wtorek, 18 marca 2014

KRONIKA - ciąg dalszy - wiosna 1977

23 lutego 1977.
Podpisanie umowy o współpracy z Młodzieżowym Domem Kultury w Bolesławcu.
Przygotowaliśmy bogaty ceremoniał z częścią artystyczną, ozdobne dokumenty, wymianę upominków. Sala ‘Białych Orłów”, miejsce spotkania, imponuje swoją urodą i patriotyczną symboliką. Podpis pod symbolicznym aktem podpisuję wraz z Dyrektorką MDK Wandą Patorą i przedstawicielami Samorządu Uczniowskiego. Młodzi muszą być świadomi partnerstwa i współodpowiedzialności za losy swojej szkoły. Traktujemy ich z całą powagą, a oni aktywnie pracują na swój autorytet.

Wycieczka do Karpacza klas VIII pod opieką wychowawczyń Marii Mazur i Heleny Tarnowskiej. Korzystamy z bezpłatnego autokaru miejscowej Jednostki Wojskowej

Telewizja i prasa podają kilka drobniejszych informacji z życia szkoły. Nie przestajemy być ośrodkiem zainteresowania, ale też i wydarzenia mają charakter jeśli nie odkrywczy, to przynajmniej interesujący. Nierzadko  inspiruje je ...szczęśliwy przypadek, chociaż idea pracy wychowawczej pozostaje stabilna, constans.

26 lutego 1977.
Nadszedł długo oczekiwany dzień - wielkie święto wręczenia  ‘Orderów Uśmiechu’, pierwsza taka impreza w historii miasta i szkoły. Pisałem o tym w lokalnej prasie jako korespondent wrocławskiej “Gazety Robotniczej”, ale wykorzystam - jako bardziej obiektywny - skan publikacji w “Kurierze Polskim”.
Ograniczam się zatem do zacytowania oryginalnych wpisów członków warszawskiego
jury do szkolnej kroniki “Ósemki”:
Wanda Chotomska, piarka i dziennikarka
“Pełna uznania dla szkoły, która, jak zauważyłam, już wprowadziła do planu nauczania
tak ważny przedmiot, jak    t a b l i c z k a    m n o ż e n i a    u ś m i e  c h ó w   i z podziękowaniem za wspaniale zorganizowane spotkanie autorskie i ciepłą gościnę.
“PS. Do “tabliczki mnożenia uśmiechów” chcę dodać tylko jeszcze jedno działanie - dzielenie uśmiechów.
Cezary Leżeński,
Red. Naczelny “Kuriera Polskiego”
Przewodniczący Jury “Orderu Uśmiechu
Pod tym wpisem swoje autografy solidarnie złożyli wszyscy nowi Kawalerowie Orderu Uśmiechu i redaktorka I Programu Telewizji Polskiej Wiesława Krajewska, która przygotowała specjalny reportaż o niecodziennym wydarzeniu.

27 lutego’
Uczennica Aleksandra Ziubrak zostaje laureatką Wojewódzkiego Konkursu Recytatorskiego w Jeleniej Górze.

7 marca 1977.
Ceremonialne podpisanie umowy patronackiej szkoły z “Vitrocerminem”. Tym razem
uroczystość odbyła się w siedzibie Zjednoczenia. Zyskujemy na początek współpracy kamionkowe zestawy ceramiki do szkolnej stołówki. Estetyczne naczynia budzą zachwytdzieci. Powoli europeizujemy się, a to bardzo cieszy.
Dwa dni wcześniej odwiedziła nas Zofia Florczak, pracownik naukowy Instytutu Badań Literackich w Warszawie, pozostawiając przepiękny zapis :
“Być w takiej szkole jak ta w Bolesławcu - to wielka radość, radość czysta, wzruszająca”.
Gospodarzem spotkania była klasa “morska” VII b, a gość to dobra znajoma dra
Bronisława Miazgowskiego, który opisał swoje wrażenia z pobytu w Bolesławcu i zachęcił do odwiedzenia gościnnej Tysiąclatki. Pani Zofia interesowała się wszystkim: zwiedziła Izbę Pamięci, Muzeum Górnicze, galerię sztuki, Muzeum Morskie /tu spotkała się z młodzieżą i
nauczycielami oraz obejrzała program artystyczny/, zwiedzała też z uczniami miasto, zaproszona na podwieczorek i obiad. Następnego dnia wyjechała z młodzieżą i opiekunką klasy Danutą Molenda do Cieplic. Długo utrzymywała więź korespondencyjną ze swoimi młodymi, ciekawymi świata wielbicielami.

Korespondencja ze szkoły w Rychtalu, obfita wymiana myśli i doświadczeń w nauczycielskiej pracy. Korzyści bezsporne. Oczekujemy spotkania u nas lub u nich.

8 marca.
Dzień lub Święto Kobiet, nazwa ma tu drugorzędne znaczenie. Kochamy nasze matki, babcie, nauczycielki, bez nich ludzkie życie traci aromat i urodę, wartość i sens, stąd nasz szacunek i miłość i niech już tak zostanie.

Szkolne medale dla weteranów, koncert z dedykacją - wzruszający, prawdziwy, szczery, piękne recytacje wierszy, chór śpiewał piosenki żołnierskie, które targały strunami duszy. Reemigranci z Jugosławii wraz z wyrazami wdzięczności i sercem ofiarowali dokumenty potwierdzające osobiste losy w dzikich górach Bośni. Ci ludzie przeżyli piekło na ziemi.

Konkurs “Kobieta w walce’     na wypracowanie o charakterze reporterskiego wywiadu z członkami własnej rodziny. Cenne nagrody funduje “Vitrocermin”.

Konkurs plastyczny “Droga dziecka do szkoły”. Laureaci : Paweł Labich, Małgorzata
Krucień i Dariusz Zawada.

9 marca 1977.
Goście z ‘Gazety Robotniczej’, wrocławskiego dziennika : red. Krystyna Tyszkowska i fotoreporter Tadeusz Szwed. Poemat o szkole ukaże się za kilka dni w numerze świątecznym.

Witraż morski na I piętrze doczekał się końca, dzieło Zygmunta Wydrycha. Teraz artysta zdobi wizerunkami historycznych godeł Państwa Polskiego okna sali “Białych Orłów” przy Izbie Pamięci na parterze.

Nasz wielki przyjaciel Tadeusz Płonka przekazuje skamieniały pień drzewa z epoki
karbońskiej do kolekcji zbiorów Muzeum Górniczego.

Z przyjemnością i niekłamaną satysfakcją czytamy kolejną informację o pracy i dorobku “Ósemki’ w tygodniku “Nowiny Jeleniogórskie”.

12 marca.
Dekoracja sztandaru szkoły złotą odznaką “Budowniczy Legnicko - Głogowskiego
Okręgu Miedziowego” z całym bogatym ceremoniałem.

19 marca 1977’
Otwarcie drugiej sali Muzeum Górniczego, tzw. Upadowej II, czyli skośnego chodnika położonego niżej od głównej sali. Kamienną rzeźbę górników pracujących w kopalni wykonał Zygmunt Wydrych. Delegacja z Lubina przywiozła górnicze suweniry, miała swój wielki dzień harcerska drużyna “Gwarków Dolnośląskich”, w imprezie uczestniczył    gospodarz miasta Wiesław Grzegorzyca.
Oto oryginalny tekst wpisu do kroniki naszego hojnego mecenasa i przyjaciela :
“Zobaczyłem w Bolesławcu szkołę XXI wieku ! O takiej  szkole myślał chyba S. Staszic mówiąc :
“Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”.
I wreszcie pytanie retoryczne : ile szkół w Polsce chciałoby urządzić galerię obrazów
w swych korytarzach ?”
Nauczyciel geografii SP Nr 5
w Boguszowie - Gorcach
Tadeusz Płonka
Marzec 1977.
Wiosenny werdykt Kapituły ‘Orderu Uśmiechu” : ja i Zygmunt Wydrych zostajemy kawalerami tego dziecięcego odznaczenia. Komentarz w kronice :
- Jeszcze jeden Order Uśmiechu dla Bolesławca …

(‘Ordery Uśmiechu’ otrzymali jeszcze wyjątkowo zasłużeni dla naszej placówki oświatowej przyjaciele, mecenasi, sponsorzy i donatorzy ;
             Alfred Cholewiak - Dyrektor Zakładów Górniczych ‘Konrad’,
             Zygmunt Wydrych - niezmordowany malarz i dekorator, kamieniarz i murarz, prawdziwy ‘człowiek-orkiestra’, podejmujący się realizacji każdego zadania na rzecz dzieci i szkoły,
            Kapitan Żeglugi Wielkiej Tadeusz Kalicki, dowódca statków patronackich,
            Sekretarz Generalny ONZ dr Kurt Waldheim w Międzynarodowym Roku Dziecka,
            Prezydent ZSRR Michaił Gorbaczow.
            Także ja sam - bez mojej wiedzy czy jakichkolwiek starań otrzymałem na wniosek wychowanków to zaszczytne odznaczenie. Nie doczekał się tego zmarły przed czasem wielki mecenas szkoły Teofil Grydyk i dyrektor PLO p. Gulbinowicz, chociaż dotarły do warszawskiej Kapituły nasze wnioski i rekomendacje dzieci pisane na kilkuset wyciętych z papieru sercach włożonych do olbrzymich ręcznie malowanych ceramicznych wazonów. To był jednak czas naszej pokojowej rewolucji ustrojowej i dorośli przestali zajmować się problemami najmłodszych obywateli Rzeczypospolitej. Ponieśliśmy niepowetowane straty, ale nasi przyjaciele pozostali wierni dzieciom i szkole. Przy tej okazji pogłębiliśmy znajomość koteryjnych układów i obrzydliwą wręcz prywatę w ferowaniu decyzji ludzi trzymających w swoim ręku nie tyle władzę, ile wyimaginowany przez siebie ‘rząd dusz’ - o czym napiszę w dalszej części kronikarskiego zapisu.)


Artykuł w “Żołnierzu Polskim” Nr 13/1977 pt. Historia żywa ...o Izbie Pamięci i szkole, który ilustrują dwie fotografie: Muzeum Górniczego i dekorowane 6 miedziowymi orłami drzwi do muzeum narodowych dziejów, które zaskakują swoim unikatowym wyglądem zwiedzających.
Wiosenny upominek zakładu opiekuńczego : Bolesławieckie Przedsiębiorstwo Budowlane udostępnia swoją pobliską świetlicę w “mrówkowcu” przy ul. Łukasiewicza wraz z zatrudnionym tu personelem i wyposażeniem dla potrzeb szkoły - zupełnie bezpłatnie. Korzystamy natychmiast z tej okazji.

Wojewódzka konferencja nauczycieli języka rosyjskiego w naszej Sali Przyjaźni Polsko - Radzieckiej im. płk. Aleksandra Iwaszkiewicza. Od nadmiaru eksponatów można tu dostać oczopląsu. Są to bezcenne pomoce naukowe i księgozbiór godny dużej biblioteki.

Wokół szkoły sadzimy róże i pachnące czeremchy. Tęsknimy za zapachem wiosny…

Okienny witraż w Izbie Pamięci, dzieło Zygmunta Wydrycha. Białe orły zdobią frontową ścianę szkoły jako symbol polskiej piastowskiej ojcowizny. Orły towarzyszą młodym w naszej szkole na każdym kroku, bo wychowanie patriotyczne stanowi hasło
każdego dnia. To już element stałej tradycji szkoły-pomnika Tysiąclecia Państwa Polskiego. To zobowiązanie na przyszłość w niekończącej się sztafecie pokoleń.

24 marca.
Wiosenna wizyta radzieckiej młodzieży ze Strachowa. Spacer po mieście, szukanie śladów wiosny, wyprawa nad rzekę Bóbr i topienie Marzanny. Dobra wspólna zabawa i wspólny podwieczorek w szkole.

26 marca.
Wizyta przyjaźni z Pirny /NRD/.Całodzienny bogaty program zwiedzania i wymiany doświadczeń. Mamy świetnych tłumaczy języka niemieckiego, zatem łatwo o zrozumienie i porozumienie.

Szkolny chór zajmuje I miejsce wśród szkół podstawowych i honorowe III miejsce po  chórach ze szkół średnich w Okręgowym Przeglądzie Szkolnych Zespołów Artystycznych w Jeleniej Górze. Zespół przygotowała do występów nauczycielka Emilia Gęsior.

Wieczór wspomnień i wzruszeń z udziałem bolesławieckich kombatantów : Jana Kuny, byłego partyzanta z gór Jugosławii, Anieli Dumy, sanitariuszki z tych samych okolic i płk. Antoniego Słockiego, żołnierza frontu wschodniego. To nasz głos protestu przeciwko wybrykom zachodnioniemieckich rewizjonistów. Bohaterowie czasu wojny otrzymują pamiątkowe szkolne medale, chusty, naręcza kwiatów. Nigdy dosyć historycznej prawdy z ust uczestników legendarnych już wydarzeń.

Uczennicy Bognie Mizgalskiej wręczam wraz z książką symboliczny proporczyk wojskowy za przepiękne wypracowanie w konkursie o Izbie Pamięci.

27 marca.
Uroczyste wręczenie dyplomów “Przyjaciel Szkoły” zakładom pracy, opiekunom szkoły
Bolesławieckiej Fabryce Fiolek i Ampułek “Polfa”,
Zakładom Poligraficznym,
Oddziałowi Państwowej Komunikacji Samochodowej,
Bolesławieckiemu Przedsiębiorstwu Budowlanemu,
Zakładom Górniczym “Konrad”,
Zjednoczeniu “Vitrocermin”,
Jednostce Wojskowej 43 55 A.

29 marca 1977.
Izbę Pamięci zwiedzają przewodniczący Samorządów Uczniowskich i Rad Internatów
Szkół Średnich woj, Jeleniogórskiego.

31 marca,
Zygmunt Wydrych ofiarowuje do zbiorów Muzeum Górniczego wykonaną przez siebie
rzeźbę “Górnik przy pracy” w miniaturowej kopalni węgla.

Poprzedniego dnia wizytowali szkołę dwaj kapitanowie statków “Transoceanu” ze Szczecina : Kpt. Ż. W. Stanisław Waszczuk z m/s “Wineta” i Kpt. Ż.W. z m/s “Buran”.
Bogaty ceremoniał, ciepła atmosfera, nowe eksponaty morskie. Słowem - wielkie, radosne i ważne święto i przeżycie.

2 kwietnia 1977.
Dziennikarz z poważnego jugosłowiańskiego pisma “Tanjug Polityke” trafia na trop regionalnych ciekawostek związanych z reemigrantami z południa Europy, zafascynowała go też po drodze nasza Tysiąclatka. Pisze duży artykuł, ale gazeta do nas nie dotarła. Treść informacji poznaliśmy z relacji innych ludzi.

3 kwietnia.
Medal dla kierownika miejscowego zakładu kamienia budowlanego Kazimierza Wójcika /Primi inter Pares/. Dzięki niemu możemy budować przy szkole pomniki żołnierskiej chwały bez środków finansowych.

Honorowa warta harcerska przed Izbą Pamięci z okazji obchodów tradycyjnego Miesiąca Pamięci Narodowej.

5 kwietnia 1977.
Na konferencji dyrektorów szkół naszego miasta dowiadujemy się, ze nasza placówka oświatowa jako   s z k o ł a    o t w a r t a    /jedna z dwu na Dolnym Śląsku/ została wytypowana do współpracy z warszawskim Instytutem Badań nad Młodzieżą.

Telefoniczna rozmowa z inicjatywy szkoły w Rychtalu na temat form współpracy i tworzenia Klubu Szkół - Imienniczek. W jej wyniku w maju organizujemy u nas sympozjum na temat patriotycznego wychowania młodzieży.

6 kwietnia.
Dzień Pracownika Służby Zdrowia. Mamy dwa gabinety lekarskie, dwie pielęgniarki i
jednego lekarza-stomatologa. Zgodnie współpracujemy, stąd dużo serdeczności, podziękowań i kwiatów.
8 kwietnia 1977.
W czynie społecznym rozpoczynamy budowę pomnika Bohaterskich Obrońców Helu.
Otrzymujemy pomoc z zewnątrz, od zakładów  pracy. Z BZKB /Bolesławieckie Zakłady Kamienia Budowlanego / otrzymujemy materiał /Kazimierz Wójcik/, z Bolesławieckiego Przedsiębiorstwa Budowlanego trafia do nas cement/ Edward Świątek, Emilia Czajkowska/, rolę murarza przejmuje Zygmunt Wydrych.

Wiatr od morza przynosi wieści z m/s “Wineta” i zaproszenie kapitana Józefa Gala na majowe spotkanie z młodzieżą na pokładzie patronackiego statku.

9 kwietnia 1977 r.
Artykuł Krystyny Tyszkowskiej w Magazynie “Gazety Robotniczej” pt. “Z ciekawych dzieci wyrastają ciekawi ludzie”.Wzruszający, ciepły i piękny artykuł o szkole i jej wielorakim dorobku, trochę żenujące pochwały o szkolnej społeczności i jej pasjach.
Cudowny wiosenny upominek wrocławskiej dziennikarki.

15 kwietnia.
Dzień Kombatanta. Odwiedziny wielu przyjaciół, spotkania w klasach, uroczysty apel,
wyróżniamy Michała Bigosińskiego specjalnym dyplomem ręcznie malowanym na pergaminowym rulonie papieru.

Spotkanie laureatów konkursów w Klubie Neptuna. Dwa pierwsze miejsca w konkursie międzyszkolnym /recytatorskim/ zajęły Ewa Ochot i Grażyna Terlecka,
a Małgorzata Kołsut zajęła IV lokatę.
Laureaci innych konkursów międzyszkolnych : Beata Danilewicz, Małgorzata Smorąg
Grzegorz Potocki, Henryk Lachowski, Mariusz Góralski, Barbara Myjkowska, Mirosława Iwanowska i Barbara Kotwica.

Zespół nauczycieli, autorów uczniowskiego sukcesu : Regina Kasprzycka, Zuzanna Tatar, Maria Mazur, Eliza Józefczyk. 

wtorek, 11 marca 2014

KRONIKA SZKOLNA - tak się zaczął 1977 rok

            Przełom roku
Tymczasem trwa gorąca korespondencja z żołnierzami na Bliskim Wschodzie, ludźmi morza, w tym z Kpt. Ż. W. Tadeuszem Kalickim.
Wysyłamy i otrzymujemy stos życzeń od zakładów pracy. Cóż - witamy Nowy Rok 1977.Oby przyniósł szkolnej społeczności, dzieciom i nauczycielom nie mniej radości, niż lata poprzednie.
Redaktor Władysław Misiołek z ‘Żołnierza Polskiego’ życzy zwycięstwa w konkursie Izb Pamięci Narodowej ‘Tradycja i Współczesność’. Coś jest na rzeczy, bo w Numerze 2/1977 ‘Żołnierza Polskiego’ czytamy, że w 3 miastach ; Bolesławcu, Wrocławiu i Nowym Dunajcu są najlepsze w Polsce szkolne muzea historyczne. Poczekamy na werdykt jury.

6 stycznia 1977.
Tygodnik ‘Wiadomości’ /Wrocław/ w numerze 1 z datą 6 stycznia 1977 roku przynosi
artykuł ‘Opisanie bolesławieckiej szkoły’. Podziwiam dziennikarską dociekliwość i kompetencję. W tym samym numerze inny autor pisze o naszym przyjacielu z Boguszowa-Gorc Tadeuszu Płonce.

7 stycznia 1977 r.
Artysta plastyk Mieczysław Żołądź przekazuje szkole swoje wielkie dzieło malarskie w stylu matejkowskim zatytułowane ‘Ścięcie mieszczki na bolesławieckim Rynku’ . To jedna z legend dotyczących wojen husyckich, wspaniały bezpłatny dar serca Mistrza, z którym byłem szczerze zaprzyjaźniony przez dziesiątki lat. Prawdziwa ozdoba coraz bogatszej kolekcji obrazów w galerii. W przyszłości otrzymamy jeszcze dwa inne piękne dzieła, tym razem o zjawie - rycerzu w zamku Grodziec i duchu młodej kobiety pojawiającym się na murach obronnych miasta. Wyzwoliło to dziecięcy pęd do tworzenia własnych legend z bogatych dziejów grodu nad Bobrem, które drukowałem potem systematycznie w miesięczniku ‘Karkonosze’, zawsze po adiustacji eksponując nazwisko dziecka jako autora poprawionego stylistycznie tekstu. Cieszyła mnie radość, zapał i satysfakcja młodych ludzi, którzy pierwszy raz widzieli swoje dzieło w druku.

10 stycznia.
Apel specjalny. Skradzione z Izby Pamięci pamiątki historyczne /głównie medale/ wróciły do zbiorów. Sprawców /nieletni 2 uczniowie z sąsiedzkiej szkoły/ błyskawicznie odkryli milicjanci. Odnalezione trofea przekazał osobiście Komendant Miejski MO Stanisław Bryndza.

‘Motywy’ z datą 9 stycznia 1977 r. zamieszczają mój artykuł p.t. ‘Zostałem Honorowym Górnikiem’.

List z Moskwy ; Szkoła nr 249 chce nawiązać z nami stałą współpracę. Pokłosie inicjatywy uczestników Pociągu Przyjaźni z Dolnego Śląska. Nauczycielka języka rosyjskiego Danuta Popkowska przejmuje patronat nad tym kierunkiem pracy wychowawczej szkoły.

13 stycznia.
Wizyta dyrektora Zakładów Górniczych ‘Konrad’ mgr inż. Alfreda Cholewiaka. Oferta konkretnej pomocy. Kopalnia wykona dekoracyjną ogromną, przesuwaną na rolkach metalową kratę zamykającą hol przed Izbą Pamięci oraz kopie 3 średniowiecznych halabard rycerskich i tarczę średniowiecznego woja z herbem miasta jako stałe elementy kompozycji przestrzennej tej części budynku. Ustalamy wstępnie, że Muzeum Górnicze otrzyma imię doc. dr Adama Wyżykowskiego, odkrywcy polskiej miedzi.

Koło ZBoWiD w Rychtalu zgłasza ofertę współpracy i podjęcie wspólnych działań o zasięgu ogólnopolskim. Opiera się o informacje prasowe rejestrujące wieloraki dorobek szkoły, głównie w dziedzinie edukacji patriotycznej i obywatelskiej młodzieży.
Wyrażamy zgodę, sugerując na początek utworzenie Ogólnopolskiego Klubu Szkół im. Bojowników o Wolność i Demokrację /zwracamy uwagę, że nie jest to tożsame z nazwą organizacji kombatanckiej ZBoWiD/,proponujemy też patronat nad realizacją idei ze strony władz centralnych Rady Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa oraz Zarządu Głównego ZBoWiD. Trwa wymiana korespondencji.

Kolejne studentki odbywają praktykę pedagogiczną w szkole. Są to Halina Weja, Teresa Orczykowska i Bożena Libner.

‘Żołnierz Polski’ nr 1 z datą 23 stycznia 1977 roku zamieszcza kolejny artykuł o ‘Ósemce’ pod znamiennym tytułem ; ‘Poznajemy przeszłość dla przyszłości’. Autora intryguje nasza innowacyjność w doborze treści i metod działań wychowawczych wykraczających poza powszechnie przyjęty kanon.

16 stycznia 1977.
Nagrodzeni uczniowie w konkursie rysunkowo - malarskim ; Marzena Sutt, Helena Dudek i Zbigniew Karwat. Jak zawsze - sukces na swoim koncie zapisuje niezawodna nauczycielka Regina Kasprzycka, identyfikująca się bez reszty z pedagogicznym powołaniem.

17 stycznia.
Wyprawa do stolicy po cały worek nagród. W składzie delegacji 3 wzorowe uczennice - Małgorzata Krucien, Małgorzata Smorąg i Bogna Mizgalska. Redakcja ‘Żołnierza Polskiego’ wzbogaca Izbę Pamięci o wygrany w konkursie pamiątkowy talerz z dedykacją, pomaga też w pobraniu do urny symbolicznej garści ziemi znad Wisły, z miejsca lądowania polskiego batalionu przebijającego się z pomocą walczącej w powstaniu Warszawie /z Saskiej Kępy na Solec/.
Tibor Csorba przekazuje do galerii malarstwa 12 swoich nowych akwarel, prowadzi nas też do gmachu Polskiego Radia, gdzie za wygrany konkurs  I Programu PR na najlepszą galerię malarską w polskich szkołach otrzymujemy I nagrodę w postaci obrazu olejnego ‘Kwiaciarka’ artystki Urban-Mieszkowskiej, a przy okazji nagrywamy audycję o nietypowej szkole w ‘Muzyce i Aktualnościach’. Nocujemy w hotelu Związku Nauczycielstwa Polskiego i syci wrażeń po 2 dniach zwiedzania stolicy wracamy do domu.
Dziewczęta zdały całej szkolnej społeczności obszerną relację z niezwykłej przygody,
jaką była swego rodzaju ‘wyprawa po skarby’ do stolicy.

Styczeń 1977.
Aleksandra Ziubrak, uczennica klasy VIII b, zajmuje II miejsce w mieście  i powiecie
w konkursie recytatorskim pod hasłem ‘Poezja Przyjaźni’. Owoc wielu dni pracy i starannych przygotowań występu ze strony opiekunki dziewczynki, nauczycielki języka ojczystego Teresy Przepióry.

Dyskusja uczniów klas VIII w bibliotece szkolnej nad książką Michała Szołochowa
‘Los człowieka’ z nawiązaniem do współczesności, wydarzeń dnia codziennego. Ciekawa,
bogata, kontrowersyjna i pouczająca. Przygotowana przez nauczycielki Helenę Kowalską
i Stefanię Wójcik.

20 stycznia.
Wieczór baśni i bajek w szkolnej auli. Widzowie i słuchacze to najmłodsi przedstawiciele szkolnej społeczności. Impreza wyjątkowo udana, powtórzymy to trafne doświadczenie jeszcze wielokrotnie. Warto.

‘Żołnierz Polski’ - numer styczniowy. Artykuł p.t. ‘Nowe ekspozycje - ciekawe imprezy’.2 fotografie i bogaty merytorycznie tekst. Znamy życzliwość ludzi w zielonych mundurach dla naszych inicjatyw, ale czy nie za wiele tej sympatii dziennikarskiej? Jeszcze nie czas na wielkie laury, przed nami cały ocean mozolnej pracy.

12 lutego 1977.
Oto zaskakujący wpis do kroniki szkoły niezapowiedzianego gościa, który ma prawo nazywać siebie autentycznym pionierem. Cytuję w całości.
‘Wzruszony spotkaniem z młodzieżą i miastem w 32 rocznicę wyzwolenia Bolesławca - z satysfakcją i dumą wracam do odległych już wspomnień. Byłem pionierem i żołnierzem Września 39. Wstawiałem pierwsze biurko do bolesławieckiego Ratusza. Pamiętam morze gruzów, pustkę spalonego miasta, ruiny i zgliszcza. Pamiętam pierwsze nazwiska Polaków - Kandut, Orawiec, Zauer na terenie byłego powiatu w Kraśniku i Lipianach.
Taki był nasz powojenny powrót na piastowską Ojcowiznę.
Młodzieży i wychowawcom ‘Ósemki’ życzę dalszych sukcesów w dziele patriotycznej
edukacji.’
12.02.1977
Założyciel i Komendant Posterunku MO w Kraśniku
Wawrzyniec Woźniak
b. Komendant Powiatowy MO w Wołowie

Komentarz PS. Pierwszy i jedyny raz odwiedził ten człowiek naszą szkołę, pozostawiając po sobie cząstkę pionierskiej historii. Zdumiewające, że odkrył na poczekaniu nasze pedagogiczne credo - wychowanie patriotyczne  i obywatelskie, czemu dał wyraz w dedykowanych życzeniach. Czy rzeczywiście patriotyzm emanuje w murach naszej dumnej alma mater ?To byłby wielki sukces i splendor, o który warto zabiegać. To potwierdza słuszność aksjomatu, że marzenia się spełniają.
Bierzemy udział w uroczystości składania wieńców u stóp pomnika II Armii WP, warty honorowe stanęły przed szkolnymi pomnikami żołnierskiej chwały /harcerze i marynarze/ i sanktuarium IPN mieszczącym ziemię z pól bitewnych żołnierzy i partyzantów’
akademie okolicznościowe w grupach wiekowych Skrzatów, Sztubaków i Żaków z udziałem wojennych weteranów, wreszcie wystawa fotografii z lat 1945 - 1946 Alojzego Skorupy pod tytułem ‘’Nazajutrz po wojnie’ i inne wstrząsające dokumenty z przeszłości stanowiły uzupełnienie przeżyć w tym uroczystym dniu.

Luty 1977.
Zakończył się konkurs ‘Azymut - Węgiel’, ale jeszcze nie znamy oficjalnych wyników. Niecierpliwie oczekujemy decyzji jury.
Prasa węgierska pisze o nas i galerii malarstwa w naszej szkole. W swojej ojczyźnie spędzał urlop prof.Tibor Csorba, skorzystał więc z okazji, żeby rozsławić
‘swoją’ szkołę wśród bratanków znad Dunaju.
Cenny prezent od Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku - 1 belot siatki bawełnianej do połowu ryb i zapowiedź współpracy. To zasługa naszego kolejnego
‘ambasadora’ na Wybrzeżu, Edmunda Szoszorowskiego.

15 luty 1977.
Konferencja nauczycieli wychowania plastycznego woj. Jeleniogórskiego w naszej placówce oświatowej. Temat ;’Wychowanie przez sztukę i rola szkolnej galerii w życiu szkoły’. Wygłaszam referat na ten temat. Inicjator spotkania - wizytatorka Kuratorium mgr Jolanta Czarnecka. Udział w spotkaniu wzięło blisko 40 osób. Pamiętam - z poprzedniej szkoły - kurs i plener malarski dla 56 nauczycieli wychowania plastycznego, który organizowałem i kierowałem nim na wakacjach z inicjatywy Kuratorium we Wrocławiu, jedyny taki w Polsce. W czasie samodzielnego malowania wspólnie odkrywaliśmy urodę Bolesławca, a kilka nauczycielek plastyki wyróżniało się prawdziwym talentem malarskim. Dobrym duchem przedsięwzięcia - pionierskiego i odkrywczego - był Stanisław Migoń, działacz ZNP z Wrocławia, który w Kuratorium zdobył środki finansowe na potrzeby pleneru w grodzie nad Bobrem. Z rozrzewnieniem wspominam tamten odważny eksperyment, nigdy już później nie powtórzony w polskiej oświacie, a przedmiot ‘plastyka’ sukcesywnie tracił na znaczeniu w szkolnictwie. Wielka szkoda.

Luty 1977.
I Spotkanie Młodych Filatelistów Okęgu Wrocławskiego i Drezdeńskiego /NRD/
w klubie ‘Relaks’ połączone z wystawą zbiorów znaczków pocztowych. Uczestniczyła
w ekspozycji także nasza młodzież.
Podziwiamy w Bolesławieckim Ośrodku Kultury wystawę malarstwa i ceramiki
małżeństwa artystów Janiny i Mieczysława Kozłowskich - ‘Świat barwy i formy’. Duże przeżycie estetyczne.
‘Kurier Lubelski’ z datą 10 lutego 1977. Tytuł publikacji; ‘Obywatel dwu Ojczyzn’.
Tibor Csorba opowiada m.in. o szkole i galerii swojego imienia.
Wycieczka do Opery Wrocławskiej na spektakl ‘Baron Cygański’ Jana Straussa /syna/.Organizatorem wyjazdu swojej klasy była nauczycielka Eugenia Zdobylak. To też forma wychowania przez sztukę, tym razem muzykę wysokiej klasy i śpiew, prawdziwa uczta dla melomanów, ale nie tylko. Takich imprez mieliśmy dziesiątki, jeśli nie więcej. Wierzymy, że muzyka i muzy łagodzą obyczaje…
Organizujemy ankietę - konkurs na pytanie ; ‘Jaką wartość ma dla Ciebie Izba Pamięci Narodowej ?’ Wygrywa dojrzałym wypracowaniem uczennica Bogna Mizgalska. Mądry, bardzo osobisty i dojrzały esej zasłużył na najwyższe uznanie. Ten dokument i kilkadziesiąt innych wypowiedzi sztubaków dowodzi, że trud utworzenia w szkole muzeum narodowych dziejów nie poszedł na marne.
Projekt urny na ziemię z pól bitewnych wygrywa uczennica Małgorzata Krucień.
Szkoła zwycięża w zbiórce chleba dla wojska /hodowla trzody chlewnej/, w nagrodę zapewnia sobie bezpłatną wycieczkę wojskowym autokarem.
Specjalną urnę wytoczoną w metalu wykonali fachowcy z miejscowej Fabryki Fiolek i Ampułek na prośbę nauczycielki Heleny Wołyniak.
Górnicze proporce i inne pamiątki z okresu własnej pracy zawodowej w kopalniach przekazał do zbiorów Muzeum Górniczego Zygmunt Wydrych. Szczególnie interesującym eksponatem wydaje  się miniaturowa rzeźba w kamieniu i styropianie dwóch górników pracujących w kopalnianym chodniku przy wydobyciu węgla. To swoiste dzieło sztuki przypadło do gustu zwiedzającym muzealną ekspozycję dzieciom z przedszkoli.
18 luty 1977.
Nagrody dla uczniów i szkoły w kolejnym konkursie plastycznym pod opieką naucz. Reginy Kasprzyckiej.
W Turnieju Młodych Recytatorów na szczeblu powiatowym wyróżniły się nasze uczennice Aleksandra Ziubrak i Bogumiła Mizgalska przygotowane do rywalizacji konkursowej przez nauczycielkę - polonistkę Teresę Przepiórę
19 luty.
Patronat nad szkołą przejmuje Zjednoczenie Zakładów Górniczych Surowców Szklarskich i Ceramicznych ‘Vitrocermin’.To nasz wielki sukces, o który zabiegaliśmy dość długo. W uroczystej atmosferze podpisujemy umowę, która zawiera sporo ciekawych obopólnych inicjatyw i rozwiązań, np. w sferze rekreacji /wycieczki autokarowe na koszt zakładu pracy/, zakupu pomocy naukowych, radiofonizacji budynku i placu apelowego i innych przywilejów.

20 luty 1977.
Artykuł w piśmie WP ‘Żołnierz Polski’ Nr 8 z datą 20 lutego 1977 r. zatytułowany ‘Pasja szkolnych społeczników’ o naszych poczynaniach w lokalnym i regionalnym środowisku oraz o coraz szerszym oddziaływaniu na inne szkoły kopiujące modelowe rozwiązania. Stajemy się prawdziwą Mekką dla wędrowców już nie tylko z Dolnego Śląska, ale z całego kraju oraz kuźnią innowacyjnych doświadczeń pedagogicznych. Bardzo pomaga nam w tym prasa, radio i telewizja.
List do klasy ‘morskiej’ pod opieką wychowawczyni Danuty Molenda od Kapitana
ż. W. Tadeusza Kalickiego dowodzącego statkiem m/s ‘Antoni Garnuszewski’, który wspomaga naszych polarników z ekspedycji naukowej PAN na Antarktydzie.
Studniówka klas VIII - wielki bal karnawałowy w świetlicy Bolesławieckiej Fabryki Fiolek i Ampułek ‘Polfa’, która mieści się w pobliżu ‘Ósemki’. Zbliża się pora pożegnań i rozstania z ukochaną szkołą, chociaż młodzi jeszcze o tym nie myślą. Jeszcze nie czas na łzy i wspomnienia, a smutek jest wrogiem młodości. Czy tylko młodości ?

List ze Zbiorczej Szkoły Gminnej w im. BoWiD w Rychtalu w sprawie utworzenia ogólnopolskiej rodziny szkół - imienniczek.

‘Kurier Polski’ zapowiada organizację ogólnopolskiego święta wręczania ‘Orderów Uśmiechu” w naszej szkole ! To duże wyróżnienie i logistyczne wyzwanie. Ale skoro mamy swoich zasłużonych kawalerów - laureatów zaszczytnej nagrody w osobach dyrektora ZG ‘Konrad’ Alfreda Cholewiaka i dyrektora Bolesławieckiego Przedsiębiorstwa Budowlanego Edwarda Świątka - trzeba się sprężyć. Cała Polska będzie oglądała ten efektowny i rzadki bo organizowany raz do roku ceremoniał, trzeba zatem pokazać się z jak najlepszej strony. Polska nie kończy się przecież w Warszawie.
15 lutego 1977.
Szkoła przeżywa uroczystość dekoracji Dyrektora Alfreda Cholewiaka medalem 200-lecia Komisji Edukacji Narodowej przyznanym na nasz wniosek przez resort oświaty. Nasz bohater przecina symboliczną wstęgę w biało-czerwonych barwach przy drzwiach z wykutymi w miedzi historycznymi Orłami, znakiem zmieniającego się na przestrzeni dziejów godła Państwa Polskiego. To nie tylko akcent patriotyczny, ale równocześnie cenne i piękne dzieło sztuki medalierskiej czy kowalskiej wykonane przez utalentowanego pracownika kopalni ‘Konrad’ Jana Siarkowskiego z inicjatywy dyrektora ZG, właśnie wyróżnionego zaszczytnym medalem.
Takie dekoracyjne drzwi prowadzące do skarbnicy ojczystych dziejów stanowiły nasze wielkie marzenie, bo łączą w sobie pierwiastek regionalny, miedż będącą bogactwem naszej ‘małej Ojczyzny’ oraz pierwiastek patriotyczny - dumne polskie Orły. W kompozycji wyglądają imponująco.

21 lutego 1977.
Cudowne dary przyjaciół, kolejne, hojne i bezcenne. Przesada ? Nic podobnego.
Tadeusz Płonka przekazuje kolejne eksponaty z odciskami roślin w węglu z epoki karbońskiej. Na giełdzie zyskałby za nie sporo grosza, on woli pozostawić je dzieciom i szkole. Piękny gest. Tacy są prawdziwi, autentyczni nauczyciele.
Piotr Mojsa przynosi odlew zminiaturyzowanej postaci - rzeźby hutnika. Znajdziemy dla niej honorowe, godne miejsce.
Prof. Tibor Csorba śle kolejne kolorowe pocztówki i przekazuje kolejnych 10 cennych akwarel, które sam malował. Kipi niespożytą energią mimo dostojnego wieku.Uparcie tworzy wielką legendę o miłości do muzy piękna, potwierdza ją swoją przebogatą twórczością malarską. Wielki człowiek i wielki malarz europejski.

Na apelu porannym mówię o wartości postaw obywatelskich i cenie międzyludzkiej pomocy i życzliwości. Wyróżniam dwóch naszych uczniów : Mariusza Talarowskiego i Mirosława Gortycha, którzy pomogli starej kobiecie zsypać węgiel do piwnicy.
Ostatnie szkolne bale i zabawy. To już koniec karnawału i oczekiwanie upragnionej wiosny.

Nie zapominają o nas ludzie morza - otrzymujemy telegramy ze statków m/s ‘Pekin’
i m/s ‘Wineta’. My też o nich pamiętamy. Do zobaczenia w macierzystych portach - Gdyni
i Szczecinie.

22 lutego.

Gościliśmy w szkole bibliotekarzy z rejonu Bolesławca i sąsiednich gmin woj. Jeleniogórskiego. Spotkanie dotyczyło analizy poziomu czytelnictwa i metodyki pracy z dziećmi w różnym wieku i o różnych zainteresowaniach na przykładzie doświadczeń ‘Ósemki’.

piątek, 7 marca 2014

POWRÓT DO KRONIKI - rok 1976

    16 marca 1976 r
            Powiatowy Turniej Wiedzy o Sztuce. Opiekun mistrzowskiego zespołu - nauczycielka Regina Kasprzycka. Na sali zmagań nastrojowa muzyka, filmy, przeźrocza.
Imponująca kultura słowa uczestników. Serce rośnie, kiedy słychać piękne dźwięki ojczystej mowy wyrażającej mądrą treść wypowiedzi nastolatków. Efekty dla nas imponujące ;Bogna Mizgalska - I miejsce, Małgorzata Smorąg - II lokata. Nagroda dla   szkoły - rzutnik do wyświetlania przeźroczy.
           21 marca 1976 r
           Wybory do Sejmu i Rad Narodowych. Jedną z klas przeznaczamy na lokal wyborczy. Firanki i część sprzętu pozostaną u nas na stałe. Cenne są zwłaszcza dla naszych zbiorów dekoracyjne ceramiczne wazony.
           Ale to również okazja do powitania wiosny i topienia Marzanny, skrzętnie z niej korzystamy w toku wyprawy nad Bóbr. To już tradycja - wesoła i radosna w sztubackim wykonaniu.
           24 marca 1976 r
            Rejonowa Olimpiada Polonistyczna. Kilka polonistek - Teresa Przepióra, Helena Kowalska, Anastazja Dudziak i Grażyna Gzubicka  solidarnie podzieliły między siebie trud przygotowania kandydatów na zdobycie laurów w międzyszkolnej rywalizacji. Zwycięzca mógł być tylko jeden. Pierwsza nagroda przypadła w udziale naszej niezawodnej uczennicy Małgorzacie Smorąg, bohaterce wielu sukcesów . Temat rozprawy ; ‘Życie wielkiego malarza Vincenta van Gogha’. Zapewne wpływ na treść wypowiedzi miała encyklopedyczna wiedza p.Reginy Kasprzyckiej. Skutek godny najwyższego uznania i podziwu.Małgosia napisała w szkolnej kronice ;
          ‘Czuję się wielce zaszczycona, bo najpiękniejszym darem człowieka jest możność jasnego i pięknego sposobu wyrażania swoich myśli na białej kartce papieru tak, by każdy je zrozumiał i przyjął do serca’.
           Wspaniałe, mądre zdanie, głęboka i trafna myśl.
           Kształtowanie urody ojczystego języka jest obowiązkiem każdego z nas, profesjonalnych pedagogów. Wspomnijmy więc na słowa poety-wieszcza narodowego Juliusza Słowackiego ;
           ‘Chodzi mi o to, aby język giętki wszystko powiedział, co pomyśli głowa’.
           5 kwietnia 1976 r
           Śląska Fabryka ‘Krepol’ - w odpowiedzi na nasz list - przesyła wraz z korespondencją ogromną paczkę marynistycznych upominków. Trzeba wyjaśnić, że to właśnie te zakłady tekstylne produkują dla instytucji i armatorów Wybrzeża bandery, proporce, flagi, kody sygnalizacyjne i inne akcesoria związane z tradycją i morskim rytuałem na statkach i okrętach Marynarki Wojennej. Wśród cennych trofeów znalazł się m.in. okolicznościowy proporczyk z samotnego rejsu na żaglowcu dookoła świata kapitan Chojnowskiej - Liskiewicz.
           Ucieszyła nas informacja o przyjęciu Szczepu ZHP do Klubu Przyjaciół m/s ‘Leonid Teliga’ pod patronatem redakcji ‘Świata Młodych’.
           Młodzi jungowie z pokładu m/s ‘Edward Dembowski’ /uczniowie Liceum Morskiego/ zapowiadają wizytę w Bolesławcu w celu zwiedzenia lądowej ‘szkoły morskiej’. Czeka nas duże wyzwanie…
           6 kwietnia.
           Wizyta Telewizji Wrocław w celu nakręcenia reportażu o działalności Izby Pamięci Narodowej, sławnej już nie tylko na Dolnym Śląsku. Ciekawe wypowiedzi wychowanków z najstarszych klas, którzy potrafili zaimponować wiedzą jako przewodnicy i współtwórcy pięknego dzieła.
           Kolejne listy przesyła marynarz Teofil Grydyk. Rewanżujemy się obfitą korespondencją adresowaną do Peru za pośrednictwem PLO, bo tam przebywa nasz wierny przyjaciel.
           Kwiecień 1976.
           Radosna wiadomość ze Szczecina; jest zgoda rybackiego armatora ‘Transocean’ na kilkumiesięczny bezpłatny rejs naszej wzorowej uczennicy Elżbiety Kilimnik po wodach wokół Afryki. Tego jeszcze nie było w historii polskiej floty handlowej i rybackiej ...Szerszy komentarz znajdzie się w dalszej części barwnej i wielowątkowej historii nietypowej szkoły’ w której zawsze najważniejsze były dzieci.
           Kwiecień 1976.
           Olimpiada Matematyczna w Bolesławcu. I miejsce zdobywa uczennica ‘Ósemki’ przygotowana do rywalizacji przez zasłużoną nauczycielkę Marię Mazur.’.
           12 kwietnia.
            Wizyta w szkole Kuratora Okręgu Szkolnego mgr Karola Lisowskiego. To jeden z największych naszych sympatyków, człowiek mądry, doświadczony, życzliwy, rozważny w działaniu i zafascynowany oryginalnością działań bolesławieckiej Tysiąclatki. Z biegiem czasu stał się przyjacielem i fanem ‘Ósemki’ ; jego zasługą pozostaje sprowadzenie tu  wrócić do kolejnych resortowych ministrów, a nawet pamięć o szkole i o mnie osobiście, kiedy przeszedłem na emeryturę. Parę razy dzwonił do mnie po ukazaniu się w prasie wrocławskiej kolejnych artykułów o moich wystawach malarskich, z całą sympatią wyrażał się o kolejnych ważnych epizodach mojej biografii. Słowem - dobry duch w elitach skostniałych oświatowych urzędników wrogich każdej formie innowacyjności, celebrujących swoje funkcje dla własnej wygody i świętego spokoju. Gdyby miał klucze do oświatowego raju-przychyliłby nam nieba, ale i bez tego zasługuje na szacunek i wyrazy wdzięczności.
         13 kwietnia 1976 r
          Otrzymujemy list z Helu. Pisze wojenny weteran, ‘Syn Pułku’ /żołnierz w wieku przedpoborowym/ Edmund Szoszorowski z propozycją współpracy koła zrzeszającego nadmorskich wiarusów i naszej młodzieży. Przyjmujemy z radością tę ofertę, zaowocuje ona w przyszłości wzbogaceniem muzealnych eksponatów o liczne trofea. Ale ważniejsze są nowe przyjaźnie i powiększający się krąg sympatyków i donatorów, ludzi dobrej woli.
          Tego samego dnia trafia do nas list z Łuczegorska, z ussuryjskiej tajgi na Syberii
/ZSRR/, znad granicy chińskiej, prosto z serca Azji. Polak, Stefan Grzebień jest myśliwym w przepastnych kniejach, nie zdążył wrócić do ojczyzny po zakończeniu wojny i związał swoje losy na stałe z nowym miejscem pobytu. Dowiedział się o szkole z gazety /wywiad z nauczycielką rosyjską, która pracowała w jednej ze szkól Północnej Grupy Wojsk Radzieckich i zwiedzała ‘Ósemkę’/. Wraz z listem pisanym niemal poprawną polszczyzną z rzadko wtrąconymi rusycyzmami dołączył woreczek orzechów cedrowych, drugi z korzeniami żeń-szenia, uniwersalnego według niego lekarstwa na wiele dolegliwości zdrowotnych, duże szyszki drzew iglastych i małe poroże sarny. Nie pamiętam innych drobiazgów, ale sam fakt ludzkiej szczodrobliwości i dzielenia się biedą - ściskał serce i wyciskał łzy z oczu. Obcy, nieznany człowiek i tyle w nim ciepła, serdeczności, życzliwości, patriotyzmu, ludzkich bezinteresownych odruchów. Tyle w nim dobra, humanitaryzmu, człowieczeństwa, a zapewne i tęsknoty za Polską i do Polski. Korespondowaliśmy ze sobą dość rzadko /gdzie Syberia, tajga i poczta/, potem kontakt się urwał. W muzealnej Sali Leśnej pozostało mimo wszystko wiele pamiątek, głownie fragmentów wielobarwnych okazów pni drzew /czerwona brzoza, sina osika, dąb z żółtym rdzeniem/ ,które zadziwiają oryginalnością i swoją odrębnością. Zaczynała się przygoda pisana sercem i tęsknotą, której zakończenia nie mogliśmy przewidzieć.
            15 kwietnia 1976 r.
             Gościmy 130 osób, uczestników Zlotu i Rajdu Kombatantów Szlakiem II Armii Wojska Polskiego. Ważne wydarzenie w kategoriach  edukacji patriotycznej młodego pokolenia, trudne logistycznie, ale satysfakcjonujące jako egzamin sprawności organizacyjnej. Nie zabrakło ważnych w regionalnym życiu polityczno-społecznym osób, w tym Wicewojewody Jeleniogórskiego Ireny Kamieńskiej-Siuty / piękny wpis do kroniki, staliśmy się kolekcjonerami autografów /, Naczelnika Miasta Wiesława Grzegorzycy i innych. Nie zabrakło wręczonych gościom pamiątkowych ręcznie haftowanych chust, kwiatów i ceramiki, symbolu naszego grodu. Atmosfera wielkiego święta, forum wychowania obywatelskiego zgodnego z naszą koncepcją pedagogiczną i ciekawą obrzędowością /warty honorowe przy pomnikach, uczniowie-przewodnicy opowiadający o muzealnych zbiorach, powitanie dźwiękiem dzwonu okrętowego m/s ‘Bolesławiec’, pożegnanie w auli sygnałem dźwiękowym dzwonu okrętowego m/s ‘Jan Matejko’/.
           1 - 30 kwietnia.
            Miesiąc Pamięci Narodowej. Tłoczno od sympatycznych, związanych uczuciowo ze szkolną społecznością kombatantów, spotkania w klasach i długie gawędy z udziałem ludzi w żołnierskich mundurach ozdobionych baretkami orderów i medali. To żywi świadkowie i uczestnicy historii pisanej krwią i żelazem w latach II wojny światowej. Ich życiowe doświadczenie ma bezcenną wartość.
            Wymienię tylko kilka nazwisk ; pułkownik Henryk Wawrzynowicz, pułkownik Eugeniusz Nienartowicz, sierżant Piotr Mojsa, Henryk Czopek. O przeszłości nie wolno zapominać. Jak poucza nasz wybitny pisarz i publicysta Melchior Wańkowicz /cytuję/ ; ‘Grobowce bohaterów mogą stać się legowiskiem kundli, a ich krew - krew bohaterów - spoiwem wzmacniającym mury narodowej megalomanii’.
            Witamy w progach Tysiąclatki redaktora ‘Żołnierza Polskiego’ Władysława Niziołka’, który zwiedza szkołę od podszewki, przeprowadza dziesiątki rozmów z wychowankami, szczególnie interesuje się zbiorami Izby Pamięci. Spełniamy jego prośbę o fotografie z tego prawdziwego skarbca wiedzy o wojennej martyrologii i ludzkich powikłanych losach przepełnionych smutkiem i cierpieniem. Powstaje w wojskowej gazecie wielki reportaż o tragicznym czasie minionym.
           Kwiecień 1976 r.
           Edmund Szoszorowski z Helu zapowiada kręcenie filmu o współpracy kombatantów znad morza i dolnośląskiego miasta nad Bobrem ze szczególnym uwzględnieniem pionierskiej roli inicjatyw szkoły nr 8 w herbowej tarczy. Pokonuje już ostatnią przeszkodę - zdobycie odpowiedniej taśmy filmowej.
           Pominąłem w rejestrze jeszcze jedno ważne marcowe wydarzenie.
           15 marca 1976 roku Stowarzyszenie Działaczy Kultury Morskiej w Gdyni przyjmuje w poczet członków zbiorowych nasz Szczep Harcerski imienia Polskich Linii Oceanicznych.
To wielki splendor i powód do zasłużonej dumy.
           15 kwietnia.
            Zakłady Przemysłu Wełnianego im. Stanisława Bularza ‘Krepol’ w Bielsku-Białej przesyłają szkole banderę Polski o wymiarach 70 na 110 cm /format standardowy/ i tych samych wymiarów banderę ‘Transoceanu’. Piękny gest darczyńców, z którymi znamy się jedynie poprzez ciepłą, daleką od urzędowej sztampy korespondencję. Osobiście spotkamy się z dyrekcją zakładu dopiero kilka miesięcy później.
            26 kwietnia 1976 r.
             Ogólnopolskie Sympozjum Naukowe poświęcone wychowaniu przez sztukę zorganizowane u nas na zlecenie Kuratorium Oświaty i Wychowania. wygłaszam referat na temat doświadczeń szkoły nr 8 w sferze nowoczesnego wychowania przez sztukę z uwzględnieniem roli galerii malarstwa. Goście zwiedzają i podziwiają naszą pierwszą i jedyną w mieście Galerię Sztuki Współczesnej liczącej blisko 300 obrazów. Otrzymujemy przy tej okazji grafiki lokalnych artystów ;Jolanty Czarneckiej, która pomogła w organizacji sympozjum i Bronisława Wolanina, ceramika znanego w całej Europie.
           27 kwietnia
            Wywalczyliśmy II lokatę w Powiatowym Turnieju Wiedzy o Sztuce.
           28 kwietnia
           Nasz wielki przyjaciel prof. Tibor Csorba kończy 70 lat życia, Wyjeżdżam do stolicy z grupą młodzieży, bukietem kwiatów i pięknym ceramicznym wazonem z okolicznościową dedykacją. Mistrz przyjmuje nas w swojej pracowni i przekazuje dwa nowe obrazy do galerii swojego imienia.
          29 kwietnia
           Spotkanie z kombatantami uczestniczącymi w sztafecie ‘Szlakiem II Armii Wojska Polskiego’. Bierze udział w tej uroczystości - powiązanej ze zwiedzaniem szkoły - Wicewojewoda Jeleniogórski Irena Kamieńska-Siuta i Naczelnik Miasta Wiesław Grzegorzyca.
          1 maja
           Tradycyjny pochód ulicami miasta. Szkoła wyróżnia się marynarskimi mundurkami i mnóstwem emblematów związanych z morzem.
           Maj 1976
           Mój artykuł w czasopiśmie ‘Oświata i Wychowanie’ na temat ;’1o-latka, ale jaka’ w ramach dyskusji redakcyjnej korespondentów z całej Polski w Warszawie. To pełny stenogram dłuższej wypowiedzi podejmującej ważną problematykę potrzeby unowocześnienia szeroko rozumianego procesu edukacyjnego młodzieży.
           9 maja 1976 roku.
            To wyjątkowo ważny i uroczysty dzień w historii szkoły nr 8 w Bolesławcu, do tej pory anonimowej, nie mającej swojego patrona i sztandaru. W tym miejscu należy wyjaśnić jedno totalne nieporozumienie, które pojawiło się i utrwaliło z upływem czasu. Czym innym jest nadanie placówce oświatowej imienia Bojowników o Wolność i Demokrację, o co zabiegaliśmy i co stało się faktem, a czym innym nazwa ZBoWiD /Związek Bojowników  o Wolność i Demokrację/, nazwa organizacji kombatanckiej źle kojarząca się po zmianach ustrojowych niektórym nowym bohaterom. Szkoła nigdy nie nosiła ani nie miała zamiaru noszenia imienia  związku weteranów, akceptowała natomiast i preferowała  w swojej pracy wychowawczej ogólnoludzkie, niezależne od ustroju ideały - piękne, szlachetne i wartościowe - wolności i demokracji, o które przecież  walczyła także ‘Solidarność’. A szeregi bojowników zaczynają się w naszej ojczystej historii kilkadziesiąt i więcej lat wcześniej i to Polacy, polscy patrioci walczyli o wolność pod własnym hasłem ‘Za wolność Waszą i naszą’. Walczyli też o demokrację, która nawet i dziś nie jedno ma imię.

Buło więc rzeczą naturalną, że życzliwi szkole kombatanci przede wszystkim z lat II wojny światowej, bohaterowie autentycznych zmagań z Niemcami, którzy przelewali na frontach swoją krew za wolność Polski - znaleźli w szkole bezpieczny azyl i ofiarowali swoją pamięć, przyjaźń, wysiłek przy tworzeniu wzorcowej i śmiem twierdzić - najładniejszej i najbogatszej w kraju Izby Pamięci Narodowej, co potwierdzają liczne dokumenty i odznaczenia ‘Ósemki’. Nigdy nie było tu podziału  na lepszych i gorszych kombatantów, tych ze wschodu i zachodu, czego dowodził rząd metalowych urn z ziemią pobraną na polach bitewnych i cmentarzach Monte Cassino i Lenino. Nasi sędziwi wiekiem przyjaciele nigdy nie prowadzili sporów politycznych, nie dowodzili swoich przewag, zawsze z miłością mówili dzieciom o Polsce i to było piękne i ważne w naszym modelu pracy wychowawczej. Nikt nie podważał ideałów związanych z definicją patriotyzmu i ten cel stanowił jeden z filarów szkolnej edukacji obywatelskiej opartej o kontakt z żywymi ludźmi i ich osobistymi relacjami stanowiącymi autentyczną prawdę wynikającą z własnego życiowego doświadczenia. A prapoczątków w kształtowaniu pojęć o modelowych ideałach możemy szukać i u Kościuszki, i Sienkiewicza /Trylogia/, i Mickiewicza czy nawet Jana Matejki /słynne zdanie; ‘Ziemi mojej, Polsce, miłość ma należy’/, u tych wszystkich wielkich Polaków w czasach rozbiorów i powstańczych walk o niepodległość i wolność, którzy nad prywatę wyżej stawiali służbę dla Ojczyzny, działanie i organiczną pracę od podstaw w imię równości społecznej, pracę i służbę pro publico bono. Tak rozumieliśmy myśl przewodnią wypisaną na sztandarze szkoły - w o l n o ś ć    i   d e m o k r a c j ę  oraz nasz szacunek dla zasłużonych bojowników o te ideały. Możemy się spierać, czy ta synteza pojęć wystarczająco akcentuje ideały, czy to jest trafny ich wybór, ale to już inne zagadnienie. Mieliśmy prawo do wolności wyboru i to okazało się trafną myślą w triadzie modelu czy  własnego systemu pracy wychowawczej placówki oświatowej. To pomysł autorski nie do podrobienia, ani do zafałszowania…

wtorek, 4 marca 2014

JUTRO NALEŻY DO MŁODYCH



I nagroda w konkursie - ankiecie pod hasłem ‘Młodzi 1971’ redakcji popularnego tygodnika ‘Perspektywy’ Nr 30 /99/ z datą 23 lipca 1971 r. Autor mojej sylwetki w czasopiśmie ‘Oświata i Wychowanie’ wielokrotnie cytuje fragmenty moich wypowiedzi, ale to nie oddaje w całości sensu i myśli przewodniej konkursu, w którym zdobywając I lokatę pokonałem w rywalizacji ponad 12 tysięcy czytelników ‘Perspektyw’, ‘Nowej Wsi’ i ‘Walki Młodych’, współorganizatorów konkursu. O zainteresowaniu ankietą świadczy fakt, że aż 4 tysiące respondentów przysłało wypowiedzi dodatkowe /wśród nich także ja/ , szerzej omawiające poruszone w kwestionariuszu problemy.
W opinii redakcji wspólną cechą wszystkich opracowań jest ich szczerość, autentyzm. Czasem są zbyt krytyczne, zbyt wiele wyziera z nich niecierpliwości /choć to przecież przywilej młodości/.Ale wszystkie są pełne troski o dalsze losy naszego kraju, o to, aby ‘wiatr odnowy zawiał do wszystkich zakątków naszej ojczyzny’, aby ‘słowo ‘P o l s k a’ znaczyło w świecie coraz więcej’.
Młodzi 1971 chcą przyjąć na siebie współodpowiedzialność za wszystko co się u nas dzieje, chcą  aktywnie uczestniczyć nie tylko w dyskusjach, ale także w codziennym życiu naszego kraju, w naprawie Rzeczypospolitej. Domagają się tylko stworzenia lepszych warunków dla wykorzystania swoich możliwości, konkretnych, jasno sprecyzowanych zadań, większego zaufania do młodego pokolenia.
Cytuję wydrukowany w ‘Perspektywach’ skrót redakcyjny mojego opracowania.
I nagroda.
Jutro należy do młodych.
Młodość mam już właściwie za sobą...Jeśli jednak z pojęciem tym kojarzy się postawa radykalna, niekonformistyczna, dążenie do postępu, do przewartościowań myślowych schematów i uproszczeń, odwaga mówienia prawdy, wiara w realność ideałów związanych z uznawaną ideologią - mam prawo czuć się młodym…

Niejedną mądrość życiową wysnuł już wprawdzie człowiek z praktycznych biograficznych doświadczeń, niejedna obiektywna pozornie prawda rozprysła się w tysiąc atomów w zetknięciu z  twardymi realiami obiektywnie istniejącej rzeczywistości. Stąd dziś już trudno mówić we własnej postawie o hurra - rewolucjonizmie czy romantycznym haśle Mickiewicza ;’Mierz siły na zamiary, a nie zamiar podług sił’. Ale przecież bez programu działania na jutro, bez prognozowania przyszłości, bez modnej dziś i niesłychanie ważnej w kategoriach jednostkowych czy makrospołecznych futurologii - życie traci barwy, nawet głębszy sens, humanistyczne wymiary. Moje pokolenie - z piętnem okupacyjnego dzieciństwa, pokolenie wyedukowane w epoce powojennych niedostatków i głodu, pokolenie rosnące jeszcze w ZMP - jest maksymalnie uspołecznione. Stąd pozostała do dziś wiara w potrzebę maksymalnej użyteczności dla innych, przekonanie o wartości humanitarnego stosunku do innego człowieka, o sensie rozumienia jego potrzeb, o szacunku dla pracy i własności społecznej, wreszcie - organiczna, mocna więź z życiem grupowym - czy mówiąc szerzej - życiem społecznym środowiska. To uzasadnia odpowiedź na pierwsze pytanie ankiety o cel w życiu ; być użytecznym dla innych, ale też zdobyć wysoką pozycję w zawodzie jako fachowiec, ekspert w swojej dziedzinie /marzenie - oby realne - uzyskać tytuł doktora nauk pedagogicznych po zdobytym zaocznie magisterium/.
Rozczarowania dotyczą sfery oceny pracy zawodowej, doświadczeń charakterystycznych i reprezentatywnych dla wielu ludzi, którzy są wrogami życia z dnia na dzień, bierności, apatii, bezruchu, raz ustalonych wzorców postępowania. To w ostatecznym rozrachunku zabija postęp, rodzi stereotypy działania - może i wygodne, ale prowadzące donikąd.
Kogo może zadowolić życie jałowe, uporządkowane w każdym atomie. Bez wymiany poglądów, bez krytycznej oceny dorobku, bez próby nowatorstwa, szukania nowych rozwiązań. Bez odwagi przekształceń, bez twórczego niepokoju, bez upartych poszukiwań nowych wzorców działania. Kto nie kroczy naprzód - ten cofa się w tył, zatem nie można stać w miejscu. Tej filozoficznej formuły nie honoruje się na szczeblu Polski powiatowej. Nie można wyrastać nad poziom innych - broń Boże. To zakrawa na herezję, budzi podejrzliwość i niechęć. Najlepiej być konformistą, nie różnić się w tłumie innych, normalnych ludzi. Przesada . Posłużę się drobnym przykładem z pedagogicznej łączki.
Jeszcze przed znamiennymi grudniowymi wydarzeniami wziąłem udział w redakcyjnej dyskusji czasopisma ‘Wychowanie’ , wypowiadając niemało gorzkich, krytycznych uwag pod adresem szkół średnich w o g ó l e / podkreślenie w tym wypadku niezbędne /. Wypowiedź dyskusyjna została zaakceptowana w kręgu znawców przedmiotu, ale po ukazaniu się jej w druku rozpoczęło się w moim miasteczku istne polowanie na czarownice  … Nie trzeba dodawać, że ośrodkiem zainteresowania, a właściwie obiektem wielokierunkowych ataków, zostałem ja jako autor niefortunnej publikacji. Naruszyłem-zdaniem oponentów-status nietykalnych ‘świętych krów’. Potraktowano rzecz w kategoriach środowiskowych, nie podejmując rzeczowej polemiki z argumentacją. Nie udało się co prawda wezwać mnie przed trybunał świętej inkwizycji w postaci forum  tzw. ogniska związkowego, ale problem kary związkowej / . / za naruszenie tabu /./ i brak zdyscyplinowania /.../ stanął w całej ostrości na posiedzeniu plenarnym Oddziału Powiatowego ZNP. Nad emocjami zwyciężył tu na szczęście zdrowy rozsądek reprezentowany przez osobę przewodniczącego, a może dodatkowo obawa przed upublicznieniem skandalu. Fakt pozostaje jednak faktem. Znamienne, że nikt nie podjął polemiki pisemnej, za to szturmem ruszono do nagonki personalnej i próby stworzenia sądu kapturowego pod sztandarem zniewagi autorytetu /.../.I cóż z tego, że jedno z praw dialektyki mówi o walce przeciwieństw jako istocie rozwoju. I cóż z tego, że w polemicznej wypowiedzi piętnowałem rzecz powszechnie znaną, że ocena niedostateczna nie może być jedynym środkiem wychowawczym czy uniwersalnym kluczem w dydaktyce. Nie ja to wymyśliłem, byli przede mną mądrzejsi. Udowodniłem jedynie fakty znane powszechnie, komentowałem je, usiłowałem przekonać o wadze zagadnienia. W kategoriach niepersonalnych, w sferze uogólnień. Nie dla osobistej satysfakcji oratorskiej - pro publico bono.
… Entuzjazm - to wielkie słowo. Tak jak zaufanie. Deklaracja pomocy. Ale nie brak pewnej dozy podejrzliwości. Czy zza rogatek Warszawy, z wysokości stolicy i gmachu Komitetu Centralnego widać kontury Polski powiatowej . Czy ożywczy powiew grudniowych przemian nie był zbyt nikły właśnie tutaj, w Rzeczypospolitej bolesławieckiej, zamojskiej, hajnowskiej, w dziesiątkach i setkach innych powiatów. Nie mam racji . Być może.
Na najniższym szczeblu władzy w gruncie rzeczy myśli się i działa po staremu. Kwitnie kult niekompetencji, biurokracja, dygnitarstwo, nieuctwo. Trochę przypomina to machinę, która nabrała rozpędu i toczy się o własnych siłach ruchem jednostajnym. Czy nie można przyśpieszyć jej pędu, zgodnie ze społecznym interesem . Są rezerwy w dziedzinie wydajności pracy. Dlaczego ich nie wykorzystać . Są rezerwy i potencjalne możliwości usprawnień - skąd opór w praktycznym ich wykorzystaniu . Są złe nawyki pracy byle jakiej, pospolitego ‘obijania się’, dlaczego toleruje się ten stan rzeczy . Skąd bałwochwalcza wiara, że pewni ludzie są wręcz stworzeni przez wszechwiedzącą opatrzność do dożywotniego piastowania określonych funkcji , np. w związkach zawodowych, resortowych urzędach, organizacjach politycznych .Przykłady. Choćby ‘nieśmiertelny’ przewodniczący Powiatowej Komisji Związków Zawodowych, kierownicy wydziałów PPRN itd. To nie dotyczy nawet w całej jaskrawości Bolesławca, ale istnieje jako   p r o b l e m   o g ó l n y. Przykłady łatwo zaczerpnąć w wielu, bardzo wielu miastach, miasteczkach, wsiach, gromadach, powiatach. Dlatego przy całym aplauzie dla historycznych przemian w naszym kraju rodzi się cień sceptycyzmu, kiełkuje niepokój zawarty w pytaniu ; czy o tym wiedzą towarzysze z KC . Jest w tym może trochę z dziecięcej wiary w cudowne możliwości czarodziejek i dobrych wróżek, ale z drugiej strony świadczy o zaufaniu i przekonaniu o możliwościach i potrzebie dalszych reform czy naprawy Rzeczypospolitej.
W ankiecie wskazuję na denerwujące zjawiska w regionalnym życiu ; brak inicjatywy, a może raczej brak dostrzegania globalnej, zamkniętej, racjonalnie uzasadnionej koncepcji działania w interesie publicznym, niechęć do intelektualnego wysiłku, schematyczność i popularne ‘odfajkowanie’ akcji, samozadowolenie, a przy tym obawa przed krytyką. Gdzież zwyczajna ludzka sympatia zamiast zawiści, gdzież odruch życzliwości zamiast niechęci, gdzież ogólnoludzki-czy jak inni wolą- socjalistyczny humanitaryzm, prawidłowe stosunki międzyludzkie oparte o słuszne i akceptowane powszechnie ideały.
Czy to czarnowidztwo, tania przesada w jednostronnej ocenie . Pocieszam się /chociaż to żadna pociecha .../, że podobny pogląd reprezentują setki czy tysiące ludzi żyjących w identycznych realiach codzienności. Wiem, że manna nie spada z nieba, że trzeba własną przyszłość wykuwać z zakasanymi rękawami, w pocie czoła. Atmosfera zmieniła się, to fakt. Ale jeszcze nie powiał mocniejszy wiatr w żagle. Wierzę, że ostatnie słowo w batalii o jutro będzie należało do młodych ; dynamicznych i konsekwentnych, mądrych i ofiarnych, oddanych Polsce, pracowitych, ideowych, zdyscyplinowanych i solidarnych.
Dlaczego organizacje młodzieżowe w naszym środowisku mają autorytet nie najwyższej marki . Trzeba chyba sięgnąć do retrospektywnej oceny przeszłości, tej odległej o blisko 20 lat. Był wtedy wytyczony konkretny cel, wielki, na miarę ambicji i aspiracji. Istniały formy działania - niełatwe, wręcz trudne w wielu sytuacjach. Byliśmy żarliwymi ideologami nowych czasów, nowej rzeczywistości, nowej władzy. Nie było zbyt trudnych zadań, mimo skali fizycznego niebezpieczeństwa. Tempora mutantur … Dziś taka działalność stanowi anachronizm. Ale chyba nie sięga w głąb zainteresowań i psychicznych potrzeb młodych. Nie urealnia patriotycznych ideałów, które są zbyt odległe, zimne i obce. Nie daje pola do popisu, do rozwoju samodzielnych inicjatyw. Nie stwarza porywających wizji związanych z przyszłością, z dniem jutrzejszym.
Młodzi nie lubią dawać się prowadzić za rękę, być wyręczani, podglądani, czuć się zależni. Nie chcą być protekcjonalnie poklepywani po ramieniu, mieć wyznaczone ściśle
odcinki pracy ; odtąd dotąd, od tego miejsca do następnego. Mają namiastkę samodzielności ściśle kontrolowanej. Pozostaje żal do pokolenia Kolumbów - zresztą nieuzasadniony - że właśnie tamci, starsi mieli szerokie pole do popisu, byli odważni, szafowali życiem, krwią w obronie ojczyzny, narodu. Pozostaje nauka i nieciekawa, nieefektowna , za to wymagająca silnej woli, samozaparcia i hartu ducha - rywalizacja o miano klasy wychowania socjalistycznego. Na galowych imprezach odznaczenia wręcza się tylko weteranom, dziś już starcom. Ciągle tym samym. Czy dopiero po ich śmierci -/brutalne, ale prawdziwe/ - przyjdzie kolej na młodszych, którzy mają nierzadko imponujące zasługi dla środowiskowego życia społecznego zapisane na swoim koncie.
Sądzę, że brak autorytetu  organizacji młodzieżowych ma także swoje źródło w formach działania , w braku konsekwencji na co dzień, spłyceniu treści pracy, szturmowszczyźnie zamienionej na akcyjność i swoistej fajerwerkowości. Nie są tu zaspokojone elementarne potrzeby społeczne młodych ; akceptacji społecznej i uznania przez grupę, tworzenia, wyrażania własnej osobowości. Duży strumień energii młodych przepływa obok organizacji. Szkoda wartości zmarnowanych bezpowrotnie. Młodzi przeżywają głęboko i autentycznie niepokoje naszych dni ; chcą widzieć Polskę w czołówce najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajów świata, przyśpieszyć jej wszechstronny rozwój i poziom  osobistego życia. Są przy tym bardzo niecierpliwi, skorzy do buntu i załamań. Nie zawsze widzą cybernetyczny splot zależności między własnym losem a tempem przemian ogólnych, nie zawsze dostrzegają miejsce do twórczego działania dla siebie. Tej luki organizacje młodzieżowe na ogół nie są w stanie wypełnić, a szkoda.
Młodzi mają ambicję - moralny obowiązek - czynnie współuczestniczyć w przeobrażeniach zachodzących w ojczystym kraju. Ale owo współpartnerstwo z dorosłymi nierzadko pozostaje w sferze iluzji i pobożnych życzeń. To wielki błąd. Psychologia wyjaśnia mechanizm narodzin ludzkich postaw i orientacji. Młodzi czują się zepchnięci na margines koła historii, partycypują - we własnym przekonaniu - w niewielkim zakresie w tworzeniu treści materialnych i duchowych, składających się na kulturę narodu. Rodzi się pewien rodzaj żalu, pogłębiają kompleksy i niechęć m.in. do organizacji, które nie wykazują dość siły i energii w walce o hipotetyczne miejsce młodych w całokształcie działań społecznych.
Paweł Śliwko

Bolesławiec