Chrzest morski - pasowanie na ucznia. |
Obradujący w Gdyni w grudniu 1980 roku II Kongres Kultury Morskiej skupił kilkuset twórców, pedagogów, dziennikarzy, działaczy kultury, ludzi morza i sympatyków wychowania morskiego społeczeństwa. Tytuł jednego z programowych wystąpień brzmiał : “Rozszerzenie programu resortu oświaty i wychowania o treści morskie”. Jako autor opracowania i referent tematu przytoczę kilka ważniejszych propozycji i tez o ogólniejszym charakterze.
Kiedy na wielkiej fali odnowy życia społecznego współczesnej szkole polskiej zarzuca się przeciążenie programów nauczania nadmiarem rozdrobnionych treści merytorycznych, kiedy postuluje się globalną reformę programową w obrębie szkoły 8 - letniej zamiast reformy strukturalnej w zakresie 10 - latki, kiedy część opinii publicznej domaga się wolnych sobót również dla uczniów we wszystkich placówkach oświatowych, koncepcja poszerzonej edukacji morskiej młodzieży może być traktowana jako rodzaj donkiszoterii w wymiarze romantyczno - idealistycznym. Potencjalnym krytykom mogę przeciwstawić argument weryfikacji empirycznej poglądów i bezsporny fakt wdrożenia tej pozornie utopijnej idei do praktyki szkolnej w warunkach Bolesławca. I chociaż jedna jaskółka wiosny nie czyni - warto wystąpić publicznie przeciwko istniejącemu status quo : marazmowi, niemocy, bezpiecznej stabilizacji utartych schematów nauczycielskiego działania, oświatowemu partykularyzmowi, które przynoszą w efekcie zastój na niwie szkolnej, stanowiąc zaprzeczenie postępu i innowacji.
Ta prowokacyjna inwokacja wydaje się niezbędna dla dalszej części wywodów. Naturalne ciśnienie społeczne z głębi lądu ku morzu - i odwrotnie - jest jednym z czynnników determinujących zakres i tempo przeobrażeń gospodarczych i kulturalnych w sferze świadomości współczesnych Polaków. Hasło powszechnego wychowania morskiego młodzieży nie może być traktowane jako oparta na myślowych spekulacjach tendencja regionu nadmorskiego, chociaż właśnie tutaj ma szerokie uwarunkowanie w praktyce wielu placówek i instytucji kulturalno - oświatowych. Żeby Polska była Polską - musi być krajem morskim i jest to nakaz chwili, warunek rozwoju w perspektywie kończącego się stulecia. Uświadomienie tego elementarnego faktu przebiega z oporami i wcale nie jest zjawiskiem powszechnym, które upoważniałoby do twierdzenia, że staliśmy się na przestrzeni 36 - lecia narodem morskim dysponującym morską świadomością …
Kolejna sympatyczna wizyta marynarzy. |
Symboliczny “wiatr od morza” dotarł już do wielu szkół oddalonych od Bałtyku o setki kilometrów, stanowiąc ważny ośrodek kompleksowo i przede wszystkim atrakcyjnie traktowanej pracy wychowawczej. Realizacja teoretycznych koncepcji programowych jest możliwa w warunkach każdej placówki oświatowej, czego dowodzą doświadczenia dolnośląskie. To działanie spójne wewnętrznie, strukturalnie uporządkowane i nowoczesne, odpowiadające potrzebom czasów, w jakich żyjemy oraz oczekiwaniom wychowanków mających uczuciowy stosunek do problematyki morskiej, kształtujące zarówno sferę poznawczą, jak też emocjonalną i wolincjonalną, modelujące charaktery i bogacące osobowość.
Dwa dziesiątki lat otwartych i szerokich działań pedagogicznych w dolnośląskim Bolesławcu, mieście przecież bardzo odległym od Wybrzeża, a zarazem autentycznie związanym z morzem - upoważnia do nieco szerszej relacji dotyczącej form i metod działań wychowawczych oraz kilku uogólnień i wniosków. Zbiorowe hobby znacznej części uczników i nauczycieli dwu miejscowych szkół przybrało z biegiem czasu formy instytucjonalne i przysporzyło niemało laurów mieszkańcom grodu nad Bobrem. Ostatnie piękne akordy to podniesienie bandery na m/s “Bolesławiec” i patronat statku m/s “Gen. Fr. Kleeberg” nad sławną “morską” szkołą nr 8. Tutaj też odbyła się przed dwoma laty centralna impreza “Dolny Śląsk wrasta w morze”, zapoczątkowująca tradycyjne obchody “Dni Morza - 1978”. Bez wielkiej przesady można zaryzykować twierdzenie, że 40 - tysięczny Bolesławiec - dzięki młodzieży szkolnej - jest dziś najbardziej “morskim” miastem w głębi lądu. Aż trudno uwierzyć, jak wiele mogła uczynić garstka pasjonatów, ludzi - hobbystów, w wielkim dziele krzewienia w praktyce idei morskiego wychowania…
Nie poddając się jednak subiektywizmowi ocen, warto racjonalnie uporządkować lokalne koncepcje programowe, które przed laty uznawano powszechnie za prekursorskie, a dziś być może nie mają już znamion pedagogicznego nowatorstwa, stanowią jednak ciągle strukturalnie uporządkowany system interesujących działań dydaktyczno - wychowawczych podporządkowanych wyraźnie zarysowanym celom. Jest to zatem bezspornie empirycznie zweryfikowany m o d e l m o r s k i e j e d u k a c j i, rozwijający również ideę upowszechniania problematyki m o r s k i e j k u l t u r y. Oryginalność modelu tkwi w fakcie, że wyraźnie i konkretnie rozróżnia się tu cele i środki, zasady, metody i formy działania, że szkoły stały się autentycznym centrum inspiratorskiego oddziaływania wychowawczego na środowisko. Właśnie na wniosek społeczności Szkoły Podstawowej Nr 8 im. Bojowników o Wolność i Demokrację największy park miejski i jedną z ulic nazwano imieniem Obrońców Helu, przybędzie również kolejna ulica Morska i Ludzi Morza. Kapitan Żeglugi Wielkiej Jan Wiśniakowski został na mój wniosek Honorowym Obywatelem Bolesławca /pierwszy patronat statku m/s “Jan Matejko’/, Kpt. Tadeusz Kalicki na wniosek uczniów otrzymał “Order Uśmiechu”, otrzymałem z resortu oświaty l0 medali ‘200 - lecia Komisji Edukacji Narodowej” dla zasłużonych ludzi morza związanych ze szkołą - “morską” Tysiąclatką, wręczyłem kilkanaście złotych odznak “Zasłużony dla Dolnego Śląska” przyjaciołom w marynarskich mundurach, nie licząc wyróżnień TPD i innych organizacji społecznych. Zgodnie z zasadą - serce za serce, jako podziękowanie za sponsoring, przyjaźń, pamięć i długoletni mecenat. Za przyjazny i ożywczy wiatr od morza.
Spotkanie z młodzieżą gdyńskiej "14" |
Chlubą Bolesławca są dziś dwa przepiękne i wyjątkowo bogate m u z e a morskie, liczące po kilka tysięcy eksponatów, które założyłem najpierw w szkole nr 4 im. Jana Matejki /byłem jej organizatorem i dyrektorem 14 lat/, a później w sławnej “Ósemce”/19 lat kierowałem pracą tej placówki oświatowej/.
Wśród zbiorów są tak unikatowe, jak np. szczątki barku “Otago”, którym dowodził Józef Conrad - Korzeniowski, polsko-angielski pisarz marynista, łódź dłubanka typu katamaran współczesnych Papuasów z Nowej Gwinei, wyłowiona na oceanie, lampa okrętowa z żaglowca Kapitana Leonida Teligi, który samotnie opłynął kulę ziemską czy bandera z polskiej stacji badawczej na Antarktydzie im. Henryka Arctowskiego /wyspa King Georges/, nie licząc np. galerii rzeźby ludowej z Afryki, Azji czy Ameryki Południowej lub kilkutysięcznych zbiorów konchologicznych /muszle, rafy koralowe/ albo setek egzemplarzy odpowiednio spreparowanych okazów oceanicznej fauny.
Wydawać by się mogło, że tworzenie zasobnych w dziwy fauny i flory morskiej muzeum skarbów Neptuna jest głównym celem zabiegów organizatorskich. Tymczasem pozostaje to tylko pedagogicznym ś r o d k i em służącym realizacji nadrzędnej i szerszej idei, jaką jest nowocześnie rozumiane wychowanie morskie.
Bolesławieckiego eksperymentu nie można rozpatrywać w oderwaniu od szerszych realiów obiektywnie istniejącej rzeczywistości politycznej, gospodarczej i społecznej kraju. Że Polska na morzu ma dziś trwałe i eksponowane miejsce i jaka jest geneza tego faktu - uzasadniłem w poprzednim rozdziale. Z tego truizmu wynikać muszą oczywiste konsekwencje w sferze tzw. morskiej świadomości i wychowania rozumianego globalnie w skali narodowej. Owe realia współczesnej rzeczywistości skłaniają do programowania potrzeb jutra, widzenia problemów marynistycznych dialektycznie i futurologicznie. Znajomość spraw morza staje się autentyczną racją stanu. Tyle, że istnieje nadal olbrzymia dysproporcja między emocjonalnym a poznawczym stosunkikem do niego kręgu fachowców, którzy “podpowiadaliby” wielu organizacjom i instytucjom, że sprawy morza doskonale mieszczą się w ich własnych programach merytorycznej działalności, przynosząc w efekcie ściśle wymierne korzyści. Że warto sprawy morza umieścić we własnych budżetach na przyszłe lata. Że to nie luksus, a konieczność dziejowa. Przytoczę tu aktualne wciąż słowa Józefa Bareckiego, wygłoszone parę lat temu w Sejmie :
Kolejna wizyta marynarzy z/m "Pekin" |
“Wychowanie morskie, jak każde wychowanie w ogóle, jest procesem kształtowania świadomości, sposobu myślenia i motywacji postępowania. Czy można mówić o wychowaniu morskim, o morskiej świadomości, morskich motywacjach? Czy w polskich realiach społeczno - gospodarczych pojęcie morskości niesie z sobą wartości zdolne sprzyjać rozwojowi człowieka, rodzić motywacje postępowania pożytecznego, kształtować postawę obywatela, Polaka?
Odpowiedzi są jednoznaczne : tak. Wychowanie wykorzystujące problematykę morską może być ważnym elementem wychowania obywatelskiego, kształtującym świadomość narodową, wiedzę o przemianach politycznych, gospodarczych i społecznych, może pomagać w wyborze zawodu, a więc miejsca w społeczeństwie i może dostarczać wiele składników wzbogacających życie człowieka w wielu jego przejawach ; w takich zwłaszcza jak kultura, zużytkowanie wolnego czasu i sportu.”
Stanisław Ludwig w szkicu raportu pod hasłem “Wychowanie morskie w PRL’ proponuje następującą klasyfikację :
Wychowanie morskie ogólne,
Wychowanie morskie zawodowo - preorientacyjne,
Kształcenie zawodowe morskie,
Z tego schematu wynika klasyfikacja szczegółowa, a mianowicie :
wychowanie umysłowe, którego elementem morskim są podstawy wiedzy o rzeczywistości morskiej, tj. o przyrodzie morza, technice służącej do jej opanowania, o różnych formach działalności związanej z morzem i jej trwałych wytworach tworzących kulturę morską ; wycinek wychowania umysłowego wypełniony elementem morskim można nazwać wychowaniem umysłowym morskim ;
wychowanie przez sport, którego elementem morskim jest żeglarstwo - to domena do popisu zwłaszcza ZHP ;
wychowanie przez pracę, którego elementem morskim zajęcia produkcyjne techniczne, jak budowa modeli okrętowych lub żeglarskiego sprzętu sportowego ;
wychowanie przez sztukę, którego elementem morskim jest kontakt ze sztuką marynistyczną, tj. sztuką o tematyce morskiej ;
wychowanie obywatelskie, którego elementem morskim jest oddziaływanie na młode pokolenie w celu uświadomienia mu mechanizmów funkcjonowania nowoczesnego państwa w działalności morskiej ;
wychowanie patriotyczne, którego elementem morskim jest kształtowanie przywiązania do kraju ojczystego, jego przeszłości /tradycje morskie/, a w jeszcze większym stopniu - poczucia odpowiedzialności za jego rozwój i przyszłe miejsce wśród innych krajów w zakresie działalności morskiej ;
wychowanie internacjonalistyczne, którego elementem morskim jest kształtowanie uczuć przyjaźni wobec innych narodów morskich i ludzi morza we wszystkich krajach w oparciu o znajomość rzeczywistości morskiej tych narodów i środowisk ;
wychowanie obronne, którego elementem morskim jest wyposażenie młodzieży w wiadomości zakresu obrony granic morskich i działalności marynarki wojennej.
Bronisław Miazgowski, gość ze Szwajcarii |
Ta teoretyczna koncepcja może stanowić klucz do modyfikacji programów nauczania resortu oświaty i wychowania w pożądanym kierunku. Jest to jednak koncepcja idealna, wymagająca koordynacji działań wielu instytucji - także pozaoświatowych. W dalszej części uwag zajmę się doświadczeniami i propozycjami odnoszącymi się wyłącznie do szkolnictwa, które dziś znalazło się w impasie zdeterminowanym wieloma czynnikami. Nie burząc struktur już istniejących - proponuję modyfikację działań bez kosztów finansowych, a jedynie na zasadzie otwarcia drzwi dla tzw. twórczości nauczycielskiej i otwarcia szkoły na świat, obiektywny nurt życia poza jej murami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz