środa, 24 lutego 2016


WSZYSTKIE BARWY MORZA I TĘCZY …


Kaszubskie uroki odkrywane w podróży przez Polskę, radość, którą dzielą się przyjaciele. To przykład dobrej pamięci, odruchu serca, przypomnienia wspólnie spędzonego czasu przy ognisku, gawędzie, zauroczeniu potęgą oceanu czy leśnego strumienia leniwie toczącego swoje wody wśród łanów dojrzewającego zboża. A to Polska właśnie, urodziwa, niepowtarzalna, jedyna, najdroższa. Pocztówka dziś właściwie anonimowa, z podpisem : Dwaj Panowie A. Ileż treści mieści w sobie to jedno rozbudowane zdanie :
“Pozdrowienia z letniej nieplanowanej włóczęgi po zachodnich i północnych rubieżach”. Przyjaciele znad morza nie zapominają o moich morskich pasjach i to jest dla mnie wartość bezcenna. Spóźniony romantyzm ? Precyzyjne zdefiniowanie istoty zjawiska czy procesu ma wtórne znaczenie. Mędrca szkiełko i oko przegrywa z autentyzmem uczuć i doznań. To jeszcze jeden akord w bogatej melodii życia.



WYRÓŻNIENIE SZKOŁY. 
MEDAL Z HELU DLA BOLESŁAWIECKIEJ “8”.

Uchwałą MRN w Helu bolesławiecka Szkoła Podstawowa nr 8 została wyróżniona medalem “600-lecia miasta Hel” za zasługi dla rozwoju tego morskiego grodu. Cenne trofeum zostało przekazane szkole w rocznicę Zwycięstwa - 9 maja. To już 25 kolejne odznaczenie bolesławieckiej placówki oświatowej.

Gdzie Hel, gdzie Bolesławiec, skąd zatem niecodzienne wyróżnienie? Przed gmachem Tysiąclatki wznosi się symboliczny obelisk ku czci bohaterskich żołnierzy Września 1939 r., którzy przez 32 dni bronili ostatniej morskiej reduty Rzeczypospolitej. Na wniosek szkoły jedna z ulic i największy park miejski otrzymały imię Obrońców Helu. W Izbie Pamięci Narodowej spoczywają liczne pamiątki z Wybrzeża, w tym również urna z ziemią pobraną z mogiły poległych na półwyspie bohaterów. Utrzymywane też są żywe kontakty z helskim garnizonem Marynarki Wojennej, niebawem jedna z sal lekcyjnych przekształci się w muzeum poświęcone dziejom walk Polaków na morzach i oceanach świata w czasie ostatniej wojny. To uzasadnia otrzymanie przez szkołę zaszczytnego wyróżnienia.

Przed kilkoma dniami - w ramach obchodów 40-lecia PRL i jubileuszowego roku 20-lecia szkoły - kolejna sala otrzymała imię Kazimierza Burży, uczestnika walk Samodzielnej Grupy Operacyjnej “Polesie” gen. Franciszka Kleeberga, który postać patrioty i ostatniego żołnierza regularnej armii polskiej w tragicznym wrześniu 1939 r. zbliżył bolesławieckiej młodzieży. W ten sposób uhonorowano zasługi wielkiego mecenasa i przyjaciela szkoły, który przybył na wzruszającą patriotyczną uroczystość z Warszawy, z udziałem miejscowych kombatantów. /PS/







OBJĘLI PATRONAT NAD M/S”BOLESŁAWIEC”


Ostatnio patronat nad statkiem przejęło Towarzystwo Miłośników Bolesławca, które powołało odrębną sekcję morską jako filię Ligi Morskiej. Przygotowało już kolejny dar dla załogi : zestaw książek beletrystycznych, regionalnej grafiki i ceramiki. Obok zdobiącego wnętrze jednostki handlowej gobelinu z motywem bolesławieckiego ratusza, będą to dalsze akcenty regionalne.

Delegacja TMB oczekuje na zaproszenie z PŻM, żeby przekazać upominki i zapoznać się z życiem załogi na pokładzie m/s “Bolesławiec”. /PS/

PS. Niestety - sprawy morskie w nikłym stopniu zainteresowały na dłużej działaczy regionalnych, wierna “wilkom morskim” pozostała jedynie młodzież szkolna rywalizujących ze sobą dwóch “morskich” szkół nr 4 i nr 8, które sam stworzyłem i “wyspecjalizowałem” w sferze wychowawczej, koncentrując działania wokół atrakcyjnej dla młodzieży problematyki morskiej. Ta przygoda trwała ponad 30 lat i przyniosła wiele laurów i satysfakcji uczniom, nauczycielom i mnie osobiście. Rozsławiłem także tą drogą imię miasta, a o naszych dokonaniach pedagogicznych wiedziała cała Polska. Echa tych wydarzeń trwają do dzisiaj, zwłaszcza na Wybrzeżu pozbawionym stoczni i potężnego przemysłu stoczniowego. 









KAPITAN Ż. W. TADEUSZ KALICKI MA GŁOS
Gdańsk dnia. 7.o6. 1978



Kochani !

W Gdańsku wylądowaliśmy bez większych przygód, przed godziną dziewiątą. Nie wiemy, jak wyrazić swoją wdzięczność za tak wspaniałą wizytę u Was w pięknym Bolesławcu. Byliśmy podejmowani po królewsku, nie zapomnieliście o żadnym nawet szczególe, aby uprzyjemnić nam te chwile. Jesteśmy ciągle pod wrażeniem spotkania z Wami i bardzo cieszymy się, że mogliśmy się poznać bliżej. Pamiętajcie, że macie w nas oddanych przyjaciół i zawsze będzie nam bardzo miło gościć Was w Gdańsku.

Paweł ! - Twoja szkoła to jest coś ! Wiele człowiek widział już w życiu i ma porównanie. Przy Tobie można nabawić się kompleksów - Twoja żywotność, pomysłowość, talent i smak we wszystkim co robisz, Twoja pracowitość i energia - są godne podziwu. Szczerze gratulujemy Ci tych sukcesów i życzymy wytrwania na dalszej wytyczonej drodze! Danusi życzymy szybkiego i pomyślnego zakończenia studiów.

Serdecznie Was ściskamy i pozdrawiamy, jeszcze raz dziękując !

Marta i Tadeusz


Przyjaźń z Tadeuszem - to jak czarowna baśń z arabskiego zbioru klechd i barwnych opowieści ludów Wschodu i Południa. Pedant o wysokiej kulturze osobistej, mądry człowiek, ekspert w swoim zawodzie, życzliwy ludziom przełożony na statku, ogromny autorytet, życzliwy doradca, człowiek otwarty, pracowity, szczery, z sercem na dłoni. 


POWRÓT DO “PIERWSZEJ MIŁOŚCI …”
W bolesławieckiej “czwórce”
OGROMNE ŻÓŁWIE, KRABY, MUSZLE I PAPUASKI KATAMARAN


Chlubą Szkoły Podstawowej Nr 4 w Bolesławcu /którą sam organizowałem w 1958 r. i kierowałem nią przez 14 lat otwierając miasto na morze - przypisek PS/ jest bogate w eksponaty muzeum morskie - efekt współpracy z załogą statku PLO m/s “Jan Matejko”, a później m/s “A. Grottger”. Statków już nie ma, ale pozostało blisko 3 tysiące bezcennych eksponatów, z których wiele ma wartość historyczną i unikatową.

Zaczęło się wszystko na początku lat sześćdziesiątych, kiedy na morze trafiły pierwsze listy dzieci z Bolesławca, adresowane do marynarzy. Potem z dalekiej Chalny /dawny Pakistan Wschodni/ przywędrował telegram z zaproszeniem na statek. Na spotkanie trzeba było poczekać kilka tygodni, gdyż dziesięciotysięcznik / m/s “Jan Matejko” / miał do pokonania jeszcze kilka tysięcy mil morskich, nim trafił do Gdyni.

Gościna ludzi morza nie miała sobie równych, a spanie w marynarskich kojach stanowiło nie lada atrakcję. Takie spotkania odbywały się później po każdym rejsie, czasem udawało się spędzić na pokładzie statku /stojącym w macierzystym porcie - PS/ kilka tygodni wakacji. Z każdego rejsu wędrowały do szkoły cenne eksponaty z krajów Dalekiego Wschodu, Australii, Japonii, Indonezji, Indii, z Egiptu i basenu Morza Śródziemnego. Najpierw muzeum morskie mieściło się w jednej salce, potem zajęło trzy dalsze sale ekspozycyjne, z trudem mieszczące okazy fauny i flory morskiej - olbrzymie żółwie, wypchane ryby, szczęki z uzębieniem ryb-pił, rozgwiazdy, kraby i imponujące rozmiarami oceaniczne muszle.

Kolekcji rzeźb ludów nadmorskich Azji i Oceanii może pozazdrościć niejedno muzeum profesjonalne, podobnie jak licznych modeli statków i okrętów, a wśród nich oryginalnej łodzi typu katamaran współczesnych Papuasów z Nowej Gwinei. Wydrążono ją w jednym pniu drzewa, a na statek trafiła prosto z oceanu. Nieobecnośc na niej rybaka do dziś pozostaje tajemnicą - być może rozegrała się na niej tragedia w walce z wodnym żywiołem, tak częsta w tamtej strefie geograficznej?

W muzeum są szczątki barku “Otago”, którym dowodził polsko-angielski pisarz i żeglarz Józef Conrad Korzeniowski, a także cenna kolekcja pereł / wśród nich najcenniejsza czarna perła /, azjatyckie ludowe instrumenty muzyczne, oryginalne ubiory tubylców Azji, interesujące naczynia, fragmenty mebli z Egiptu / w tym komplet 4 dekoracyjnych puf i stolik z miedziowym blatem ozdobiony ornamentem z motywami typowymi dla wizerunku faraonów i hieroglificznymi napisami /, kolekcja metalowych, drewnianych i wykonanych w lace posążków faraonów, władców egipskich. Muzeum morskie chlubi się posiadaniem zapewne jedynym w kraju zbiorem znaczków pocztowych i pamiątek ze statków “Djak-Bier” /kto dziś pamięta, że dwa polskie statki - m/s “Djakarta” i m/s “Bolesław Bierut” zostały uwięzione w Kanale Sueskim podczas wojny izraelsko - egipskiej i trwały tam wiele miesięcy połączone burtami i wspólnym losem marynarzy?/.

Każdy eksponat ma pasjonującą historię i pachnie morzem, stąd unikatowość muzeum i jego niecodzienna ekspozycja w głębi kraju, daleko - kilkaset kilometrów od morza. 

I jeszcze ciekawostka. Kiedyś załoga przywiozła dzieciom z Indii żywą małpkę, małego rezusa. Dzieci natychmiast nazwały go Koko i omal nie zagłaskały na śmierć. Niestety, dzikie zwierzątko nie umiało dostosować się do nowych warunków życia i chłodnego klimatu, zaczęło chorować i trzeba było je oddać do zoo w Oliwie. Odtąd żywych prezentów marynarze już nie przywozili. Natomiast za własne oszczędności kupowali dzieła sztuki ludowej, które można w “4” podziwiać do dzisiaj.

/PS/

PS. Jeden z pierwszych dowódców m/s “Jan Matejko” Kapitan Ż. W. Jan Wiśniakowski na wniosek szkoły otrzymał godność Honorowego Obywatela Bolesławca. 

Interesująca jest prekursorska droga ku morzu młodzieży szkolnej z lądowego grodu nad Bobrem. Pasjonaci ukończyli wyższe morskie uczelnie, pomogłem kilku w znalezieniu miejsca w WSM w Gdańsku i Szczecinie. O wszystkim decydowała fama o fenomenie morskiej edukacji i legenda o królestwie Neptuna nad Bobrem. 

Dziesiątki ludzi morza otrzymało z naszej inicjatywy wiele symbolicznych odznaczeń i wyróżnień. Cytowany wyżej Kapitan Tadeusz Kalicki został Kawalerem “Orderem Uśmiechu,” podobnie wielu innych przyjaciół dzieci i szkoły. Wszystkich sympatycznych faktów, wydarzeń i osiągnięć - po wielu latach milczenia - nie da się odtworzyć. A szkoda.

III Szanty nad Odrą
NAJLEPIEJ ŚPIEWAJĄ BOLESŁAWIANIE


Niedawne III spotkanie z piosenką żeglarską “Szanty nad Odrą”, którego gospodarzem była wrocławska szkoła nr 3 im. Generała Mariusza Zaruskiego przyniosła sukces młodzieży Bolesławca.

Wśród blisko 20 zespołów wokalnych i solistów pierwszą lokatę wywalczył zespół “Ra - III” ze szkoły nr 8 w Bolesławcu, który przygotowała opiekunka koła Ligi Morskiej mgr inż. Aldona Świtalska. 8 dziewcząt przy akompaniamencie gitary zaprezentowało rodzime szanty i starą pieśń eskimoską, wyśpiewując cenne nagrody ufundowane przez Kuratorium i Okręgowy Związek Żeglarski : worki żeglarskie, śpiewniki, organki ustne i dyplomy. Prawdziwą gwiazdą piosenki żeglarskiej została Celestyna Górczyńska, która zajęła II miejsce jako solistka, zdobywając jednocześnie trzy nagrody. Wśród młodzieży szkół średnich I lokatę wywalczyła reprezentacja Liceum Ogólnokształcącego z Bolesławca.

Dwa zwycięskie zespoły z grodu nad Bobrem wyjadą latem na Mazury. Poznają uroki żeglowania i wezmą udział w II etapie turnieju piosenek żeglarskich.
/PS/
PS. Z perspektywy czasu, w ćwierć wieku od rozstania się z “Ósemką” wyraźniej widać zasługi i dorobek grona nauczycielskiego. Gratuluję autorce sukcesu, szkolnej koleżance, która nie lubiła wychodzić przed szereg, ale identyfikowała się z pracą i nauczycielskim powołaniem bez reszty, o czym najpełniej i najlepiej świadczą konkretne, ściśle wymierne, wielkie osiągnięcia. Dziękuję i przepraszam, jeśli zbyt skąpo mówiłem o efektywności efektownej i pięknej pracy w krzewieniu wiedzy o morzu i marynistyce pojmowanej najszerzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz