piątek, 7 marca 2014

POWRÓT DO KRONIKI - rok 1976

    16 marca 1976 r
            Powiatowy Turniej Wiedzy o Sztuce. Opiekun mistrzowskiego zespołu - nauczycielka Regina Kasprzycka. Na sali zmagań nastrojowa muzyka, filmy, przeźrocza.
Imponująca kultura słowa uczestników. Serce rośnie, kiedy słychać piękne dźwięki ojczystej mowy wyrażającej mądrą treść wypowiedzi nastolatków. Efekty dla nas imponujące ;Bogna Mizgalska - I miejsce, Małgorzata Smorąg - II lokata. Nagroda dla   szkoły - rzutnik do wyświetlania przeźroczy.
           21 marca 1976 r
           Wybory do Sejmu i Rad Narodowych. Jedną z klas przeznaczamy na lokal wyborczy. Firanki i część sprzętu pozostaną u nas na stałe. Cenne są zwłaszcza dla naszych zbiorów dekoracyjne ceramiczne wazony.
           Ale to również okazja do powitania wiosny i topienia Marzanny, skrzętnie z niej korzystamy w toku wyprawy nad Bóbr. To już tradycja - wesoła i radosna w sztubackim wykonaniu.
           24 marca 1976 r
            Rejonowa Olimpiada Polonistyczna. Kilka polonistek - Teresa Przepióra, Helena Kowalska, Anastazja Dudziak i Grażyna Gzubicka  solidarnie podzieliły między siebie trud przygotowania kandydatów na zdobycie laurów w międzyszkolnej rywalizacji. Zwycięzca mógł być tylko jeden. Pierwsza nagroda przypadła w udziale naszej niezawodnej uczennicy Małgorzacie Smorąg, bohaterce wielu sukcesów . Temat rozprawy ; ‘Życie wielkiego malarza Vincenta van Gogha’. Zapewne wpływ na treść wypowiedzi miała encyklopedyczna wiedza p.Reginy Kasprzyckiej. Skutek godny najwyższego uznania i podziwu.Małgosia napisała w szkolnej kronice ;
          ‘Czuję się wielce zaszczycona, bo najpiękniejszym darem człowieka jest możność jasnego i pięknego sposobu wyrażania swoich myśli na białej kartce papieru tak, by każdy je zrozumiał i przyjął do serca’.
           Wspaniałe, mądre zdanie, głęboka i trafna myśl.
           Kształtowanie urody ojczystego języka jest obowiązkiem każdego z nas, profesjonalnych pedagogów. Wspomnijmy więc na słowa poety-wieszcza narodowego Juliusza Słowackiego ;
           ‘Chodzi mi o to, aby język giętki wszystko powiedział, co pomyśli głowa’.
           5 kwietnia 1976 r
           Śląska Fabryka ‘Krepol’ - w odpowiedzi na nasz list - przesyła wraz z korespondencją ogromną paczkę marynistycznych upominków. Trzeba wyjaśnić, że to właśnie te zakłady tekstylne produkują dla instytucji i armatorów Wybrzeża bandery, proporce, flagi, kody sygnalizacyjne i inne akcesoria związane z tradycją i morskim rytuałem na statkach i okrętach Marynarki Wojennej. Wśród cennych trofeów znalazł się m.in. okolicznościowy proporczyk z samotnego rejsu na żaglowcu dookoła świata kapitan Chojnowskiej - Liskiewicz.
           Ucieszyła nas informacja o przyjęciu Szczepu ZHP do Klubu Przyjaciół m/s ‘Leonid Teliga’ pod patronatem redakcji ‘Świata Młodych’.
           Młodzi jungowie z pokładu m/s ‘Edward Dembowski’ /uczniowie Liceum Morskiego/ zapowiadają wizytę w Bolesławcu w celu zwiedzenia lądowej ‘szkoły morskiej’. Czeka nas duże wyzwanie…
           6 kwietnia.
           Wizyta Telewizji Wrocław w celu nakręcenia reportażu o działalności Izby Pamięci Narodowej, sławnej już nie tylko na Dolnym Śląsku. Ciekawe wypowiedzi wychowanków z najstarszych klas, którzy potrafili zaimponować wiedzą jako przewodnicy i współtwórcy pięknego dzieła.
           Kolejne listy przesyła marynarz Teofil Grydyk. Rewanżujemy się obfitą korespondencją adresowaną do Peru za pośrednictwem PLO, bo tam przebywa nasz wierny przyjaciel.
           Kwiecień 1976.
           Radosna wiadomość ze Szczecina; jest zgoda rybackiego armatora ‘Transocean’ na kilkumiesięczny bezpłatny rejs naszej wzorowej uczennicy Elżbiety Kilimnik po wodach wokół Afryki. Tego jeszcze nie było w historii polskiej floty handlowej i rybackiej ...Szerszy komentarz znajdzie się w dalszej części barwnej i wielowątkowej historii nietypowej szkoły’ w której zawsze najważniejsze były dzieci.
           Kwiecień 1976.
           Olimpiada Matematyczna w Bolesławcu. I miejsce zdobywa uczennica ‘Ósemki’ przygotowana do rywalizacji przez zasłużoną nauczycielkę Marię Mazur.’.
           12 kwietnia.
            Wizyta w szkole Kuratora Okręgu Szkolnego mgr Karola Lisowskiego. To jeden z największych naszych sympatyków, człowiek mądry, doświadczony, życzliwy, rozważny w działaniu i zafascynowany oryginalnością działań bolesławieckiej Tysiąclatki. Z biegiem czasu stał się przyjacielem i fanem ‘Ósemki’ ; jego zasługą pozostaje sprowadzenie tu  wrócić do kolejnych resortowych ministrów, a nawet pamięć o szkole i o mnie osobiście, kiedy przeszedłem na emeryturę. Parę razy dzwonił do mnie po ukazaniu się w prasie wrocławskiej kolejnych artykułów o moich wystawach malarskich, z całą sympatią wyrażał się o kolejnych ważnych epizodach mojej biografii. Słowem - dobry duch w elitach skostniałych oświatowych urzędników wrogich każdej formie innowacyjności, celebrujących swoje funkcje dla własnej wygody i świętego spokoju. Gdyby miał klucze do oświatowego raju-przychyliłby nam nieba, ale i bez tego zasługuje na szacunek i wyrazy wdzięczności.
         13 kwietnia 1976 r
          Otrzymujemy list z Helu. Pisze wojenny weteran, ‘Syn Pułku’ /żołnierz w wieku przedpoborowym/ Edmund Szoszorowski z propozycją współpracy koła zrzeszającego nadmorskich wiarusów i naszej młodzieży. Przyjmujemy z radością tę ofertę, zaowocuje ona w przyszłości wzbogaceniem muzealnych eksponatów o liczne trofea. Ale ważniejsze są nowe przyjaźnie i powiększający się krąg sympatyków i donatorów, ludzi dobrej woli.
          Tego samego dnia trafia do nas list z Łuczegorska, z ussuryjskiej tajgi na Syberii
/ZSRR/, znad granicy chińskiej, prosto z serca Azji. Polak, Stefan Grzebień jest myśliwym w przepastnych kniejach, nie zdążył wrócić do ojczyzny po zakończeniu wojny i związał swoje losy na stałe z nowym miejscem pobytu. Dowiedział się o szkole z gazety /wywiad z nauczycielką rosyjską, która pracowała w jednej ze szkól Północnej Grupy Wojsk Radzieckich i zwiedzała ‘Ósemkę’/. Wraz z listem pisanym niemal poprawną polszczyzną z rzadko wtrąconymi rusycyzmami dołączył woreczek orzechów cedrowych, drugi z korzeniami żeń-szenia, uniwersalnego według niego lekarstwa na wiele dolegliwości zdrowotnych, duże szyszki drzew iglastych i małe poroże sarny. Nie pamiętam innych drobiazgów, ale sam fakt ludzkiej szczodrobliwości i dzielenia się biedą - ściskał serce i wyciskał łzy z oczu. Obcy, nieznany człowiek i tyle w nim ciepła, serdeczności, życzliwości, patriotyzmu, ludzkich bezinteresownych odruchów. Tyle w nim dobra, humanitaryzmu, człowieczeństwa, a zapewne i tęsknoty za Polską i do Polski. Korespondowaliśmy ze sobą dość rzadko /gdzie Syberia, tajga i poczta/, potem kontakt się urwał. W muzealnej Sali Leśnej pozostało mimo wszystko wiele pamiątek, głownie fragmentów wielobarwnych okazów pni drzew /czerwona brzoza, sina osika, dąb z żółtym rdzeniem/ ,które zadziwiają oryginalnością i swoją odrębnością. Zaczynała się przygoda pisana sercem i tęsknotą, której zakończenia nie mogliśmy przewidzieć.
            15 kwietnia 1976 r.
             Gościmy 130 osób, uczestników Zlotu i Rajdu Kombatantów Szlakiem II Armii Wojska Polskiego. Ważne wydarzenie w kategoriach  edukacji patriotycznej młodego pokolenia, trudne logistycznie, ale satysfakcjonujące jako egzamin sprawności organizacyjnej. Nie zabrakło ważnych w regionalnym życiu polityczno-społecznym osób, w tym Wicewojewody Jeleniogórskiego Ireny Kamieńskiej-Siuty / piękny wpis do kroniki, staliśmy się kolekcjonerami autografów /, Naczelnika Miasta Wiesława Grzegorzycy i innych. Nie zabrakło wręczonych gościom pamiątkowych ręcznie haftowanych chust, kwiatów i ceramiki, symbolu naszego grodu. Atmosfera wielkiego święta, forum wychowania obywatelskiego zgodnego z naszą koncepcją pedagogiczną i ciekawą obrzędowością /warty honorowe przy pomnikach, uczniowie-przewodnicy opowiadający o muzealnych zbiorach, powitanie dźwiękiem dzwonu okrętowego m/s ‘Bolesławiec’, pożegnanie w auli sygnałem dźwiękowym dzwonu okrętowego m/s ‘Jan Matejko’/.
           1 - 30 kwietnia.
            Miesiąc Pamięci Narodowej. Tłoczno od sympatycznych, związanych uczuciowo ze szkolną społecznością kombatantów, spotkania w klasach i długie gawędy z udziałem ludzi w żołnierskich mundurach ozdobionych baretkami orderów i medali. To żywi świadkowie i uczestnicy historii pisanej krwią i żelazem w latach II wojny światowej. Ich życiowe doświadczenie ma bezcenną wartość.
            Wymienię tylko kilka nazwisk ; pułkownik Henryk Wawrzynowicz, pułkownik Eugeniusz Nienartowicz, sierżant Piotr Mojsa, Henryk Czopek. O przeszłości nie wolno zapominać. Jak poucza nasz wybitny pisarz i publicysta Melchior Wańkowicz /cytuję/ ; ‘Grobowce bohaterów mogą stać się legowiskiem kundli, a ich krew - krew bohaterów - spoiwem wzmacniającym mury narodowej megalomanii’.
            Witamy w progach Tysiąclatki redaktora ‘Żołnierza Polskiego’ Władysława Niziołka’, który zwiedza szkołę od podszewki, przeprowadza dziesiątki rozmów z wychowankami, szczególnie interesuje się zbiorami Izby Pamięci. Spełniamy jego prośbę o fotografie z tego prawdziwego skarbca wiedzy o wojennej martyrologii i ludzkich powikłanych losach przepełnionych smutkiem i cierpieniem. Powstaje w wojskowej gazecie wielki reportaż o tragicznym czasie minionym.
           Kwiecień 1976 r.
           Edmund Szoszorowski z Helu zapowiada kręcenie filmu o współpracy kombatantów znad morza i dolnośląskiego miasta nad Bobrem ze szczególnym uwzględnieniem pionierskiej roli inicjatyw szkoły nr 8 w herbowej tarczy. Pokonuje już ostatnią przeszkodę - zdobycie odpowiedniej taśmy filmowej.
           Pominąłem w rejestrze jeszcze jedno ważne marcowe wydarzenie.
           15 marca 1976 roku Stowarzyszenie Działaczy Kultury Morskiej w Gdyni przyjmuje w poczet członków zbiorowych nasz Szczep Harcerski imienia Polskich Linii Oceanicznych.
To wielki splendor i powód do zasłużonej dumy.
           15 kwietnia.
            Zakłady Przemysłu Wełnianego im. Stanisława Bularza ‘Krepol’ w Bielsku-Białej przesyłają szkole banderę Polski o wymiarach 70 na 110 cm /format standardowy/ i tych samych wymiarów banderę ‘Transoceanu’. Piękny gest darczyńców, z którymi znamy się jedynie poprzez ciepłą, daleką od urzędowej sztampy korespondencję. Osobiście spotkamy się z dyrekcją zakładu dopiero kilka miesięcy później.
            26 kwietnia 1976 r.
             Ogólnopolskie Sympozjum Naukowe poświęcone wychowaniu przez sztukę zorganizowane u nas na zlecenie Kuratorium Oświaty i Wychowania. wygłaszam referat na temat doświadczeń szkoły nr 8 w sferze nowoczesnego wychowania przez sztukę z uwzględnieniem roli galerii malarstwa. Goście zwiedzają i podziwiają naszą pierwszą i jedyną w mieście Galerię Sztuki Współczesnej liczącej blisko 300 obrazów. Otrzymujemy przy tej okazji grafiki lokalnych artystów ;Jolanty Czarneckiej, która pomogła w organizacji sympozjum i Bronisława Wolanina, ceramika znanego w całej Europie.
           27 kwietnia
            Wywalczyliśmy II lokatę w Powiatowym Turnieju Wiedzy o Sztuce.
           28 kwietnia
           Nasz wielki przyjaciel prof. Tibor Csorba kończy 70 lat życia, Wyjeżdżam do stolicy z grupą młodzieży, bukietem kwiatów i pięknym ceramicznym wazonem z okolicznościową dedykacją. Mistrz przyjmuje nas w swojej pracowni i przekazuje dwa nowe obrazy do galerii swojego imienia.
          29 kwietnia
           Spotkanie z kombatantami uczestniczącymi w sztafecie ‘Szlakiem II Armii Wojska Polskiego’. Bierze udział w tej uroczystości - powiązanej ze zwiedzaniem szkoły - Wicewojewoda Jeleniogórski Irena Kamieńska-Siuta i Naczelnik Miasta Wiesław Grzegorzyca.
          1 maja
           Tradycyjny pochód ulicami miasta. Szkoła wyróżnia się marynarskimi mundurkami i mnóstwem emblematów związanych z morzem.
           Maj 1976
           Mój artykuł w czasopiśmie ‘Oświata i Wychowanie’ na temat ;’1o-latka, ale jaka’ w ramach dyskusji redakcyjnej korespondentów z całej Polski w Warszawie. To pełny stenogram dłuższej wypowiedzi podejmującej ważną problematykę potrzeby unowocześnienia szeroko rozumianego procesu edukacyjnego młodzieży.
           9 maja 1976 roku.
            To wyjątkowo ważny i uroczysty dzień w historii szkoły nr 8 w Bolesławcu, do tej pory anonimowej, nie mającej swojego patrona i sztandaru. W tym miejscu należy wyjaśnić jedno totalne nieporozumienie, które pojawiło się i utrwaliło z upływem czasu. Czym innym jest nadanie placówce oświatowej imienia Bojowników o Wolność i Demokrację, o co zabiegaliśmy i co stało się faktem, a czym innym nazwa ZBoWiD /Związek Bojowników  o Wolność i Demokrację/, nazwa organizacji kombatanckiej źle kojarząca się po zmianach ustrojowych niektórym nowym bohaterom. Szkoła nigdy nie nosiła ani nie miała zamiaru noszenia imienia  związku weteranów, akceptowała natomiast i preferowała  w swojej pracy wychowawczej ogólnoludzkie, niezależne od ustroju ideały - piękne, szlachetne i wartościowe - wolności i demokracji, o które przecież  walczyła także ‘Solidarność’. A szeregi bojowników zaczynają się w naszej ojczystej historii kilkadziesiąt i więcej lat wcześniej i to Polacy, polscy patrioci walczyli o wolność pod własnym hasłem ‘Za wolność Waszą i naszą’. Walczyli też o demokrację, która nawet i dziś nie jedno ma imię.

Buło więc rzeczą naturalną, że życzliwi szkole kombatanci przede wszystkim z lat II wojny światowej, bohaterowie autentycznych zmagań z Niemcami, którzy przelewali na frontach swoją krew za wolność Polski - znaleźli w szkole bezpieczny azyl i ofiarowali swoją pamięć, przyjaźń, wysiłek przy tworzeniu wzorcowej i śmiem twierdzić - najładniejszej i najbogatszej w kraju Izby Pamięci Narodowej, co potwierdzają liczne dokumenty i odznaczenia ‘Ósemki’. Nigdy nie było tu podziału  na lepszych i gorszych kombatantów, tych ze wschodu i zachodu, czego dowodził rząd metalowych urn z ziemią pobraną na polach bitewnych i cmentarzach Monte Cassino i Lenino. Nasi sędziwi wiekiem przyjaciele nigdy nie prowadzili sporów politycznych, nie dowodzili swoich przewag, zawsze z miłością mówili dzieciom o Polsce i to było piękne i ważne w naszym modelu pracy wychowawczej. Nikt nie podważał ideałów związanych z definicją patriotyzmu i ten cel stanowił jeden z filarów szkolnej edukacji obywatelskiej opartej o kontakt z żywymi ludźmi i ich osobistymi relacjami stanowiącymi autentyczną prawdę wynikającą z własnego życiowego doświadczenia. A prapoczątków w kształtowaniu pojęć o modelowych ideałach możemy szukać i u Kościuszki, i Sienkiewicza /Trylogia/, i Mickiewicza czy nawet Jana Matejki /słynne zdanie; ‘Ziemi mojej, Polsce, miłość ma należy’/, u tych wszystkich wielkich Polaków w czasach rozbiorów i powstańczych walk o niepodległość i wolność, którzy nad prywatę wyżej stawiali służbę dla Ojczyzny, działanie i organiczną pracę od podstaw w imię równości społecznej, pracę i służbę pro publico bono. Tak rozumieliśmy myśl przewodnią wypisaną na sztandarze szkoły - w o l n o ś ć    i   d e m o k r a c j ę  oraz nasz szacunek dla zasłużonych bojowników o te ideały. Możemy się spierać, czy ta synteza pojęć wystarczająco akcentuje ideały, czy to jest trafny ich wybór, ale to już inne zagadnienie. Mieliśmy prawo do wolności wyboru i to okazało się trafną myślą w triadzie modelu czy  własnego systemu pracy wychowawczej placówki oświatowej. To pomysł autorski nie do podrobienia, ani do zafałszowania…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz