niedziela, 3 listopada 2013

REMINISCENCJE CZASU MINIONEGO - kilka uwag z okazji Dnia Edukacji Narodowej







Niektóre publikacje prasowe wręcz prowokują do polemiki lub wyrażenia własnej pozytywnej opinii poszerzającej interesującą problematykę. Koronnym argumentem jest dzisiaj poszukiwanie prawdy o wydarzeniach, codziennym życiu, ludziach. Zastanawiam się jednak czy istnieje jedyna obiektywna prawda, jeśli nawet po setkach lat od ważnych wydarzeń historycznych toczymy spory o ich sens i zasługi bohaterów. Ale to tylko marginesowa dygresja.



Autentycznie urzekł mnie - starego pedagoga i praktyka nauczyciela o wyjątkowo długim stażu  pracy z dziećmi - artykuł z  ‘mojej’ gazety ‘Polska Gazeta Wrocławska’ /dawniej ‘Gazeta Robotnicza’ , z która współpracowałem bezkolizyjnie jako dziennikarz przez 30 lat, jeśli nie dłużej / pod bardzo wymownym tytułem ‘Jedyna taka szkoła. Moja.’


Autor publikacji Ryszard Halczak nie kryje swego sentymentu do skromnej wiejskiej szkoły w Kęblowie, gdzie - jak pisze szczerze i bezpretensjonalnie - nauczył się pisać i czytać, mnożyć i dzielić, gdzie poznał wielu wspaniałych ludzi i gdzie ukształtowały się pewne cechy jego osobowości. Niestety tej szkoły już nie ma. Autor maluje jednak słowem - ciepłym i żywym - niemal bajkowy obraz wspaniałych ludzi i zdarzeń, które wypełniają po latach wspomnienia po brzeg ludzkiej pamięci. Co w niej pozostało nietknięte zębem czasu. Szkolny dzwonek, gwar i hałas na podwórku, uczniowska ciżba i tłok, roześmiane twarze, pierwsze miłości i rozczarowania, doznania i przygody na miarę beztroskiego dzieciństwa i początku burzliwej młodości.

- To czas, za którym warto płakać - pisze szczerze autor. I ja mu wierzę. Kiedy z początkiem tego roku niespodziewanie otrzymałem wzruszająco piękny list od emerytowanego Prezydenta miasta Tczew, który znalazł moje nazwisko gdzieś w Internecie i przypomniał, że był moim uczniem w wiejskiej szkole koło Bolesławca - byłem absolutnie zaskoczony jego pamięcią o mnogości szczegółów i urodą ważnych dla mnie słów. Nie zdradzę treści tego pisma już dzisiaj, ale zacytuję je w całości jako ostatni akapit szkolnej epopei o bolesławieckiej szkole z numerem 8 w herbowej tarczy. Tutaj też działy się rzeczy wielkie i niezwykłe z pedagogicznego punktu widzenia i warto o nich wiedzieć tym bardziej, że takiego eksperymentu nie da się powtórzyć, co udowodnię w dalszej części opracowania.
Można jednak wrócić przy tej okazji do tematyki postaw nauczycielskich i ich wpływu na losy dzieci, a konkretnie na rozwój ich wyjątkowo wrażliwej i plastycznej osobowości. Wiem z własnego doświadczenia, że nauczyciel może stać się dla wychowanków doskonałym wzorcem mistrza czy nawet idola, przynajmniej w jakiejś wybranej dziedzinie twórczości lub działania praktycznego. Uczyłem kiedyś w niedużej wiejskiej szkole koło Bolesławca przedmiotu ‘język polski’ w klasach szóstej i siódmej, szczególną wagę przykładając do staranności i estetyki zapisu na tablicy szkolnej. W czasie kontroli zeszytów zdumiał mnie poziom podobieństwa liternictwa uczniów z moim charakterem pisma, identycznego nawet w obrębie literowych ozdobników, co stanowiło w moim przekonaniu element estetycznej dekoracyjności. Cała klasa usiłowała naśladować i kopiować mój wzorzec pisma jako modelowy, z różnym skutkiem, ale bez słowa zachęty z mojej strony. Miałem ogromną i niespodziewaną satysfakcję, ale i świadomość, ile w tym fakcie tkwi emocjonalnego zaangażowania i uczniowskiej empatii, ciepła, bo przecież naśladowanie sposobu pisania nauczyciela, który uczył się kiedyś zasad kaligrafii czy tajników malarskiego / graficznego / liternictwa - nie należy do rzeczy łatwych.
Lubiłem te dzieci, a one potrafiły wyrazić wzajemną sympatię w sposób wyjątkowo ujmujący i dojrzały. Taka sytuacja stanowi istotę wartości etosu nauczycielskiej pracy, daje poczucie spełnienia zawodowego, odkrywa trudny świat wzajemnych relacji interpersonalnych między wychowankiem i pedagogiem. Dotarcie do głębi duszy dziecka, zdobycie jego zaufania i akceptacji dla sposobu realizacji wzajemnych relacji wymaga olbrzymiego taktu, cierpliwości, życzliwości, uśmiechu w każdej życiowej sytuacji. Ale to się bardzo opłaca. Jeden z klasyków minionej epoki wypowiedział trafną opinię o pracy pedagogów ;’Nie ma piękniejszego zawodu niż zawód nauczyciela, który rozumie swoje powołanie.’ To bez wątpienia prawdziwy aksjomat. Jeszcze kilka zdań z okazji zbliżającego się październikowego Dnia Nauczyciela, a ściślej Dnia Edukacji Narodowej. Czy nauczyciele są nadal niedocenioną grupą zawodową w naszym społeczeństwie. Trudne pytanie, stąd też odpowiedź nie brzmi jednoznacznie.
          
Więź wychowanków z wieloma wybranymi pedagogami pozostaje nierzadko żywa i przyjazna przez długie lata. Profesor filozofii Maria Szyszkowska pisze /cytuję/ ‘Bywa on /nauczyciel/ nierzadko ‘spowiednikiem’ ,kimś kto ukierunkowuje życie, wyzwalając pewne możliwości w uczniu oraz zaszczepiając pewne wartości. Dzieci, jak wiadomo, rodzą się często w rodzinach całkowicie nieprzygotowanych do tego, by je wychowywać. Często też zdarza się, że przychodzą na świat niechciane i w związku z tym pozbawione są w domu atmosfery serdeczności i miłości. To także problem, któremu sprostać są w stanie nauczyciele, Niestety, nastąpiła dewaluacja rangi tego zawodu. Nie jest powszechne wśród tego grona traktowanie pracy nauczyciela jako posłannictwa. A wiadomo, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku  garnęli się do tego zawodu ci, którzy mieli poczucie misji.
        
 Nauczyciele powinni stanowić grupę uprzywilejowaną w państwie, ponieważ kształtują mentalność jednostek. Stanowią też niejednokrotnie-jeśli są wyrazistymi indywidualnościami-wzory do naśladowania. Nauczyciel musi wyrobić w sobie siłę charakteru, a w tym odwagę, bo silne są obecnie naciski o charakterze światopoglądowym. Szkoła powinna przybliżać rozmaite punkty widzenia, w tym przeciwstawne teorie i poglądy na temat systemów wartości. Kształt życia, zarówno indywidualnego, jak i społecznego, zależy od edukacji. Odznaczając się szerszymi horyzontami myślowymi można tworzyć grupy nacisku wymuszające prawidłowe rządy. Ludzie światli spoglądają za horyzont własnych interesów.’
       
  Można zgodzić się z punktem widzenia naukowca lub odrzucić część myślowych uogólnień w oparciu o własne doświadczenia życiowe i analityczną obserwację tzw. obiektywnie istniejącej rzeczywistości. Ale trudno odmówić racji takim stwierdzeniom, które cytuję poniżej.
        ‘Wykształcony oraz inteligentny pedagog może przekazywać uczniom wiedzę i mądrość. Ale mistrzem jest ktoś odznaczający się także wysoką uczuciowością i wrażliwością. Jest oczywiste też, że trafiają do uczniów nie ci, którzy im schlebiają-pozornie się z nimi bratając-ale nauczyciele sprawiedliwie wymagający, zarazem życzliwi i zdolni do empatii. W czasach, gdy w szkole mówi się tak wiele o prawach uczniów, respektem cieszą się pedagodzy wymagający od dzieci i młodzieży także tego, by pamiętali o swoich obowiązkach.
             Wybitny twórca, Władysław Witwicki, twierdził, że ten, kto nie ma ‘szczypty artyzmu w sobie, ten nigdy nauczycielem być nie potrafi’. Dodam, że nauczyciel ma sytuację trudniejszą niż aktor. Wiele wysiłku wymaga, by przekazywać nowym uczniom, w świeży sposób, prawdy już wielokrotnie, przez lata nauczone’.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz