fotografii, zaświadczeń, dyplomów i jakże niecodzienny i cenny dziś eksponat … buty. Tak, żołnierskie buty, w których żołnierz I Armii WP chorąży Michał Bigosiński dotarł do stolicy III Rzeszy.

Bezcennej wprost wartości eksponaty zebrano i umieszczono w kąciku obrazującym martyrologię lat okupacji. Są tu szachy wykonane w Oświęcimiu z chleba i starych gazet, listy więźniów z obozu koncentracyjnego, mydło produkowane przez hitlerowców z tłuszczu wytopionego z ludzkich zwłok … /Oznakowane kostki z symbolem literowym RIF - przypisek PS/. Tak, to wstrząsa. Lecz to także uczy czym jest faszyzm, jakie jest jego prawdziwe oblicze i tę wiedzę otrzymują wychowankowie szkoły.

O tym, z jakimi efektami prowadzona jest praca wychowawcza z młodzieżą, może świadczyć między innymi stały kontakt, który utrzymują uczniowie z naszymi “błękitnymi żołnierzami” pełniącymi pokojową służbę na Bliskim Wschodzie. Tej służbie, tym żołnierzom poświęcono wydzielony kącik w Izbie, gdzie znajdują się m.in. listy, proporczyki, a także egzemplarze “pustynnego” “Żołnierza Polskiego”.

A zaczęło się wszystko w 1973 roku, od akcji “Sztandaru Młodych”, w ramach której uczniowie wysłali do naszych żołnierzy kartki z życzeniami świątecznymi. Rozwinęła się ta korespondencja, o czym świadczy choćby list ppłk. Władysława Zuziaka, który w imieniu wszystkich żołnierzy X zmiany PWJS podziękował za kartki i listy stwierdzając, że piękne życzenia uczniów towarzyszą żołnierzom w ich trudnej, odpowiedzialnej służbie, pomagają im wzorowo wypełniać postawione zadania.
Z okazji 35-lecia LWP w szkole gościli członkowie koła ZBoWiD Gdańsk - Nowy Port

Potem były spotkania, w czasie których żołnierze opowiadali o swojej pokojowej służbie, warunkach życia ludności zamieszkującej ten region świata, wyświetlano slajdy, a na pamiątkę żołnierze wpisywali się do szkolnej kroniki. Takimi gośćmi szkoły byli m.in. ppłk.Bernard Albert, barwnie o swoich przeżyciach opowiadali również chor. Ziobro i sierż. Rozmus. A skoro o spotkaniach mowa, to warto podkreślić, że częstymi gośćmi w szkole są kombatanci, którzy opowiadając o swoich losach zapoznają młodzież z historią walki podziemnej, o drogach żołnierza do kraju. Ostatnio z okazji 35-lecia LWP odbyło się spotkanie z członkami koła ZBoWiD Gdańsk - Nowy Port, wśród których obecni byli m.in. prezes pani Stanisława Górnikiewicz oraz komandor Czesław Warchocki, obrońca Westerplatte. Goście przekazali szkolnemu muzeum urnę z ziemią, na którą padły pierwsze hitlerowskie pociski w II wojnie światowej.

O aktywności tutejszej młodzieży, a zarazem jej wielkim poparciu dla sprawy pokoju świadczy list, który wystosowano do sekretarza generalnego ONZ dr Kurta Waldheima z okazji Międzynarodowego Roku Dziecka oraz 60 rocznicy jego urodzin. Wraz z listem przekazany został Kurtowi Waldheimowi specjalny dyplom i medal ‘Primi inter Pares”, który szkoła przyznaje za szczególne zasługi dla sprawy dzieci i wychowania. Sekretarz generalny ONZ odpowiada osobiście na nieliczne tylko listy kierowane do niego z różnych stron świata, jednak to posłanie potraktował w sposób szczególny. W liście do dyrekcji szkoły w Bolesławcu wyraził głębokie zadowolenie z tego wyróżnienia, a jednocześnie przekazał kadrze nauczycielskiej i młodzieży serdeczne pozdrowienia. Do listu Kurt Waldheim dołączył swój portret z dedykacją. /Ten wielki i zasłużony mąż stanu na wniosek bolesławieckiej szkoły nr 8 wkrótce otrzymał “Order Uśmiechu” przyznany przez warszawską kapitułę - przypisek PS/.

Doniosłe znaczenie ma przyjęta przez ONZ polska “Deklaracja o wychowaniu spoołeczeństw w duchu pokoju”, która służy sprawie bezpieczeństwa narodów całego świata. My, Polacy, wiemy nadto dobrze, co to jest wojna i dlatego popieramy wszystkich, którzy nie szczędzą wysiłków, aby świat żył w pokoju i w tym duchu wychowujemy nasze dzieci. Właśnie dlatego w Międzynarodowym Roku Dziecka młodzież bolesławieckiej szkoły wystąpiła do Kapituły Orderu Uśmiechu, aby to międzynarodowe - będące również naszą, polską inicjatywą odznaczenie - przyznać sekretarzowi generalnemu ONZ dr Kurtowi Waldheimowi. Jak czytamy m.in. w uzasadnieniu, to jedyne w świecie odznaczenie przyznawane przez dzieci ich dorosłym przyjaciołom powinien otrzymać właśnie sekretarz ONZ, bowiem ““Jest on prawdziwym przyjacielem i mecenasem dzieci na całym świecie … Stał się uosobieniem człowieka należącego do całej ludzkości, wrażliwego na krzywdę każdego, a zwłaszcza najmłodszych mieszkańców globu ziemskiego …”

Na biurku dyrektora szkoły leży kolejna, pokaźna porcja pocztówek, które zostaną do żołnierzy PWJS na Bliskim Wschodzie. “Drodzy Żołnierze …” - napisała na wstępie uczennica VII klasy Irena Tarnachowicz. - Życzymy Wam wszystkiego najlepszego … Bądźcie wzorowi …”

Wiele jest pięknych i jakże wymownych słów na tych kartkach, wiele jest nazwisk dzieci, które się pod nimi podpisały.

Przez otwarte okno dolatują wesołe śmiechy, urywki zdań - znak,że skończyły się lekcje. Dyrektor też się uśmiecha i nic w tym dziwnego, gdyż jako kawaler Orderu Uśmiechu składał przyrzeczenie : “Przyrzekam być pogodnym i dzieciom radość przynosić”.

PS-krótki mój komentarz. Ani się obejrzałem - i wbrew początkowej koncepcji - przepisałem artykuł red. Lecha Lewandowskiego z “pustynnego” “Żołnierza Polskiego”. Może dlatego, że ożywił on wspomnienia o codziennym życiu mojej autorskiej szkoły, w której uśmiech gościł na co dzień … To był piękny czas w moim długim życiu. Dzięki dzieciom czas wypełniony kolorami tęczy.

W sali Białych Orłów odbywają się lekcje wychowania obywatelskiego i historii

środa, 7 września 2016

ZBIÓR KONSPIRACYJNYCH PIEŚNI HARCERSKICH Z WYBRZEŻA


Życie ludzkie składa się nie tylko z szarej codzienności. Los wplata w nie zaskakujące niespodzianki, mnoży radość i smutek, przenosi i poszerza świadomość. odkrywa nowe horyzonty. Wśród tłumu ludzi znajdujemy wreszcie bezinteresownych przyjaciół - bez początkowej świadomości, że są to wybory na dobre i na złe czasy. Sporo wody upłynęło w Bobrze i Wiśle nim stwierdziłem, że nasze kontakty to coś więcej niż zwyczajna znajomość, że to po prostu przyjaźń. Nadawaliśmy na tej samej fali, słowo wyrażało całą głębię myśli, otwierało nowe karty, wdrażało lub odkrywało nowe obszary bogatego doświadczenia życiowego, materializowało całe bogate obszary minionego czasu. Paradoks tkwi w fakcie, że nigdy nie poznaliśmy się osobiście. Wystarczała obfita korespondencja pozwalająca poznać się wzajemnie i odkryć drobną cząstkę własnych walorów intelektualnych.



To nie tani panegiryk ani laudacja, żadne oczarowanie czy przebiegłe oczekiwanie na wymianę darów, skarbów. To po prostu fascynacja wielowymiarową biografią i ogromną sumą osobistych przeżyć Polaków reprezentujących dwa pozornie różne pokolenia : dzieci wojny /do których należę/ i dorastających do czynu zbrojnego nastoletnich patriotów wychowywanych w patriotycznej gdyńskiej rodzinie. Mowa o lekarzu medycyny ZYGMUNCIE TANASIU, który wybrał piękną służbę Polsce na morzu jako okrętowy lekarz i powiernik treści biografii marynarzy. Ludzie morza to specyficzna elita wybrańców losu - szczerych, otwartych, rzetelnych, pracowitych i odpowiedzialnych. Wszystkie te zalety kumulowały się w osobowości popularnego i wysoko cenionego wśród marynarzy lekarza.


Pierwsze pocztówki z kolorowymi krajobrazami napłynęły z malowniczych portów Ameryki Południowej. Tam prowadziły morskie drogi polskich statków z Polskich Linii Oceanicznych, których załogi łączyły Bolesławiec ze statkami patronackimi “moich” autorskich szkół - “Czwórki” i “Ósemki”. Stopniowo stało się to swoistym rytuałem, dobrym nawykiem, przerywnikiem służby lekarza na statku i pracy pedagogicznej w szkole. Głębia myśli i wymiana ciepłych słów stanowiły wystarczającą nagrodę dla trudu pisania obszernych manuskryptów, w których adresat doszukał się echa Kresów Wschodnich ich autora. Tak, nigdy nie zostawiłem listu czy kartki pocztowej bez odpowiedzi. Z wdzięczności za piękno cudzych myśli, za szczerość i otwartość korespondenta, za wiedzę o szerokim świecie, za udział w morskiej przygodzie.



Panta rhei … Czas płynął. Przed odejściem na wieczną wachtę - w czasie zbliżonym do mojego pożegnania “morskiej” “Ósemki” otrzymałem od mojego Przyjaciela zbiorek pieśni konspiracyjnych Tajnych Hufców Harcerskich w Gdyni z czasów okupacji hitlerowskiej lat 1939 - 1945, który został dedykowany przez skrupulatnego lekarza - badacza ojczystych dziejów, a przede wszystkim gorącego patriotę-Polaka ministrowi E. Kwiatkowskiemu. Wzruszył mnie ten dar do łez, bo we wstępie darczyńca wypisał piękną, serdeczną dedykację, którą cytuję w całości.



“Zacnemu Pedagogowi , Panu mgr Pawłowi Śliwko, krzewicielowi morskich idei wśród bolesławieckiej młodzieży - ten zbiorek pieśni nawiązujący do działalności Tajnego Hufca Harcerzy Armii Krajowej w Gdyni /którego oryginał w 1946 lub 1947 roku wręczyłem inż. Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu, opiekunowi Gdańskiej Chorągwi ZHP/ -


z wyrazami szacunku przesyła Zygmunt Tanaś,pseudonim 

“Przebiegły Ryś” 

Gdynia, 14.10.1991 r.

Dodam tylko, że powojenne harcerstwo skupiało patriotyczne roczniki młodzieży, która została boleśnie doświadczona i nierzadko okaleczona psychicznie przez hitlerowską okupację i szok wojny. Sam należałem w Hajnówce /Szkoła Podstawowa nr 1/ do drużyny ZHP im. Księcia Józefa Poniatowskiego.

Spotkałem się w Bolesławcu - już na emeryturze -z synem Zygmunta Tanasia, wysokiej rangi oficerem pożarnictwa. Wysłuchałem długiej i barwnej opowieści o rodzinnej patriotycznej edukacji i postawie młodego pokolenia Polaków na Wybrzeżu, nad Bałtykiem.



O tajnych spotkaniach, za które groziła śmierć, o szacunku dla tradycji niepodległościowej. A jednak Polska wybiła się na niepodległość. Między innymi dzięki takim cichym bohaterom, jak skromny lekarz znad Bałtyku. To wielka miłość do morza kazała Polakom wybudować nowe miasto - piękną Gdynię, dumę II Rzeczypospolitej. Z wielkiego trudu i mozołu,z wielkiej narodowej miłości narodziła się prawdziwa perła Wybrzeża. Ma w tym wielkim dziele swój udział mój zacny Przyjaciel Zygmunt Tanaś.

Zbiorek pieśni mieści w sobie walor plastyczno-artystyczny : malowane przez autora wizerunki historycznych Orłów, godła Państwa Polskiego od czasów Piastów po współczesność, starannie wycyzelowane i połączone nutami w fachowy sposób, profesjonalnie. Melodię “Orlęta Bałtyckie” zdobi statek żaglowy, pieśń “Gdynia ma też swoje orlęta” ma na okładce wielką kotwicę i harcerską lilijkę. Zawsze o zmroku - to tytuł kolejnego utworu z kompletem nut i dekoracją w postaci trzech wieńców z wkomponowanymi nazwami trzech miejsc walki zbrojnej polskiego żołnierza - Lenino, Warszawa i Monte Cassino.

Następna pieśń nosi tytuł “Na morze, na morze”, a wiodącym symbolem dekoracyjnym jest okrętowe koło ratunkowe z harcerską lilijką i napisem “Czuwaj”. Ostatni mocny akord to utwór zatytułowany “Już w pyle gnije krzyżactwo” z rysunkiem przestrzelonego hitlerowskiego hełmu, złamanego bagnetu, czarnego kruka i dumnie powiewającej na wietrze biało-czerwonej chorągwi.

Czy można piękniej wyrazić swój wielki i szczery patriotyzm?

Zygmunt Tanaś uczynił to w sposób doskonały.