6 - 7 czerwca 1984
I Wojewódzki Sejmik Postępu Pedagogicznego odbywa się w bolesławieckiej “Ósemce”. Wygłaszam referat programowy pt. “Wychowanie morskie jako ośrodek zainteresowań w pracy szkoły.”
Drugiego dnia kieruję pracą sekcji specjalistycznej wychowania morskiego.
Referaty wygłaszają nauczycielki naszej placówki oświatowej : przygotowanie - R. Kasprzycka, wygłosiła w zastępstwie M. Borowska, przygotowanie D. Molenda, wygłosiła w zastępstwie K. Młynicka, inne referaty przygotowały i wygłosiły H. Tarnowska, Grażyna Starzyńska i Anna Humenna. Wszystkie wystąpienia dotyczyły doświadczeń w sferze edukacji morskiej młodzieży.
Treści wystąpień programowych sejmiku morskiego ukazały się w odrębnym wydawnictwie Kuratorium Szkolnego w Jeleniej Górze.
Polskie Linie Oceaniczne przygotowały uczestnikom spotkania 30 teczek z morskimi upominkami, co wzbudziło zrozumiały aplauz i niemałą sensację.
8 czerwca
Bierzemy udział w gdyńskim Turnieju Wiedzy o Morzu o “Trójząb Neptuna” na pokładzie statku m/s “”Henryk Sienkiewicz”. Wygrywamy pojedynek z wieloma szkołami i zajmujemy I miejsce ex aequo ze Szkołą Nr 17 im. Stefana Czarneckiego w Gdańsku.
Tym samym zapoczątkowaliśmy Dni Morza ‘84 na Dolnym Śląsku. Zwycięski dla nas turniej odbił się szerokim echem i zmusił środowisko Wybrzeża - propfesjonalnie związane z morzeń do corocznego poszukiwania atrakcyjnym form popularyzacji marynistyki i rywalizacji w zakresie poziomu wiedzy na ten temat wśród młodzieży szkolnej. Zapewne cząstkę zasługi w tym zakresie możemy umieścić na naszym koncie.
16 czerwca
Witamy w murach Tysiąclatki gościa z dalekiej Argentyny, księdza Wróbla. Jego przyjazd do Bolesławca wynikł z namowy naszych przyjaciół - państwa Kulczewskich i Huzarskich z Gdyni, którzy opowiedzieli mu o morskich pasjach uczniów szkoły w głębi lądu. Podróżnik przywiózł nam ciekawe eksponaty : nóż Indian wykonany z kości zwierzęcej, grot strzały tubylców, skamieniałe fragmenty drewna, naczynie Indian służące do picia napoju wypływającego z nacięć na drzewach, skórzaną plakietkę z z wyrytym wizerunkiem kowboja i inne drobiazgi. Prawdziwy egzotyczny skarbiec z tej części świata.
16 czerwca
W I programie Polskiego Radia emitowana jest audycja o szkole z wyeksponowaniem problematyki wychowania morskiego młodzieży. Nasze XX - lecie to pasmo oryginalnych rozwiązań i pedagogicznych sukcesów. Projekcja Janusza Korczaka ma szerokie ramy i ocean potencjalnych możliwości. Każdy dzień przynosi nowe satysfakcje - obyśmy tylko nie popadli w rutyniarstwo.
20 czerwca
Powtórna wizyta uczniów i nauczycieli ze szkoły w Wojcieszowie. Nowe dzieci, nowe zauroczenia przy oglądaniu zgromadzonych w klasach zbiorów. Powstaje złudzenie szkoły bogatej, a to tylko efekt racjanalnego zagospodarowania wnętrza okazałego budynku i parę rozwiązań racjonalizatorskich.
O częstotliwości wizyt i zwiedzania świadczy następujący zapis dat, który chciałem początkowo wykreślić / odnosi się to także wstecznie do miesiąca maja 1984 / :
9 maja
Po uroczystym apelu z okazji Dnia Zwycięstwa - odwiedzają na uczniowie szkoły Nr 1 i Nr 5, po Izbie Pamięci oprowadza ich m.in. sierżant rez. Piotr Mojsa.
17 maja 1984
Wizyta przebywającej w Bolesławcu delegacji z NRD /12 osób/.
19 maja
Gości u nas Kapitan statku m/s “Bolesławiec”.
Święto radzieckich pionierów - duża grupa młodzieży jedzie do Strachowa na spotkanie przyjaźni.
Autokarem przyjeżdżają wojskowi z Jednostki w Gubinie, też zwiedzają szkołę. Jak na jeden dzień - trzy wizyty to zbyt dużo. Ale cóż - jesteśmy szkołą otwartą na świat.
24 maja
Spotkanie przyjaźni - delegacja Szkoły Nr 53 w Strachowie - bawi w murach Tysiąclatki. Sport, zabawa, bal, podwieczorek - nikt się nie nudzi. Gospodarzem i organizatorem imprezy jest Samorząd Uczniowski, spisując się na medal.
28 maja 1984
Przyjeżdża autokar z młodzieżą Szkoły Nr 4 im. Franciszka Kleeberga z Zielonej Góry. Dowiadujemy się o istnieniu takiej szkoły i formach jej pracy związanej z pamięcią bohatera, którego uczciliśmy już wystawieniem pomnika. To olbrzymie zaskoczenie dla gości. Po prostu działamy szybciej i z większą wyobraźnią, ale też szanujemy dorobek innych - bez cienia zawiści. Będziemy współpracować, Zielona Góra nie leży przecież na antypodach.
Tyle “majowej wstawki” uzupełniającej, za to bez opisu akademii czy pochodu 1-Majowego, bo to powtarza się każdego roku, wypracowaliśmy zatem własny model postępowania, wzbogacany każdorazowo. Zawsze wyróżniamy się morskimi akcentami i kolorystyką dziecięco - młodzieżowej kolumny.
Wracamy do czerwca
2 czerwca
Witamy uczniów jednej ze szkół w Świdnicy, cały autokar młodych ludzi żądnych szczegółowych informacji. Na szczęście mamy kompetentnych uczniowskich przewodników, którzy potrafią zaspokoić ciekawość gości.
12 czerwca
Znów przyjechali goście z Zielonej Góry, tym razem ze Szkoły Nr 14. Jak zawsze - spacer po całym gmachu - muzeum i zbiorowy zachwyt, którego młodzi nie ukrywają.
25 czerwca
Spółdzielnia Mieszkaniowa “Bolesławianka” funduje nam /bezpłatnie/ zbiorczą antenę telewizyjną na dachu gmachu szkolnego i instalację radiofoniczną ze wzmacniaczem wewnątrz budynku. To ważny krok ku nowoczesności w eterze.
Prezesa spółdzielni odznaczam medalami “Primi inter Pares” i “Przyjaciel - Mecenas”.
25 czerwca 1984
Krajowy Komitet Obchodów “Dni Morza” przysyła zaproszenie do udziału w centralnych uroczystościach.
Liga Morska z kolei zaprasza do Gdyni na Morski Festiwal Filmowy. Prezesem tej organizacji został nasz długoletni znajomy i przyjaciel z PLO Bolesław Wojtowicz, który przed laty bawił w “Ósemce”.
26 czerwca
Najstarszy fotograf w Bolesławcu, Alojzy Skorupa, przekazał szkole zbiór kilkuset fotografii o wartości historycznej z pierwszych powojennych lat miasta zburzonego wojną. Taki upominek wprost nie ma ceny.
Rewanżuję się medalem “Przyjaciel - Mecenas” /inne wyczerpały się, niestety/ i Honorową Odznaką Towarzystwa Miłośników Bolesławca. Na szczęście dla szkoły - zasiadam we władzach TMB i mam dostęp do odznaczeń.
= Józef Erban przekazał szkolnemu muzeum własne czako górnicze z ZG”Konrad”. Otrzymał w podziękowaniu medal “Przyjaciel - Mecenas”.
Rok jubileuszowy za nami.
Szkoła nie zamiera, jak zawsze pozostaję aktywny na posterunku. Taki już jest los dyrektora, ale nie narzekam - przyzwyczaiłem się do tego przez wiele lat pracy na tym stanowisku. Tym bardziej, że mnożą się radosne fakty i wydarzenia.
Ogłosiłem w szkole konkurs na legendy o Bolesławcu, dając pole do popisu młodym literatom. Zachętą będzie opublikowanie najciekawszych prac w miesięczniku “Karkonosze”, z którym nawiązałem owocną współpracę drukując materiały publicystyczne.
Efekt? Nadspodziewanie obfity.
W “Karkonoszach” Nr 7/83/84 ukazały się 4 legendy zasłyszane lub wydumane przez same dzieci: “O złotowłosej dziewczynie”, “Kamienne mury”, “Kaczka i rycerz”, “O zakonnicy Annie”. Będzie ich dużo więcej, przeprowadzam adiustację stylistyczną /bez korekty merytorycznej/ i może - po dalszym druku - uda się stworzyć oryginalną książkę ku chwale autorów i nagłośnieniu urokliwego grodu nad Bobrem poprzez jego barwną i burzliwą historię. Nie czas więc na urlop czy wypoczynek.
Wakacje 1984
Nauczycielka mgr Małgorzata Klementowicz otrzymała nagrodę Towarzystwa Przyjaźni Polsko - Radzieckiej w postaci wyjazdu Pociągiem Przyjaźni do ZSRR. Zasłużyła na to wspóltworzeniem szkolnej Sali Przyjaźni im. płk. Aleksandra Iwaszkiewicza i współpracą z radziecką szkołą Nr 53 w Strachowie.
= Załoga statku patronackiego m/s “Bolesławiec” przysłała za pośrednictwem armatora plik fotografii z życia na morzu.
= Wieści z rejsu morskiego przekazali korespondencyjnie Regina i Lesław Kasprzycki, zasłużone dla szkoły nauczycielskie małżeństwo.
= Pisze do nas absolwent szkoły, student Wyższej Szkoły Morskiej Wojtek Borkowski, który zszedł na krótko na ląd w Anglii.
= Otrzymaliśmy spóżniony przedwakacyjny telegram z Białorusi. Nauczyciele i uczniowie Szkoły Nr 9 w Mozyrze życzą nam dobrego urlopowego wypoczynku nad morzem i w górach, do których ich kraj nie ma dostępu. Ale za to osobiście zazdroszczę im ogromnej, większej niż nasza połaci przepięknej, dzikiej Puszczy Białowieskiej, która urzekła mnie przed laty prawdziwym bezkresnym oceanem błękitnych przylaszczek. Pierwszy raz w swoim dlugim życiu zobaczyłem taką kumulację dziewiczego piękna lasu w jednym miejscu … Stwórca sprawiedliwie rozdzielił swoje hojne dary między ludzkie nacje, ale cudowne kwiaty przeniósłbym jednak z Białorusi do Polski, chociaż może grzeszę tą myślą. To efekt oczarowania, oszołomienia urodą niepowtarzalnie bogatej i pięknej natury, której nie zniszczył jeszcze człowiek swoją nieokiełznaną i nierzadko bezmyślną pazernością. Co pozostanie naszym wnukom w cybernetycznym świecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz