wtorek, 5 sierpnia 2014

REFLEKSJE I UOGÓLNIENIA

Sympatyczna gawęda z prof. Tiborem Csorbą i jego przemiłą żoną prof. Heleną Csorba, ludźmi światowymi, mądrymi, wielkimi autorytetami w świecie sztuki, nauki, kultury i medycyny, a przy tym serdecznymi przyjaciółmi na dobre i na złe. Wspaniałe karty w kronikach szkolnych.
Brzmi to jak zwyczajny slogan, ale to bezsporny fakt, że szkoła jest piękna, kiedy ją kochamy. Zatem tajemnica pełnego sukcesu pedagogicznego tkwi w podjęciu takich kompleksowych działań, które mają konkretnie sprecyzowany cel zgodny z oczekiwaniami szkolnej społeczności, w których uczeń stanowi podmiot, najważniejszy element składowy kompozycji metod, środków, form itd. Pałac i sanktuarium - tak widziałem w przyszłości wizerunek bolesławieckiej Tysiąclatki z numerem 8 w herbowej tarczy. Tę tezę zweryfikowałem empirycznie, o czym świadczyła uroda wnętrza gmachu po rozbudowie i więzi emocjonalne wychowanków ze “swoją” szkołą. Wystarczy wspomnieć, że całe dwa piętra zajmowała unikatowa w skali ogólnopolskiej “Galeria malarstwa i grafiki im.Prof. Dr Tibora Csorby”, legendarnego mecenasa i przyjaciela naszej placówki oświatowej, Węgra z pochodzenia i Polaka z wyboru, człowieka wielu wyjątkowych zasług, zatem dzieci miały bezpośredni dostęp do cennych obrazów, a mimo wszystko żaden z nich nie został uszkodzony. Dlaczego, jak to było możliwe przy stałej obecności w “Ósemce” ponad tysiąca dynamicznych, ruchliwych, skorych do psoty sztubaków? Często słyszałem to pytanie zadawane przez zwiedzających szkołę gości.

To proste i oczywiste. Tłumaczyłem dzieciom, że obrazy stanowią naszą wspólną własność, wspólny dorobek, dumę i chlubę szkoły, swego rodzaju świętość, znamy ich twórców, nierzadko znanych i sławnych artystów, którzy zauroczeni szkołą i panującą tu atmosferą twórczej pracy - z porywu serca ofiarowali je uczniom, całej szkolnej społeczności. Taka argumentacja zwyczajnie trafiała do świadomości młodzieży, która identyfikowała się ze szkołą, jej pracą, dorobkiem, swoimi nauczycielami i wychowawcami.

Nacisk położony na ciekawą, wszechstronną i atrakcyjną dla dzieci pracę wychowawczą przynosił niewiarygodne efekty, nierzadko zaskakiwał i zdumiewał.Liczyła się i była w wysokiej cenie spontaniczność, inwencja twórcza, nawet improwizacja wynikająca z konkretnej sytuacji, kumulacja zainteresowań na danym problemie, zbiorowa chęć szukania optymalnego rozwiązania. W klasach najmłodszych nauka łączyła się z zabawą, starsi uczniowie trafnie podejmowali trudniejszy wysiłek intelektualny związany z rytmem codziennej pracy szkoły.

Nie można umniejszać zasług całego grona pedagogicznego, kręgu wspaniałych nierzadko wychowawców /w zdecydowanej większości kobiet/, którzy oddali młodym ludziom całe serce i własny talent pedagogiczny, akceptując bez zastrzeżeń zaproponowany przeze mnie autorski model innowacyjnego i nowatorskiego działania. To byli autentyczni pasjonaci, nauczyciele z krwi i kości, oddani wychowankom mistrzowie i doradcy, przewodnicy po bezkresnej krainie wiedzy. To oni pomogli wspólnym wysiłkiem przekształcić anonimową placówkę oświatową w oryginalną i znaną w całej Polsce “alma mather boleslaviensis”, którą odwiedził polski Minister Edukacji Narodowej prof. Bolesław Faron w asyście niemieckiej koleżaanki ministerialnej Margot Honecker, a póżniej przybywali tu wszyscy kolejni sternicy polskiego szkolnictwa z Warszawy.

Obecność w bolesławieckiej “Ósemce” zapisał na swoim koncie Minister Obrony Narodowej Admirał Piotr Kołodziejczyk. Dodajmy, że była to pierwsza w dziejach grodu nad Bobrem wizyta “wilka morskiego” tak wysokiej rangi, a zatem wydarzenie na miarę sensacji. Wcześniej jako Dowódca Marynarki Wojennej wręczał mnie na pokładzie ORP “Błyskawica” w Gdyni dedykowany szkole Honorowy Kord Oficerski z wygrawerowanym na klindze uzasadnieniem. Kiedy odchodziłem na emeryturę przysłał serdeczny, bardzo osobisty list i piękny obraz batalistyczny. Zaskakująco sensacyjnym wydarzeniem było przysłanie rządowego samolotu “JAK-40” do Wrocławia i wojskowego autokaru do Bolesławca po 40-osobową delegację naszej szkoły na spotkanie w stolicy z naszym wojskowym mecenasem i przyjacielem oraz Ministrem Edukacji Narodowej prof. Henrykiem Samsonowiczem. Taki niecodzienny epizod - pierwszy w kraju - zapewne już się nie powtórzy. Dlaczego? Po prostu nie ma u steru władzy ludzi na miarę wielkiego polskiego Admirała. Naszego Przyjaciela, człowieka o wielkim sercu, prawego i szlachetnego, mądrego i dobrze służącego Ojczyźnie.

Imponował nam wszystkim, wszyscy Go kochali i podziwiali.

To tylko wyjątkowo cenne, niezapomniane, “sztandarowe” wydarzenia, a podobnych im było zatrzęsienie. Wśród odwiedzających i zwiedzających szkołę, a działo się to niemal każdego dnia, dominowała młodzież i wojskowi /z racji zainteresowania największą i najbogatszą w kraju Izbą Pamięci Narodowej, laureatką wszystkich konkursów i odznaczeń/, których oprowadzali uczniowie-przewodnicy, doskonale zorientowani w charakterze specjalistycznych zbiorów muzealnych, dumni ze swojej roli i sprawowanej funkcji. Zaufanie, swoiście rozumiane partnerstwo, wysoki poziom uspołecznienia, modelowanie postawy obywatelskiej i poczucie odpowiedzialności za wspólne dobro pozwalało na specyficzny rodzaj interakcji personalnej na styku nauczyciel - uczeń, wzajemną tolerancję i uzupełnianie podejmowanych prospołecznych działań oraz ich wzbogacenie poprzez autentyczne osobiste zaangażowanie.To również stanowiło element szkolnego nowatorstwa z wyeksponowaniem rangi i pozycji ucznia.

Reprodukowane fotografie ilustrują wielopłaszczyznowość i wielobarwność szkolnych wydarzeń w przypadkowej kolejności, ale każde z nich mieściło w sobie pierwiastki o dużych walorach wychowawczych, nierzadko głęboko patriotycznych, miało wpływ na modelowanie postaw obywatelskich, altruistycznych. Szerszy komentarz wydaje się zbędnym.

Pułkownik rez. Henryk Wawrzynowicz, legenda Bolesławca. Uczestnik Powstania Wielkopolskiego, Powstania Warszawskiego i pionier Bolesławca od roku 1945. Erudyta i częsty gość w murach "Ósemki".

Sensację wśród zwiedzających budzi Klub Neptuna i morskie eksponaty.

Spotkanie w auli szkolnej - jak zawsze z ważnymi i ciekawymi ludźmi, jak zawsze ze szkolnym bogatym ceremoniałem, uroczyste i ciekawe. Tu wypowiadane słowa stanowią elementarz patriotycznej edukacji młodzieży.


Sympatyczna - jak zawsze - wizyta naszej delegacji w gdyńskiej "Czternastce"



To prawdziwe sanktuarium z ziemią z pól bitewnych polskiego żołnierza i partyzanta. Tu nie da się powtarzać tych samych słów, tu z biegiem czasu odkrywam przed młodymi nowe fakty udokumentowanej historii ojczystego kraju w oparciu o nowe eksponaty i bezcenne pamiątki z przeszłości.

Uroczystość nadania Izbie Pamięci imienia Generała Franciszka Kleeberga

Ważna uroczystość w sanktuarium Izby Pamięci Narodowej z udziałem kombatantów z Jugosławii, byłych partyzantów polskiego batalionu. Wszyscy otrzymują szkole medale "Primi inter Pares". Na pierwszym planie kapitan rez. Jan Kumosz, dowódca batalionu.


Wojskowi to szeroki krąg autentycznych przyjaciół, mecenasów i donatorów naszej Tysiąclatki, ludzi wyjątkowo życzliwych i zaangażowanych. Trudno zliczyć wszystkie spotkania i wspólne uroczystości i przeżycia.



Tłok jak w warszawskim tramwaju, ale to wyjątkowo atrakcyjne miejsce do zwiedzania. 
Jeśli mam chwilę wolnego czasu - z przyjemnością spędzam ją w gronie najmłodszych sztubaków.


Tłok przed Izbą Pamięci, bo dzieci mają zawsze setki pytań i jest to zainteresowanie autentyczne, a nie udawane. Przy partnerskim układzie nauczyciel - wychowanek przynosi to wzbogacenie i utrwalenie wiedzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz