16 marca 1976 r
Powiatowy Turniej Wiedzy o Sztuce. Opiekun mistrzowskiego zespołu -
nauczycielka Regina Kasprzycka. Na sali zmagań nastrojowa muzyka, filmy,
przeźrocza.
Imponująca kultura słowa uczestników. Serce rośnie, kiedy słychać
piękne dźwięki ojczystej mowy wyrażającej mądrą treść wypowiedzi nastolatków.
Efekty dla nas imponujące ;Bogna Mizgalska - I miejsce, Małgorzata Smorąg - II
lokata. Nagroda dla szkoły - rzutnik do
wyświetlania przeźroczy.
21 marca
1976 r
Wybory do
Sejmu i Rad Narodowych. Jedną z klas przeznaczamy na lokal wyborczy. Firanki i
część sprzętu pozostaną u nas na stałe. Cenne są zwłaszcza dla naszych zbiorów
dekoracyjne ceramiczne wazony.
Ale to
również okazja do powitania wiosny i topienia Marzanny, skrzętnie z niej
korzystamy w toku wyprawy nad Bóbr. To już tradycja - wesoła i radosna w
sztubackim wykonaniu.
24 marca
1976 r
Rejonowa
Olimpiada Polonistyczna. Kilka polonistek - Teresa Przepióra, Helena Kowalska,
Anastazja Dudziak i Grażyna Gzubicka
solidarnie podzieliły między siebie trud przygotowania kandydatów na
zdobycie laurów w międzyszkolnej rywalizacji. Zwycięzca mógł być tylko jeden.
Pierwsza nagroda przypadła w udziale naszej niezawodnej uczennicy Małgorzacie
Smorąg, bohaterce wielu sukcesów . Temat rozprawy ; ‘Życie wielkiego malarza
Vincenta van Gogha’. Zapewne wpływ na treść wypowiedzi miała encyklopedyczna
wiedza p.Reginy Kasprzyckiej. Skutek godny najwyższego uznania i podziwu.Małgosia
napisała w szkolnej kronice ;
‘Czuję się
wielce zaszczycona, bo najpiękniejszym darem człowieka jest możność jasnego i
pięknego sposobu wyrażania swoich myśli na białej kartce papieru tak, by każdy
je zrozumiał i przyjął do serca’.
Wspaniałe,
mądre zdanie, głęboka i trafna myśl.
Kształtowanie urody ojczystego języka jest obowiązkiem każdego z nas,
profesjonalnych pedagogów. Wspomnijmy więc na słowa poety-wieszcza narodowego
Juliusza Słowackiego ;
‘Chodzi
mi o to, aby język giętki wszystko powiedział, co pomyśli głowa’.
5
kwietnia 1976 r
Śląska Fabryka
‘Krepol’ - w odpowiedzi na nasz list - przesyła wraz z korespondencją ogromną
paczkę marynistycznych upominków. Trzeba wyjaśnić, że to właśnie te zakłady
tekstylne produkują dla instytucji i armatorów Wybrzeża bandery, proporce,
flagi, kody sygnalizacyjne i inne akcesoria związane z tradycją i morskim
rytuałem na statkach i okrętach Marynarki Wojennej. Wśród cennych trofeów
znalazł się m.in. okolicznościowy proporczyk z samotnego rejsu na żaglowcu
dookoła świata kapitan Chojnowskiej - Liskiewicz.
Ucieszyła
nas informacja o przyjęciu Szczepu ZHP do Klubu Przyjaciół m/s ‘Leonid Teliga’
pod patronatem redakcji ‘Świata Młodych’.
Młodzi
jungowie z pokładu m/s ‘Edward Dembowski’ /uczniowie Liceum Morskiego/
zapowiadają wizytę w Bolesławcu w celu zwiedzenia lądowej ‘szkoły morskiej’.
Czeka nas duże wyzwanie…
6
kwietnia.
Wizyta
Telewizji Wrocław w celu nakręcenia reportażu o działalności Izby Pamięci
Narodowej, sławnej już nie tylko na Dolnym Śląsku. Ciekawe wypowiedzi
wychowanków z najstarszych klas, którzy potrafili zaimponować wiedzą jako
przewodnicy i współtwórcy pięknego dzieła.
Kolejne
listy przesyła marynarz Teofil Grydyk. Rewanżujemy się obfitą korespondencją
adresowaną do Peru za pośrednictwem PLO, bo tam przebywa nasz wierny
przyjaciel.
Kwiecień
1976.
Radosna
wiadomość ze Szczecina; jest zgoda rybackiego armatora ‘Transocean’ na
kilkumiesięczny bezpłatny rejs naszej wzorowej uczennicy Elżbiety Kilimnik po
wodach wokół Afryki. Tego jeszcze nie było w historii polskiej floty handlowej
i rybackiej ...Szerszy komentarz znajdzie się w dalszej części barwnej i
wielowątkowej historii nietypowej szkoły’ w której zawsze najważniejsze były
dzieci.
Kwiecień
1976.
Olimpiada
Matematyczna w Bolesławcu. I miejsce zdobywa uczennica ‘Ósemki’ przygotowana do
rywalizacji przez zasłużoną nauczycielkę Marię Mazur.’.
12 kwietnia.
Wizyta w
szkole Kuratora Okręgu Szkolnego mgr Karola Lisowskiego. To jeden z
największych naszych sympatyków, człowiek mądry, doświadczony, życzliwy,
rozważny w działaniu i zafascynowany oryginalnością działań bolesławieckiej Tysiąclatki.
Z biegiem czasu stał się przyjacielem i fanem ‘Ósemki’ ; jego zasługą pozostaje
sprowadzenie tu wrócić do kolejnych
resortowych ministrów, a nawet pamięć o szkole i o mnie osobiście, kiedy
przeszedłem na emeryturę. Parę razy dzwonił do mnie po ukazaniu się w prasie
wrocławskiej kolejnych artykułów o moich wystawach malarskich, z całą sympatią
wyrażał się o kolejnych ważnych epizodach mojej biografii. Słowem - dobry duch
w elitach skostniałych oświatowych urzędników wrogich każdej formie innowacyjności,
celebrujących swoje funkcje dla własnej wygody i świętego spokoju. Gdyby miał
klucze do oświatowego raju-przychyliłby nam nieba, ale i bez tego zasługuje na
szacunek i wyrazy wdzięczności.
13 kwietnia
1976 r
Otrzymujemy list z Helu. Pisze wojenny weteran, ‘Syn Pułku’ /żołnierz w
wieku przedpoborowym/ Edmund Szoszorowski z propozycją współpracy koła
zrzeszającego nadmorskich wiarusów i naszej młodzieży. Przyjmujemy z radością
tę ofertę, zaowocuje ona w przyszłości wzbogaceniem muzealnych eksponatów o
liczne trofea. Ale ważniejsze są nowe przyjaźnie i powiększający się krąg
sympatyków i donatorów, ludzi dobrej woli.
Tego
samego dnia trafia do nas list z Łuczegorska, z ussuryjskiej tajgi na Syberii
/ZSRR/, znad granicy chińskiej, prosto z serca Azji. Polak,
Stefan Grzebień jest myśliwym w przepastnych kniejach, nie zdążył wrócić do
ojczyzny po zakończeniu wojny i związał swoje losy na stałe z nowym miejscem
pobytu. Dowiedział się o szkole z gazety /wywiad z nauczycielką rosyjską, która
pracowała w jednej ze szkól Północnej Grupy Wojsk Radzieckich i zwiedzała
‘Ósemkę’/. Wraz z listem pisanym niemal poprawną polszczyzną z rzadko
wtrąconymi rusycyzmami dołączył woreczek orzechów cedrowych, drugi z korzeniami
żeń-szenia, uniwersalnego według niego lekarstwa na wiele dolegliwości
zdrowotnych, duże szyszki drzew iglastych i małe poroże sarny. Nie pamiętam
innych drobiazgów, ale sam fakt ludzkiej szczodrobliwości i dzielenia się biedą
- ściskał serce i wyciskał łzy z oczu. Obcy, nieznany człowiek i tyle w nim
ciepła, serdeczności, życzliwości, patriotyzmu, ludzkich bezinteresownych
odruchów. Tyle w nim dobra, humanitaryzmu, człowieczeństwa, a zapewne i
tęsknoty za Polską i do Polski. Korespondowaliśmy ze sobą dość rzadko /gdzie Syberia,
tajga i poczta/, potem kontakt się urwał. W muzealnej Sali Leśnej pozostało
mimo wszystko wiele pamiątek, głownie fragmentów wielobarwnych okazów pni drzew
/czerwona brzoza, sina osika, dąb z żółtym rdzeniem/ ,które zadziwiają
oryginalnością i swoją odrębnością. Zaczynała się przygoda pisana sercem i
tęsknotą, której zakończenia nie mogliśmy przewidzieć.
15
kwietnia 1976 r.
Gościmy
130 osób, uczestników Zlotu i Rajdu Kombatantów Szlakiem II Armii Wojska
Polskiego. Ważne wydarzenie w kategoriach
edukacji patriotycznej młodego pokolenia, trudne logistycznie, ale
satysfakcjonujące jako egzamin sprawności organizacyjnej. Nie zabrakło ważnych
w regionalnym życiu polityczno-społecznym osób, w tym Wicewojewody
Jeleniogórskiego Ireny Kamieńskiej-Siuty / piękny wpis do kroniki, staliśmy się
kolekcjonerami autografów /, Naczelnika Miasta Wiesława Grzegorzycy i innych.
Nie zabrakło wręczonych gościom pamiątkowych ręcznie haftowanych chust, kwiatów
i ceramiki, symbolu naszego grodu. Atmosfera wielkiego święta, forum wychowania
obywatelskiego zgodnego z naszą koncepcją pedagogiczną i ciekawą obrzędowością
/warty honorowe przy pomnikach, uczniowie-przewodnicy opowiadający o muzealnych
zbiorach, powitanie dźwiękiem dzwonu okrętowego m/s ‘Bolesławiec’, pożegnanie w
auli sygnałem dźwiękowym dzwonu okrętowego m/s ‘Jan Matejko’/.
1 - 30
kwietnia.
Miesiąc
Pamięci Narodowej. Tłoczno od sympatycznych, związanych uczuciowo ze szkolną
społecznością kombatantów, spotkania w klasach i długie gawędy z udziałem ludzi
w żołnierskich mundurach ozdobionych baretkami orderów i medali. To żywi
świadkowie i uczestnicy historii pisanej krwią i żelazem w latach II wojny
światowej. Ich życiowe doświadczenie ma bezcenną wartość.
Wymienię
tylko kilka nazwisk ; pułkownik Henryk Wawrzynowicz, pułkownik Eugeniusz
Nienartowicz, sierżant Piotr Mojsa, Henryk Czopek. O przeszłości nie wolno
zapominać. Jak poucza nasz wybitny pisarz i publicysta Melchior Wańkowicz
/cytuję/ ; ‘Grobowce bohaterów mogą stać się legowiskiem kundli, a ich krew -
krew bohaterów - spoiwem wzmacniającym mury narodowej megalomanii’.
Witamy w
progach Tysiąclatki redaktora ‘Żołnierza Polskiego’ Władysława Niziołka’, który
zwiedza szkołę od podszewki, przeprowadza dziesiątki rozmów z wychowankami,
szczególnie interesuje się zbiorami Izby Pamięci. Spełniamy jego prośbę o
fotografie z tego prawdziwego skarbca wiedzy o wojennej martyrologii i ludzkich
powikłanych losach przepełnionych smutkiem i cierpieniem. Powstaje w wojskowej
gazecie wielki reportaż o tragicznym czasie minionym.
Kwiecień
1976 r.
Edmund
Szoszorowski z Helu zapowiada kręcenie filmu o współpracy kombatantów znad
morza i dolnośląskiego miasta nad Bobrem ze szczególnym uwzględnieniem
pionierskiej roli inicjatyw szkoły nr 8 w herbowej tarczy. Pokonuje już
ostatnią przeszkodę - zdobycie odpowiedniej taśmy filmowej.
Pominąłem
w rejestrze jeszcze jedno ważne marcowe wydarzenie.
15 marca
1976 roku Stowarzyszenie Działaczy Kultury Morskiej w Gdyni przyjmuje w poczet
członków zbiorowych nasz Szczep Harcerski imienia Polskich Linii Oceanicznych.
To wielki splendor i powód do zasłużonej dumy.
15
kwietnia.
Zakłady
Przemysłu Wełnianego im. Stanisława Bularza ‘Krepol’ w Bielsku-Białej
przesyłają szkole banderę Polski o wymiarach 70 na 110 cm /format standardowy/
i tych samych wymiarów banderę ‘Transoceanu’. Piękny gest darczyńców, z którymi
znamy się jedynie poprzez ciepłą, daleką od urzędowej sztampy korespondencję.
Osobiście spotkamy się z dyrekcją zakładu dopiero kilka miesięcy później.
26
kwietnia 1976 r.
Ogólnopolskie Sympozjum Naukowe poświęcone wychowaniu przez sztukę
zorganizowane u nas na zlecenie Kuratorium Oświaty i Wychowania. wygłaszam
referat na temat doświadczeń szkoły nr 8 w sferze nowoczesnego wychowania przez
sztukę z uwzględnieniem roli galerii malarstwa. Goście zwiedzają i podziwiają
naszą pierwszą i jedyną w mieście Galerię Sztuki Współczesnej liczącej blisko
300 obrazów. Otrzymujemy przy tej okazji grafiki lokalnych artystów ;Jolanty
Czarneckiej, która pomogła w organizacji sympozjum i Bronisława Wolanina,
ceramika znanego w całej Europie.
27 kwietnia
Wywalczyliśmy II lokatę w Powiatowym Turnieju Wiedzy o Sztuce.
28
kwietnia
Nasz
wielki przyjaciel prof. Tibor Csorba kończy 70 lat życia, Wyjeżdżam do stolicy
z grupą młodzieży, bukietem kwiatów i pięknym ceramicznym wazonem z
okolicznościową dedykacją. Mistrz przyjmuje nas w swojej pracowni i przekazuje
dwa nowe obrazy do galerii swojego imienia.
29
kwietnia
Spotkanie
z kombatantami uczestniczącymi w sztafecie ‘Szlakiem II Armii Wojska
Polskiego’. Bierze udział w tej uroczystości - powiązanej ze zwiedzaniem szkoły
- Wicewojewoda Jeleniogórski Irena Kamieńska-Siuta i Naczelnik Miasta Wiesław
Grzegorzyca.
1 maja
Tradycyjny pochód ulicami miasta. Szkoła wyróżnia się marynarskimi
mundurkami i mnóstwem emblematów związanych z morzem.
Maj 1976
Mój
artykuł w czasopiśmie ‘Oświata i Wychowanie’ na temat ;’1o-latka, ale jaka’ w
ramach dyskusji redakcyjnej korespondentów z całej Polski w Warszawie. To pełny
stenogram dłuższej wypowiedzi podejmującej ważną problematykę potrzeby
unowocześnienia szeroko rozumianego procesu edukacyjnego młodzieży.
9 maja
1976 roku.
To
wyjątkowo ważny i uroczysty dzień w historii szkoły nr 8 w Bolesławcu, do tej
pory anonimowej, nie mającej swojego patrona i sztandaru. W tym miejscu należy
wyjaśnić jedno totalne nieporozumienie, które pojawiło się i utrwaliło z
upływem czasu. Czym innym jest nadanie placówce oświatowej imienia Bojowników o
Wolność i Demokrację, o co zabiegaliśmy i co stało się faktem, a czym innym
nazwa ZBoWiD /Związek Bojowników o
Wolność i Demokrację/, nazwa organizacji kombatanckiej źle kojarząca się po
zmianach ustrojowych niektórym nowym bohaterom. Szkoła nigdy nie nosiła ani
nie miała zamiaru noszenia imienia
związku weteranów, akceptowała natomiast i preferowała w swojej pracy wychowawczej ogólnoludzkie,
niezależne od ustroju ideały - piękne, szlachetne i wartościowe - wolności i
demokracji, o które przecież walczyła
także ‘Solidarność’. A szeregi bojowników zaczynają się w naszej ojczystej
historii kilkadziesiąt i więcej lat wcześniej i to Polacy, polscy patrioci
walczyli o wolność pod własnym hasłem ‘Za wolność Waszą i naszą’. Walczyli też
o demokrację, która nawet i dziś nie jedno ma imię.
Buło więc rzeczą naturalną, że życzliwi szkole kombatanci
przede wszystkim z lat II wojny światowej, bohaterowie autentycznych zmagań z
Niemcami, którzy przelewali na frontach swoją krew za wolność Polski - znaleźli
w szkole bezpieczny azyl i ofiarowali swoją pamięć, przyjaźń, wysiłek przy
tworzeniu wzorcowej i śmiem twierdzić - najładniejszej i najbogatszej w kraju
Izby Pamięci Narodowej, co potwierdzają liczne dokumenty i odznaczenia
‘Ósemki’. Nigdy nie było tu podziału na
lepszych i gorszych kombatantów, tych ze wschodu i zachodu, czego dowodził rząd
metalowych urn z ziemią pobraną na polach bitewnych i cmentarzach Monte Cassino
i Lenino. Nasi sędziwi wiekiem przyjaciele nigdy nie prowadzili sporów
politycznych, nie dowodzili swoich przewag, zawsze z miłością mówili dzieciom o
Polsce i to było piękne i ważne w naszym modelu pracy wychowawczej. Nikt nie
podważał ideałów związanych z definicją patriotyzmu i ten cel stanowił jeden z
filarów szkolnej edukacji obywatelskiej opartej o kontakt z żywymi ludźmi i ich
osobistymi relacjami stanowiącymi autentyczną prawdę wynikającą z własnego
życiowego doświadczenia. A prapoczątków w kształtowaniu pojęć o modelowych
ideałach możemy szukać i u Kościuszki, i Sienkiewicza /Trylogia/, i Mickiewicza
czy nawet Jana Matejki /słynne zdanie; ‘Ziemi mojej, Polsce, miłość ma
należy’/, u tych wszystkich wielkich Polaków w czasach rozbiorów i powstańczych
walk o niepodległość i wolność, którzy nad prywatę wyżej stawiali służbę dla
Ojczyzny, działanie i organiczną pracę od podstaw w imię równości społecznej,
pracę i służbę pro publico bono. Tak rozumieliśmy myśl przewodnią wypisaną na
sztandarze szkoły - w o l n o ś ć
i d e m o k r a c j ę oraz nasz szacunek dla zasłużonych bojowników
o te ideały. Możemy się spierać, czy ta synteza pojęć wystarczająco akcentuje
ideały, czy to jest trafny ich wybór, ale to już inne zagadnienie. Mieliśmy
prawo do wolności wyboru i to okazało się trafną myślą w triadzie modelu
czy własnego systemu pracy wychowawczej
placówki oświatowej. To pomysł autorski nie do podrobienia, ani do
zafałszowania…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz