piątek, 6 lutego 2015

NIEPOWTARZALNOŚĆ MODELU EDUKACYJNEGO

Margot Honecker w asyście Wojewody
W szkole stworzony został interesujący i unikatowy zarazem model pracy pedagogicznej skoncentrowany wokół szeroko rozumianego ośrodka zainteresowań, jakim jest morze.Własne muzea - to tylko ogniwa łańcucha działań, ważne i niezbędne elementy systemu wychowawczego. To nie tyle warunek, ile skutek rozlicznych zabiegów organizacyjnych i współpracy z instytucjami rozsianymi nad Bałtykiem, że wspomnę tylko o załogach statków patronackich m/s “Pekin” i m/s “Gen. F. Kleeberg” /armator PLO w Gdyni/, m/s “Wineta”- armator “Transocean” w Szczecinie, helskiej “Kodze”, ścisłej Dyrekcji PLO i Polskiej Żegludze Morskiej w Szczecinie, gdyńskiej szkole sportowej nr 14, Kapitanach Żeglugi Wielkiej Tadeuszu Kalickim, Hilarym Litewskim, Krzysztofie Grono, Józefie Gali, Marianie Warmińskim, oficerach PLO Teofilu Grydyku, Sylwiuszu Mroczku, lekarzu okrętowym Zygmuncie Tanasiu i wielu innych przyjaciołach. O bezinteresowności i otwartym sercu dla dzieci najlepiej świadczą takie gesty, jak np. ofiarowanie 8 olbrzymich olejnych płócien - obrazów ilustrujących morski i nadmorski pejzaż Indonezyjski / dar Kapitana T.Kalickiego uhonorowanego przez nas “Orderem Uśmiechu i nazwaniem Sali Indonezyjskiej jego imieniem/ czy założenie przez oficera PLO Teofila Grydyka książeczki mieszkaniowej dla sieroty z miejscowego Domu Dziecka, ofiarowanie jej roweru i regularne wpłaty pieniężne na konto dziecka /zrewanżowaliśmy się wystąpieniem do warszawskiej kapituły o “Order Uśmiechu”, nazwaniem jednej z sal muzeum morskiego imieniem darczyńcy, który wzbogacił zbiory szkolne - dosłowniee - tysiącami muszli, które sam zbierał na afrykańskich, azjatyckich i australijskich plażach, kupował dla nas maski czarowników z Czarnego Lądu, prymitywną broń, np. włócznie i setki innych eksponatów. Był niedoścignionym rekordzistą w kolekcjonowaniu darów z królestwa Neptuna, imponował pomysłowością i wyjątkową ofiarnością/. Takich przykładów były dziesiątki, jeśli nie setki. Ludzie morza zasługują na najwyższy szacunek. To są urodzeni altruisci z sercem na dłoni.

Nie trzeba dodawać, że bezpośrednie kontakty i więzi korespondencyjne, spotkania czy wycieczki stanowią atrakcyjny i spójny element zabiegów wychowawczych, zgodny z autentycznymi zainteresowaniami dzieci w różnym wieku.


Obrzędowość morska ma w tej szkole wyjątkową rangę. Wspomniałem już, że wielka gala banderowa zdobi plac apelowy w czasie ważniejszych /zresztą bardzo częstych i licznych/ uroczystości, warty honorowe uczniów w marynarskich mundurkach tają wówczas przed pomnikami i tablicami pamiątkowymi oraz sanktuarium wewnątrz szkoły, kolorowe chusty z kaszubskimi haftami są wizualnym wyróżnikiem zwłaszcza młodszych grup wiekowych, tak jak marynarskie mundury, kołnierze i naszywki zdobytych stopni dominują u uczniów starszych. System wychowawczy “Ósemki” preferuje stopnie marynarskie na zasadzie współzawodnictwa w nauce i pracy społecznej na rzecz muzeum morskiego i kontaktów z ludźmi morza. Jest tu grupa wiekowa “Miłośników Morza”, jest też taka sama odznaka honorowa nadawana wraz ze specjalną legitymacją. Dodajmy współzawodnictwo klas o miano “klasy morskiej”, system pracy w wewnątrzklasowych zespołach uczniowskich /np.”Rekiny”, “Piraci”, “Jantary”/ - z regulaminem działań “morskich”, a ściślej - świetnej zabawy w grupie rówieśniczej, tradycyjną rywalizację klas o “srebrną kotwicę” i proporczyki armatorskie - jako najcenniejsze trofea zespołowe uprawniające do składania wizyt na pokładzie statków patronackich, pomysłowe Neptunalia organizowane kilkakrotnie nad Bobrem z okazji “Dni Morza”, ciekawe wieczornice i ogniska harcerskie, liczne spotkania z ludźmi morza, wystawy organizowane przy pomocy Stowarzyszenia Działaczy Kultury Morskiej w Gdyni, wiszące w malarskiej galerii im. Prof. Tibora Csorby obrazy marynistyczne, liczne konkursy plastyczne, z których część “morskich” prac trafiła do odrębnej uczniowskiej międzynarodowej “Galerii Przyjaźni” na korytarzu parteru budynku itp.

Zarówno szkoła, jak i Szczep ZHP im. PLO są członkami zbiorowymi Stopwarzyszenia Działaczy Kultury Morskiej, regularnie publikują w regionalnej i centralnej prasie artykuły metodyczne dotyczące form edukacji morskiej młodzieży. Cóż więc dziwnego, że właśnie uczniowie “Ósemki” wystawili na deskach scenicznych miejscowego teatru “Legendę Bałtyku” oraz parokrotnie “Chrzest Morski”, że gościli pisarzy - marynistów /w tym dra B. Miazgowskiego ze Szwajcarii/ i licznych publicystów zajmujących się sprawami morza.

Laury nobilitują i aktywizują, to realizacja uczniowskich marzeń

Cóż dziwnego. że właśnie uczennica “Ósemki” odbyła na zaproszenie szczecińskiego “Transoceanu” 3-miesięczny bezpłatny rejs statkiem m/s “Wineta” po wodach Afryki, a 36 młodych jungów przeżyło swą wielką życiową przygodę pod żaglami “Zawiszy Czarnego” na Bałtyku, przechodząc wcześniej szkolenie żeglarskie. Znów trwa przygotowanie żeglarskie kolejnej licznej grupy młodych, którzy chcą wypłynąć na Bałtyk, a może i dalej ...Dodajmy, że uczniowie Tysiąclatki wygrali też w 1979 roku Ogólnopolski Turniej Wiedzy o Morzu na pokładzie m/s “Edward Dembowski” w Gdyni, gromiąc rywali z Gdańska i Żyrardowa. Wielu uczniów - absolwentów trafia do prawdziwych szkół morskich typu zawodowego, a np. Jolanta Rejenko studiuje dziś w Wyższej Szkole Morskiej /III rok/, przy czym droga tej ambitnej dziewczyny po przyszłe szlify oficerskie floty handlowej stanowi swoiste curiosum …

Już w 2015 roku - przy okazji pisania bloga - uzupełniam ten ciekawy epizod dotyczący kariery naszej absolwentki. Kobiety praktycznie nie były zatrudniane we flocie oceanicznej, ale Jola po ukończeniu podstawówki uparła się poświęcić służbie na morzu. Po odrzuceniu jej podania do Liceum Morskiego w Gdyni - rozżalona przyszła o radę i pomoc do mnie, do prywatnego mieszkania /był to czas wakacji letnich i remontu szkoły/. W długim piśmie - odwołaniu uzasadniłem potrzebę zmiany decyzji dyrekcji - opierając się na argumentacji psychlogicznej i ocenie pedagogiczno - socjologicznej. Pomogło - interwencja okazała się skuteczna. Jola ukończyła Liceum Morskie i Wyższą Szkołę Morską i rozpoczęła błyskawiczną karierę na statkach PLO. Straciłem z nią kontakt, kiedy była II oficerem na jednostce handlowej pływającej po dalekich akwenach oceanicznych. Byłem też symbolicznym “kołem ratunkowym” dla kilkunastu chłopców, z których wielu zostało kapitanami statków. Z Bolesławca drogę ku morzu wybrało najwięcej młodych ludzi proporcjonalnie do liczby mieszkańców w skali ogólnopolskiej. Moją interwencyjną i udaną wizytę w gabinecie rektora Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie - sympatycznie opisał jeden z tamtejszych dziennikarzy zaskoczony poziomem mojego zainteresowania losami dawnych absolwentów “Ósemki” śpieszących z odpowiedzią na zew morza.

Czy te poczynania nie są przesadą w lądowym środowisku, nie obarczają umysłów uczniów nadmiarem treści, prowadząc do znudzenia i przemęczenia? Nic podobnego. Wiele zagadnień rozstrzyga się niejako “przy okazji”. Choćby na lekcjach matematyki : morska tematyka zadań tekstowych nie ograniczy przecież umiejętności, których nabycie stanowi cel nadrzędny zabiegów dydaktycznych wynikających ze struktury przedmiotu. Słowem : w każdej klasie i we wszystkich przedmiotach nauczania jest niesłychanie dużo możliwości kształcenia strony poznawczej psychiki dziecka na podstawie starannie wyselekcjonowanych treści wynikających z globalnej, akceptowanej przez zespół pedagogiczny koncepcji wychowawczej. Warto widzieć plon zajęć plastycznych, zgromadzony na wystawach marynistycznych : dziwy podwodnego świata w oszałamiającej krasie barw i niecodziennych form, namacalny rytm hałaśliwej pracy portu, wysiłek marynarskiej braci na pokładzie, stłoczone przy nabrzeżu statki. Suma rzetelnej wiedzy i coś więcej - przeżycie, emocjonalny stosunek do prawd, których odkrycie starsze pokolenie kosztowało znacznie więcej wysiłku.

Zbędne wydaje się w tym miejscu analizowanie tekstów czy tematów faworyzowanych w poszczególnych klasach. Najogólniej rzecz ujmując - na początkowym szczeblu nauczania pobudza się zainteresowania dziecka i rozwija wyobraźnię, uczuciowo wiążąc je z “wielką wodą”.Potem przychodzi kolej na wstępną systematykę, wiedzę konkretną, zdobywaną etapami i przy różnych okazjach : w ramach lekcji historii, języka polskiego, geografii, biologii, nawet wychowania muzycznego, fizycznego, plastycznego czy zajęć praktyczno - technicznych. Przesada? Przykład jeden z wielu.

Klasy VI i VII redagowały własne gazetki jako miesięczniki i dwutygodniki. W każdej znajdowały się relacje o spotkaniach z załogami patronackich statków /autentyczne przeżycia autorów/, o pobycie gości z zaprzyjaźnionej szkoły nr 14 w Gdyni, informacje o marynarskich tradycjach, m.in. o chrzcie morskim, ilustrowane oryginalnymi fotografiami uzyskanymi od marynarzy, konkursach o tematyce marynistycznej z rysunku i malarstwa, rejsach polskich żeglarzy - samotników, recenzje artykułów z periodyków morskich, z kręgu problematyki pasjonującej młodzież, zwłaszcza historyczno - wojennej, wreszcie bogata kolekcja pocztówek PLO ukazujących polskie statki handlowe, informacje o turniejach wiedzy o morzu itp. Przeżyciem jest gawęda w szkolnym skarbcu Neptuna i przywilej korzystania z morskiego Klubu Neptuna, nagranie piosenki na magnetofonowej taśmie z przeznaczeniem dla marynarzy/ łącznie z ciepłą dedykacją/, wizyta w studiu radiowym lokalnej rozgłośni czy wystąpienie przed kamerami TV. Ale i ognisko harcerskie o morzu, wizyta pisarza - marynisty, nawet klasowa uroczystość połączona ze zdobywaniem sprawności marynarskich , szkolenie żeglarskie, galowy występ szkolnego marynarskiego chóru dziewcząt “Muszelki” - to wszystko są przepiękne przeżycia bogacące osobowość młodych ludzi.

Można w tym zapisie wyodrębnić korzyści dydaktyczno - poznawcze, wychowawcze, estetyczne, można krok po kroku śledzić procesy intelektualne i emocjonalne wynikające z percepcji przez dziecko konkretnych treści morskich. Pora jednak na konstruktywne wnioski i uogólnienia.

Kiedy Polska współczesna, w tym i resort oświaty, pękają w szwach od nadmiaru postulatów - ograniczę się jedynie do kilku, możliwych w całości do przyjęcia i w miarę szybkiej realizacji.


Należy powołać zespół ekspertów pod patronatem np. redakcji “Oświaty i Wychowania” lub reaktywowanej niedawno Ligi Morskiej czy Stowarzyszenia Działaczy Kultury Morskiej, w skład którego wejdą zarówno naukowcy, jak też nauczyciele - praktycy, w celu opracowania swego rodzaju “Raportu o wychowaniu morskim w PRL” lub przynajmniej zestawu propozycji metodyczno - programowych w zakresie edukacji morskiej młodzieży szkół podstawowych i średnich.


Stowarzyszenie Działaczy Kultury Morskiej, Liga Morska lub inna instytucja oświatowa lub kulturalna winny zlecić opracowanie przewodnika metodycznego dla nauczycieli zajmujących się szeroko rozumianym wychowaniem morskim.


Co roku należy organizować np. z okazji tradycyjnych “Dni Morza” Ogólnopolski Turniej Wiedzy o Morzu p;od egidą SDKM i innych instytucji związanych z morzem /np. armatorzy statków handlowych, Marynarka Wojenna RP/, stanowiący formę przeglądu dorobku ze sfery edukacji morskiej w skali ogólnokrajowej i będący czynnikiem wyzwalającym twórczość szkolną w tej dziedzinie. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz