poniedziałek, 23 grudnia 2013

FRAGMENTY SKOJARZEŃ - wybrane z kroniki zapiski


         Niestety - nie wszystko da się odtworzyć z wielorakich, wielopłaszczyznowych i ważnych wydarzeń w życiu bolesławieckiej Szkoły Podstawowej nr 8. Brakuje niektórych roczników bogatej, pracowicie prowadzonej kroniki, wielu cennych dokumentów, publikacji prasowych, oryginałów listów, dyplomów i innych materiałów archiwalnych. To są straty bezpowrotne. Ale nawet przy tak wielkim i bolesnym uszczerbku udokumentowanego dorobku można natrafić na prawdziwe perły, które wciąż zadziwiają swoją niekłamaną urodą.
           W tej części opracowania przyjąłem inną konwencję rejestrowania faktów składających się na dzieje szkoły. Są to dokładnie datowane wydarzenia z zapożyczonym z kronik tytułem, ale bez szerszego komentarza wyjętego z oryginalnego tekstu odręcznego kronikarskiego zapisu i komentarza. Może ktoś inny /np. były uczeń/ zeskanuje poszczególne strony dokumentów i opracuje je w takiej wersji. Moje  ‘świadectwo prawdy’ o bolesławieckiej ‘Ósemce’ ma inny charakter, bo byłem zarówno uczestnikiem jak i twórcą wszystkich wydarzeń, była to moja autentycznie autorska szkoła i oryginalna koncepcja całokształtu pracy wychowawczej oparta na zainteresowaniach dzieci i potrzebie szerokiego otwarcia szkoły na świat.


Pismo - dyplom Kolegium Medalu ‘Mecenas Sztuki’ , 

                                                                                                                     Kraków, 31.X.1974
Dyrekcja Szkoły Podstawowej Nr 8 w Bolesławcu.

Mamy zaszczyt zawiadomić, że Kolegium Medalu ‘Mecenas Sztuki’ w Krakowie przyznało Waszej godność oraz medal ‘Mecenas Sztuki’ za wzorcowy model wychowania przez sztukę młodzieży w środowisku szkolnym oraz za pełną pasji i godnych naśladowania pomysłów w działalności na rzecz upowszechniania  sztuk współczesnych.
Uroczyste wręczenie medalu odbędzie się w sobotę dnia 9.XI br. o godz.8 w Galerii Biura Wystaw Artystycznych w Krakowie, Plac Szczepański 3 a.

          Sekretarz Kolegium                                                               Przewodniczący Kolegium
                                                     Medalu ‘Mecenas Sztuki’ 
       mgr Krystyna Jóźkiewicz                                                             Doc. Marian Konieczny

Logo pięknego metalowego medalu zdobiło później wiele wydawnictw o szkole, a sama symboliczna nagroda stanowiła wydarzenie bez precedensu nie tylko w skali lokalnej oświaty.



Kosztowało ogrom wysiłków i starań, obszerną korespondencję /głównie z artystami poznawanymi na łamach kolorowych tygodników/,organizowanie w szkole zmienianych co dwa tygodnie wystaw prac plastycznych użyczanych przez Jeleniogórskie Biuro Wystaw Artystycznych, aranżowanie licznych spotkań z miejscowymi twórcami /m.in. z Mieczysławem Żołądziem, Mieczysławem Kozłowskim, Lesławem Kasprzyckim i in./. Tradycyjnie każdemu z artystów - oprócz kwiatów  - wręczaliśmy szkolne medale ‘Primi inter Pares’ i ‘Przyjaciel - Mecenas’ z logo na awersie Międzynarodowego Dnia Dziecka. O temperaturze tych spotkań może zaświadczać mój kronikarski wpis zachowany do dziś w szkolnej dokumentacji:

31 maja 1977 r 
          Wystawa malarstwa Eugenii Myssak, a zarazem otwarcie w ‘Ósemce’ stałej ekspozycji salonu BWA w Jeleniej Górze. Ważne wydarzenie w historii szkoły i miasta. To zarazem nowatorski pedagogiczny eksperyment; dzieła sztuki rozwieszone zostały na ruchliwym i tłocznym korytarzu, prosto wśród dzieci przyzwyczajonych zresztą do malarstwa z racji istnienia w szkole autentycznej galerii plastyki współczesnej. We wrocławskiej ‘Gazecie Robotniczej’ ukazała się na ten temat moja notatka. To był początek wielkiej przygody z prawdziwą, wielką sztuką; otwarta droga dla rozwoju uczniowskich zainteresowań, z której skorzystało wielu wychowanków. ‘Dobrym duchem’ aktywnie wspomagającym rozwój ambitnego dzieła była nauczycielka plastyki Regina Kasprzycka. Rozmiłowana w nauczaniu historii sztuki, sama obdarzona wielkim talentem malarskim, tworzyła na potrzeby szkoły przepiękne wielkoformatowe plakaty. Inteligentna, wrażliwa nie tylko w kwestiach estetycznych, nieprawdopodobnie pracowita /zamówione w ostatniej chwili plakaty potrafiła malować całą noc/, o wysokiej kulturze osobistej, uwielbiana przez dzieci miała trwałe miejsce w życiu szkoły
Artystka - wzruszona serdecznością spotkania z młodzieżą - przekazała do szkolnej galerii malarstwa aż trzy swoje piękne /bez cienia przesady/ olejne obrazy /kwiaty w bukietowych kompozycjach/, przysłała też wzruszający mądrością i urodą list. Kierowniczka BWA w Jeleniej Górze i Eugenia Myssak otrzymały szkolne odznaczenia ‘Primi inter Pares’ w toku specjalnej uroczystości - nie licząc regionalnej ceramiki i naręczy kwiatów. W tej ostatniej dziedzinie mogliśmy uchodzić za mistrzów świata ; drzwi zakładów ceramicznych zawsze stały przed nami otworem, podobnie było z dostępem do usług lokalnej drukarni dzięki bezinteresownej życzliwości Jana Żyzaka i Leona Ruchalskiego.

Prawem wyjątku zacytuję mój autorski wpis do kroniki szkolnej’ który stanowi nie tylko rodzaj recenzji, ale zawiera pasmo osobistych odczuć, fascynacji, refleksji…:

"Urokliwe malarstwo przywodzące na myśl kolorowe wspomnienia dzieciństwa. Bezpretensjonalne, malowane sercem obrazy - z całą imponującą gamą barw…
Jest w nich wielka, zachłanna miłość życia, ukochanie świata i ludzi. Jest pełnia radości tworzenia, samorealizacja artystyczna. Jest znajomość liryzmu i dojrzałej poezji.
Jest wreszcie autentyczny, wielki talent emanujący ze wzruszających prostotą i ładem obrazów. Wyczucie świata, który bezpowrotnie przeminął z wichrem burzliwej historii - ocalone potomnym.
Tak się już dziś nie maluje.A przecież to malarstwo piękne, autentyczne, dojrzałe. Potrzebne dla rozbudzenia estetycznej wrażliwości i artystycznego smaku młodych.
Sztuka zrozumiała i bliska, ludzka i łatwa w kategoriach percepcji. Uniwersalna przez swoją czytelność, budząca gamę ciepłych doznań, bogacąca człowieka wewnętrznie.
Za pełnię pięknych wzruszeń - serdecznie i gorąco dziękuję."
                                                                                                                     Dyrektor Szkoły
                                                                                             31.05.1977 r  /odręczny autograf/
Pierwszy swój obraz /spośród wielu późniejszych - przekazuje do zbiorów szkolnej galerii artystka z Augustowa /moje rodzinne Podlasie/ Irena Krzywińska, z którą pożegnałem się listownie odchodząc na emeryturę. Mogę tu mówić o przyjaźni platonicznej ; nigdy nie spotkaliśmy się osobiście, a poznaliśmy się poprzez reportaż o malarce w którymś z czasopism. Łatwo nawiązaliśmy więź korespondencyjną, a szkoła uzyskała niebagatelny profit w postaci wielu olejnych obrazów - w tym tryptyk z Powstania Warszawskiego. Zawsze zdumiewała mnie ludzka bezinteresowność i życzliwość, dobroć i chęć przyjścia innym z pomocą i chyba tylko dzięki temu - mimo upływy lat - pozostałem życiowym optymistą. I cóż z tego, że panta rhei…
Kilka wielkoformatowych dzieł współczesnych twórców wrocławskich przekazał z kolei dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury Jan Budych, a później jego następca Lesław Kasprzycki, który nie poskąpil szkole także własnych oryginalnych prac malarskich. Galeria im.Profesora Tibora Csorby pęczniała i niemal pękała w szwach. Echa jej sławy docierały w głąb Polski - pisał o tym ‘Kurier Polski’ i ‘Kurier Lubelski’ /’W Bolesławcu nad Bobrem - Szkolna Galeria Malarstwa’/.
W innym miejscu wspominam o niejako ‘programowym’ manifeście opublikowanym we wrocławskiej ‘Gazecie Wrocławskiej’ z dnia 20.XI.1978 r.pt. ‘Janusz Korczak wobec współczesności pedagogicznej’, który wraz z inną moją  publikacją w harcerskich ‘Motywach’ pt: ’Mam swojego Mistrza’ stanowi swoiste credo i centralną oś w realizacji mikrosystemu realizacji pracy wychowawczej jako projekt autorski zweryfikowany w codziennej pracy naszej placówki oświatowej. Dziesiątki innych moich artykułów w wielu czasopismach ogólnopolskich i regionalnych wzbogaciły teoretyczną koncepcję i opis praktyki, nie zmieszczą się jednak w jednotomowym opracowaniu, toteż zainteresowanych odsyłam do rejestru bibliografii.

Szczególnie interesujące zapiski w dziejach szkoły zapisał rok 1975, kiedy mieliśmy już utrwaloną swoją markę i byliśmy rozpoznawalni na szerokim forum jako instytucja wyspecjalizowana w wielokierunkowej pracy wychowawczej. Szczep ZHP otrzymuje imię Polskich Linii Oceanicznych i własny sztandar, w części ufundowany przez ludzi morza, co jest wydarzeniem bez precedensu. Towarzyszy temu bogaty morski ceremoniał, oznacza to w praktyce przeżywanie kolejnego święta w skali ogólnomiejskiej, co ‘narzucili’ niejako swoją obecnością goście z zewnątrz, głównie z Wybrzeża. Dyrektor Naczelny PLO w Gdyni - na wniosek szkoły - czeka na wręczenie ‘Orderu Uśmiechu’ tym razem Warszawa się spóźniła z przyznaniem odznaczenia/. Dodam przy tej okazji, że w Bolesławcu powstał nieformalny Klub Kawalerów Orderu Uśmiechu liczący kilkanaście osób, wszystkich związanych z zasługami wobec szkolnej  społeczności ‘Ósemki’ wliczając w to takie osobistości jak np. Sekretarz Generalny ONZ. Była to zatem szkoła autentycznie otwarta na szeroki świat, chociaż brakowało jeszcze epoki internetu…
Ale był to równolegle czas intensywnego, aktywnego wychowania patriotycznego młodego  pokolenia Polaków, czemu nadaliśmy wyjątkową rangę w pedagogicznej pracy szkoły. Świadczyły o tym liczne spotkania z żywymi kronikarzami ojczystych dziejów, bohaterami lat wojny i okupacji, bogaty i wzruszający ceremoniał uroczystości, mozolne gromadzenie dokumentów i eksponatów do zbiorów Izby Pamięci Narodowej, spotkania z byłymi więźniami obozów zagłady w latach narodowej martyrologii.
Ci ludzie bezcenne osobiste pamiątki zostawili potomnym w naszej szkole. Traktowaliśmy ten fakt jako swoisty testament i zobowiązanie na przyszłość.W kronice znalazło się wpisane moje optymistyczne credo wychowawcze /cytuję/ ;
„Wierzymy, że nasi wychowankowie sprawdzą się w dojrzałym życiu obywatelskim jako ludzie czynu - twórczy i zaangażowani”.
I nie był to tani, efektowny slogan złożony z pusto brzmiących słów ; nauczyciele całym sercem angażowali własne pedagogiczne talenty w realizację wspólnych idei i pomysłów, a wychowankowie po prostu kochali swoją szkołę. A szkoła tylko wtedy jest piękna, kiedy ją kochamy. Dlatego w sferze urody wyprzedzaliśmy inne placówki oświatowe, co uznawali bezapelacyjnie nawet najwięksi oponenci. Nie rywalizowaliśmy bynajmniej o tytuł miss piękności, to powstawało niejako samoistnie. Ani na chwilę nie zapominaliśmy o trzech filarach edukacji i wychowania - więzach ze sztuką /w najszerszym rozumieniu tego pojęcia/, morskich fascynacjach i przygodach oraz wychowaniu patriotyczno-obywatelskim. Uwzględniając rzecz jasna wiek dziecka, jego poziom intelektualny, krąg zainteresowań i potrzeb oraz możliwości percepcyjne. Czyniliśmy wszystko, żeby czas pobytu w szkole był dla ucznia czasem pozytywnej, wielorakiej, pięknej szkolnej przygody w atmosferze życzliwości, ciepła, wzajemnego zrozumienia i porozumienia, szacunku i partnerstwa między nim a nauczycielem. Obowiązywała zasada podmiotowego a nie przedmiotowego traktowania dziecka i to w wysokim stopniu zdawało w praktyce egzamin. Czy były wyjątki od tej reguły?. Ależ oczywiście ; w szkole uczyło się zawsze ponad tysiąc dzieci, a każdy wychowanek był przecież inny. A przecież w zgodnym chórze całej szkolnej społeczności śpiewały wszystkie muzy, ulubione zwłaszcza przez najmłodszych adeptów sztuki uczenia się, starsi opierali swój sąd o obiektywnie istniejącej rzeczywistości na złotych myślach filozofów kultury greckiej czy rzymskiej, którymi hojnie obdarowywali ich wychowawcy, nie licząc codziennych odkryć skarbów w przepastnych zbiorach kilkunastu szkolnych muzeów. Trudno przecenić rolę biblioteki czy pracowni artystyczno-technicznych, ale przede wszystkim setek /tak, to nie pomyłka/ ciekawych ludzi, gości z zewnątrz, którzy oglądali świat pod różnymi szerokościami geograficznymi, przeżywali we własnych biografiach dramaty i uniesienia, stając się kronikarzami bogatych wydarzeń. Dzielili się z młodzieżą przemyśleniami bez cenzury i upiększeń i tak powstawała w szkole wielka księga o prawdzie życia ludzi  w różnych ustrojach, w różnych zakątkach kuli ziemskiej. Ciekawy, a dla wielu młodych pasjonujący, sposób odkrywania prawdy, dociekania sensu istnienia, odkrywania zagadek ludzkiego losu.
Wspomniany już Przewodniczący Rady Państwa profesor Henryk Jabłoński na prośbę szkoły przysłał bogatą kolekcję odznaczeń państwowych do zbiorów Izby Pamięci Narodowej. Załączył też serdeczny list, który cytowaliśmy potem w szkolnych wydawnictwach jubileuszowych, bo było to wydarzenie niecodzienne i ważne, bo mobilizujące do aktywniejszego wysiłku w pomnożeniu kolekcji eksponatów szkolnego muzeum ojczystych dziejów. Donator, z wykształcenia historyk, potrafił docenić wartość  zabiegów o utrwalanie pamięci o przeszłości ojczystego kraju, stąd piękny gest i późniejsze naśladownictwo wielu instytucji, zwłaszcza wojska.
Sukcesy mnożyły się w błyskawicznym tempie. Wojsko przekazało nam olbrzymią czaszę spadochronu komandosów w barwach ochronnych, którą zawiesiliśmy w IPN, a później w holu przed salami muzealnymi, co robiło ogromne wrażenie zwłaszcza na zwiedzających, pomijając wartość kompozycji estetycznej i jej oryginalność nie do powtórzenia. Niespodzianką było wyróżnienie szkoły medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, a więc dostrzeżenie z perspektywy stolicy starań i skutecznych wysiłków szkoły w dziele tworzenia trwałych wartości upamiętniających meandry polskiego losu zwłaszcza w XX wieku.

Historia szkoły toczy się wartkim rytmem, a każdy niemal dzień przynosi miłe niespodzianki i zaplanowane wydarzenia.
Otrzymujemy telegramy przez Gdynia-Radio od marynarzy z patronackiego statku m/s ‘Pekin’ gdzieś z Oceanu Indyjskiego po wcześniejszym otrzymaniu przez zaprzyjaźnioną załogę listów od dzieci w hinduskim porcie.  Dodam, że morski armator ma wielu swoich przedstawicieli w zagranicznych portach na obu półkulach, stąd łatwość w przekazywaniu korespondencji uczniowskiej, a jej otrzymanie przez ‘wilków morskich’ stanowi ciepły przerywnik w pustce dnia na morzu, o czym mówili wielokrotnie w czasie spotkań z młodzieżą w naszym mieście i na statku w porcie. Reżym samotności w czasie długich podróży bardzo doskwiera w czasie długich wypraw i nie trzeba tego szerzej uzasadniać.
W ‘Płomyku’ ukazuje się obszerny reportaż ilustrowany fotografiami z akcji ukwiecania przez dzieci skarpy przed gmachem szkoły pióra znanej dziennikarki warszawskiej Anny Horodeckiej, Słowa uznania dla dorobku dodają młodym skrzydeł.
Prezydent Miasta Wiesław Grzegorzyca zostaje wyróżniony z całym obrzędowym ceremoniałem szkolnym medalem ‘Przyjaciel-Mecenas’.Zapisze się w naszej pamięci jako jeden z największych donatorów /ofiarował min,szkole wielki ceramiczny ‘Pomnik Żołnierza-Obrońcy Dziecka’, okazałe i wyjątkowo udane dzieło sztuki wykonane przez artystę ceramika Władysława Garnika - z całą chmarą ceramicznych ptaków rozwieszonych na nylonowych linkach i dźwięczących w porywach wiatru. Nie trzeba dodawać, jak ta rzeźba podobała się dzieciom…
Czeski artysta malarz Vladimir Komarek wystawia swoje grafiki w Bolesławieckim Ośrodku Kultury, dyrektor poprosił mnie o napisanie wstępu do wydawanego z tej okazji katalogu.W rewanżu szkoła otrzymuje do zbiorów galerii kilkanaście cennych grafik.Spotykamy się z twórcą w murach ‘Osemki’,obecni są także miejscowi artyści Lesław Kasprzycki i Mieczysław Kozłowski, którzy przekazują szkole własne obrazy. Galeria wzbogaca się po każdej wystawie i każdym spotkaniu z mistrzami pędzla i palety.

30 sierpnia 1975 roku przybywa do szkoły gość ze Szwajcarii, wybitny znawca morza i jego problemów, pisarz, działacz społeczny, człowiek kultury, gorący patriota, żołnierz tragicznego Września 1939 roku, dr Bronisław Miazgowski (twórca MIKM). Prowadziłem  z nim kilkuletnią korespondencję, korzystałem z wielu rad, traktował mnie przyjaźnie i poważnie w listowych zwierzeniach, stąd zaproszenie do szkoły i niecodzienna wizyta, która zaowocuje po jego śmierci nazwaniem szkolnego muzeum morskiego jego imieniem i fundacją tablicy pamiątkowej uwieczniającej zasługi tego wielkiego i niedocenionego z racji pobytu na emigracji Polaka.Jego wiekopomne dzieło to stworzenie Międzynarodowego Instytutu Kultury Morskiej w Dublinie /Irlandia/ i aktywna praca społeczna na rzecz ojczystego kraju i spraw morskich.
W szkolnej kronice pozostał jego odręczny wpis ;
"Zachwycony Waszą szkołą , Waszym Muzeum Morskim, Waszą serdeczną ujmującą gościnnością, Waszymi wynikami w nauce, Waszym urodziwym miastem - zostawiam tu kawałeczek swego serca, a zabieram z córką Wasze przyjazne uśmiechy.
Życzę Wam najserdeczniej powodzenia w dalszym życiu i pracy dla pożytku i chwały naszej umiłowanej Ojczyzny,"
                                    Bronisław Miazgowski                                   
                                                                                                               31.VIII.1975

1 września 
Uroczystość rozpoczęcia nowego roku szkolnego z całym morskim ceremoniałem; wielką galą banderową, wartami honorowymi harcerzy i uczniów w mundurach marynarskich przed pomnikami bohaterskich żołnierzy Września 1939 roku. Wśród licznych gości, głownie lgnących do szkoły weteranów w wojskowych mundurach nie zabrakło Michała Bigosińskiego - obrońcy Mławy w roku 1939 i zdobywcy Berlina w roku 1945. Ciekawostką pozostaje fakt, że ten dzielny żołnierz - bohater i patriota - ofiarował do zbiorów szkolnego muzeum swoje buty z cholewami, w których walczył o zdobycie stolicy III Rzeszy niemieckiej.

3 września
Pasowanie na ucznia pierwszoklasistów, ‘Skrzatów’. Fantastyczna zabawa najmłodszych sztubaków, krotochwile, żarty, pomysłowe gry zespołowe, śpiewy, wiersze, słodycze, otwarte serca dla dzieci, bo przecież one są w szkole najważniejsze. Ucieszyłby się Stary Doktor Janusz Korczak, gdyby to widział …
10 września 
Wycieczka w Karkonosze Szczepu Związku Harcerstwa Polskiego. Przygoda, o której długo się pamięta, kiedy jest się młodym i żyje się w kręgu przyjaciół.
Pod tą samą datą uczniowie przeżywają niecodzienny, własny spektakl teatralny.Na deskach scenicznych kina ‘Forum’ w BOK w reżyserii nauczycielki i wychowawczyni ‘klasy morskiej’ Danuty Molendy zostaje wystawiona sztuka sceniczna ‘Legenda Bałtyku’. Młodzi aktorzy spisują się na medal, ogromna sala wypełniona po brzegi sztubakami, kolegami z innych szkół, wreszcie rodzicami po przedstawieniu huczy oklaskami.Morze coraz głośniej szumi w Bolesławcu…
 13-14 września 
Biwak naszej drużyny ZHP. Nauczycielka-Szczepowa harcerska ma mnóstwo dobrych, ciekawych pomysłów i inicjatyw, które wciągają do życia zbiorowego coraz więcej dzieci.Wystarczy sięgnąć do bogatej skautowej tradycji.
15 września 
Spotkanie członków Klubu Absolwentów Szkoły. To jeden z ważnych mierników efektywności pracy wychowawczej szkoły, bardzo obiektywny i potrzebny dla samooceny nauczycielskiego wysiłku. Dowód na to, że szkoła rozwija także sferę emocjonalną dziecka, a metody pracy są zgodne z jego możliwościami percepcyjnymi i bogatym światem duchowych /psychicznych/ potrzeb. Zrozumieć dziecko to wielka rzecz, bo przecież nie jest ono miniaturą człowieka dorosłego. Nawet po ukończeniu nauki młodzi często wracają do ‘swojej’ szkoły i ‘swoich’ wychowawców i to jest piękne, wartościowe, twórcze, satysfakcjonujące. Rolę mistrza ceremonii sprawowała w tym kręgu nauczycielka /była też wicedyrektorem/ Anna Humenna.
W tym samym czasie nasza uczennica Beata Winkler w Bydgoszczy zajęła II miejsce i zdobyła srebrny medal w Mistrzostwach Polski w Pływaniu w swojej grupie wiekowej Nie brakowało więc sukcesów na niwie sportowej, o co skutecznie zabiegali nauczyciele wychowania fizycznego i sportu. Ale bezsporną dominantą była edukacja estetyczna, wychowanie przez sztukę, uwielbienie Muz w najszerszym rozumieniu tego pojęcia. Może to właśnie łagodziło obyczaje - jak w znanym powiedzeniu. Faktem pozostanie stała troska o rozwój wielostronnej wrażliwości kulturalnej = począwszy od kultury żywego słowa, a skończywszy na twórczości artystycznej głównie w dziedzinie plastyki czy modelowaniu uzdolnień wokalnych. Ale to odrębny temat do obszernych dywagacji.
16 i 17 września 
Przeżywamy arcyciekawe spotkanie z plastykami, m.in. z Tasiorem Kiriazopoulosem /Grecja/ i czołowymi twórcami współpracującymi z ‘CEPELIĄ’, którzy zainteresowali się nietypową, kolorową i otwartą na świat placówką oświatową. W tym samym czasie artysta malarz Mieczysław Kozłowski zakończył tworzenie olbrzymiego witrażu morskiego malowanego na przeszklonej klatce schodowej pierwszego piętra. Witraż to nazwa umowna, bo w gruncie rzeczy było to olejne trwałe malarstwo na szkle, liczył się przede wszystkim wspaniały końcowy efekt ; dumny żaglowiec forsujący w sztormie oceaniczne fale. Ogromna kompozycja ozdobiła wnętrze gmachu i budziła tym większe zainteresowanie, że pod nią leżały stosy olbrzymich muszel i raf koralowych.

Datę połowy września 1975 roku możemy przyjąć jako początek wielorakich działań zmierzających do uporządkowanej całościowo zmiany wystroju wnętrza szkoły i przekształcania jej w urodziwy dziecięcy pałac.
Z Młodzieżowego Domu Kultury otrzymaliśmy piękną symboliczną wykonaną w piaskowcu płaskorzeźbę - popiersie polskiego ‘Żołnierza-Obrońcy Ojczyzny’, która została wmontowana w ścianę holu przy sanktuarium z urnami mieszczącymi ziemię z pól bitewnych Wojska Polskiego i partyzantów. W karnym szeregu-tuż przy płonącym zniczu-stały urny przywiezione spod Monte Cassino, Tobruku czy Lenino, tutaj nie było mowy o zakłamywaniu ojczystej historii, czuwali nad tym zarówno pedagodzy jak i zaprzyjaźnieni ze szkolną społecznością kombatanci, którzy okrutną prawdę o latach wojny mieli boleśnie wpisaną w swoje życiorysy. Ciekawostką pozostaje fakt, że kamienną płaskorzeźbę wykonała i ofiarowała szkole nasza uczennica, absolwentka wyższej uczelni plastycznej. Wspaniały dar serca. Niestety, jej nazwiska nie udało się odszukać w częściowo zniszczonym tomie kroniki, natomiast kamienne dzieło sztuki tkwi wmurowane w ścianę holu do dzisiaj.
Panta rhei. Mijają 3 lata korespondencji ze statkami gdyńskiego armatora PLO m/s ‘Pekin’ i m/s ‘Edward Dembowski’. W efekcie szkoła zrasta się organicznie z morzem, a mówiąc językiem uczniowskim - trwa pasjonująca morska przygoda rozpisana na tysiąc dziecięcych ról. Niech dalej trwa. Nie ma odwrotu od realizacji sztubackich pasji, a to może tylko cieszyć. Dla malkontentów może to być tylko zabawa w marynarzy i niespełniony flirt z bezkresnymi oceanami, wielką wodą, natomiast z pedagogicznego punktu widzenia stanowi to kanwę i odważną próbę tworzenia własnego mikrosystemu pracy wychowawczej opartego o trwałe filary - ośrodki zainteresowań. Przed nami takiego autorskiego modelu nikt nie próbował stworzyć. Mieści się w nim pojęcie szkoły środowiskowej, edukacja obywatelska, wychowanie patriotyczne, estetyczne, międzynarodowe myślenie o Polaku jako pełnoprawnym Europejczyku, etyczny wzorzec człowieka o bogatej osobowości - wrażliwego na piękno, dobro, prawdę, sprawiedliwość, równość, braterstwo, altruizm, ale i bohaterstwo w dniach próby, solidarność, odwaga obrony swoich racji. Nie będę silił się na intelektualne pogłębienie tej problematyki, gdyż świadomie ograniczam się w tej części opracowania do wiernego rejestru konkretnych faktów i dokonań jako warunku sine qua non tworzenia modelu szkoły nietypowej, innej niż wszystkie, bliskiej dzieciom i współczesności pedagogicznej.
20 września
Harcerski start do starań o status drużyn sztandarowych.
21 września 
Wycieczka autokarowa starszej młodzieży do Szklarskiej Poręby. Będzie tych wojaży multum, a to zasługa życzliwych zakładów opiekuńczych szkoły, głownie miejscowego 
Oddziału Państwowej Komunikacji Samochodowej. To jeden  ze sposobów realizacji idei ruchu ekologicznego, ale też realna możliwość zachłyśnięcia się urodą malowniczego krajobrazu, pięknem swojej ‘małej Ojczyzny’ stanowiącej cząstkę naszej wielkiej Polski. Tak - niejako przy okazji - rodzą się szczere uczucia patriotyczne, narodowa duma, silne więzi emocjonalne nie tylko z krajem lat dziecinnych, ale z szeroko rozumianą Macierzą, wspólnotą wszystkich Polaków. Ktoś nazwał bolesławiecką ‘Ósemkę’ szkołą tysiąca ‘Białych Orłów’, bo rzeczywiście wizerunek naszego dumnego godła w kształcie graficznym zapoczątkowanym w czasach piastowskich po współczesność zdobił wiele eksponowanych miejsc w szkole. A to przecież tylko utrwalało miłość i szacunek dla ojczystego kraju.
24 - 27 września 
Czas jesiennych prac społecznie użytecznych starszej młodzieży szkolnej dla lokalnego środowiska. Konkretnie - symbolicznie odpłatna pomoc Państwowym Gospodarstwom Rolnym w Kraśniku Górnym i Wilczym Lesie w wykopkach, a ściślej - zbiórce wykopanych ziemniaków. Można to traktować jako przymus, a można też doszukać się w tym przygody przy ognisku w końcówce pracy, kiedy piekło się smakowite ziemniaki. A zarobione wspólnie pieniądze przydały się na kolejną atrakcyjną wycieczkę w góry Sudety. Szkoła prowadziła też zbiórkę makulatury, w sumie oddała do punktu skupu ponad jedną tonę cennego surowca. Miała też swój znaczący udział w porządkowaniu wojennego cmentarza i parków miejskich. Znaleźliśmy też czas na wspólne grzybobranie oraz wycieczki autokarowe do zamku Grodziec, Wlenia i Jeleniej Góry. Kilka klas odwiedziło atrakcyjne lokalne fabryki ceramiczne, popularną ‘Elektronikę’ i ‘Ampułki’. Słowem - liczy się nie tylko wiedza książkowa, ale też wartki rytm wydarzeń w całym mieście i szerszym środowisku społecznym, gdzie uczniowie mogą przyjmować role badaczy i odkrywców. A to daje wyjątkowo dużo osobistej satysfakcji.
26 września 
Uroczyste przyrzeczenie harcerskie, wielkie święto całej szkolnej społeczności.Dużo wzruszeń, piękne przeżycie,ogrom radości i dumy, efektowna oprawa ceremoniału.To się długo pamięta i wspomina.
24 września 
Spotkanie z Hubalczykami, podkomendnymi majora Dobrzańskiego, postaci spopularyzowanej poprzez film i książki o bohaterskim partyzancie-straceńcu.Prawdziwa lekcja patriotyzmu w wydaniu trzech kombatantów,w tym dwóch mieszkańcach Bolesławca.W kronice pobyt gości upamiętnił ich wzruszający wpis:
"Młodzieży Waszej Szkoły życzymy, aby nigdy nie zaznała okrucieństwa wojny".
                                                                                    Józef Lewandowski ‘Lech’
Jan Sztandera
Czesław Moruś
Wrzesień 1975 r
Zgłaszamy akces do ogólnopolskiego Klubu Otwartych Szkół mających ambicje tworzenia postępu pedagogicznego. Oznacza to w praktyce wielki trud odkrywania nowych lądów, ale nie zakładanie na skronie lśniących liści laurowego wieńca.
26 września
Niespodziewanie otrzymujemy list z Helu od Edmunda Szoszorowskiego, wojennego ‘Syna Pułku’, związanego z przedsiębiorstwem rybackim ‘Koga’, który przekazuje nam ziemię z mogiły bohaterskich obrońców półwyspu Hel przy okazji pobytu w szkole - z całym ‘morskim’ ceremoniałem. Przybył kolejny przyjaciel i mecenas, z którym spotkamy się póżniej wiele  razy.Od niego otrzymaliśmy do zbiorów sieci rybackie, pławy,akcesoria nawigacyjne, koła ratunkowe ze statków rybackich i inne.
2 października
Spotkanie z warszawską artystką-plastykiem Zofią Czerwosz, która chciała koniecznie zwiedzić szkołę z Dolnego Śląska, o której czytała w stołecznej prasie. Nie omieszkała przywieźć uczniom swojego obrazu. Galeria mnoży swoje dzieła sztuki współczesnej.
3 i 7 października
Odwiedzają nas milicjanci z okazji swojego dorocznego święta. Niezależnie od ustroju i kraju mundurowi u najmłodszych cieszą się wielkim mirem.

Rok 1976


                                                  WAŻNY DZIEŃ W ŻYCIU SZKOŁY
9 maja 1976 roku
W kolejną rocznicę zakończenia II wojny światowej bolesławiecka Szkoła Podstawowa Nr 8 otrzymuje swoje imię i własny sztandar.
Poprzedziły ten fakt rozległe i wielorakie działania wychowawcze i organizacyjne z udziałem całej szkolnej społeczności - nauczycieli, uczniów i rodziców.
Wszystkie klasy wybrały swoich bohaterów historycznych, a więc postacie, które zapisały się w ojczystych dziejach wyjątkowymi zasługami, głównie w walce o wolność, demokrację i sprawiedliwość społeczną. Dokładnie zapoznawały się z ich biografiami i służbą pro publico bono. To była wielka przygoda z ojczystymi dziejami i niemal detektywistycznym poszukiwaniem i odkrywaniem nowych albo mało znanych faktów.
Dla wielu uczniów pasjonująca, odkrywcza, samodzielna i pasjonująca praca, najczęściej udokumentowana w albumach i wypracowaniach przekazanych w finale do szkolnej biblioteki. Były to tacy wielcy Polacy jak Stefan Czarniecki, Władysław Broniewski, Emilia Plater, Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz czy bohaterowie Westerplatte, których zaprosiliśmy wcześniej na wieczór kombatanckich wspomnień przy harcerskim ognisku. Krótko mówiąc - przygotowanie do uroczystego dnia trwało wiele miesięcy i pozwoliło wniknąć młodym ludziom w tajniki ojczystych dziejów pełne zagadek i tajemnic - w roli odkrywców i poszukiwaczy skarbów. Nauka i przyswajanie wiedzy historycznej przestało być nudnym zajęciem, przeciwnie - dla wielu stało się życiową pasją.
A teraz syntetyczny opis uroczystości z udziałem blisko 400 weteranów wojny i ponad tysiąca uczniów w galowych, w większości marynarskich strojach, z wartami honorowymi przy pomnikach i łopoczącą na wietrze nad głowami zebranych wielką galą banderową - jak na prawdziwym statku.
Dyrektor ZG’Konrad’ Alfred Cholewiak przekazuje szkole sztandar ufundowany przez górników-kombatantów związanych z kopalnią rudy miedzi.
Generał brygady Julian Paździor wbija w drzewce sztandaru pierwszy gwóźdź pamiątkowy z wygrawerowanym własnym nazwiskiem. Czynią to kolejno następni ważni goście znad morza /Gdynia, Gdańsk, Hel/ , reprezentanci resortu oświaty z województwa i miasta, przedstawiciele zakładów opiekuńczych, wojskowi, weterani. Wzbogacony i udekorowany srebrnymi plakietkami /gwoździe pamiątkowe/ sztandar wręcza w imieniu zakładów opiekuńczych szkoły dyrektor Oddziału PKS Michał Sawicki - z moim udziałem - uczniowskiemu pocztowi sztandarowemu.
Ale to jeszcze nie koniec obszernego ceremoniału; czas na symboliczne upominki i przemówienia. Miejskie Koło ZBoWiD ofiarowuje do szkolnych zbiorów muzealnych sztandar powiatowy ZBoWiD /na tym szczeblu nie ma już władz kombatantów/ , byli więźniowie obozów koncentracyjnych przekazują wykonany na pasiakowym więziennym płótnie z czarną literą ‘P’ na tle czerwonego trójkąta sztandar Związku b. Więźniów Politycznych z Bolesławca. Inspektor Szkolny Franciszek Kalisz odczytuje akt nadania szkole imienia  Bojowników o Wolność i Demokrację.W plenerze odbywa się dekoracja kilkunastu zasłużonych osób szkolnymi medalami ‘Primi inter Pares’ /Pierwszemu wśród Równych/ z ceremoniałem dekorowania wyróżnionych osób przez dzieci honorowymi chustami z ręcznie wykonanym kaszubskim haftem /zasługa ofiarnych matek uczniów i wszytą tarczą szkoły. Przy tej okazji medale otrzymują też najlepsi uczniowie najstarszych klas, w większości aktywni przedstawiciele Samorządu Uczniowskiego. Wręczamy gościom kwiaty, rodzi się atmosfera wielkiego pikniku przed popisem artystycznym i wcześniejszym otwarciem Sali ‘Białych Orłów’.
         Ale to jeszcze nie koniec wielkiego święta. Żołnierz Września 1939 roku Michał Bigosiński ofiarowuje do sanktuarium Izby Pamięci Narodowej urnę z ziemią, na której wraz z nim walczyli bohaterscy obrońcy Mławy. Odsłonięty zostaje pomnik ‘Żołnierza-Obrońcy Dziecka’, odczytane też zostają życzenia otrzymane od szkoły w Helu, która zaprosiła naszą delegację na obchody Dnia Zwycięstwa u siebie. Wysłaliśmy tam naszą delegację, bo trudno byłoby zrezygnować z naszej uroczystości o głębokich walorach patriotycznych. Tym bardziej, że byliśmy gospodarzami Zlotu 400 żołnierzy - kombatantów II wojny światowej, którzy czują się uczuciowo związani z naszą szkołą ze względu na preferencje w zakresie szeroko rozumianej edukacji patriotycznej i obywatelskiej.
Wspólny wieczór spędziliśmy z gośćmi na pikniku pod gwiazdami poza rogatkami miasta. Doczekaliśmy chwili, kiedy szkoła przestała być anonimową, przeciwnie - wyeksponowała na sztandarze wiodące hasła własnej pracy wychowawczej. Wolność i Demokracja za kilka lat miały stanowić spoiwo i myśl przewodnią potężnego ruchu społecznego, jakim była ‘Solidarność’

9 maja
W ramach obchodu tradycyjnej w naszym mieście ‘Wiosny Bolesławieckiej’ cały dzień świąteczny dedykowany został kombatantom, co uwidoczniono w oficjalnych plakatach informacyjnych. Główni beneficjenci i bohaterowie dnia prawie w zwartym batalionie przyszli do ‘swojej’ podopiecznej szkole i tutaj towarzyszyli całej serii ważnych wydarzeń.; wręczeniu sztandaru, nadania imienia, odsłonięciu pomnika ‘Żołnierza-Obrońcy Dziecka’, ślubowania młodzieży. Zapisaliśmy kolejną kartę patriotycznej edukacji młodego pokolenia Polaków w asyście pokolenia walczącego pokolenia oddającego swoją krew i życie na frontach II wojny światowej w śmiertelnej walce z hitlerowskim okupantem.
To był nasz dzień w historii miasta Bolesławiec.
16 - 19 maja
Gościmy 50 młodych jungów z Liceum Morskiego na pokładzie m/s ‘Edward Dembowski’ w Gdyni. To owoc trzech lat przyjaźni z przyszłymi wilkami morskimi. W bogatym programie spotkania nie zabrakło zwiedzania szkoły i miasta, autokarowej wspólnej wycieczki w góry, spotkania przy ognisku. Morze zbliża, pozwala nawiązać osobiste przyjaźnie.
Maj 1976.
Redaktor ‘Żołnierza Polskiego’ Władysław Misiołek zgłasza naszą Izbę Pamięci do ogólnopolskiego konkursu i rywalizacji o palmę pierwszeństwa wśród krajowych szkół.
Jak pisze - wierzy w nasz bezapelacyjny sukces. Cóż - podejmujemy rzuconą rękawicę i trudne wyzwanie z pełną świadomością, że oznacza to wielki wysiłek i znojną pracę. Tyle, że my to po prostu lubimy. Jak pisze nasza wielka współczesna polska poetka /póżniejsza noblistka/ - „Tyle o sobie wiemy, na ile nas  sprawdzono.”
19 maja
Spotkanie w Strachowie z pionierami radzieckiej szkoły. Jak zawsze - ciepła słowiańska gościnność, bez słowa o polityce, za to bogata wymiana doświadczeń pedagogicznych. Każda szkoła ma prawo być inną, przy czym naszą uznają nasi sympatycy i przyjaciele za modelową i wzorcową. Prawda to czy życzliwa kokieteria - nie autorski nam rozsądzać ; o tym zdecydują praca i konkretne fakty, Pożyjemy, zobaczymy.
Otrzymujemy pocztówkę z Dakaru /port Afryki/ od naszej uczennicy Elżbiety Kilimnik, która na zaproszenie Dyrekcji Przedsiębiorstwa Przemysłowo - Usługowego Rybołołóstwa Morskiego ‘Transocean’ w Szczecinie płynie w 3 - miesięcznym bezpłatnym rejsie na pokładzie naszego statku patronackiego m/s ‘Wineta’ po wodach wokół Czarnego Lądu.To wyraz dobrej woli firmy i osobista zasługa jej szefa mgr Alberta Grużewskiego, z którym spotkamy się po powrocie statku z rejsu, żeby nie czekać zbyt długo - przesyłamy szkolny medal ‘Primi inter Pares’ wraz z okolicznościowym dyplomem i serdecznym listem na adres przedsiębiorstwa z zapowiedzią przygotowanych już kolejnych odznaczeń i wyróżnień imiennych od szkoły i miasta w dogodnym dla dyrekcji czasie. Nastąpi to za kilka tygodni, ustalamy szczegóły ceremonii, kontaktujemy się z wyjątkowo życzliwym nam i naszym poczynaniom Naczelnikiem Miasta, który zapowiada uhonorowanie szefa firmy armatorskiej odznaką ‘Zasłużony dla m. Bolesławca’. Trzymam już w biurku honorową odznakę Towarzystwa Miłośników Bolesławca i wyróżnienie Towarzystwa Przyjaciół Dzieci /Zarządu Głównego w Warszawie/ ‘Przyjaciel Dziecka’.
Chociaż tyle /a może aż tyle/ możemy w tej fazie owocnej współpracy ofiarować symbolicznie naszemu morskiemu donatorowi w podziękowaniu za piękny rejs naszej uczennicy, która póżniej pięknie opisze w kronice szkolnej swoje wrażenia z  wielkiej oceanicznej wyprawy. Nie wyprzedzajmy jednak faktów.
20 maja
Naczelnik Miasta Wiesław Grzegorzyca na wniosek szkoły otrzymał dwa unikatowe odznaczeni ; medal krakowskiego środowiska artystycznego związanego z Akademią Sztuk Pięknych - ‘Mecenas Sztuki’ /wcześniej identyczny przyznany ‘Ósemce’/ oraz medal 200-lecia Komisji Edukacji Narodowej przyznany przez Ministra Oświaty i Wychowania. To nie był mój subiektywny wymysł, chociaż stanowił pomysł autorski i moje uzasadnienie merytoryczne, które przekonało adresatów i decydentów.
Konkretne zasługi to imponująca, unikatowa rzeźba ceramiczna ‘Żołnierza-Obrońcy Dziecka’ na placu apelowym szkoły ufundowana przez miasto, seria obrazów przekazana do galerii malarstwa im.Prof.Tibora Csorby, zgoda na poszerzenie posesji szkoły wzdłuż ul. Słowackiego i wiele innych. Taka pomoc  uskrzydlała naszą wyobraźnię i pozwalała programować nowe odważne inicjatywy.

Szkoła miała swój wyraz, swoje odrębne piętno, własny styl pracy, bogatą tradycję, była mocno zakorzeniona w przyjaznym środowisku, miała oddanych przyjaciół i donatorów na Wybrzeżu. Górnym Śląsku i w stolicy, stawała się wzorcem dla wielu lokalnych i poza-regionalnych, odwiedzających ją przedstawicieli różnych placówek oświatowych szkół podstawowych, ale i średnich.
Wrzesień 1976.
W ‘Przyrodzie Polskiej’ Nr 9 /miesięcznik ogólnopolski/ ukazuje się mój artykuł zatytułowany: ‘Hobby bolesławieckiej Tysiąclatki’ - z nazwiskiem współautorki Eugenii Zdobylak - nauczycielki biologii, której dorobek chciałem jednoznacznie wyeksponować. Dotyczył m.in. problematyki ekologicznej, a ta zawsze była dla mnie bardzo bliska. Cicha i pracowita nauczycielka stworzyła bogato wyposażoną pracownię z imponującym zbiorem spreparowanych okazów zwierząt lądowych i morskich - głównie darów marynarzy. Nie brakowało tu także cennych eksponatów z ‘mojej’ Puszczy Białowieskiej. Sam dorzuciłem do biologicznego skarbca drewnianą rzeźbę króla puszczy - żubra.
28 września
Uczennica Beata Winkler wygrywa zawody w pływaniu w Zielonej Górze. Jak zawsze przy uroczystych wydarzeniach spotyka się z Dyrekcją Szkoły przy herbacie i słodyczach w Klubie Neptuna wraz z opiekunką i trenerem. Następnego dnia na apelu informuję o tym wydarzeniu dwie starsze grupy wiekowe uczniów, w szkolnej gazetce ściennej ukazuje się wywiad z bohaterką dnia. Satysfakcja niewątpliwa i wieloraka…
6 października
Gość z Batumi /Gruzja, ZSRR/. Zwiedzanie sal muzealnych, spotkanie przy herbacie z samowara /gruzińskiego/ w Klubie Neptuna, barwna opowieść o tym ciekawym zakątku Europy w Sali Przyjaźni. Cenny przerywnik w szkolnej codzienności.
8 października
Kolejne spotkanie z byłą więźniarką kobiecego obozu koncentracyjnego w Ravensbruck Stefanią Tajcher. Nr obozowy 7906. Bez nazwiska za drutami. „Ludzie ludziom zgotowali ten los.” Spotkanie odbywa się w holu przed Izbą Pamięci Narodowej. Smutne w nastroju. Ale prawda historyczna ma znaczenie katarktyczne, broni świadomość słuchaczy przed opowieściami hochsztaplerów, przeinaczeniami, fałszerstwami, mitomanią. Melchior Wańkowicz napisał trafne zdanie:
„Grobowce bohaterów mogą stać się legowiskiem kundli, a ich krew spoiwem wzmacniającym mury narodowej megalomanii.”
Złotoustych pseudo-bohaterów staraliśmy się unikać w naszej szkole. Jeśli ktoś boleśnie przeżył traumę w swojej martyrologicznej biografii - mówi o tym oszczędnie, rozważnie, z zastanowieniem, zwykle bez polotu i z trudem. Tak jak czyniła to zawsze pani Stefania. Jej można było wierzyć. W kronice pozostał wyważony i pozbawiony ozdobników literackich surowy wpis: „Wielkość i mądrość człowieka polega na uświadomieniu sobie własnej małości.” To cytat z doświadczenia życiowego tej kobiety, prawdziwej nauczycielki z krwi i kości.
11 - 13 października
Tradycyjne spotkanie z ludźmi w zielonych mundurach z okazji Dnia Wojska Polskiego. Jeden dzień nie wystarcza wobec natłoku gości. Wzbogacamy się o symboliczne dary ; płk. Henryk Wawrzynowicz przekazuje do szkolnego sanktuarium ziemię spod Tobruku, Eugeniusz Stachowski, żołnierz armii gen. Andersa ofiarowuje ziemię z cmentarza polskich bohaterów spod Monte Cassino, oficer miejscowych komandosów nie zapomniał o pamiątkowych plakietkach i odznakach, żołnierz Września Michał Bigosiński oddał szkole do historycznych zbiorów IPN swój wysłużony mundur z baretkami odznaczeń. Kapitan Kazimierz Tarasiewicz w imieniu miejscowej Jednostki Wojskowej przekazał mosiężny model historycznego działa. Napłynęły liczne listy gratulacyjne połączone z bliskim już świętem Dnia Edukacji Narodowej /popularnie zwanym Dniem Nauczyciela/ m.in.z WKU w Bolesławcu, garnizonu Marynarki Wojennej w Helu i Dowództwa Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu, dokąd kilka dni wcześniej przesłaliśmy nasze życzenia.Rodzi się dodatkowa refleksja o wyjątkowej wartości kontaktów i współpracy z wojskiem w dziedzinie edukacji patriotycznej młodzieży.Ta instytucja służbę Ojczyźnie ma przecież wypisaną na swoich bojowych sztandarach.
14 października
Powiatowa akademia z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Sześciu nauczycieli ‘Ósemki’ zostaje wyróżnionych Złotymi Krzyżami Zasługi ;Anastazja Dudziak, Stanisława Ligocka, Maria Mazur, Bożena Orłowska, Eugenia Zdobylak i dyrektor Paweł Śliwko. Nasze szkolne uroczystości mają mniej urzędowy a bardziej serdeczny charakter ; życzenia i kwiaty od dzieci’ piosenki i wiersze. To zupełnie wystarcza.
18 października
Uroczyste podpisanie umowy o współpracy z niemiecką szkołą w Pirnie /NRD/ - Polytechnische Oberschule. Wkrótce powstanie w szkole Sala Przyjażni Polsko-Niemieckiej im.Ernsta Thelmana przy aktywnej pomocy nowych przyjaciół. Przeżywamy wspólną akademię, zwiedzamy miasto, wymieniamy upominki, oglądamy szkolne muzea i bogate zbiory.
Bolesławieckie Święto Latawca.
Nasze latawce fruwają najwyżej, młodzi odnoszą sukcesy. Świetna zabawa na pożegnanie kolorowej jesieni.
21 - 23 października
I Morski Zjazd Patronacki w Gdyni. Po wielu latach doświadczeń instytucja patronatów doczekała się pełni praw obywatelskich. Zostałem wybrany przewodniczącym Komisji Zjazdu, która przygotowała tekst końcowej deklaracji. W tym przyjaznym dla mnie kręgu fachowców uchodziłem za eksperta o najdłuższej praktyce w dziedzinie morskiej edukacji młodzieży. Bolesławiec stawał się słynnym ambasadorem morza na  Wybrzeżu, pisała o tym miejscowa prasa. Mieliśmy wywiady w telewizji. Słowem - prawdziwy sukces. Niejako przy okazji zwiedziliśmy kilka statków pod flagą gdyńskiego armatora PLO ; chlubę floty m/s ‘Stefan Batory’, m/s ‘Rabka Zdrój’, ‘m/s ‘Jan Matejko’ i m/s ‘Edward Dembowski’.Szkoda, że tylko ja reprezentowałem szumiący morzem gród nad Bobrem.
Wyprawa po żarnowiec.
Nie mieliśmy - niestety - jako szkoła nadmiaru środków finansowych, zatem szukaliśmy rozwiązań zastępczych. Z dobrym skutkiem. Chcieliśmy w trwały sposób utrwalić i ukwiecić skarpę przed gmachem szkoły, zatem zorganizowaliśmy autokarową wyprawę do pobliskich lasów po kwitnący obficie wiosną malowniczy w wielu barwach żarnowiec. Udało się, wykopaliśmy i zasadziliśmy 30  sztuk dorodnych krzewów. Wyprawą siódmoklasistów dowodził mój ówczesny zastępca dyrektora Michał Kawula, z wykształcenia i pasji przyrodnik.
8 listopada
Spacer po krzewy kaliny.Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zaczęliśmy z Michałem snuć marzenia o baśniowym kolorowym ogródku przy szkole z mnóstwem egzotycznych roślin, barwnych i pachnących. W kolejnej wyprawie po krzewy kaliny tym razem wzięli udział uczniowie klasy VIII. Znów odnotowaliśmy pełny sukces. Przygotowałem plany budowy przy szkole wielkiej przeszklonej oranżerii, ale tego pomysłu nie udało się zrealizować. Więcej czasu zajęła mnie dobudowa skrzydła szkoły, bo to było pilniejsze zadanie. Piszę o tym w innym miejscu. Wypadła też z planu budowa krytej pływalni, chociaż udało mi się zdobyć w stolicy kompletną dokumentację takiego obiektu. Szkoda, bo była szansa na znalezienie inwestora. Dobrze, że miasto inną drogą znalazło rozwiązanie tego ważnego zwłaszcza dla młodzieży problemu. Pomogła Unia Europejska. Dzisiejszy Bolesławiecki Park Wodny ‘Orka’ może zaimponować nawet największym malkontentom.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz