poniedziałek, 9 lutego 2015

MORZE WRACA DO BOLESŁAWCA?

Z prawdziwą przyjemnością obejrzałem reportaż morski z “mojej” Szkoły Podstawowej Nr 4 w Bolesławcu przygotowany przez lokalną TV “Azart Sat”. To powtórka materiału sprzed wielu lat, starannie opracowanego i mieszczącego wiele zapomnianych wydarzeń. Zasługa Bogdana Mazurkiewicza, który jako redaktor popularnego medium “wygrzebuje” z kronikarskiej przeszłości fakty i epizody godne przypomnienia i zapamiętania, nie kryje zresztą swojego sentymentu dla wielkiej wody, jako profesjonalista i znawca przedmiotu.
Miałem tym większą satysfakcję, że to ja utworzyłem tutaj imponujące muzeum morskie, nawiązałem serdeczne kontakty z załogą statku - imiennika placówki oświatowej m/s “Jan Matejko” i w chwili największego rozkwitu zapoczątkowanej przeze mnie koncepcji wychowania morskiego na mozolnie zebrane eksponaty morskie przeznaczyłem 4 duże sale zdobione m.in. morskimi freskami. Wracam do telewizyjnej audycji ze względu na merytoryczną wartość kompleksowej oceny dokonań związanych z wielką pasją poznawczą dzieci i mozolnym tworzeniem modelu wychowania morskiego. Pomijam subiektywny punkt widzenia.



Zadrgała jednak gdzieś tam w głębi duszy nutka żalu, że siedząca dumnie na fotelu - niczym kapitan statku - pani nauczycielka ani razu nie wymieniła mojego nazwiska jako twórcy szkolnego muzeum morskiego i koncepcji wychowania morskiego. Reszta działań to już kontynuacja zapoczątkowanego dzieła. Nie wymieniam jej nazwiska, bo i po co? Jest mi po prostu przykro, dlatego - jeśli czas pozwoli - wrócę do tematu w szerszym komentarzu. Nie wszyscy fałszują historię, wdzięczna pamięć zostaje u dzieci. Oto fragment okolicznościowego wydawnictwa szkolnego z okazji obchodów 50-lecia placówki oświatowej pt.”Hasła, wiersze i wierszyki z uczniowskich serc płynące…” wydanego przez “Kuźnię Talentów” 30 maja 2009 r.- skan strony z dedykacją i wyeksponowanym zdaniem :


“Kochanemu Dyrektorowi, Panu Pawłowi Śliwko, bez którego nie byłoby naszej szkoły - wdzięczne dzieci z SP 4”.Cała strona ozdobiona autografami dzieci.

To wystarczy jako nagroda i obrona przed megalomanią. A redaktorowi Bogdanowi Mazurkiewiczowi kłaniam się nisko za nawiązanie do ciekawego tematu, który wzbogaca historię grodu nad Bobrem jako pierwszego “morskiego miasta w głębi lądu” i tego lauru nie da się wymazać z kronik.


Ale w maju minionego roku wydarzyło się coś jeszcze : nadanie imienia Krzysztofa Baranowskiego, Kapitana Żeglugi Wielkiej, żeglarza i pisarza - marynisty Gimnazjum Prywatnemu Nr 2 w Bolesławcu z inicjatywy dyrektora szkoły B. Czyżowicza, absolwenta “morskiej” “Ósemki”, pasjonata-żeglarza i pedagoga z krwi i kości zakochanego w morskim żywiole i jego ujarzmianiu. Może to stanowić nową kartę w dziejach grodu nad Bobrem i powrót do realizacji zagubionego już modelu edukacji morskiej, który narodził się w naszym mieście, doprowadził do ogłoszenia 1986 r. Rokiem Morskim w Szkolnictwie, doprowadził do pierwszej wizyty morskiej admiralicji w Bolesławcu czy powstania imponujących zasobami zbiorów oceanicznej fauny i flory oraz sztuki ludowej krajów nadmorskich wszystkich kontynentów w dwu szkołach, z którymi byłem związany jako dyrektor przez ponad 33 lata nauczycielskiej kariery.Przypomniano przy tej okazji, że to ja otwierałem bramy miasta dla wiatru od morza i bałtyckiej fali, by przeżyć wraz z wychowankami największą przygodę życia i pracy pedagogicznej. Napisałem na ten temat kilkadziesiąt artykułów w prasie regionalnej i ogólnopolskiej, zweryfikowałem empirycznie założenia nowatorskiej koncepcji edukacyjnej, ułatwiłem i przetarłem drogę ku morzu wielu młodym ludziom.


O bolesławieckim ewenemencie mówił z całą sympatią Kapitan K. Baranowski, telewizyjny reportaż red. Bogdana Mazurkiewicza przypomniał o tęsknocie młodych Polaków do podboju oceanów i królestwa Neptuna już w czasach przedwojennych i historycznej postaci związanego z morzem Mariusza Zaruskiego, a także o żeglarskich podróżach młodych bolesławieckich jungów. Przypomniał też o moim prekursorskim działaniu w tym zakresie od 50 lat. Wzruszyła mnie ta krótka opowieść o egzotyce tematu, z którym łączą mnie tak długie więzy. Zaskoczyły słowa młodego dyrektora gimnazjum,że było to z mojej strony działanie na takim poziomie, jakiego nie było w krajowych szkołach, że czerpie wzór z “Ósemki”, której już nie ma. Takimi kategoriami nie myślałem, a nadmiar pochwał po prostu mnie peszył. “W Bolesławcu morze było żywe i jest dobra atmosfera do aktywnego działania”- stwierdził gość z Wybrzeża.



Kapitan K. Baranowski zapowiedział budowę kolejnego żaglowca /był twórcą słynnej “Pogorii”/ w przeciągu dwu najbliższych lat i nazwanie go imieniem “morskiego” miasta “Bolesławiec” jako wyraz szacunku dla edukacji morskiej i dorobku pasjonatów - marynistów w lokalnym środowisku. Długo rozmawiałem z “wilkiem morskim”, którego wcześniej nie znałem. Poważny, odpowiedzialny za słowo, życzliwy ludziom, doświadczony, mądry człowiek, świetny gawędziarz, optymistyczny wizjoner. Tacy ludzie tworzą postęp.

Jestem przekonany, że może powstrzymać odpływ morza z grodu nad Bobrem. Wbrew chińskiemu przysłowiu :

“Samotny rybak nie powstrzyma przypływu morza /tsunami/. Swoim krzykiem może jednak ostrzec dzieci sąsiada”.

Zamiast krzyku wystarczy perswazja i entuzjazm hobbystów, a tych nie brakuje. Już mieliśmy statek - imiennik miasta. Kolej na następną jednostkę pływającą po morzach i oceanach pod biało-czerwoną banderą i dumną nazwą rodzinnego grodu. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz