piątek, 24 kwietnia 2015

SUKCES MA WIELU OJCÓW I WIELE IMION ….



Spełniło się moje wielkie marzenie : Bolesławiec wraz z wiosną rozkwita kolorami tęczy, po brzegi wypełniając się bujną zielenią drzew i barwami tysięcy kwiatów. Z pełną satysfakcją oglądam w lokalnej TV obfity plon mozolnego trudu setek kochających naturę mieszkańców mojego nadbobrzańskiego grodu, który pięknieje w oczach. Wieniec chwały za zbiorowy sukces obywatelski wkłada nieskromnie na swoje głowy zgrany krąg niezastąpionych specjalistów od propagandy /dziś nazywają się celebrytami/ podsuwając do podkucia swoje żabie nogi /to zapożyczenie ze znanego dowcipu o żabie, która u kowala chciała podkuć obok koni swoje rachityczne kończyny/.

Ale najbardziej imponują mi anonimowi mieszkańcy miasta, którzy własnym sumptem wzbogacają wolne przestrzenie malowniczych podwórek nowymi nasadzeniami dekoracyjnych roślin i starannie je pielęgnują w okresie wegetacji. To domena specjalizacji - bardzo starannej i profesjonalnej - kobiet zasługujących na szacunek i uznanie.Serce rośnie, kiedy patrzy się na efekty ich żmudnej pracy. 

Warto przypomnieć prapoczątek samej idei upiększania miasta, która narodziła się w 1995 roku wraz z moim artykułem na łamach lokalnego miesięcznika “Głos Bolesławca”, w którym pełniłem obowiązki Redaktora Naczelnego. Nie byłem odkryywcą samego pomysłu, bo wcześniej widziałem w wielu miastach Polski, Czech i Węgier urokliwe kwietne zakątki wzbogacające szary pejzaż miejskich kamienic, a szczególnie oczarował mnie w młodości ukwiecony krajobraz Połczyna Zdroju /spędziłem tu bez przerwy 9 - miesięczną kurację, która uratowała mi zdrowie i życie/.Ponieważ w drugiej kadencji odrodzonego samorządu zasiadałem jako radny w Zarządzie Miasta /byłem też rzecznikiem prasowym miasta, pełniąc ten obowiązek społecznie/, nie było problemu z uzyskaniem zgody ówczesnego Prezydenta Józefa Króla na szersze rozwinięcie inicjatywy. Cytuję dosłownie treść artykułu :

KONKURS NA NAJPIĘKNIEJ UKWIECONY BALKON

“ŻYJEMY WŚRÓD KWIATÓW - BLIŻEJ NATURY” - to hasło i myśl przewodnia naszego konkursu adresowanego do mieszkańców Bolesławca. Gospodarze miasta sporo trudu /i pieniędzy/ włożyli w odnowienie elewacji kamienic całych ciągów ulicznych, cieszy oko świeżymi barwami tynków historyczny Rynek i duma grodu nad Bobrem, okazały Ratusz. Sporo środków finansowych przeznacza się na konserwację zieleni miejskich plantów i parków, sadzi się nowe drzewa i krzewy.

Urok miasta zyska bez wątpienia na ukwieceniu balkonów, o czym świadczy spontaniczna inicjatywa mieszkańców choćby ulicy Bolesława Prusa, którzy w ślad za kończącym się remontem elewacji kamienic ozdobili balkony kolorowymi kwiatami. Nie jedyny to przykład, chociaż najświeższej daty. Potrzeba obcowania z pięknem i naturą zyskuje coraz pełniejsze prawo obywatelstwa, a to może tylko cieszyć w zestawieniu z dramatycznymi i zasadnymi apelami ekologów o szacunek dla szeroko rozumianego świata przyrody i naturalnego środowiska człowieka.

Ogłaszamy więc KONKURS NA NAJBARDZIEJ UKWIECONY BALKON w obrębie całego miasta. O szczegółach - nagrodach i sponsorach - napiszemy obszerniej w następnym numerze “Głosu”. Jeśli wspólnym wysiłkiem uda nam się stworzyć w Bolesławcu choćby kilka ekologicznych miniaturowych oaz zieleni i piękna - będziemy w pełni usatysfakcjonowani. Od czego zacząć? Od posadzenia lub posiania w doniczce lub skrzynce ogrodniczej paru dekoracyjnych roślin. Z czasem ich pielęgnacja przerodzi się w życiowe hobby. Warto spróbować od zaraz.”

Jak to się zaczęło? Rzuciłem hasło, zaakceptował je życzliwy dla nowatorskich inicjatyw Prezydent Józef Król i Zarząd Miasta, a jesienią 1995 roku wręczałem pierwszy raz nagrody laureatom konkursu. Potem zmieniły się władze miasta, skończyła kadencja rady, ale idea przetrwała i rozwijała się z każdym rokiem. Pod moje zasługi sprytnie podpięli się inni “wielbiciele nowych porządków” i już nikt nie zapraszał mnie na uroczystości, nie wspominał twórcy konkursowego pomysłu. Miałem zresztą w tym czasie pełnowymiarowy dramat umierania żony i awersję do życia społecznego w ogóle. Nigdy nie zgłosiłem własnego tarasu-balkonu do konkursu, chociaż zawsze wyróżniał się poziomem ukwiecenia i kumulacją piękna rosnących tu roślin. Pielęgnowałem balkonowy kwiatowy ogródek przez pamięć dla zasług żony, która miała złote dłonie stworzone do pielęgnacji cudów przyrody stworzonych przez genialnego Demiurga.

Zastanawiałem się dłuższy czas nad próbą rywalizacji konkursowej w szerszej skali, by sprawdzić wartość własnego dzieła w równoprawnej rywalizacji z innymi miłośnikami kwiatów w całym Dolnym Śląsku. Skorzystałem z okazji udziału w konkursie ogłoszonym przez “Gazetę Wrocławską”, bo to gwarantowało obiektywizm oceny.To był rok 2002, 25 czerwca. Czytam z niemałym zaskoczeniem :


‘“Urządź balkon, taras, ogród. KONKURS WYGRANY !”

Urządź balkon, taras, ogród z Magazynem Dom. Chcieliśmy, by znaleźli Państwo najtańsze meble, parasole i wszystko, co jest niezbędne na działce, balkonie i w ogrodzie.

Ławę szklaną i kryształowe lustro otrzymuje Pan Paweł Śliwko z Bolesławca. Za tydzień przedstawimy pomysł zwycięzcy i rozpoczniemy także następny konkurs dla naszych Czytelników.”

Takiego sukcesu nie spodziewałem się. Za miesiąc czytam w ‘Magazynie Dom” “Gazety Wrocławskiej”:

“Wygrana w konkursie praca - Zielona oaza”. Nasz konkurs “Urządź balkon, taras” bezapelacyjnie wygrał Pan Paweł Śliwko z Bolesławca. Jego list o urządzeniu tarasu wzbudził nasze niekłamane zainteresowanie. Drukujemy poniżej fragmenty listu zwycięzcy w naszym konkursie “Urządź taras, balkon”. Gratulujemy! Pana Pawła prosimy o kontakt z redakcją w sprawie odebrania nagrody.

“Miłość do kwiatów rozbudziła we mnie zmarła przed niespełna dwoma laty Żona. Miała cudowne ręce i pasję tworzenia przepięknych kompozycji roślinnych. Nic dziwnego, że z biegiem lat wyczarowała nasz balkonowy ogródek, wielobarwną oazę kwiatowego piękna na nieodległym zapleczu bolesławieckiego Rynku. Moja rola ograniczała się w zasadzie do kontynuowania Jej dzieła, pomysłów, aranżacji. Na własne konto mogę zapisać - jako radny poprzedniej kadencji - zainaugurowanie ogólnomiejskiego konkursu na najpiękniej ukwiecony balkon, taras i ogródek przydomowy.

A jak zagospodarowałem taras?

Na drewnianej kracie stoją 4 doniczki z pnączami. To rośliny z rodzaju bluszczolistnych, łatwe w pielęgnacji dla mało doświadczonych amatorów. Zatem przy wchodzeniu na balkon z prawej strony zadziwia cała ściana zieleni. Może to jeszcze nie ideał, ale cieszy wzrok i budzi gamę różnorodnych ciepłych i dobrych uczuć / … /.

List zilustrowałem barwnymi akwarelami z wizerunkami bakopy, trzmieliny, werbeny i innych roślin /wejgela,pelargonie angielskie,bratki, magnolia/.


W Bolesławcu pies z kulawą nogą nie podniósł głowy i nie spojrzał na balkonowy taras. Z Wrocławia widać wyraźniej i dokładniej. Cóż - samo życie. Samotna starość nie jest w cenie, ale nie trzeba jej się wstydzić. Ona dopadnie i stłamsi każdego, komu będzie dane jej doczekać.

Nie zgłaszałem i nie zgłaszam mojego taraso-balkonu do lokalnej rywalizacji w zakresie urody, piękna, oryginalności. Urządzam go dla siebie i nielicznych przyjaciół, którzy czasem wpadną na kawę i lampkę wina czy koniaku. Siadamy na dekoracyjnych krzesłach wykutych w metalu jak w rozgrzanym w słońcu tropiku. Urządziłem balkon w stylu Czarnego Lądu, gorącej Afryki. Są tu drewniane rzeźby i egzotyczne rośliny, wygodny fotel i ażurowy stolik, taka swoista oaza pełnej egzotyki. W tym roku jeszcze nie zakwitnie magnolia w doniczce, ale za rok zaskoczy wielkimi kwiatami i niecodzienną urodą. Może doczekam tej chwili na przekór uciekającym w szalonym tempie dniom. Ta walka z czasem skazana jest na niepowodzenie, ale można przecież jeszcze wykrzesać z życia wiele snopów rozpryskujących się, wieloibarwnych iskier, znaleźć ciepło lub ochłodę, odszukać istotę sensu istnienia, odkryć i odczytać zaklęte karty Księgi Życia.
Jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz