Autorka pracy magisterskiej trafnie akcentuje fakt, że w szkole jednoznacznie eksponowaliśmy fakt akceptacji korczakowskiego modelu “szkoły serca”, bliskiej dzieciom i ich oczekiwaniom. Cytuję opinię piszącej pracę magisterską nauczycielki :
“Dzieci były najważniejsze, dzieci były kochane przez wszystkich w sensie dosłownym. Nad drzwiami parteru umieszczone zostało nawet bardzo korczakowskie hasło :”Uśmiechnij się - jesteś wśród przyjaciół”, a także cytowane już uprzednio zdanie Starego Doktora jako wiodące motto pracy “Ósemki”/honorowane do dziś w nowej placówce oświatowej/. Nauczycielka zauważa /cytuję/ :
“Dyrektor i grono pedagogiczne pozwalali sobie na pełną swobodę działania w zakresie koncepcji pedagogicznych, a opierały się one na poglądach Janusza Korczaka i Owidiusza Decroly’ego”. Dodam, że na poglądach odpowiednio wzbogaconych współczesnym dorobkiem naukowym, poszerzonych własnymi przemyśleniami i doświadczeniem, adekwatnych do postępu psychologii w zakresie układów interpersonalnych /sprzężeń zwrotnych/ i bieżącej analizy kierunków innowacyjności i postępu w sferze metodyki pracy szkolnej,np. wykorzystanie nowoczesnych narzędzi poznawczych ułatwiających uczniom przyswojenie wiedzy.
Autorka pracy trafnie i pięknie definiuje kluczową ideę pedagogiczną w relacjach wychowanek - wychowawca jako partnerstwo polegające na wzajemnym zaufaniu. Cytuję:
“Dziecko miało ufać wychowawcy, ale równocześnie wychowawca powinien móc zaufać dziecku. Wychowankom Korczaka wpajano przekonanie, że “uczciwosć, sprawiedliwość i uczucie powinny rządzić światem. Zaufanie i szczerość były podstawą wzajemnych stosunków”.
Muszę zacytować niejako odkrywczy i charakterystyczny fragment dłuższej wypowiedzi młodej pani magister, która rozszyfrowuje swoisty fenomen optymalnego uspołecznienia wychowanków i czyni to bezbłędnie.
“Te zasady wprowadzano z dużym powodzeniem w Szkole Podstawowej Nr 8. Najlepszym dowodem efektywności pracy wychowawczej był fakt, że żaden przedmiot, który był w szkolnych zbiorach nigdy nie uległ zniszczeniu. Dyrektor mówił dzieciom : w korczakowskiej szkole serca nie ma miejsca na destrukcyjną niechęć, wrogość, nienawisć, niszczenie wspólnego dorobku. To nie jest moja szkoła, ani tylko twoja, to nasza wspólna własność całej szkolnej społeczności. Wszyscy macie niewątpliwy dorobek w kształcie szkoły, w jej osiągnięciach, sławie, urodzie. To jest dla was wartość bezsporna w kategoriach materialnych, hojny dar dla przyszłości.
Tutaj każdy eksponat był zawsze do dyspozycji dzieci, jednak był to rodzaj umowy pomiędzy dyrektorem Pawłem Śliwko a uczniami tej szkoły. Dzieci wierzyły w te słowa i nie dopuszczały do żadnych zniszczeń”.
Zaskakująca w treści i formie jest przenikliwość i kompetencja autorki wartościowego, pouczającego dzieła, które mimo upływu czasu nie straci ani dziś, ani jutro swojej wartości. To ciekawy dokument dorobku pojedyńczej szkoły, ale dorobku o charakterze unikatowym a zarazem uniwersalnym. Zamiast autooceny - posłużę się dalszym celnym i trafnym cytatem.
“W języku pedagogiki nazywało się to realizacja celów wychowania moralno - społecznego. Nie poprzez słowa, a poprzez sytuacje wychowawcze i praktyczną działalność, poprzez stworzenie okazji do samorealizacji, sprawdzenia się w życiu grupy. Ucząc odpowiedzialności i umiejętności życia w zespole, nie można było zapomnieć o modelowaniu świadomego stosunku do wytworów ludzkiej pracy jako własności społecznej”.
Czytając przebogaty tekst opracowania nierzadko wzrusza mnie przypomnienie pozornie nieistotnych epizodów i bardzo empatyczne podejście do nich wrażliwejj emocjonalnie informatorki, która potrafi wyszukac w nich momenty i treści zasługujące na uwagę i wyczerpujący, rozważny komentarz. Znów sięgnę do cytatów, bo one najpełniej ilustrują istotę rozważań i uogólnionych refleksji.Nauczycielka opisuje szacunek dzieci dla wybitnych dzieł malarskich eksponowanych na korytarzu i zmienianych co dwa tygodnie przez Biuro Wystaw Artystycznych w Jeleniej Górze. Wszystkie trafiły - bez najmniejszego uszczerbku - do twórców, artystów malarzy.Świadczy to - zdaniem autorki - o zrozumieniu idei wzajemnego zaufania, szczerości i odpowiedzialności za swoje czyny w relacjach wychowawca - wychowanek występujących w tej szkole.
“Był to korczakowski wzorzec wychowawczy zmodyfikowany zgodnie z potrzebami czasów. Eksponował uczuciową sferę osobowości, która rodziła w konsekwencji postawy obywatelskie i społeczne motywacje działań młodych ludzi. Hierarchizowano i stopniowo wzmacniano, a przy tym wzbogacano i rozszerzano świat dziecięcych doznań. Modelowano sferę emocjonalną w sposób zaprogramowany i obliczony na długie lata. Była to przecież nieco bardziej nowoczesna korczakowska “szkoła serca”. Przeżyć pozytywnych było tutaj co niemiara: towarzyszyły pasowaniu na ucznia klasy pierwszej, obietnicom zuchowym, przyrzeczeniom harcerskim, dziesiątkom uroczystości, spotkań z ludźmi spoza szkoły, wizytom w fabrykach i instytucjach, kontaktom z rówieśnikami z całej Polski, wycieczkom”.
Pierwszy w Polsce szkolny
folder
Izby Pamięci Narodowej opracowany
przeze mnie i wydrukowany w
lokalnej drukarni.
Projekt okładki – Regina i Lesław Kasprzycki
|
Ta opinia pochodzi z nagrania mojej wypowiedzi, ale nie to jest najważniejsze. Satysfakcjonuje mnie i urzeka subtelne i inteligentne wkomponowanie w tekst imponującej rozprawy racjonalnej argumentacji uzasadniającej przyjęte tezy i kronikarskie dokumenty oraz uporządkowane myślowo konkluzje i wnioski. Efekt? Czyta się książkę z największym zainteresowaniem, chociaz jest to lektura dedykowana w zasadzie nauczycielom.
‘Szkoła chlubiła się także własnym systemem nagród i wyróżnień: medalami “Primi inter Pares”/Pierwszemu między Równymi/, który otrzymywali nie tylko dorośli, ale i uczniowie za specyficzne zasługi /bynajmniej nie za piątki i grzeczne zachowanie/ i “Przyjaciel - Mecenas”, odznakami “Wzorowy Uczeń” /specjalne plakietki z legitymacją dla młodszych i starszych dzieci/, “Miłośnik Morza”, “Ambasador Przyjaźni”, “Absolwent Szkoły”, “Przewodnik po Izbie Pamięci Narodowej”.
Szkoła chciała być szkołą otwartą na wszystko, co mądre, piękne i twórcze, co polskie i patriotyczne. Chciała być szkołą - jak mówił dyrektor Paweł Śliwko - sercem malowaną”/artykuł w “Motywach” nr 1/1979/.
Autorka sięgnęła także do moich danych biograficznych w korelacji z charakterystyką monografii placówki oświatowej, doszukując się zależności między charakterem personalnej osobowości a kierunkami poczynań pedagogicznych, z dużą sympatią odnoszac się do znaczących wydarzeń w mojej biografii, które pozwoliły na modelowanie głównie szerokich działań wychowawczych, ale nie tylko. Może nie zasłużyłem aż na tak pochlebną recenzję, ale przyznaję się do wszystkich wymienionych inicjatyw i przedsięwzięć, które nadały szkole rozgłos ogólnopolski - bez fałszywej skromności. Nie będę ich wymieniał, bo zainteresowany czytelnik bez trudu znajdzie je w moim internetowym blogu, który stanowi niejako uzupełnienie dojrzałej, obiektywnej, bogatej i wszechstronnej pracy magisterskiej Agnieszki Szulc - Jednoróg. Pochlebia mi stwierdzenie, które cytuję :
“Paweł Śliwko to człowiek wielu zainteresowań, nauczyciel. dziennikarz, ale przede wszystkim pasjonat sztuk plastycznych - obok własnej twórczości zajmował się również tworzeniem muzealnych kolekcji i krytyką artystyczną. Był on również aktywny w życiu lokalnej społeczności będąc kilka kadencji radnym Rady Miasta”.
Rzeczywiście przez 30 lat byłem poprzez prasę regionalną/wrocławska “Gazeta Robotnicza” i “Słowo Polskie”/ niemal codziennym kronikarzem dziejów grodu nad Bobrem, publikowałem artykuły w prasie centralnej i czasopismach Wybrzeża, prowadziłem szeroką korespondencję nierzadko z wybitnymi, znanymi ludźmi, np.prof. Tiborem Csorbą’. Tą drogą zdobyłem dla szkoły wielu przyjaciół i mecenasów, dałem jej skrzydła do wysokich lotów. Dowodzi tego autorka przytaczając w swojej pracy kilkadziesiąt moich artykułów, na które się powołuje.
Wspomina o mojej karierze w administracji szkolnej - byłem w wieku 22 lat najmłodszym w kraju wizytatorem oświatowym jako Podinspektor Szkolny w Bolesławcu. Nie odpowiadała mnie praca urzędnika państwowego, chciałem pracować wśród dzieci i dla dzieci, toteż zostałem założycielem i kierownikiem /ówczesne nazewnictwo/ szkoły Nr 4 w Bolesławcu, która weszła do historii miasta jako pionierska placówka oświatowa, która pierwsza w nadbobrzańskim grodzie i powiecie bolesławieckim otrzymała imię Jana Matejki i własny sztandar. Pierwsza w kraju miała prawdziwą pracownię malarską ze sztalugami, pierwsza nawiązała owocne kontakty ze statkiem - imiennikiem m/s ‘Jan Matejko”, pierwsza zorganizowała imponujące 4-izbowe muzeum morskie. Tutaj na wniosek wrocławskiego Kuratorium Oświaty i Wychowania zorganizowałem pierwszy w kraju wakacyjny kurs dla 50 nauczycieli wychowania plastycznego. W tej placówce oświatowej też odcisnąłem trwały ślad swoją obecnością i pracą. Tu powstała moja pierwsza książka metodyczna /praca zbiorowa/ ‘O wychowaniu estetycznym w szkole podstawowej”/ i około 20 artykułów o metodyce wychowania przez sztukę.
Urny z ziemią z pól bitewnych polskich żołnierzy walczących na wschodzie i zachodzie Europy, |
Bardzo życzliwie wspomina autorka pracy dyplomowej moje zasługi i wyróżnienia w nowej szkole Nr 8, w której pracowałem jako dyrektor przez 19 lat, do czasu przejścia na emeryturę. To było swoiste apogeum, szczyt rozmachu wieloorakich inicjatyw i osiągnięć, podejmowanie działań na forum ogólnokrajowym i międzynarodowym. To wszystko wyłuszcza precyzyjnie i w sposób uporządkowany pani magister. Nie zapomina, że pracując równolegle jako dziennikarz byłem redaktorem naczelnym lokalnego pisma “Głos Bolesławca”, przez dwie kadencje reprezentowałem Dolny Śląsk w Krajowej Radzie Postępu Pedagogicznego, kilkanaście lat zasiadałem w Radzie Redakcyjnej resortowego pisma dla nauczycieli “Oświata i Wychowanie” jako jedyny mieszkaniec regionu. Opublikowałem tu kilkadziesiąt artykułow z dziedziny tematyki wychowania, psychologii i pedagogiki.
Za działalność społeczną w czasie obchodów Tysiąclecia Państwa Polskiego otrzymałem Odznakę Tysiąclecia Nr U - 0275. Na wniosek warszawskich kombatantów, żołnierzy Armii gen. Franciszka Kleeberga zostałem odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za zasługi w patriotycznej edukacji młodzieży. Za pracę zawodową w resorcie szkolnictwa wyróżniono mnie Brązowym i Złotym Krzyżem Zasługi oraz 2 razy Medalem Komisji Edukacji Narodowej.
Minister Gospodarki Morskiej nadał mi złotą odznakę i godność “Zasłużonego Pracownika Morza”, a Dyrektor Dolnośląskiego Zjednoczenia Przemysłu Węglowego w Wałbrzychu honorowe tytuły i odznakę “Przodownika Pracy Socjalistycznej” i “Technika Górniczego I stopnia”. Jedno z trzech najwyższych wyróżnień w historii kopalni rudy miedzi przypadło mnie w udziale : godność i tytuł “Honorowy Górnik ZG “Konrad”. Górnicy z górnośląskiej kopalni “Nowy Wirek” odznaczyli mnie Honorową Szpadą Górniczą. W roku 1978 otrzymałem nagrodę główną Klubu Twórczych Nauczycieli za krzewienie idei korczakowskiej. Związek Kombatantów i b. Więźniów Politycznych w 2001 roku wyróżnił mnie odznaką za zasługi dla środowiska kombatanckiego, a Związek Rzemiosła Polskiego Złotym Mdalem im. Jana Kilińskiego.
Otrzymałem też różne odznaczenia marynistyczne, m.in. zaszczytny tytuł “Zasłużonego Nauczyciela i Wychowawcy Młodzieży” - nadany przez młodych marynarzy z Flotylli na Helu i medal 60 - lecia miasta Gdynia. Mogę przyznawać się do do autorstwa i skutecznego tworzenia pedagogicznej koncepcji wychowania morskiego młodzieży, którą opracowałem teoretycznie i zweryfikowałem empirycznie przez prawie 20 lat pracy i kierowania szkołą nr 8 w Bolesławcu.
W roku 1983 w ogólnopolskim plebiscycie zostałem mianowany przez młodzież “Człowiekiem Roku” w ramach poszukiwań tzw.”Sylwetki ‘83” to znaczy osoby, która wyróżniała się zaangażowaniem społecznym i pracą wychowawczą w kręgu ludzi młodych. Legitymację wraz z metalową plakietką oraz podpisem Przewodniczącego Zarządu Głównego ZSMP dr Jerzego Jaskierni, ówczesnego posła na Sejm RP wręczono mnie na uroczystym spotkaniu w Warszawie. Do tych wszystkich faktów i odkryć /nierzadko zapomnianych przeze mnie/ mozolnie dotarła autorka pracy magisterskiej, co świadczy o jej rzetelności, pracowitości i sumienności godnej najwyższej pochwały i uznania.. .
Lesław Kasprzycki prezentuje sztandar
Związku b. Więźniów Politycznych z Bolesławca
wykonany z pasiakowego, więziennego płótna.
|
Uogólniając - można stwierdzić bez cienia przesady, że praca magisterska Pani Agnieszki Szulc - Jednoróg reprezentuje poziom wiedzy, poszukiwań i twórczych dociekań godny wytrawnego naukowca, badacza i odkrywcy, a wyróżnia ją w szczególności inteligencja, elokwencja i erudycja autorki. To dzieło pionierskie w treści i formie, okupione wielkim wysiłkiem intelektualnym i mogące zapoczątkować tworzenie dojrzałej i odkrywczej rozprawy doktorskiej. Imponuje kompleksowość w ujęciu opisywanych zjawisk i procesów, świadoma wybiórczość najważniejszych faktów i ich obiektywizacja, rzetelność i odpowiedzialność za słowo.
Gratuluję autorce benedyktyńskiej pracowitości, dzięki której powstała książka o walorach pedagogicznego poematu - pięknego, mądrego i bogatego.
Paweł Śliwko
PS.Równolegle powstaje mój blog internetowy, w którym zainteresowany tematem czytelnik znajdzie więcej szczegółów. Symbolicznie autorka pracy magisterskiej zamknęła swoje opracowanie na roku 1991, kiedy odszedłem na emeryturę. Dla mnie w tym momencie szkoła Nr 8 zamknęła swoją biografię, chociaż istniała jeszcze kilka lat. Ta sama, chociaż już nie taka sama - bez Janusza Korczaka, Owidiusza Decroly’ego, Tibora Csorby.
Dziękuję, Pani Agnieszko.
Przewodniczący Koła ZboWiD
przy Zakładach Chemicznych "Wizów" Franciszek Zieliński
w obecności Dyrekcji Szkoły przegląda dokumenty z lat wojny w
Izbie Pamięci.
|
Uroczystość szkolna w
sanktuarium przed Izbą Pamięci Narodowej.
|
Załączone reprodukcje fotografii w jakimś stopniu odzwierciedlają atmosferę życia i nauki w “Szkole sercem malowanej”..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz