piątek, 6 czerwca 2014

ROK JUBILEUSZOWY 1983 - 1984. XX - LECIE SZKOŁY NR 8

Materiał z przeszłości - odszukany w dokumentacji szkoły-bez uwzgłędnienia czasowej chronologii wydarzeń.

W sierpniowym numerze miesięcznika “Karkonosze” /nr 8/1983/ ukazuje się mój artykuł zatytułowany “Morze w Bolesławcu”. Dłuższy wywód uzasadnia istotę nowatorskich rozwiązań pedagogicznych i sumuje wielokierunkowy dorobek, także w sferze materialnej. Sztandarowe hasło wychowania morskiego jest na tyle pojemne, że mieści w sobie całą gamę ośrodków zainteresowań dziecięcych wspartych istniejącymi i ciągle bogacącymi się szkolnymi muzeami. Przybywają nowe wątki działania harmonijnie wplecione w istniejący model pracy wychowawczej wzbogacając jego uniwersalne treści i formy. To stało się prawdziwą wielką przygodą dla wszystkich uczniów i ambitnym wyzwaniem dla nauczycieli. Co dalej? Przyjaciele i sympatycy szkoły dają krótką i dobrą radę w języku ludzi morza :
- Tak trzymać ster !


26 września 1983

Niespodziewana wizyta Wiceministra Oświaty i Wychowania Mariana Gały i przyjazd następnego dnia 49 Kuratorów i Wicekuratorów Szkolnych d/s Wychowania z całej Polski. Cel spotkania - wizytacji : efekty wychowania morskiego młodzieży i upowszechnienie bolesławieckiego wzorca w kraju.
Narada ma charakter ogólnopolski i połączona jest ze zwiedzaniem gmachu szkoły, myśl przewodnia streszcza się w wystąpieniu moim jako dyrektora szkoły na temat : “Wychowanie morskie dzieci i młodzieży” wsparte w imieniu Dyrekcji Polskich Linii Oceanicznych w Gdyni przez obecnego wśród gości Naczelnika Henryka Sikorskiego odpowiedzialnego u armatora za kontakty patronackie szkół ze statkami.
Wszyscy uczestnicy spotkania otrzymali srebrne medale XXX - lecia PLO, znaczki, pocztówki “morskie”, torby reklamowe gdyńskiego armatora, co było ładnym gestem z jego strony i formą pomocy dla naszej szkoły, bo nasze okolicznościowe upominki ograniczyliśmy do wiązanek kwiatów, “morskich” błękitnych chust i lokalnej ceramiki artystycznej. W sumie było to ważne i nowatorskie wydarzenie w skali krajowej oświaty, a nasze starania dodały mu tradycyjnie kulturalnego kolorytu przy wsparciu gdyńskich przyjaciół. Dodatkowym akordem była wpłata przez szkołę nr 8 kwoty 10 tysięcy zł na budowę żaglowca “Dar Młodzieży” jako publicznie ogłoszony i wykorzystany przez środki masowego przekazu fakt dowodzący czynnego zaangażowania szkolnej społeczności w realizację idei budowy morskiej potęgi ojczystego kraju.
Nie była to jedyna wpłata, bo zbiórek na ten szczytny cel i wpłat było kilkanaście, mamy więc swój symboliczny - bo przecież nie decydujący - udział w realizacji ambitnych zamierzeń pasjonatów morza.


8 listopada

Efekt propagandowy i pragmatyczny tego wydarzenia okazuje się nader interesujący i cenny. Otrzymujemy pismo urzędowe z Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Turystycznej “Karkonosze” w Jeleniej Górze o zakładaniu koła Ligi Morskiej z prośbą o materiały informacyjne. Przesyłamy je z gratulacjami i adresem władz krajowych tej instytucji. Mamy prawo do satysfakcji…


21 października 1983

Magazyn świąteczny wrocławskiego “Słowa Polskiego” zamieszcza artykuł pt. “Patriotyczna uroczystość w bolesławieckiej szkole”.
Rzecz dotyczy naszej placówki oświatowej i smutnego faktu przekazania przez wdowę po zmarłym generale Julianie Pażdziora jego galowego lotniczego munduru do szkolnych zbiorów muzealnych. Dla bezcennego eksponatu znaleźliśmy honorowe miejsce w sztandarowej Sali Białych Orłów w specjalnej gablocie. Zapowiedziałem też nadanie tej sali imienia Generała, wielkiego przyjaciela szkoły, który towarzyszył nam we wszystkich patriotycznych uroczystościach jako szef wojewódzkich władz ZBoWiD w Jeleniej Górze.
To był człowiek wielkiego formatu, pierwszy polski lotnik zasiadający za sterami bojowego samolotu o napędzie odrzutowym, dowódca szkoły lotniczej w Jeleniej Górze, aktywny działacz w kręgu weteranów wojennych kierujący organizacją kombatancką. Podziwiał rozwój pracy wychowawczej w “Ósemce”, nie szczędził nam pochwał, dyplomów, odznaczeń na szkolnym sztandarze. Był uczestnikiem każdego ważnego wydarzenia w życiu szkolnej społeczności, nie szczędził słów zachęty, rad i pomocy. Był naprawdę kimś bliskim i potrzebnym jak szczery i prawdziwy przyjaciel.
Cześć Jego pamięci.


27 października

Cytuję fragment pisma od Dyrekcji PLO w Gdyni:
“Proszę przyjąć gratulacje z okazji wytypowania przez resort oświaty Waszej słynnej Szkoły Nr 8 do Klubu Szkół Stowarzyszonych z UNESCO” / … /
Miły, kulturalny, satysfakcjonujący gest instytucji morskiej wielkiej rangi, zawsze życzliwej i zainteresowanej losami szkoły. Swoją drogą - rodzi się nowa szansa poszerzenia horyzontów pracy wychowawczej i zamierzamy z niej skorzystać. Warto to uczynić w zgodzie z naszą uniwersalną koncepcją ofiarnej służby dzieciom.


Końcówka października

Dzień Nauczyciela u Rosjan w Strachowie. To już jubileusz X - lecia naszej współpracy. Wieziemy pismo gratulacyjne partyjnego komitetu z tej okazji. Dla nich to rzecz ważna, my raczej unikamy politycznej propagandy. Mamy tak wiele pedagogicznych wspólnych tematów i problemów, tak mocno tkwimy pracą w naszych szkołach, tyle zwyczajnych ludzkich dylematów nas łączy, że świadomie unikamy rozważań ideologicznych. Czy to zubożyło nasze więzi przyjaźni? Nic podobnego. 
- Wolność - równość - braterstwo. To hasła rewolucji francuskiej, stare - ale przecież trafne i chyba bliskie nam na co dzień. Bez Lenina możemy żyć we współczesnym, dziwnym świecie. Bo mamy przecież własną narodową tożsamość. Nie przeszkadza nam w tym znajomość czy nawet przyjażń z rosyjskimi nauczycielami.
Jako dziecko wojny pamiętam także o 600 tysiącach pochowanych na polskiej ziemi radzieckich żołnierzy. Bez ofiary ich życia mnie również groziła śmierć. Nie przeżył wojny mój młodszy brat i ojciec. Niestety. Dlatego w murach Tysiąclatki wykorzeniliśmy wszystkie złe uczucia, począwszy od nienawiści stanowiącej zarzewie wojny. Wychowujemy dla pokoju i humanitarnej, spolegliwej współpracy ludzi wolnych i równych. Przyszłość pokaże, czy mieliśmy rację.


21 grudzień 1983

Piszę list do Rektora Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie, profesora dra Aleksandra Walczaka. Tym razem w sprawie studenta, naszego wychowanka z podstawówki, który studiuje na wydziale rybołóstwa morskiego. Zostaję zaproszony na rozmowę, ale co dziwniejsze - mój list robi furorę, zostaje opublikowany na wniosek rektora w szczecińskiej prasie jako przykład nauczycielskiej troski o los wychowanków. Tyle pochwał, że głowa boli! Tak łatwowierną bywa nasza miłość własna, jak trafnie zauważa Cyrano de Bergerac, ale mnie to nie odpowiada. W rozmowie z przemiłym i mądrym interlokutorem załatwiam sprawę pozytywnie dla wychowanka “Ósemki”, wracam do domu z tarczą i wiarą w dobroć ludzi i akceptację sprawiedliwości czy rozumienia młodzieńczych aspiracji życiowych. A moje zwycięstwo czy bohaterstwo? Żadne - to powinność i służba dzieciom czy - jak kto woli - działanie pro publico bono.


17 grudnia

Międzynarodowe sympozjum polsko - niemiecko - radzieckie pod hasłem “Wychowanie internacjonalistyczne młodzieży potrzebą naszych czasów”.
Ważnym akcentem było odsłonięcie tablicy pamiątkowej i nadanie imienia Sali Przyjaźni Polsko - Radzieckiej”. Patronem został płk. Aleksander Iwaszkiewicz, dowódca pierwszej polskiej Jednoswtki Wojskowej w Bolesławcu, emerytowany wojskowy radziecki mieszkający w Ordżonikidze na Kaukazie.
= II miejsce Szkolnej Kasy Oszczędności w konkursie wojewódzkim PKO.
= Zdumiewający list z ZSRR - prośba o kontakty z ludźmi morza ze strony białoruskiej szkoły. To echo przedruku naszej gazetowej informacji / ? /, ale dlaczego my mamy spełniać rolę pośrednika?


Grudzień 1983

Oddanie do użytku nowego skrzydła szkoły. Koniec ciasnoty, trzecia część powierzchni gmachu czeka na zagospodarowanie. Największy chyba sukces w mojej kadencji dyrektorskiej - bez cienia megalomanii.
Co zyskujemy? Zastępczą salę gimnastyczną dla klas młodszych /zamiast olbrzymiego magazynu na sprzęt kolonijny/, kilka pomieszczeń w suterenach, pracownie techniczne dla dziewcząt i chłopców, podręczne magazyny, izby lekcyjne na parterze i pierwszym piętrze, pokój nauczycielski, 3 pomieszczenia biblioteczne, ogromną aulę, pomieszczenia na salę Tradycji Szkoły, pomieszczenia biurowe. Słowem - spełniły się marzenia o nowoczesności i nowej przestrzeni w znaczeniu fizycznym i umownym.
Kilka zdań należy się Zdzisławowi Kinowskiemu, zaprzyjaźnionemu dyrektorowi szkoły nr 4 w Lubaniu, który pomógł mi nawiązać kontakty z organizatorem kolonii letnich z Wrocławia w jego poprzedniej placówce oświatowej. Pomógł w przygotowaniu dokumentacji technicznej i zorganizowaniu pierwszej kolonii letniej. Reszta działań należała już do mnie. Chodziło głównie o przełamanie niechęci do odważnego pomysłu ze strony lokalnych władz oświatowych. Pominę szczegóły zmagań czy wręcz otwartej walki. Po swojej stronie miałem mądrego i zasłużonego Kuratora Oświaty i Wychowania mgr Karola Lisowskiego. To wystarczyło. Po paru latach skrzydło szkolne zostało zagospodarowane i przekształcone w sanktuarium piękna,ozdobione marmurami i dębową boazerią, a także malarskimi ściennymi freskami. Szkoła zyskała swoją świątynną “europejskość” i miano najładniejszej szkoły w Polsce, regularnie odwiedzanej przez wszystkich kolejnych ministrów edukacji i obrony /także z NRD i Czechosłowacji/. Inne woceny i uwagi pominę z braku miejsca.


Grudzień 1983

Olbrzymi wysyp “morskich” telegramów, pocztówek i listów.
= Przekazujemy część morskich eksponatów dla PTTK w Jeleniej Górze.
= Zasłużeni weterani otrzymują szkolne medale za aktywny udział w życiu szkoły i pomoc w edukacji patriotycznej młodzieży.


28 grudnia 1983

“Więcej serca niż rygorów”” - to tytuł mojej publikacji w “Gazecie Robotniczej”.Ani na chwilę nie zapominamy o naukach Janusza Korczaka.


Styczeń 1984

Nasz opiekuńczy armator - PLO - w Gdyni przesyła kilkadziesiąt morskich kalendarzy, które trafiają do największych miłośników morza wśród dzieci. Duża radość i duma z zasłużonego wyróżnienia.
= Lokalny “Głos Bolesławca” zamieszcza serię zdjęć z patriotycznych uroczystości w “Ósemce”.
= Pismo do Dowódcy Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu z propozycjami dotyczącymi współpracy w sferze wychowania patriotycznego młodzieży szkolnej.


Styczeń 1984

Intensywnie pracujemy nad zagospodarowaniem dobudowanego skrzydła budynku Tysiąclatki. To duży wysiłek nauczycieli i rodziców oraz entuzjastyczna praca zwłaszcza starszych wychowanków.
Jakościowa zmiana standardu pracy pedagogicznej po unowocześnieniu gmachu szkoły zwiększa poziom nowoczesności poczynań dydaktyczno - wychowawczych w oparciu o zwiększoną powierzchnię użytkową.Zawsze marzyliśmy o dużej auli, w której równocześnie moglibyśmy spotykać się z większą niz pojedyńcza klasa grupą uczniów. Biblioteka zyskała nie tylko większą przestrzeń ekspozycyjną dla książek, ale również okazałą czytelnię. Dorobiliśmy się wreszcie pomieszczenia na archiwum, słowem poznaliśmy smak nowoczesności w rozwiązaniach architektonicznych okazałego budynku. Ponieważ udało się nam rozwiązać umowę o najem szkoły na wakacyjne kolonie dla dzieci z Wrocławia - mamy otwarte pole do szerokiego działania i mądrego zagospodarowania obiektu. Nareszcie !
Dobudówka staje się reprezentacyjną częścią gmachu, w szczególności dotyczy to auli. Powstaje tu prawdziwe sanktuarium piękna i refleksji patriotycznej, czołową ścianę na dekoracyjnym tle stanowią wizerunki 12 historycznych Białych Orłów, dumnego Godła Państwa Polskiego na przestrzeni Tysiąclecia ojczystych dziejów. Boczną ścianę zdobią historyczne sztandary na drewnianych dębowych tarczach i z opisem na plakietkach informacyjnych. Zastosowaliśmy sprytny zabieg socjotechniczny ; żeby wejść do auli trzeba oddać pokłon wszystkim 30 sztandarom ze względu na wysokość ich zawieszenia.
Tylko najmłodsze - a więc i najmniejsze wzrostem dzieci - przechodzą bez problemu w wyprostowanej postawie. Jest oczywiście możliwość odchylenia płatów sztandarowych, ale ze względu na szacunek i tradycję nikt z tego przywileju nie korzysta. Niebawem pojawiły się dwa olbrzymie Orły wykute w miedzi - pastwowy z koroną i wojskowy, stanowiąc cenne i piękne uzupełnienie patriotycznej kompozycji /to dar pracowni metalo-plastycznej Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu/.
Zachwyca się tym dziełem wrocławskie “Słowo Polskie” w artykule zamieszczonym w gazecie z datą 23 stycznia 1984 roku.


3 marca 1984

Inżynier Marian Białek przekazuje do auli ogromny egzemplarz dorodnego fikusa, piękny akcent dekoracyjny nowego pomieszczenia - szkolnego sanktuarium.
Przy kolumnie ozdobionej płytami czerwonego pasiastego marmuru zawieszamy dzwon okrętowy ze statku m/s “Jan Matejko” i odtąd gong dzwonu żegna zwiedzające szkołę grupy wycieczkowe i dostojnych gości. Wita ich tuz po wejściu do szkoły umieszczony za dekoracyjną kratą przed sanktuarium Izby Pamięci Narodowej dźwięk dzwonu okrętowego ze statku-imiennika miasta m/s “Bolesławiec”.
To element pięknej szkolnej obrzędowości i tradycji.


5 marca

Trwają wielkie manewry wojskowe pod kryptonimem “Przyjaźń ‘84”, docierają do nas grupy wojskowych uczestniczących w tej akcji, którzy są zainteresowani sławną Izbą Pamięci Narodowej i jej zbiorami. Spotykamy się więc z wojskowymi z Polski i ZSRR, którzy pozostawiają cenne eksponaty - metalowe plakietki, odznaki, proporczyki i inne.
Pisze o tym m.in. “Żołnierz Ludu” z datą 28 lutego 1984 r.


8 marca

Święto Kobiet. Przekazujemy list gratulacyjny dla nauczycielek radzieckich w Strachowie, wysłaliśmy życzenia dla pań uczących dzieci niemieckie w Pirnie, gościliśmy w szkole kobiety - weteranki walki i pracy, członkinie ZBoWiD-u. Do życzeń dołączyliśmy wiązanki kwiatów.


10 marca 1984

Nasz wielki przyjaciel, żołnierz tragicznego Września 1939 roku walczący w armii gen. Franciszka Kleeberga, inicjator uczczenia przez naszą szkołę pamięci bohatera spod Kocka, ofiarodawca brązowego popiersia dzielnego dowódcy, które zostało wkomponowane w pomnik przed budynkiem “Ósemki” - został wyróżniony “Orderem Uśmiechu”. Wielka radość w całej szkole. Mowa - oczywiście - o Kazimierzu Burży, który mieszka w Warszawie, ale serce oddał społeczności uczniowskiej “Ósemki”.
Prawdziwy przyjaciel, prawdziwy bohater, dobry Człowiek.


16 marca

Mgr Leszek Staszewski z PLO w Gdyni otrzymuje honorowe członkostwo Towarzystwa Miłośników Bolesławca wraz z symboliczną odznaką i legitymacją. Wniosek sformułowałem osobiście. Cichy, spokojny, pracowity, życzliwy pracownik firmy armatorskiej, ma żywy sentyment dla szkoły i dzieci, zawsze skory do ofiarnej pomocy.


17 marca 1984

Z Zarządu Głównego Ligi Morskiej w Gdyni otrzymujemy pisemną propozycję założenia młodzieżowego koła LM. Ten pomysł narodził się w kręgu członków tej organizacji w PLO, stąd formalny wniosek do akceptacji.
Powstaje koło młodzieżowe Ligi Morskiej, rodzą się ciekawe pomysły przyszłej pracy, budzi to zainteresowanie wśród dziennikarzy.


18 marca

Wysyłam list do redaktora “Głosu Szczecina”, B. Czubasiewicza, który opublikował w swojej gazecie /z datą 11 października 1983 r./ ciekawy artykuł pt. “Jest taka szkoła w Bolesławcu. Kształtowanie morskiej świadomości.” To prawdziwe studium bogatych doświadczeń pedagogicznych “Ósemki”, mądre, życzliwe, profesjonalnie opracowane przez znawcę spraw morza.
Trzeba dodać, że wyraźnie wzrasta zainteresowanie tą problematyką na Pomorzu Zachodnim i w samym Szczecinie, który powoli odkrywa fenomen bolesławiecki. Dowody? Choćby publicystyka “morskiego” redaktora B. Czubasiewicza czy zaproszenie mnie na obchody “Dni Morza ‘83” w dniach 23-24 czerwca 1983 r. i drugie zaproszenie - na II Poznański Sejmik Morski. Zatem zaczyna się zdrowa rywalizacja o wiedzę morską między związaną z armatorem - PLO - Gdynią i Gdańskiem a organicznie spleecionym z Polską Żeglugą Morską portowym miastem Szczecin. To dobrze wróży przyszłości w zagospodarowaniu naszego polskiego Bałtyku i wypromowaniu zalet morskiej kultury i ekonomiki Polski czy odkryciu urody polskich plaż, ale nie tylko.
Żeby Polska była Polską - musi być krajem morskim.


20 marca

Serdeczny list od warszawskiego środowiska Kleeberczyków. Autorem inicjatywy jest niezmordowany przyjaciel Kazimierz Burża. Ten człowiek przychyliłby nam nieba, gdyby to było w jego mocy …
= Odszukałem w archiwum ciekawy materiał prasowy na temat szkoły i naszych poczynań.”Słowo Polskie” z datą 10 października 1983 zamieszcza artykuł pod wiele mówiącym tytułem : “W bolesławieckiej “8” szumi morze. Od morskich pasji do ONZ. Uczyć się morza w … Bolesławcu.”


24 marca 1984

Artykuł w “Gazecie Robotniczej” z tą datą. Dotyczy dziejów sztandaru partyzanckiego ze zgrupowania “Jeszcze Polska nie zginęła !”
= Jeszcze jedna notatka prasowa w tym samym numerze “GR” pt. “Najlepsi sportowcy w LO i “8”.


26 marca 1984

Uroczystość nadania Muzeum Górniczemu imienia mgr inż. Alfreda Cholewiaka, dyrektora ZG “Konrad”.Ten przyjazny dzieciom człowiek wpisał się na stałe w historię szkoły odważnymi decyzjami o pomocy materialnej w realizacji ambitnych zamierzeń. Dzięki niemu szkolny pomnik Marcina Opitza zwieńczył wykuty w miedzi żaglowiec, powstało dekoracyjne wejście /metalowa brama z symbolami kotwic okrętowych/ na teren posesji,dekoracyjna przesuwana krata zdobiąca hol przed Izbą Pamięci, on ofiarował bezcenne eksponaty geologiczne do zbiorów muzealnych itd. Bez przesady - jest współtwórcą imponującego i pierwszego w regionie 2-izbowego Muzeum Górniczego z wierną imitacji podziemnej kopalni rud miedzi ze skośnym chodnikiem upadowa. To coś niezwykłego i imponującego.
“Słowo Polskie” z datą 13 kwietnia 1984 r. poświęciło temu tematowi dłuższy artykuł zatytułowany “Muzeum Górnicze im. Alfreda Cholewiaka”.


4 kwietnia 1984

List z Nowego Jorku od naszej absolwentki Edyty Marchewka /z klasy viii a, uczennica w latach 1982 - 1983/ z podziękowaniem za “piękny czas życia spędzony w szkole” i refleksjami o nowych doświadczeniach.
To wielka radość, kiedy wychowankowie - nawet za oceanem, na innym kontynencie - pamiętają o swojej słonecznej, sercem malowanej “Ósemce”. Sprawdza się nasz ciepły i życzliwy dla ucznia system wychowawczy.
= Muzeum Ślężańskie zwraca się z prośbą o wypożyczenie eksponatów na wystawę. Kruche, spreparowane okazy fauny i flory morskiej łatwo ulegają zniszczeniu, dlatego z przykrością odmówiliśmy prośbie. Po prostu nie mamy odpowiednich kast czy gablot gwarantujących bezpieczestwo przewozu cennych przedmiotów mających stałe miejsce w szkole.


12 kwietnia 1984

Witamy w murach Tysiąclatki wyjątkowych gości - Ministra Edukacji Narodowej Polski Bolesława Farona i Ministra OŚwiaty NRD Margot Honecker. Wyjątkowy splendor dla szkoły, pierwsze takie wydarzenie w dziejach miasta. Cała prasa krajowa pisze o tym fakcie, przykładowo - “Głos Szczeciński” - “Spotkanie Ministrów Oświaty Polski i NRD”, wrocławska “Gazeta Robotnicza” - “Ministrowie Oświaty Polski i NRD goszczą w Jeleniogórskim’, “Słowo Polskie” eksponuje echa krajoznawcze wizyty, za to wszystkie gazety dostrzegają niecodzienne zainteresowanie bolesławiecką szkołą.
Wizyta była zaskoczeniem dla wszystkich środków masowego przekazu, ale też i dla nas. Po prostu dowiedzieliśmy się o tym wyróżnieniu dośyć póżno, ale i tak zdaliśmy egzamin celująco.
W kronice pozostały autografy honorowych gości, po jakimś czasie przed aulą przybyła metaloplastyczna tablica pamiątkowa o spotkaniu /piękne dzieło pracowni artystycznej Śląskiego Okręgu Wojskowego/, echo rozniosło się po całym kraju. Był tort w pięknym Klubie Neptuna, ale przede wszystkim imponujące morze kwiatów, które zdumiały i oszołomiły wręcz gości.
Wzruszona Pani Minister zaprosiła reprezentantów uczniowskiej społeczności na wakacje w Niemieckiej Republice Demokratycznej. Słowa dotrzymała, o czym napisałem później obszerny artykuł w “Gazecie Robotniczej” pt. “Zaprosiła nas pani minister”.


25 kwietnia 1984

Sala Ludowa /Folklorystyczna/ otrzymuje imię Kazimierza Burży, zasłużonego dla szkoły warszawskiego Kleberczyka. Obecny jest bohater wśród swoich dawnych bohaterów i towarzyszy broni. Józef Erban przekazuje szkolnej Izbie Pamięci komplet swoich odznaczeń wojskowych i cywilnych, wielu weteranom wręczam medale “Primi inter Pares”. Prawdziwe spotkanie pokoleń - weteranów i młodzieży. Okazja do twórczego dialogu, patriotycznej refleksji, osobistych wspomnień zapisanych na kartach historii i ocalonych od zapomnienia.


17 maja 1984

MRN w Helu wyróżniła bolesławiecką szkołę nr 8 medalem “800 - lecia miasta Helu” w uznaniu zasług w wychowaniu morskim młodzieży i nawiązaniu bliskich kontaktów z uczniami miejscowej placówkii oswiatowej, garnizonem Marynarki Wojennej, kołem ZBoWiD, instytucjami rybackimi /Koga/ i mieszkańcami oraz za wzniesienie pomnika poświęconego Bohaterskim Obrońcom Helu przed gmachem Tysiąclatki w grodzie nad Bobrem.
Można jeszcze dodać - na wniosek szkoły nr 8 jedna z ulic i park miejski noszą miano Obrońców Helu. Morska edukacja odciska wyraźne piętno w całym mieście i trudno nie uznać tego za sukces pracy wychowawczej w środowisku.


23 maja

Uroczyste spotkanie kręgu mecenasów i przyjaciół szkoły w celu uhonorowania ich zasług symbolicznymi medalowymi wyróżnieniami. Obecni byli : kierownik miejscowej drukarni Jan Żyzak /bezpłatny druk folderów informacyjnych i zaproszeń/, nestor drukarni Leon Ruchalski /oprawa introligatorska kronik i ważniejszej dokumentacji/, dyrektor Zakładu Przemysłu Dziewiarskiego “Sława” Stanisław Prejs /firmowe stroje dla drużyn sportowych “Ósemki”/, dyrektor Zakładu Tkanin Technicznych ‘Eskord” Tadeusz Nakonieczny /wszechstronna pomoc finansowaa i materiałowa przy remontach/.
Bohaterowie dnia otrzymali odznaki Honorowych Członków Towarzystwa Miłośników Bolesławca i szkolne medale “Przyjaciel - Mecenas”. Rozmowy dotyczyły planu dalszej współpracy i mecenatu.


24 maja 1984

Spotkanie ze społecznością uczniowską i nauczycielami radzieckiej Szkoły Nr 53 w Strachowie. Jak zawsze - serdeczne, przyjazne, przydatne w obopólnych kontaktach. Wręczyłem 10 medali “Przyjaciel - Mecenas” nauczycielkom, z których większość po wakacjach nie wróci do Polski. Niech mają dobre wspomnienia z czasu pobytu za granicą.


25 maja

Goście z białoruskiego Homla z wizytą w Bolesławcu, a więc i w naszej szkole. Wrocławska “Gazeta Robotnicza nazywa to w tytule informacji “Świętem przyjażni”. Rzeczywiście stworzyliśmy tradycyjnie sympatyczną atmosferę spotkania - były medale, chusty morskie, ceramika i kwiaty. To już nasza obrzędowa “specjalność” …


Majowe ostatki

22 maja br. ukazuje się artykuł w “Kurierze Polskim” o Kawalerach “Orderu Uśmiechu”, a więc i o naszej szkole i naszych bohaterach niezwykłego, dziecięcego odznaczenia, które zdobyło już międzynarodową sławę.
= Morze i przyjaźń w poezji amatorskiej seniorów, weteranów wojny, którzy odwiedzili szkołę i nasze miasto. To głównie zasługa niezmordowanej Stanisławy Górnikiewicz, którą urzekła “Ósemka”. Relacja z podróży w sprawozdaniu członkiń koła ZBoWiD z Gdańska została zatytułowana ‘Spotkanie patriotów Nowy Port Westerplatte - Bolesławiec”. Wzruszająca sympatia, wzruszające strofy wierszowanych relacji i osobistych odczuć, ocean płynących z głębi serca słów.
Warto było organizować to spotkanie. Nie spodziewałem się jednak takiego odzewu i takiej reakcji uczuciowej sędziwych kobiet, które przeżyły długie i trudne lata i są skore do wzruszeń i łez kiedy wracają bolesne wspomnienia. Te wiersze są jak szare perły pobrużdżone falami smutnych przeżyć, a jednak ciągle błyszczące i piękne, bo prawdziwe.


1 czerwca 1984

Otrzymujemy podziękowanie z Muzeum Ruchu Rewolucyjnego w Warszawie , Ministerstwa Oświaty i Wychowania oraz Ministerstwa Kultury i Sztuki za udział i wygranie konkursu “Ślady niedawnej przeszłości”.
= Nasz Mistrz profesor Tibor Csorba informuje o swojej wielkiej wystawie malarskiej w Szwecji. Jego wspaniałe akwarele robią furorę w Skandynawii, o czym świadczą przysłane wycinki prasowe. Przydałby się tłumacz tego skomplikowanego języka, ale i bez tego wierzymy na słowo, bo przecież kilkadziesiąt obrazów węgierskiego artysty zdobi galerię malarską naszej Tysiąclatki od wielu lat.
= Wizyta licznej grupy wałbrzyskich nauczycieli - biologów skupionych w Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli pod kierownictwem mgr Eugenii Ławińskiej. Mamy sporo do pokazania, goście nie kryją zainteresowania bogatymi zbiorami. Podsłuchany komentarz: 
- Tu każda sala lekcyjna jest inna, stanowi absolutne zaskoczenie dla widza. To wynik wielu lat pracy, ale chyba też szalonej pasji i wyobraźni.
= Z opóźnieniem dociera do nas periodyk prasowy “Antena” z datą 2 - 13 maja ‘84 z artykułem ministra Oświaty i Wychowania Bolesława Farona pt. “Przygotować do życia”. Z satysfakcją odnajdujemy w nim wzmiankę o naszej szkole, którą nie tak dawno odwiedził dostojny gość wraz z panią minister niemieckiej oświaty.


Czerwiec 1984

Odwiedza nas pani Maria Beerghaudt /57 - 511 Stary Waliszów 7/, pozostawiając pamiątki z Korei. Otrzymujemy od niej list potwierdzający oczarowanie szkołą. Cytuję fragment :
“Posiadam jeszcze oryginalną sukienkę z Korei - czy się przyda?
Pełna podziwu - łączę pozdrowienia”.
Serce rośnie, kiedy czyta się takie słowa w korespondencji od nieznanych w gruncie rzeczy, ale dobrych i życzliwych ludzi. To najwyższej klasy altruiści, których trzeba szanować i podziwiać.


Czerwiec 1984

Święto w Spółdzielni Rzemieślniczej Wielobranżowej. Występ artystyczny “Muszelek” , wręczam 10 medali ‘Przyjaciel - Mecenas” zasłużonym sponsorom zakładu opiekuńczego, którym od lat jest SRW.

ROK SZKOLNY 1986 - 1987 . DAJMY DZIECIOM PRAWO DO SUKCESU.

22 listopada
“Dajmy wszystkim dzieciom przeżyć sukces” - to hasło konferencji metodycznej nauczycieli klas młodszych z terenu woj, Jeleniogórskiego z udziałem około 100 osób, którą wizytatorka Kuratorium Oświaty i Wychowania Stanisława Zięcik zorganizowała w murach naszej Tysiąclatki. Nasze nauczycielki przygotowały ciekawe wystąpienia, np. mgr Danuta Ambroszkiewicz mówiła o rozwoju słownictwa dzieci w swojej klasie.
Tradycyjnie - nie zabrakło występu chóru “Muszelki” pod batutą Grażyny Starzyńskiej czy zwiedzania szkoły z uczniami - przewodnikami, którzy w tej roli zdają egzamin celująco.
Szkoła urasta do roli i rangi ośrodka metodycznego doskonalenia pracy nauczycieli, chociaż o to nie zabiegamy.

26 listopada
Wyjeżdżamy do NRD na Święto Talentów zorganizowane w zaprzyjaźnionej szkole w Pirnie..To także wyprawa turystyczna do malowniczej Szwajcarii Saksońskiej i prezentacja własnych umiejętności wokalnych dziewcząt. Chór “Muszelki” został przyjęty entuzjastycznie, a wycieczka należała do wyjątkowo udanych.

26 listopada
Młodzież Szkoły Podstawowej w Jeżowie Sudeckim zaprosiła mnie na uroczystości związane z obchodami Roku Morskiego w Oświacie, wiedząc, że to moja inicjatywa przeniesiona przez resort do szkół w całej Polsce. W Jeżowie znalazła się garstka entuzjastów takiej idei, którą wdraża z dobrym skutkiem - idąc naszym tropem i szukając marynarzy - przyjaciół.
Niestety - wyjechałem do Niemiec i nie mogłem uczestniczyc w spotkaniu. Dodam, że młodzi miłośnicy morza z Jeżowa znają naszą szkołę po kilku w niej wizytach.
Najważniejsze, że Rok Morski w Oświacie stał się faktem dokonanym, że wzbogacił życie wielu polskich szkół. A że to moja zasługa - wkrótce nikt o tym nie będzie pamiętał i o to nie będę miał nawet najmniejszego żalu. To taki mój korczakowski upominek dla tysięcy dzieci i tylko to się liczy, cieszy i satysfakcjonuje.

29 listopada
Wrocławska “Gazeta Robotnicza” przynosi mój artykuł pt.”Przyjacielskie kontakty z Pirną”. Informuję w nim m.in. o odsłonięciu przed wejściem do Izby Pamięci metaloplastycznej tablicy pamiątkowej z popiersiem Stanisława Duboisa, która zdobiła wcześniej statek o tym imieniu i po jego “emeryturze” została przekazana naszej szkole przez Dyrekcję PLO w Gdyni. 
Znów wieje wiatr od morza … W uroczystości wzięli udział goście z NRD.

Listopad 1986
Publikuję w jeleniogórskich “Karkonoszach” biografię zasłużonej dyrektorki Szkoły Podstawowej Nr 2 Anieli Kieliszkowskiej, która po przejściu na emeryturę poprosiła o dodatkową pracę w mojej szkole w wymiarze połowy etatu. Zasłużona dla miasta samotna kobieta, o której wszyscy zapomnieli i wyrzucili za burtę jak zbędny balast. A przecież tyle talentu i serca wkładała w swoją działalność zawodową…
Zatrudniłem ją w “Ósemce” i był to gest zwyczajny, ludzki, chociaż nie spodobał się przełożonym. Dlaczego? Tego mi nie wyjaśniono.

28 - 29 listopada
Organizuję Sejmik Morski z udziałem 36 pedagogów - dyrektorów i wicedyrektorów gdyńskich szkół. Temat oczywisty - efektywność wychowania morskiego wg. własnego modelu zweryfikowanego wieloma latami pracy pedagogicznej. Na czele delegacji nastawionej na typowe samokształcenie - stała mgr Anna Brzezińska, Zastępca Inspektora Oświaty w Gdyni.
Było to prawdziwe spotkanie przyjaźni w kręgu zawodowym ekspertów, nowatorów, doskonałych znawców przedmiotu, ludzi myślących i mądrych.
Przygotowałem na tę okazję miłą niespodziankę specjalnie dla honorowego gościa - dyrektorki zaprzyjażnionej szkoły nr 14 im. Józefa Wybickiego w Gdyni mgr Zofii Świerczyńskiej, nazywając jej imieniem Salę Kaszubską z tworzonym w jej wnętrzu muzeum tego ciekawego, związanego z morzem regionu. Bohaterka dnia miała przyjemność odsłonięcia przed izbą lekcyjną miedziowej tablicy pamiątkowej z własnym nazwiskiem. Zaskoczyło to zresztą wszystkich uczestników seminarium. Przywieżli oni do szkoły bogatą kolekcję charakterystycznej ceramiki kaszubskiej, która wzbogaciła skromne jeszcze zbiory muzealne w nowym muzeum.
To był dopiero początek bogatej wizji przyszłej pięknej sali muzealnej wzbogaconej o akcesoria rybackiego sprzętu służącego połowom ryb morskich.
Przy tej okazji zostałem uhonorowany medalem 60 - lecia miasta Gdyni jako pierwszy i jedyny mieszkaniec Bolesławca. Miła i cenna pamiątka minionych czasów.

4 grudnia 1986
Tradycyjne bale - “Anrzejki” i wróżby, “Barbórka” i “Karczma Piwna”, dużo spotkań, kwiatów i serdeczności. Krążą w eterze telegramy, przybywają naręcza pocztówek i ciepłych urzędowych listów. Dużo dobrego dzieje się w szkole.
Najważniejsze, najciekawsze i najpiękniejsze - to zakończenie przez Zygmunta Wydrycha malowanie fresków ściennych w auli szkolnej wypełnionej po sufit historycznymi białymi Orłami, godłem Polski od czasów piastowskich po współczesność. To symboliczne abecadło patriotyzmu i fantastyczna dekoracja wnętrza godna pałacu. Udało się zrealizować wizję szkoły - pałacu i szkoły - muzeum, moje wielkie marzenie, kiedy zaczynałem tu prace od przysłowiowego zera.
= Pogłębiają się i poszerzają więzi z kopalnią węgla “Nowy Wirek” w Rudzie Śląskiej, której dyrekcja widziała nasze szkolne Muzeum Górnicze im. Alfreda Cholewiaka. Zapowiadają się ciekawe inicjatywy w bliskiej przyszłości, a to cieszy …
= Otrzymuję zaproszenie do udziału w Ogólnopolskiej Sesji Naukowej Wojskowego Instytutu Historii w Warszawie. Łączy się to z aktywną działalnością Izby Pamięci Narodowej, która z trudem mieści zebrane eksponaty oraz z działalnoscią publicystyczną na forum krajowym i regionalnym, na co nie żałuję czasu. Problem w tym, że tego czasu ciągle brakuje, że płynie zbyt szybko wraz z wartkim nurtem wydarzeń.
= Przygotowaliśmy skromne prezenty dla zaprzyjaźnionych weteranów z okazji mikołajowego święta. Coś od serca, od szkoły i dzieci - kwiaty, dyplomy, medale, książki historyczne, nawet prace plastyczne ze scenami batalistycznymi.że, który bywał w szkole gościem, kiedy pozwalał na to zmienny stan zdrowia. To żywe pomniki ojczystej historii, synteza polskich losów, bohaterowie walki i pracy, ludzie godni szacunku i uznania.

15 grudnia
Goście z Pirny /NRD/ i czas przyjaznej gawędy o współpracy i perspektywach dalszego działania. Nic z dyplomatycznego protokołu, zwyczajna nauczycielska wymiana poglądów. Nic nas nie dzieli /poza językiem wzajemnej komunikacji/, za to łączy doświadczenie w sposobach uczenia i wychowania młodego pokolenia, innego od nas samych z racji zakrętów historii i losów całych narodów.
Czas szybko płynie, pora pożegnania. Do zobaczenia u sąsiadów zza miedzy, ale za to za zamkniętym granicznym szlabanem. Paradoks? Oczywiście. Czy doczekamy się w Europie likwidacji granicznych barier? Zapewne tak, tylko kiedy?

18 grudnia 1986
Kolejna wizyta, tym razem gościmy uczniów i nauczycieli Szkoły Podstawowej Nr 1 w Lubinie. 30 sztubaków - sympatycznych, zdyscyplinowanych - zagląda z ciekawością do każdego zakątka budynku. Któryś z chłopców przy pożegnaniu pyta bezceremonialnie :
- Czy mógłby pan dać na pamiątkę jedną muszlę?
Daję bez sprzeciwu, pozostanie przecież jeszcze kilka tysięcy /tak, tak, nie ma w tym stwierdzeniu przesady/. Inni uczniowie nie akceptują postawy kolegi, są zgorszeni. Jeśli to ma być morska przygoda i wspomnienie o morzu - może jedyne - to cóż w tym złego?. A może nie mam racji? Sam nie wiem.

30 grudnia
Bal Przyjażni u radzieckich pionierów Szkoły Nr 53 w Strachowie. Wymieniamy między sobą noworoczne upominki. Dyrektorkę Szkoły Ninę Aksjonowną odznaczam medalem “Primi inter Pares”.

Nowy Rok 1987
Prawdziwe morze pocztówek, telegramów i listów, jak każdego roku. Większość wymaga odpowiedzi.
Zygmunt Wydrych maluje Orły w auli. Sam mnoży własny trud, tworzy dzieło z benedyktyńską cierpliwością. Lubi towarzystwo dzieci, które podziwiają jego kunszt malarski. Może wśród nich objawi się przyszły Matejko?
Wśród tych dumnych i pięknych ojczystych Białych Orłów uczymy się po prostu Polski. I to jest piękne dzieło.

5 stycznia
“Kurenda” Nr 3, wydawnictwo Kuratorium w Jeleniej Górze. Egzemplarz pisma zawiera ciekawy reportaż o szkole. 
= Przesyłamy życzenia na m/s “Bolesławiec” łącznie z telegramem przez Szczecin - Radio.
= Z kaukaskiego miasta Ordżonikidze /ZSRR/ otrzymujemy list pisany po polsku przez patrona naszej Sali Przyjaźni płk. Aleksandra Iwaszkiewicza.

6 stycznia 1987
W wojskowym programie I Polskiego Radia ukazuje się obszerny reportaż na temat współpracy szkoły z wojskiem. Są to moje osobiste przemyślenia i synteza długoletnich doświadczeń popartych rozmową przy tym samym mikrofonie z uczennicą Katarzyną Pachom. Znamienne, że wychowankowie nie tylko rozumieją sens eksperymentu, ale też aktywnie wspierają działania szkoły, identyfikując się z nimi całkowicie.

7 stycznia 1987
Mój artykuł we wrocławskiej “Gazecie Robotniczej” pt. “Edukacja morska w Bolesławcu”. Temat budzi powszechne zainteresowanie, stąd moja działalność na niwie publicystyczno - informacyjnej, która odbija się szerokim echem w skali regionalnej i szerszej - w prasie centralnej, ogólnokrajowej. Trudno pogodzić obowiązki administracyjne szefa dużej placówki oświatowej z pacą dziennikarską, ale jakoś mi się to jeszcze udaje.

12 stycznia 1987
“Portret sercem malowany” - to tytuł artykułu, który opublikowałem pod tą datą we wrocławskim dzienniku “Słowo Polskie”. 
Dziennikarka tej samej gazety Elżbieta Kuglin opublikowała pochwalny pean zatytułowany “Szkoła sercem malowana” w formie wywiadu ze mną, którego fragmenty zacytuję w bardzo drobnym wymiarze. Od tytułu tej publikacji powstała nazwa blogu ze wzgłędu na trafność skojarzenia pochodzącego z zewnątrz, od obcej osoby, co wyklucza posądzenie o autorską megalomanię.
Kilka fragmentów interesującego tekstu prasowego red. Elżbiety Kuglin, który ozdobiła fotografia przekazania szkole na własność historycznej bandery z Godłem Polski, która powiewała na Antarktydzie wśród lodowatych wichrów. Cytuję :
“Kiedy rok temu odwiedziłam szkołę numer 8 w Bolesławcu, miałam wrażenie, że znajduję się po prostu w muzeum. W jedynej chyba w Polsce placówce oświatowej, gdzie zgromadzono niezwykle cenne i oryginalne eksponaty, pochodzące z różnych stron świata.
Jest tutaj Izba Pamięci Narodowej, Sala Białych Orłów, Muzeum Górnicze, Muzeum Morskie, Galeria Sztuki Współczesnej czy wreszcie sala z prawdziwymi okazami flory i fauny z tajgi ussuryjskiej oraz wiele innych cudów świata. To, że młodzież ma na co dzień kontakt z dorobkiem ludzkiej kultury, zawdzięcza przede wszystkim dyrektorowi, mgr Pawłowi Śliwko. Jego ogromnej pasji zawodowej, talentowi pedagogicznemu, jak i rozumnej miłości do dzieci. /.../
/ … / - Panie dyrektorze, obchodził pan niedawno 25 - lecie pracy pedagogicznej. Za swoją działalność uzyskał pan m.in. Złoty Krzyż Zasługi, nagrodę “Szkarłatnej Róży”, nagrodę I stopnia Ministra Oświaty i Wychowania i z okazji Roku Korczakowskiego /nagroda Karkonoskiego Towarzystwa Naukowego - przypisek PS/.
Dzieci kochają szkołę, nauka w niej stała się pożyteczną przyjemnością. Świadczy to o tym, że system i metody nauczania zdały egzamin. Jakie jest zatem pana credo w żwychowaniu?
- Trzeba stworzyć szkołę, w której można rozwinąć cały świat potrzeb dziecka. Szkołę otwartą na wszystko co mądre, piękne i twórcze. Szkołę sercem malowaną, w której wychowuje się dla pokoju.”

12 stycznia
‘Wieczór Wybrzeża” drukuje ciepłe wyznania Teofila Grydyka o współpracy z “morską” bolesławiecką “Ósemką”. Oryginał gazety do nas nie dotarł, historię znamy jedynie z późniejszych opowieści naszego przyjaciela, który zamustrował na “mój” pierwszy statek m/s “Jan Matejko” i już wiezie worek skarbów morza do szkoły.

13 stycznia
Paczka od mgr Zofii Świerczyńskiej z serdecznym listem i podziękowaniem za utworzenie Sali Kaszubskiej jej imienia. Czego w niej nie ma, wszystko kolorowe, nowe, związane z bogatym folklorem tamtego skrawka ziemi : piękne lalki w ludowych strojach, korale, bursztyny, książki, fotografie - cały skarbiec zakupiony z własnej skromnej nauczycielskiej pensji w podziękowaniu za nasz gest odsłonięcia pamiątkowej tablicy. Taka była nasza Zosia - życzliwa, otwarta, serdeczna, dobra i skromna. Wspaniała w roli nauczycielki i dyrektorki sławnej szkoły sportowej w Gdyni.

21 stycznia 1987
Turniej Miast Bolesławiec - Sanok., zwycięski dla grodu nad Bobrem, Mieliśmy cząstkę swojego udziału w tym ogólnopolskim sukcesie. Nauczycielka Grażyna Gzubicka reprezentuje szkołę i opowiada o naszych zasługach w programie audycji telewizyjnej.
Mamy co pokazać i czym się chlubić. Ogląda to cała Polska.

22 stycznia
Laureatki konkursu recytatorskiego - Anita Filipiak /I miejsce w mieście i powiecie/ Marlena Krzyżostaniak /wyróżnienie/. Spotkanie z dyrekcją szkoły przy herbacie z samowara i słodyczach w Klubie Neptuna, wzruszający wpis dziewcząt do szkolnej kroniki. Trochę w tym fakcie tkwi barokowego przepychu i dworskiego ceremoniału, ale to ma eksponować ważność dorobku bohaterów dnia, naszych wychowanków, młodzieży. Ten piękny dzień będą długo pamiętać na tle szarej rzeczywistości.

NADCHODZI CZAS POŻEGNANIA

14 stycznia
Nie wspominam powitania Nowego Roku 1991, ileż było tych minionych lat i noworocznych powitań i życzeń, jeśli człowiek obejrzy się wstecz i sięgnie pamięcią do ważnych w życiorysie wydarzeń. Patrzę na stos leżących na biurku wizytówek wielkich ludzi - generałów, konsulów, dziennikarzy, profesorów, artystów. Z każdą wizytówką łaczy się jakaś historia, anegdota, opowieść, element nostalgii, fala ciepłych lub smutnych doznań. Ale życie toczy się naprzód, a przeszłość pozostała w syntetycznym kronikarskim zapisie ku pamięci potomnych, jeśli zechcą bawić się w Kolumbów - odkrywców starego, dawnego świata.
Piszę kolejny list do admirała Piotra Kołodziejczyka oraz obszerne pismo do kapitana i załogi m/s “Wineta”, bo statek powraca do kraju i czas na spotkanie.
Przy okazji powracam do wizyty Dowódcy Brygady WP w Bolesławcu, płk. Tadeusza Żuchowskiego, który przywiózł nam list od generała Tadeusza Wileckiego - wydarzyło się to jeszcze 3 stycznia b.r. Nie da się nie pisać do MON i naszego wielkiego sympatyka /może nawet Przyjaciela - przez duże P?/, jeśli to nie są zbyt wysokie progi. Myślę oczywiście o legendarnym już w historii szkoły admirale Piotrze Kołodziejczyku, który zawsze odpowiada na listy. Podziwiam jego wzorcową organizację pracy i samodyscyplinę, jeśli w ogromie obowiązków zawodowych potrafi znaleźć wąską szczelinę czasową na korespondencję z prowincjonalną szkołą gdzieś daleko od stolicy, na Dolnym Śląsku. Wielki, życzliwy i mądry Człowiek.
= Zebraliśmy 510 tysięcy zł jako pomoc dla miejscowego Państwowego Domu Dziecka. Humanitarny dar dla pozbawionych prawdziwego dzieciństwa sierot. To w naszym odczuciu realizacja testamentu Starego Doktora Janusza Korczaka, mojego godnego najwyższego szacunku Mistrza, który napisał jakże mądre i odkrywcze zdanie : 
“Bez pogodnego pełnego dzieciństwa całe życie jest kalekie”.
= Trzeba jeszcze wspomnieć o balu w Konsulacie Generalnym ZSRR w Poznaniu z udziałem naszej delegacji pod kierownictwem zasłużonej rusycystki mgr Danuty Popkowskiej. To nworoczne wspomnienie, niejako element trwałej i dobej tradycji. Radosne święto przyjaźni młodych - bal przy choince, wspólna biesiada i wymiana upominków.
= Otrzymujemy pocztówki z Niemiec i Czechosłowacji od przyjaciół i wędrujących po Europie wychowanków. 

Styczeń 1991
Zachodzą zmiany organizacyjne w finansowaniu szkoły. Wyłączony zostaje scentralizowany Miejski Zespół Ekonomiczno-Administracyjny Szkół jako jednostka nadrzędna, zatrudniamy w roli Vicedyrektora d/s ekonomiczno -finansowych mgr Zenona Kaczmarka, główną księgową zostaje Maria Gruszecka.Nie są to zmiany korzystne do Alkońca, chociaż oznaczają pewne oszczędności i zmniejszenie szkolnej biurokracji. Taki lekki powiew wolności i samodzielności. Gdyby jeszcze nie wkraczała do szkół polityka - można byłoby oczekiwać postępu i przyśpieszenia.

Luty 1991
Warsztaty Marynistyczne - Wrocław ‘91 i III Szanty nad Odrą /festiwal piosenki marynistycznej/. Wygrywamy konkurs w cuglach, o czym świadczy przychylny artykuł w “Gazecie Robotniczej z datą 10 lutego 1991 pt. “Najlepiej śpiewają bolesławianie”.
Ukazują się dwa inne artykuły prasowe : “Popłyną żaglowcem” i “Bolesławieccy rzemieślnicy w roli mecenasa”. Oczywiście to wszystko jest o naszej placówce oświatowej, która wciąż płynie na wysokiej fali. Sukcesy piosenkarskie to zasługa nauczycielek Aldony Świtalskiej i Grażyny Starzyńskiej.
= Dziewczęta z zespołu “RA - III’ po wygraniu rywalizacji we Wrocławiu jadą na finałowy występ w Zduńskiej Woli i tutaj zajmują II lokatę. Jak na początek - sukces bezdyskusyjny.
= Ożywione kontakty z załogą statku m/s “Wineta”. Wizytę na pokładzie składa na czele delegacji nauczycielka Danuta Popkowska. Zwiedzanie Szczecina, wymiana upominków /m.in. spreparowane okazy dużych ryb atlantyckich/, ceramika bolesławiecka przywieziona gospodarzom spotkania, długie gawędy przy posiłkach, zapowiedź przyjazdu marynarzy do grodu nad Bobrem i “swojej” szkoły.
= Chór “Muszelki” pod batutą Grażyny Starzyńskiej po wygraniu eliminacji rejonowych awansował na szczebel wojewódzki rywalizacji w śpiewie.
= W Rejonowym Turnieju Wiedzy o Sztuce przygotowani do rywalizacji uczniowie Reginy Kasprzyckiej zajmują II, III, IV i V miejsce. Ogromny sukces, tylko I lokata została “zawłaszczona” przez inną szkołę. Za rok będzie lepiej …

Koniec lutego 1991
Kurs na Europę bez granic - rozwijamy obszerne, wielokpłaszczyznowe i wielokierunkowe kontakty z Ambasadą RFN w Warszawie, a także ze Wschodnim Instytutem Goethego w Monachium. Mamy obietnicę otrzymania bezpłatnych podręczników do nauki języka niemieckiego i wizytę gości ze stolicy w grodzie nad Bobrem, a to oznacza cykl nowych, ciekawych deziałań pedagogicznych.

Marzec 1991
Akcent prywatny w kronice szkolnej, chociaż obiektywnie uzasadniony. Mój wnuk Leszek należy do kręgu Wzorowych Uczniów klasy III d u wychowawczyni Elżbiety Okraski. Z satysfakcją i dumą mogłem mu wręczyć odznakę i legitymację. To był zresztą radosny czas dla wszystkich uczniów, kiedy otrzymywali zasłużone wyróżnienia. A swoją drogą pani Elżbieta była wzorową uczennicą i absolwentką “Ósemki”, a potem ukończyła miejscowe Studium Nauczycielskie. Jako nauczycielka - też wyróżnia się fachowością i urodą prowadzonych lekcji.

26 marca 1991
List od Prezydenta USA Ronalda Reagana adresowany imiennie do mnie jako dyrektora szkoły. Absolutne zaskoczenie dla miasta, całej Polski, ale także dla mnie. Elegancka biała koperta z wytłoczonym w pergaminie symbolem Stanów Zjednoczonych, elegancki czerpany biały papier i serdeeczne, ciepłe słowa łącznie z pozdrowieniami od małżonki Prezydenta, wielkiego męża stanu w skali ogólnoświatowej.
Ten temat potraktuję oddzielnie, łącznie ze skanem oryginalnego dokumentu i informacji prasowych.

4 maja
Delegacja Ministerstwa Obrony Narodowej Czechosłowacji wraz z Dowódcą Śląskiego Okręgu Wojskowego gen. Tadeuszem Wileckim zwiedza po południu całą szkołę, tym razem bez udziału dzieci jako przewodników /czego bardzo mnie brakowało/. Sam oprowadzam dostojnych gości po ogromnym gmachu, zajmuje nam to kilka godzin. Pozostaje interesujący wpis w kronice, następuje wymiana upominków, pamiątkowych chust i medali - z zachowaniem tradycyjnego ceremoniału “Ósemki” : gong dzwonu ze statku m/s “Bolesławiec” na powitanie i dźwięk dzwonu ze statku m/s”Jan Matejko” w auli na pożegnanie. Czesi nie mają dostępu do morza, zazdrościli więc nam szkoły o takiej zasobności zbiorów muzealnych i tego nie ukrywali.

15 maja
Dzień sportu szkolnego w strugach deszczu i pod parasolami. To raczej “morski chrzest” z krainy Neptuna, ale jakoś przeżyliśmy i takie doświadczenie. Zrozumiałe, że o zapowiadanych rekordach trudno było nawet marzyć.

20 - 25 maja 1991
Rejs po Bałtyku Okrętem Marynarki Wojennej “Iskra” 35 młodych laureatów konkursu ogólnopolskiego pod kryptonimem “Młodzież na morzu”, wśród nich trójka naszych uczniów : Patrycja Łacina,
Mikołaj Świtalski,
Celestyna Górzyńska.
Emocji co niemiara, duże wyróżnienie, niezapomniana przygoda życia.

Maj 1991
Kolejny sukces w tradycyjnym konkursie Szkolnych Kas Oszczędności, co powtarza się każdego roku. Po prostu nauczyliśmy racjonalnie wydawać pieniądze już od najmłodszych lat. Najchętniej oszczędzają najmłodsi uczniowie.

11 czerwca 1991
Otrzymujemy podziękowanie za stałą współpracę z Akademią Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. To ostatni sukces, jaki zanotowałem w biografii “mojej” “Ósemki”.

Czerwiec 1991
Żegnam się z dziećmi serdecznie i uroczyście jak zawsze. Odbywam ostatnią Radę Pedagogiczną - normalną, roboczą, z zapowiedzią odejścia na emeryturę. Sądziłem, że to jeszcze nie jest ostateczne pożegnanie i rozstanie, moje ostatnie słowo. Niestety.
Otrzymuję formalne pismo z Kuratorium, że mogę mieć czas wolny od zaraz, bo został rozstrzygnięty konkurs na nowego dyrektora szkoły i jestem w zasadzie persona non grata. Ani słowa o protokólarnym przekazaniu szkoły i majątku /wcześniej “gościła” przez miesiąc kontrola WISz - Wojewódzkiej Inspekcji Szkolnej w Jeleniej Górze w osobie bardzo kompetentnej i życzliwej rewidentki, która nie dopatrzyła się nieprawidłowości w funkcjonowaniu instytucji. Na zakończenie kontroli w Klubie Neptuna zadała tylko jedno pytanie, które przytaczam dosłownie :
“Czego oni od pana chcą ?”
Nie wiem, jacy “oni”, skąd nietakty, pośpiech, wykluczenie, dziwne decyzje, urzędowy ostracyzm. 
Nikt mnie nie zaprosił na rozpoczęcie nowego roku szkolnego, toteż próg “mojej”
“Ósemki” znów przekroczyłem dopiero po 10 latach, już jako szkoły gimnazjalnej przy trzeciej kolejnej pani Dyrektor. Kompetentna, miła osoba o dużej kulturze osobistej. Nowa szkoła ma nowe imię, nowe boisko, nowe pracownie, nowe rozwiązania jako placówka integracyjna. Jest piękna, ale inna, jak inny jest czas tworzenia i modelowania osobowości młodego człowieka w odrębnej epoce historycznej jaką jest wiek XXI.
Zawsze będę tęsknił do swojej dawnej “morskiej” Tysiąclatki wypełnionej muzeami, pomnikami, ściennymi freskami malarskimi i kontaktami z całym światem, nie wyłączając postaci Prezydentów największych mocarstw - USA i ZSRR, a także Sekretarza Generalnego ONZ. To naszą szkolną delegację wiózł rządowy samolot na spotkanie w stolicy z dwoma ministrami - Obrony Narodowej i Edukacji Narodowej. To u nas mieściła się największa w Polsce Galeria Malarstwa im. węgierskiego twórcy prof.dra Tibora Csorby, który bywał u nas częstym gościem. To naszą szkołę wizytowali w końcówce minionego wieku wszyscy kolejni ministrowie oświaty, nie wyłączając niemieckiej minister edukacji. Tego już nie ma, tego mi brak, to przeminęło bezpowrotnie, zginęło jak piękne polerowane czerwone marmury zdobiące aulę i korytarz II piętra czy drewniane dębowe boazerie w auli i na korytarzu. Szkoda. To straty nie do odrobienia.