piątek, 30 stycznia 2015

OTWORZYĆ DRZWI I OKNA SZKOŁY NA ŚWIAT

Minimalizuję utylitarny aspekt zagadnienia i oczywistą potrzebę dotarcia zdolnej młodzieży do szkół i uczelni profesjonalnie morskich. To truizm typu aksjomatu. Ale marynistyczne treści powinny płynąć szerokim nurtem w głąb społeczeństwa, nie tylko z myślą o przyszłej pracy zawodowej na Wybrzeżu i morzu. To przecież szeroko rozumiany element kultury i jedna z ważnych form świadomości. Im wcześniej zetknie się z nimi dziecko, tym lepiej. Nie wolno poprzestać na banalnych opowiastkach z życia marynarzy, mdłych reprodukcjach dzieł malarskich, rzadko pojawiających się filmach o egzotyce świata. Banał dziś nie imponuje młodym. Liczy się autentyzm, konkretna treść, bogata forma, nowość i aktualność wiedzy. To z kolei rzutuje na dobór środków i dróg postępowania dydaktyczno - wychowawczego nauczycieli i pełną korelację świadomie zaprogramowanych poczynań.

Trzeba zatem modelować morską świadomość ucznia w szkole równolegle z nauką abecadła. Tyle, że brak nauczycielom podstawowych narzędzi pracy : podręcznika metodycznego, luźnych sugestii programowych, konkretnych pomocy dydaktycznych /film, zbiory fauny i flory morskiej, literatura - beletrystyka i popularnonaukowa/.W ujęciu cybernetycznym końcowy wynik wychowania morskiego i każdego działania w ogóle stanowi funkcję takich współczynników jak treści, zasady, metody, organizacja pracy, środki dydaktyczne i baza materialna. Propagatorem wiedzy o morzu będzie tylko prawdziwy znawca przedmiotu o szerokich horyzontach myślowych i bogatej kulturze osobistej, nauczyciel - mistrz. Niewielu pedagogów może uchodzić za fachowców w tej dziedzinie. Rzeczą resortu oświaty jest wyjście z impasu m.in. poprzez wprowadzenie określonej problematyki merytorycznej i metodycznej do uczelni, kursów i seminariów, konferencji i szkoleń, wreszcie opracowanie poradnika wychowania morskiego dla nauczycieli z rejestrem bibliografii, wyselekcjonowanych pomocy naukowych ułatwiających percepcję określonych treści dostosowanych do koncepcji programowych, opisem wybranych doświadczeń itp.

Skoro aktualny stosunek do morza ma swoje następstwa w sferze praktyki pedagogicznej traktowanej jako wychowanie morskie, przez które rozumiemy tę część procesu dydaktyczno - wychowawczego, jaka ukierunkowana została na ukształtowanie postawy czynnej w tworzeniu morskiej kultury materialnej i duchowej oraz rozumienie /recepcję/ dorobku w tej dziedzinie, powstaje zasadne pytanie - jakie konkretnie treści będą przydatne realizacji tak rozumianych celów?

W warunkach szkoły podstawowej czy średniej ogólnokształcącej - najogólniej ujmując - w zakresie treści adekwatnych do pojęcia “wychowania morskiego” należy widzieć ogólny zarys wiedzy o morzu i wodach śródlądowych, gospodarce i technice związanej z żeglugą. o wpływie żeglugi na rozwój cywilizacji i kultury, wreszcie pasjonujący rozdział dziejowych wydarzeń związanych z dostępem Polski do morza i przede wszystkim aktualny rytm pracy i dorobek Polski nad Bałtykiem, wreszcie futurologiczne spojrzenie w przyszłość, której symbolem są nowoczesne porty i budowa morskich pływających kolosów.

Trzeba przy tym pamiętać o zasadzie selekcji i wyborze elementów wiedzy i włączeniu tak ogólnie rozumianych treści do programów nauczania i wychowania poszczególnych szczebli w taki sposób, żeby nie spowodować procesu umysłowego przeciążenia ucznia nadmiarem abstrakcyjnych informacji, których suma niepokojąco rośnie z każdym rokiem, co nie odpowiada możliwościom percepcyjnym dziecka. Czy jest to możliwe?

Oprę się na przykładzie bolesławieckiej szkoły podstawowej nr 8. Istnieje tu muzeum morskie im dr Bronisława Miazgowskiego, Klub Neptuna zasobny w kolekcję okazów fauny i flory morskiej jak jeżowce, rozgwiazdy, homary, kraby, langusty, wężowidła, żółwie oraz kilkaset muszli afrykańskich, azjatyckich i z Florydy, Muzeum Antarktydy m. in. ze zbiorem kości wielorybów, wypchanymi pingwinami, skórami fok, bogatą kolekcją skał z wyspy King George, z zakonserwowanymi w formalinie kilkuset okazami morskiej fauny antarktycznej, wyłowionymi włokiem dennym przez załogę statku badawczego m/s “Prof. Siedlecki”.Dodajmy morską harcówkę Szczepu ZHP im. Polskich Linii Oceanicznych, morskie freski na klatkach schodowych i w szeregu klas /izb lekcyjnych/, stylizowane malarstwo okienne i wystrój szkoły eksponujący ścisłe i rozległe więzi emocjonalne z morzem.

A jeszcze na korytarzu II piętra mieści się unikalna galeria rzeźby ludowej Afryki i Azji - kilkadziesiąt bezcennych autentyków wykonanych w drewnie i metalu przez twórców ludów nadmorskich - i imponująca ekspozycja muszli w kilkunastu gablotach i raf koralowych w kompozycjach bukietowych. W reprezentacyjnej Sali Białych Orłów - kilkadziesiąt flag, bander i proporców Marynarki Wojennej PRL, w licznych salach rozsiane gęsto morskie akcenty, począwszy od zbiorów Izby Pamięci Narodowej, a skończywszy na eksponatach w pracowni biologicznej czy tzw. klasy leśnej /m.in. z florą i fauną tropikalną i związaną z morzem/. Na zewnątrz, przed wejściem do szkoły, galeria kamiennych pomników Bohaterskich Obrońców Helu w kształcie przypominającej wielki żagiel granitowej tablicy z patriotyczną w treści dedykacją, z kotwicą i głazami-otoczakami /zostawionymi przez lodowiec na peryferiach miasta/, obok pomnik “Generała Franciszka Kleeberga i jego Żołnierzy, ostatnich obrońców Ojczyzny w tragicznym wrześniu 1939 roku z odlanym w brązie popiersiem bohatera, repliką identycznej tablicy pamiątkowej na statku patronackim imienia generała, obelisk granitowy “Ludziom Morza” z największą w kraju okrętową kotwicą ze statku - tankowca m/s “Karkonosze”, pomnik ceramiczny “Żołnierza - Obrońcy Dziecka” z chmarą ceramicznych ptaków dżwięczących na wietrze odgłosami nadmorskich mew, wreszcie marmurowa kolumna zwieńczona wykutym w miedzi żaglowcem, wystawiona ku czci niemieckiego urodzonego w Bolesławcu poety Marcina Opitza, który służył jako dyplomata polskiemu “morskiemu” królowi Władysławowi IV i został pochowany w Gdańsku. Nie zabrakło kamiennych obelisków ku czci wielkich przyjaciół dzieci - Janusza Korczaka i Henryka Jordana oraz kilkumetrowej wysokości symbolicznego “Klucza Mądrości” wystawionego na ukwieconej skarpie przed gmachem Tysiąclatki. 



Droga do szkoły prowadzi przez dekoracyjną metaloplastyczną bramę ozdobioną płaskimi kotwicami, a plac apelowy im. Marynarki Wojennej w dniach uroczystych zdobi wielka gala banderowa, jak na wszystkich jednostkach pływających polskiej floty. Dumnie powiewają na wietrze bandery, dumni są ze swojej “morskiej szkoły” sztubacy i tego nie kryją stojąc w marynarskich mundurkach na wartach honorowych przy pomnikach czy zakładając marynarskie, zdobione haftem kaszubskim chusty na odświętne stroje. To naturalny zaakceptowany rytuał, element autonomicznej obrzędowości “Ósemki”, który ją chlubnie wyróżnia wśród innych placówek oświatowych.

piątek, 23 stycznia 2015

KONGRESOWE REFLEKSJE I POSTULATY


Chrzest morski - pasowanie na ucznia.
Obradujący w Gdyni w grudniu 1980 roku II Kongres Kultury Morskiej skupił kilkuset twórców, pedagogów, dziennikarzy, działaczy kultury, ludzi morza i sympatyków wychowania morskiego społeczeństwa. Tytuł jednego z programowych wystąpień brzmiał : “Rozszerzenie programu resortu oświaty i wychowania o treści morskie”. Jako autor opracowania i referent tematu przytoczę kilka ważniejszych propozycji i tez o ogólniejszym charakterze.

Kiedy na wielkiej fali odnowy życia społecznego współczesnej szkole polskiej zarzuca się przeciążenie programów nauczania nadmiarem rozdrobnionych treści merytorycznych, kiedy postuluje się globalną reformę programową w obrębie szkoły 8 - letniej zamiast reformy strukturalnej w zakresie 10 - latki, kiedy część opinii publicznej domaga się wolnych sobót również dla uczniów we wszystkich placówkach oświatowych, koncepcja poszerzonej edukacji morskiej młodzieży może być traktowana jako rodzaj donkiszoterii w wymiarze romantyczno - idealistycznym. Potencjalnym krytykom mogę przeciwstawić argument weryfikacji empirycznej poglądów i bezsporny fakt wdrożenia tej pozornie utopijnej idei do praktyki szkolnej w warunkach Bolesławca. I chociaż jedna jaskółka wiosny nie czyni - warto wystąpić publicznie przeciwko istniejącemu status quo : marazmowi, niemocy, bezpiecznej stabilizacji utartych schematów nauczycielskiego działania, oświatowemu partykularyzmowi, które przynoszą w efekcie zastój na niwie szkolnej, stanowiąc zaprzeczenie postępu i innowacji.

Ta prowokacyjna inwokacja wydaje się niezbędna dla dalszej części wywodów. Naturalne ciśnienie społeczne z głębi lądu ku morzu - i odwrotnie - jest jednym z czynnników determinujących zakres i tempo przeobrażeń gospodarczych i kulturalnych w sferze świadomości współczesnych Polaków. Hasło powszechnego wychowania morskiego młodzieży nie może być traktowane jako oparta na myślowych spekulacjach tendencja regionu nadmorskiego, chociaż właśnie tutaj ma szerokie uwarunkowanie w praktyce wielu placówek i instytucji kulturalno - oświatowych. Żeby Polska była Polską - musi być krajem morskim i jest to nakaz chwili, warunek rozwoju w perspektywie kończącego się stulecia. Uświadomienie tego elementarnego faktu przebiega z oporami i wcale nie jest zjawiskiem powszechnym, które upoważniałoby do twierdzenia, że staliśmy się na przestrzeni 36 - lecia narodem morskim dysponującym morską świadomością …

Kolejna sympatyczna wizyta marynarzy.
Symboliczny “wiatr od morza” dotarł już do wielu szkół oddalonych od Bałtyku o setki kilometrów, stanowiąc ważny ośrodek kompleksowo i przede wszystkim atrakcyjnie traktowanej pracy wychowawczej. Realizacja teoretycznych koncepcji programowych jest możliwa w warunkach każdej placówki oświatowej, czego dowodzą doświadczenia dolnośląskie. To działanie spójne wewnętrznie, strukturalnie uporządkowane i nowoczesne, odpowiadające potrzebom czasów, w jakich żyjemy oraz oczekiwaniom wychowanków mających uczuciowy stosunek do problematyki morskiej, kształtujące zarówno sferę poznawczą, jak też emocjonalną i wolincjonalną, modelujące charaktery i bogacące osobowość.

Dwa dziesiątki lat otwartych i szerokich działań pedagogicznych w dolnośląskim Bolesławcu, mieście przecież bardzo odległym od Wybrzeża, a zarazem autentycznie związanym z morzem - upoważnia do nieco szerszej relacji dotyczącej form i metod działań wychowawczych oraz kilku uogólnień i wniosków. Zbiorowe hobby znacznej części uczników i nauczycieli dwu miejscowych szkół przybrało z biegiem czasu formy instytucjonalne i przysporzyło niemało laurów mieszkańcom grodu nad Bobrem. Ostatnie piękne akordy to podniesienie bandery na m/s “Bolesławiec” i patronat statku m/s “Gen. Fr. Kleeberg” nad sławną “morską” szkołą nr 8. Tutaj też odbyła się przed dwoma laty centralna impreza “Dolny Śląsk wrasta w morze”, zapoczątkowująca tradycyjne obchody “Dni Morza - 1978”. Bez wielkiej przesady można zaryzykować twierdzenie, że 40 - tysięczny Bolesławiec - dzięki młodzieży szkolnej - jest dziś najbardziej “morskim” miastem w głębi lądu. Aż trudno uwierzyć, jak wiele mogła uczynić garstka pasjonatów, ludzi - hobbystów, w wielkim dziele krzewienia w praktyce idei morskiego wychowania…

Nie poddając się jednak subiektywizmowi ocen, warto racjonalnie uporządkować lokalne koncepcje programowe, które przed laty uznawano powszechnie za prekursorskie, a dziś być może nie mają już znamion pedagogicznego nowatorstwa, stanowią jednak ciągle strukturalnie uporządkowany system interesujących działań dydaktyczno - wychowawczych podporządkowanych wyraźnie zarysowanym celom. Jest to zatem bezspornie empirycznie zweryfikowany m o d e l m o r s k i e j e d u k a c j i, rozwijający również ideę upowszechniania problematyki m o r s k i e j k u l t u r y. Oryginalność modelu tkwi w fakcie, że wyraźnie i konkretnie rozróżnia się tu cele i środki, zasady, metody i formy działania, że szkoły stały się autentycznym centrum inspiratorskiego oddziaływania wychowawczego na środowisko. Właśnie na wniosek społeczności Szkoły Podstawowej Nr 8 im. Bojowników o Wolność i Demokrację największy park miejski i jedną z ulic nazwano imieniem Obrońców Helu, przybędzie również kolejna ulica Morska i Ludzi Morza. Kapitan Żeglugi Wielkiej Jan Wiśniakowski został na mój wniosek Honorowym Obywatelem Bolesławca /pierwszy patronat statku m/s “Jan Matejko’/, Kpt. Tadeusz Kalicki na wniosek uczniów otrzymał “Order Uśmiechu”, otrzymałem z resortu oświaty l0 medali ‘200 - lecia Komisji Edukacji Narodowej” dla zasłużonych ludzi morza związanych ze szkołą - “morską” Tysiąclatką, wręczyłem kilkanaście złotych odznak “Zasłużony dla Dolnego Śląska” przyjaciołom w marynarskich mundurach, nie licząc wyróżnień TPD i innych organizacji społecznych. Zgodnie z zasadą - serce za serce, jako podziękowanie za sponsoring, przyjaźń, pamięć i długoletni mecenat. Za przyjazny i ożywczy wiatr od morza.

Spotkanie z młodzieżą gdyńskiej "14"
Chlubą Bolesławca są dziś dwa przepiękne i wyjątkowo bogate m u z e a morskie, liczące po kilka tysięcy eksponatów, które założyłem najpierw w szkole nr 4 im. Jana Matejki /byłem jej organizatorem i dyrektorem 14 lat/, a później w sławnej “Ósemce”/19 lat kierowałem pracą tej placówki oświatowej/.

Wśród zbiorów są tak unikatowe, jak np. szczątki barku “Otago”, którym dowodził Józef Conrad - Korzeniowski, polsko-angielski pisarz marynista, łódź dłubanka typu katamaran współczesnych Papuasów z Nowej Gwinei, wyłowiona na oceanie, lampa okrętowa z żaglowca Kapitana Leonida Teligi, który samotnie opłynął kulę ziemską czy bandera z polskiej stacji badawczej na Antarktydzie im. Henryka Arctowskiego /wyspa King Georges/, nie licząc np. galerii rzeźby ludowej z Afryki, Azji czy Ameryki Południowej lub kilkutysięcznych zbiorów konchologicznych /muszle, rafy koralowe/ albo setek egzemplarzy odpowiednio spreparowanych okazów oceanicznej fauny.

Wydawać by się mogło, że tworzenie zasobnych w dziwy fauny i flory morskiej muzeum skarbów Neptuna jest głównym celem zabiegów organizatorskich. Tymczasem pozostaje to tylko pedagogicznym ś r o d k i em służącym realizacji nadrzędnej i szerszej idei, jaką jest nowocześnie rozumiane wychowanie morskie.

Bolesławieckiego eksperymentu nie można rozpatrywać w oderwaniu od szerszych realiów obiektywnie istniejącej rzeczywistości politycznej, gospodarczej i społecznej kraju. Że Polska na morzu ma dziś trwałe i eksponowane miejsce i jaka jest geneza tego faktu - uzasadniłem w poprzednim rozdziale. Z tego truizmu wynikać muszą oczywiste konsekwencje w sferze tzw. morskiej świadomości i wychowania rozumianego globalnie w skali narodowej. Owe realia współczesnej rzeczywistości skłaniają do programowania potrzeb jutra, widzenia problemów marynistycznych dialektycznie i futurologicznie. Znajomość spraw morza staje się autentyczną racją stanu. Tyle, że istnieje nadal olbrzymia dysproporcja między emocjonalnym a poznawczym stosunkikem do niego kręgu fachowców, którzy “podpowiadaliby” wielu organizacjom i instytucjom, że sprawy morza doskonale mieszczą się w ich własnych programach merytorycznej działalności, przynosząc w efekcie ściśle wymierne korzyści. Że warto sprawy morza umieścić we własnych budżetach na przyszłe lata. Że to nie luksus, a konieczność dziejowa. Przytoczę tu aktualne wciąż słowa Józefa Bareckiego, wygłoszone parę lat temu w Sejmie :

Kolejna wizyta marynarzy z/m "Pekin"
“Wychowanie morskie, jak każde wychowanie w ogóle, jest procesem kształtowania świadomości, sposobu myślenia i motywacji postępowania. Czy można mówić o wychowaniu morskim, o morskiej świadomości, morskich motywacjach? Czy w polskich realiach społeczno - gospodarczych pojęcie morskości niesie z sobą wartości zdolne sprzyjać rozwojowi człowieka, rodzić motywacje postępowania pożytecznego, kształtować postawę obywatela, Polaka?

Odpowiedzi są jednoznaczne : tak. Wychowanie wykorzystujące problematykę morską może być ważnym elementem wychowania obywatelskiego, kształtującym świadomość narodową, wiedzę o przemianach politycznych, gospodarczych i społecznych, może pomagać w wyborze zawodu, a więc miejsca w społeczeństwie i może dostarczać wiele składników wzbogacających życie człowieka w wielu jego przejawach ; w takich zwłaszcza jak kultura, zużytkowanie wolnego czasu i sportu.”

Stanisław Ludwig w szkicu raportu pod hasłem “Wychowanie morskie w PRL’ proponuje następującą klasyfikację :
Wychowanie morskie ogólne,
Wychowanie morskie zawodowo - preorientacyjne,
Kształcenie zawodowe morskie,
Z tego schematu wynika klasyfikacja szczegółowa, a mianowicie :
wychowanie umysłowe, którego elementem morskim są podstawy wiedzy o rzeczywistości morskiej, tj. o przyrodzie morza, technice służącej do jej opanowania, o różnych formach działalności związanej z morzem i jej trwałych wytworach tworzących kulturę morską ; wycinek wychowania umysłowego wypełniony elementem morskim można nazwać wychowaniem umysłowym morskim ;
wychowanie przez sport, którego elementem morskim jest żeglarstwo - to domena do popisu zwłaszcza ZHP ;
wychowanie przez pracę, którego elementem morskim zajęcia produkcyjne techniczne, jak budowa modeli okrętowych lub żeglarskiego sprzętu sportowego ;
wychowanie przez sztukę, którego elementem morskim jest kontakt ze sztuką marynistyczną, tj. sztuką o tematyce morskiej ;
wychowanie obywatelskie, którego elementem morskim jest oddziaływanie na młode pokolenie w celu uświadomienia mu mechanizmów funkcjonowania nowoczesnego państwa w działalności morskiej ;
wychowanie patriotyczne, którego elementem morskim jest kształtowanie przywiązania do kraju ojczystego, jego przeszłości /tradycje morskie/, a w jeszcze większym stopniu - poczucia odpowiedzialności za jego rozwój i przyszłe miejsce wśród innych krajów w zakresie działalności morskiej ;
wychowanie internacjonalistyczne, którego elementem morskim jest kształtowanie uczuć przyjaźni wobec innych narodów morskich i ludzi morza we wszystkich krajach w oparciu o znajomość rzeczywistości morskiej tych narodów i środowisk ;
wychowanie obronne, którego elementem morskim jest wyposażenie młodzieży w wiadomości zakresu obrony granic morskich i działalności marynarki wojennej.
Bronisław Miazgowski, gość ze Szwajcarii

Ta teoretyczna koncepcja może stanowić klucz do modyfikacji programów nauczania resortu oświaty i wychowania w pożądanym kierunku. Jest to jednak koncepcja idealna, wymagająca koordynacji działań wielu instytucji - także pozaoświatowych. W dalszej części uwag zajmę się doświadczeniami i propozycjami odnoszącymi się wyłącznie do szkolnictwa, które dziś znalazło się w impasie zdeterminowanym wieloma czynnikami. Nie burząc struktur już istniejących - proponuję modyfikację działań bez kosztów finansowych, a jedynie na zasadzie otwarcia drzwi dla tzw. twórczości nauczycielskiej i otwarcia szkoły na świat, obiektywny nurt życia poza jej murami.



poniedziałek, 19 stycznia 2015

HISTORIA I MOTYWY

Ciernista i trudna była droga Polaków do morza : ciągnęła się blisko tysiąc lat. Brutalnie spychalii nas z tej drogi sąsiedzi, przeszkody stawiali Duńczycy, Szwedzi, Rosjanie i przede wszystkim Niemcy począwszy od średniowiecznego państwa brandenburskiego i krzyżackiego, a skończywszy na nowożytnej i nowoczesnej III Rzeszy. Cofaliśmy się pod naporem przemocy i podstępów, oraliśmy radłem i lemieszem skiby, a wzmocniwszy się gospodarczo i militarnie - uparcie wracaliśmy nad szary Bałtyk. Historia nie była nam łaskawa, a przecież wróciliśmy nad morze w roli zwycięzców. I tu już pozostaliśmy. Z romantyków i idealistów, z żołnierzy i tułaczy przekształciliśmy się w naród myślący kategoriami realiów gospodarczych i politycznych, społeczność o morskiej orientacji i morskiej świadomości.

Polska powstała wprawdzie jako państwo kontynentalne, ale parcie ku morzu, zwłaszcza poprzez koryto Odry, datuje się od czasów piastowskich. Oddajmy laury pioniera zrębów polskiej polityki morskiej Mieszkowi I : była to jeszcze koncepcja pasywna, przyznająca morzu funkcję bezpiecznej granicy państwowej. Upowszechniała się zarazem świadomość, że tylko opanowanie Pomorza rokuje nadzieje na stabilność sytuacji i swobodny dostęp Polski do “wielkiej wody”. W okresie piastowskim istniała stała troska o dostęp do morza i praktycznie władcy tej odległej w czasie dynastii nie tracili z oczu bałtyckiego brzegu. Zrozumiałe przy tym, że ówczesne plemiona nadbałtyckie w pełni były związane z morzem, poświęcając się uprawie roli zarazem żeglowały po nim, trudniły się rybołówstwem i kupiectwem, szeroko rozumianą wymianą handlową. Okazuje się, że w obronie swej ojczyzny nie tylko skutecznie walczyły z najeźdźcami na morzu, ale również dokonywały dalekich wypraw żeglarskich np. do Goeteborga. Zdumiewające są sagi żeglarskich rodów, w których żyłach płynęła słowiańska krew … Nie tylko Wikingowie mają prawo do żeglarskich zasług, chociaż ich błyskotliwe podboje stanowią zjawisko bez precedensu.

Interesujących dowodów na fakt słowiańskiego charakteru Bałtyku i cech żeglarskich u Słowian jest bardzo wiele, m.in. używanie u Ptolemeusza /II wiek !/ nazwy “Zatoka Wenedzka” dla zachodniej części Bałtyku /nazwą “Wenedów” obejmowano dawniej Słowian/. Znajduje to swój wyraz również w znanej pieśni rycerzy Bolesława Krzywoustego w 1105 roku. Wartość tego dokumentu polega nie tylko na tym, że jest to najstarszy w naszym piśmiennictwie tekst literacki o tematyce morskiej, ale również na tym, że powstały w szczęku oręża - mówi o pokojowych pożytkach jakie daje morze. Bez wielkiej megalomanii, ale doprawdy z szacunkiem można odnieść się do dzieła naszych przodków : takiej pieśni o morzu i pokojowych z niego pożytków nie ma chyba żaden z narodów tradycyjnie morskich ! U wszystkich dominowała apoteoza walki z potężnym żywiołem i ludźmi, u piastowskich wojów - wyobrażenie pożytków rybackiej pracy i żeglowania po ryby.

Za czasów ostatniego z Piastów Polska została całkowicie odcięta od morza. Ale komponent myśli politycznej monarchii wczesnopiastowskiej i potem monarchii Kazimierza Wielkiego będzie drążył wyobraźnię części społeczeństwa w następnych okresach, stając się programowym celem co światlejszych umysłów wśród elit przywódczych. Testament Kazimierza Wielkiego i wstępne kroki w celu odzyskania Pomorza mogły owocować w niezbyt odległej przyszłości.

Polska w swojej historii dzięki czynnikom strukturalnym i geograficznym była predestynowana do związania się z morzem. Dyspozycyjność psychiczna narodu odznaczała się jednak orientacją kontynentalną. W początkach okresu feudalnego wieków średnich Bałtyk został całkowicie opanowany przez germański “Drang nach Osten”. Polska została odgrodzona od morza przez Zakon Krzyżacki pasem 700 kilometrów długości i 200 kilometrów szerokości. Realizacji dawnego testamentu Piastów - odzyskania Pomorza - podjął się i dokonał tego Kazimierz Jagiellończyk. W wieku XVI Polska znowu miała szansę stać się państwem morskim, jednakże zwyciężyła prywata szlachty i magnaterii oraz jej zainteresowania litewskimi i białoruskimi obszarami na wschód od Bugu. Wprawdzie również w tym okresie widzimy rozsądek i aktywność morską u ostatniego z Jagiellonów, Zygmunta Augusta /były propozycje, aby dać mu przydomek “Żeglarz”/, który uporczywie i na ogół konsekwentnie dążył do realizacji takich zadań, jak : powiększenie wybrzeża, integracja ziem nadmorskich z resztą kraju, militarne opanowanie Bałtyku za pomocą własnej - kaperskiej - floty. Za jego czasów działa pierwsza w historii Polski Komisja Morska / 1568 /.

Dalsze plany tego “morskiego króla” przerwała śmierć. Ale sytuacja, w jakiej zostawił kraj, była na ogół korzystna - przyłączony do Polski pas wybrzeża 500 km długości i szeroki na 200 km; istniało grono ludzi uformowanych w “morskiej szkole politycznej” Zygmunta Augusta, jak St. Karnkowski, J. Solikowski, J. Zamoyski, J. Kostka, E. Wejher, W. Dunin, Wąsowicz i wielu innych. Utwierdziła się w części społeczeństwa świadomość pożytków płynących z faktu posiadania wybrzeża morskiego i własnej floty. Być może w części kierowniczych sfer ówczesnego państwa dojrzała myśl, że polska racja stanu wymaga pilnowania dostępu do morza. To zrozumienie było elementem składowym polityki polskiej od czasów Jana III Sobieskiego. Echa takich przekonań łatwo odnaleźć w szeregu prac i wypowiedzi , np. J. D. Solikowskiego. “Kto państwo morskie ma, a nie używa go /.../ z wolnego niewolnikiem się stawa, z bogatego ubogim”.

“Podczas panowania Stefana Batorego Polska posiadała /po pokoju w Jamie Zapolskim, 1582 r./ granicę morską o długości tysiąca kilometrów /od jeziora Żarnowiecckiego po Zatokę Fińską/. Entuzjazm dla spraw morza był wyjątkowo wielki, a po śmierci Batorego nie tylko nie tylko wyrażał go Jan Zamoyski, ale również Anna Jagiellonka, wdowa po Batorym. Inna sprawa, że były to zalążki wielkomocarstwowej polityki magnaterii, do których chętnie nawiązywała w okresie międzywojennym rodzima burżuazja, wysuwając hasło “Polski od morza do morza”.Nic więc dziwnego, że mimo sprzyjających przesłanek /np. powołania nowej Komisji Morskiej pod nazwą Komisji Okrętów Królewskich oraz zwycięstwa pod Oliwą 28 listopada 1627 r./ - zaślepiona prywatą oraz mitem wielonarodowego wielkomocarstwowego państwa - klasy panujące faktycznie doprowadziły do zaprzepaszczenia rozwoju Polski nad Bałtykiem”./Cytat z pracy Tadeusza Olchowego/.

Mieliśmy jeszcze jednego “morskiego króla” w ojczystych dziejach. Władysław IV próbował reaktywować morską politykę swych poprzedników /stworzenie floty wojennej, aktywizacja Komisji Okrętów Królewskich, stworzenie nowego portu na Półwyspie Helskim, fortyfikacja nadbrzeży Kazimierzowa na tym półwyspie, aktywizacja Pucka, a nawet ,,, sprowadzenie Kozaków zaporożskich pod wodzą płk. K. Wołka - świetnych żołnierzy - kawalerzystów i żeglarzy. Jednakże szlachta i magnateria polska, kierując się klasowym egoizmem, zmusiła króla do rezygnacji z morskich ambicji. Co prawda morska granica państwa polskiego przesunięta została wówczas na zachód po jezioro Łebskie, ale też w tym samym czasie zrodziły się znane powiedzenia : “Może nie wiedzieć Polak co to morze, gdy pilnie orze”, “Nie puszczaj się na morze”, “Lepsza jest ubogim być na ziemi, niż bogatym na wodzie”. Szlachcie, a zwłaszcza rodzimej magnaterii kresowej, pachniały żyzne ziemie Ukrainy, tam kierowano wzrok i wysiłek.

Wiele czynników złożyło się na to, że Jan III Sobieski /po pierwszych nieudanych próbach / musiał wyrzec się ostatecznie swych planów bałtyckich, a Polska - zrezygnować z aspiracji morskich. Miały w tym swój udział intrygi wrogich sąsiadów, nie rozgrzeszajmy jednak własnych grzechów : małostkowości, egoizmu, prywaty, zaściankowości, braku wyobraźni, a nawet zdrady. Polsce, posiadającej jeszcze niedawno 1000 km linii brzegowej Bałtyku - pozostał jedynie wąski odcinek między jeziorem Żarnowieckim a Oksywiem, bez portów i bez floty.

Dalsze lata - jak pisze dr Tadeusz Olchowy - były już tylko konsekwencją tej antynarodowej polityki. Polska szybko schodzi z areny międzynarodowej, a wraz z nią sprawa morska. Problemem staje się utrzymanie bytu państwowego.

Rozbiory, upadek państwa, nieudane powstania rozpraszają Polaków po świecie. Wielu podróżowało, uczyło się morza, udowadniało, że potrafią na morzu pracować i walczyć, ale ich praca i czyny miały być tylko posiewem na rzecz dalszej przyszłości. Wprawdzie w czasach powstania 1863 roku odżyły na nowo zamierzenia morskie / dostawy morzem i walka na morzu /, ale i one nie udały się.Z historycznego punktu widzenia były to myśli cenne, chociaż utopijne. Wartościowe jest również i to, że dowodziły zrozumienia, że Polska - jeśli ma istnieć jako państwo wolne i niepodległe, musi mieć swobodny i szeroki dostęp do morza. Miłość do morza i związki z nim przetrwały dzięki polskiemu ludowi : pozostał tu w latach zaborów, uprawiał morze, żył z niego, utrzymał przez wieki swoją polskość. To niewiarygodny fenomen : z morza czerpał ten lud siłę do przetrwania. “Jestem przekonany, że to życie wśród walki z żywiołem sprawiło, że nasi rybacy przyzwyczajeni do opierania się fali morskiej, oparli się stokroć gorszej fali - zalewowi germańskiemu. Przechowali w najgorszych latach ucisku polskość i dusze polskie i stali się ostoją narodu polskiego nad brzegiem morza”. To mądra i trafna opinia M. Siedleckiego zawarta w pasjonującej książce pt. “Wpływ morza na kształtowanie się psychiki narodowej”.

To poeta kaszubski Aleksander Labuda rzucił w latach międzywojennych hasło : ‘Droga Polski do morza wiedzie przez serca Kaszubów”. Zgodzić się wypada z tezą, że ekspansja ideologii morskiej, powiązanej z potrzebą walki z niemczyzną, szła od morza, od Kaszubów, którzy swoim trwaniem na wybrzeżu kierowali na siebie uwagę społeczeństwa.

Historia poucza nas bezustannie, że morze oddziałuje na Polskę tak samo, jak Polska na morze. To przecież zafascynowany morzem Eugeniusz Kwiatkowski, twórca Gdyni, pisał : “Tam, u wrót Bałtyku mogą powstać pierwiastki budzące wiarę społeczeństwa w jego własne siły, w zdolność rozwiązywania najtrudniejszych problemów’” Do dziś ta myśl pozostaje aktualna. Wiatr od morza - ten symboliczny, nie realny realny - zapoczątkował ogólnonarodową odnowę lat osiemdziesiątych XX wieku.

Wcześniej były jednak jeszcze dwa powroty Polski nad Bałtyk. Przesłanki pierwszego z nich - w lutym 1920 roku - zrodziły się z myśli politycznej ostatnich dziesięcioleci XIX wieku. Już Józef Ignacy Kraszewski stwierdzał, że brutalnie zaostrzona przez Bismarcka germanizacja polskiej ludności w Rzeszy stanowi jedynie wycinek wielowiekowego konfliktu germańsko - słowiańskiego, w którym Słowianie zawsze znajdowali się w odwrocie. W 1872 roku Kraszewski pisał, iż “mogiły słowiańskie na Rugii, Pomorzu i Łużycach stanowią dowód braku jakichkolwiek możliwości kompromisu między Polską a Niemcami”.

“Szybko też utrwalił się pogląd, ze dla trwałości państwa polskiego niezbędny jest dostęp do morza obejmujący obszar od Słupska po Królewiec. W latach I wojny światowej politycy polscy dowodzili w memoriałach składanych rządom koalicji antyniemieckiej, że w razie pozostawienia Prus Wschodnich w granicach Rzeszy Niemieckiej - Polska stanie się przy pierwszej dogodnej dla Niemiec okazji ofiarą zbrojnej agresji, skierowanej ku stolicy Polski z Prus Wschodnich i Dolnego Śląska”/ B. Dopierała - ‘Dwa powroty Polski nad Bałtyk, ich istota i konsekwencje.” /

Znamy wynik traktatu wersalskiego z czerwca 1919 roku : Polskę znów odepchnięto od morza, jeśli nie liczyć wąskiego pasa wybrzeża w rejonie półwyspu Hel, na którym nie było nawet najmniejszego portu handlowego. Gdańsk stał się tzw. Wolnym Miastem o niezmiernie skomplikowanym statucie politycznym. Kraj nasz zdobył się na mądry i wielki wysiłek gospodarczy budując Gdynię wraz z portem i rozbudowując port gdański oraz tworząc linie kolejowe umożliwiające transport węgla z Górnego Śląska nad morze. W 1932 roku rozpoczęliśmy aktywną walkę z niemieckimi portami w Hamburgu, Bremą i Szczecinie o transport towarów z krajów naddunajskich dla Gdańska i Gdyni. Minister Eugeniusz Kwiatkowski urósł do rangi najwybitniejszego polityka morskiego i prekursora powojennego rozwoju gospodarki Polski na morzu i wybrzeżu.

Historia najnowsza towarzyszyła już naszym biografiom : Hitler przekształcił na krótko Bałtyk w wewnętrzne morze niemieckie. Drugi powrót Polski nad morze różnił się zdecydowanie od pierwszego : nie czekaliśmy na wyznaczenie nam granic przez koferencję pokojową, ale w toku działań wojennych , ale daniną krwi Wojsko Polskie wyzwolony pas wybrzeża od Mierzei Wiślanej po ujście Odry. Dzięki dyplomatycznemu poparciu ze strony rządu ZSRR istniejąca już granica Polski nad Odrą i Bałtykiem została potwierdzona przez Konferencję Poczdamską. Tak owocowało narodowe doświadczenie okresu rozbiorów i II Rzeczypospolitej.

Wyrosła nasza flota handlowa, obecna dziś na wszystkich oceanach świata. Flotą dalekiego zasięgu dysponuje też rybołówstwo morskie. Przemysł stoczniowy należy do czołówki światowej.

Z miłości do morza, tęsknoty, marzeń i wyobraźni politycznej, a przede wszystkim z pracy rodzi się morska świadomość współczesnych Polaków. W jej modelowaniu olbrzymią rolę ma do spełnienia szkoła. Warto przy tym pamiętać, że morze jest również szansą dla samej szkoły na wzbogacenie i uatrakcyjnienie form pracy dydaktycznej i wychowawczej.

PODSUMOWANIE - WIATR OD MORZA I WYCHOWANIE

Artykuł - czołówka w dwutygodniku “Oświata i Wychowanie” /periodyk Ministerstwa Oświaty i Wychowania Nr 4 z datą 16-28 lutego 1981 r. - wersja C - z całostronicową fotografią wnętrza szkolnego Muzeum Antarktydy i wyeksponowanym tekstem mojego artykułu stanowiącego myśl przewodnią obszernego opracowania stanowiącego syntezę pedagogicznej innowacji :

“Morska edukacja splata się integralnie z wychowaniem patriotycznym młodego pokolenia Polaków /.../”.

Ze szkolnej kroniki

… Z Bombaju /Indie/ otrzymaliśmy kolejny list od pani Elżbiety Shankar. Poza opisem egzotycznej codzienności portowego miasta informuje o kolejnych darach dla szkoły, które płyną na pokładzie m/s “Profesor Mierzejewski” - dużej hinduskiej lalce w stroju tancerki i manguście walczącym z kobrą, artystycznie spreparowanych zwierzętach, które ofiarował polski konsul E. Kaczmarek. Do wiosennej wysyłki przygotowane zostały sadzonki kwiatów i krzewów kwitnących cały rok w tropikalnym klimacie Indii. Zaprzyjaźniona ze szkołą Polka, żona hinduskiego inżyniera, przygotowała dalsze folklorystyczne eksponaty, po kolejne wybierając się na północ rozległego kraju. Wszystkie trafią do Bolesławca.

… Kapitan Żeglugi Wielkiej Krzysztof Grono zameldował się w murach Tysiąclatki po długiej podróży do Wietnamu z wypchanym okazem pokrytego łuską mrówkojada, rafami koralowymi i spreparowanym homarem - langustą. Opowieścią o morzu nie było końca.

… We Fryburgu, w górach chłodnej Szwajcarii, mieszka od lat powojennych wrześniowy żołnierz dr Bronisław Miazgowski, twórca Międzynarodowego Instytutu Kultury Morskiej. Wybitny znawca marynistyki, podróżnik i autor wielu książek, zarówno naukowych, jak i beletrystycznych. W noworocznym upominku przekazał rzecz bezcenną : orzełek polowy z beretu bombardiera, którym był w 16 baterii 202 modlińskiego pułku artylerii ciężkiej II Dywizjonu Strzelców Pieszych Armii Polskiej we Francji w kampanii 1940 roku. Eksponat wzbogaci szkolne zbiory Izby Pamięci Narodowej, gdzie nie brak morskich akcentów, a wśród nich są tak unikalne, jak np. wystrzępiona wichrami antarktycznymi bandera polskiego statku m/s “Antoni Garnuszewski”, którym polarnicy dotarli na stację badawczą im. H. Arctowskiego na wyspie King Georges /Antarktyda/, bandera z m/s “Pekin”, która po raz pierwszy powiwała na wodach Nowej Gwinei Papuaskiej, dokąd w przeszłości nie docierały nasze statki, ostatnia bandera z m/s “Legnica”, który już zakończył służbę w PLO, kolekcja proporców, flag i bander Marynarki Wojennej PRL czy mundur marynarza z zatopionego u brzegów Wielkiej Brytanii ORP “Dragon”. I teraz przybył żołnierski orzełek człowieka, który czuł się żeglarzem, pokochał morze i oddał się mu bez reszty …

… Telewizja Gdańsk w lutym nakręci w bolesławieckiej szkole półgodzinny program morski dla młodzieży z cyklu “Cała naprzód”. Bohaterem zbiorowym będą klasy wdrażające elementy atrakcyjnego programu wychowawczego “Miłośników Morza”, Szczep ZHP im. Polskich Linii Oceanicznych wyróżniony złotą odznaką gdyńskiego armatora, 40-osobowy marynarski chór dziewcząt “Muszelki”, który uczestniczył nie tak dawno w uroczystości podniesienia bandery na kolejnym statku patronackim m/s “Gen. F. Kleeberg” i ci wszyscy, którzy rozbudzili morskie hobby w grodzie nad Bobrem. Na szklanym ekranie młodzi widzowie z całej Polski zobaczą morską harcówkę z pięknymi całościennymi freskami malarskimi, egzotyczny Klub Neptuna przypominający wnętrze olbrzymiego akwarium, Muzeum Morskie im. B. Miazgowskiego z oddzielną salą muzealną im. Teofila Grydyka, Muzeum Antarktydy im. Aliny i Czesława Centkiewiczów, galerię sztuki ludów nadmorskich Azji i Afryki /oryginalne zbiory folkloru/, wreszcie szkolne pomniki - Ludzi Morza z największą w Polsce kotwicą okrętową z tankowca 100-tysięcznika m/s “Karkonosze”, Bohaterskich Obrońców Helu, Generała Franciszka Kleeberga i jego żołnierzy, ostatnich obrońców wolności w 1939 roku oraz olbrzymie głazy pamiątkowe z tablicami ku czci wielkich przyjaciół dzieci - Janusza Korczaka i Henryka Jordana a także marmurową kolumnę zwieńczoną wykutym w miedzi żaglowcem z kotwicą i granitowymi głazami u stóp postumentu wystawioną w hołdzie urodzonemu w naszym mieście Marcinowi Opitzowi, niemieckiemu poecie w służbie dyplomatycznej polskiego jedynego “morskiego” króla Władysława IV. To wszystko tworzyliśmy własnym sumptem, z porywu serca, bez finansowych dotacji, na własną odpowiedzialność, bez błogosławieństwa władz oświatowych.

Z okazji wizyty TV Gdańsk zostanie odsłonięty nowy fresk malarski upamiętniający rejs 36 młodych jungów z “Ósemki” na pokładzie harcerskiego żaglowca w 1977 roku /przygotowała nauczycielka Danuta Molenda, nagroda za wygrany ogólnopolski turniej wiedzy o morzu/. Drugi fresk poświęcony został triumfowi w kolejnej ogólnokrajowej rywalizacji na pokładzie m/s “Edward Dembowski” w Gdyni - także ze szkołami średnimi i znów byliśmy najlepsi /zespół młodych jungów prowadziła nauczycielka mgr Helena Tarnowska/. W nagrdę czekał nas kolejny rejs morski wzdłuż wybrzeża Bałtyku.

… Wiosną zjadą do szkoły morscy przyjaciele z pokładu kilku patronackich statków : m/s “Pekin”, m/s “Gen. F. Kleeberg”, m/s “Wineta” i m/s “Bolesławiec”. Będzie więc nieoceniony zbieracz afrykańskich muszel Teofil Grydyk, kapitanowie Tadeusz Kalicki, Józef Gala, Hilary Litewski i Krzysztof Grono, oficerowie Sylwiusz Mroczek, Henryk Sikorski, dyrektorka gdyńskiej szkoły Zofia Świerczyńska i wielu innych. To szeroki krąg ludzi dobrej woli - serdecznych i bezinteresownych, oddanych szkole i dzieciom, wyjątkowo zasłużonych. Dodać tu trzeba jeszcze nazwiska dyrektora PLO Tadeusza Grembowicza i Ryszarda Kulczewskiego, koordynatora patronatów statków nad szkołami i innymi instytucjami, dzięki którym szkoła jako pierwsza w kraju otrzymała zlotą odznakę “Zasłużony Pracownik Morza” przyznaną przez Ministra Handlu Zagranicznego i Gospodarki Morskiej.

… W kwietniu, w Miesiącu Pamięci Narodowej, Bolesławiec przeżyje wielki zlot warszawskich Kleeberczyków zorganizowany w 40 rocznicę śmierci bohaterskiego generała tragicznego września 1939 roku. Gospodarzem imprezy będzie Tysiąclatka, a łączy się ten fakt ściśle z morzem : właśnie przy uroczystym wodowaniu najnowocześniejszego statku PLO w stoczni im. Warskiego w Szczecinie - m/s “Gen. F. Kleeberg” nawiązane zostały serdeczne kontakty z kombatantami stolicy, pogłębione później w czasie uroczystego podniesienia bandery na statku w macierzystym porcie w Gdyni. Do kręgu mecenasów i przyjaciół szkoły dołączył kpt. rez. Kazimierz Burża ze stołecznego ZBoWiD, zapoczątkowując nowy i pasjonujący rozdział patriotycznej edukacji młodzieży. Warszawskim Kleeberczykom zawdzięcza bolesławiecka “Ósemka” kolejne odznaczenie, tym razem złotym medalem Rady Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa. Wręczeniu wyróżnienia na pokładzie patronackiego statku m/s “Gen. F. Kleeberg” towarzyszył bogaty morski ceremoniał, który stanowił głebokie patriotyczne przeżycie dla obecnych na ceremonii kilkudziesięciu uczniów z grodu nad Bobrem. Polska wrastała w morze, młodzi identyfikowali się z historią i legendą zaczerpniętą z królestwa Neptuna. Skalę emocjonalnych doznań może barwnie opisać tylko wielki poeta, a prawdę o uczuciowych doznaniach odkryć jedynie mądry i wrażliwy psycholog.

Morska edukacja splata się integralnie z wychowaniem patriotycznym młodego pokolenia Polaków i ten fakt nie budzi żadnych wątpliwości.