Niestety - nie wszystko da się
odtworzyć z wielorakich, wielopłaszczyznowych i ważnych wydarzeń w życiu
bolesławieckiej Szkoły Podstawowej nr 8. Brakuje niektórych roczników bogatej,
pracowicie prowadzonej kroniki, wielu cennych dokumentów, publikacji prasowych,
oryginałów listów, dyplomów i innych materiałów archiwalnych. To są straty
bezpowrotne. Ale nawet przy tak wielkim i bolesnym uszczerbku udokumentowanego
dorobku można natrafić na prawdziwe perły, które wciąż zadziwiają swoją
niekłamaną urodą.
W tej części opracowania przyjąłem
inną konwencję rejestrowania faktów składających się na dzieje szkoły. Są to
dokładnie datowane wydarzenia z zapożyczonym z kronik tytułem, ale bez
szerszego komentarza wyjętego z oryginalnego tekstu odręcznego kronikarskiego
zapisu i komentarza. Może ktoś inny /np. były uczeń/ zeskanuje poszczególne
strony dokumentów i opracuje je w takiej wersji. Moje ‘świadectwo prawdy’ o bolesławieckiej
‘Ósemce’ ma inny charakter, bo byłem zarówno uczestnikiem jak i twórcą
wszystkich wydarzeń, była to moja autentycznie autorska szkoła i oryginalna
koncepcja całokształtu pracy wychowawczej oparta na zainteresowaniach dzieci i
potrzebie szerokiego otwarcia szkoły na świat.
Pismo - dyplom Kolegium Medalu ‘Mecenas Sztuki’ ,
Kraków, 31.X.1974
Dyrekcja
Szkoły Podstawowej Nr 8 w Bolesławcu.
Mamy zaszczyt zawiadomić, że Kolegium Medalu ‘Mecenas
Sztuki’ w Krakowie przyznało Waszej godność oraz medal ‘Mecenas Sztuki’ za wzorcowy model wychowania przez sztukę młodzieży w środowisku szkolnym oraz za pełną pasji i
godnych naśladowania pomysłów w działalności na rzecz upowszechniania sztuk współczesnych.
Uroczyste wręczenie medalu odbędzie się w sobotę dnia 9.XI
br. o godz.8 w Galerii Biura Wystaw Artystycznych w Krakowie, Plac Szczepański 3
a.
Sekretarz
Kolegium Przewodniczący Kolegium
Medalu ‘Mecenas
Sztuki’
mgr Krystyna Jóźkiewicz Doc. Marian Konieczny
Logo pięknego metalowego medalu zdobiło później wiele
wydawnictw o szkole, a sama symboliczna nagroda stanowiła wydarzenie bez
precedensu nie tylko w skali lokalnej oświaty.
Kosztowało ogrom wysiłków i
starań, obszerną korespondencję /głównie z artystami poznawanymi na łamach
kolorowych tygodników/,organizowanie w szkole zmienianych co dwa tygodnie
wystaw prac plastycznych użyczanych przez Jeleniogórskie Biuro Wystaw
Artystycznych, aranżowanie licznych spotkań z miejscowymi twórcami /m.in. z
Mieczysławem Żołądziem, Mieczysławem Kozłowskim, Lesławem Kasprzyckim i in./.
Tradycyjnie każdemu z artystów - oprócz kwiatów
- wręczaliśmy szkolne medale ‘Primi inter Pares’ i ‘Przyjaciel -
Mecenas’ z logo na awersie Międzynarodowego Dnia Dziecka. O temperaturze tych
spotkań może zaświadczać mój kronikarski wpis zachowany do dziś w szkolnej
dokumentacji:
31
maja 1977 r
Wystawa
malarstwa Eugenii Myssak, a zarazem otwarcie w ‘Ósemce’ stałej ekspozycji
salonu BWA w Jeleniej Górze. Ważne wydarzenie w historii szkoły i miasta. To
zarazem nowatorski pedagogiczny eksperyment; dzieła sztuki rozwieszone zostały
na ruchliwym i tłocznym korytarzu, prosto wśród dzieci przyzwyczajonych zresztą
do malarstwa z racji istnienia w szkole autentycznej galerii plastyki
współczesnej. We wrocławskiej ‘Gazecie Robotniczej’ ukazała się na ten temat
moja notatka. To był początek wielkiej przygody z prawdziwą, wielką sztuką; otwarta
droga dla rozwoju uczniowskich zainteresowań, z której skorzystało wielu
wychowanków. ‘Dobrym duchem’ aktywnie wspomagającym rozwój ambitnego dzieła
była nauczycielka plastyki Regina Kasprzycka. Rozmiłowana w nauczaniu historii
sztuki, sama obdarzona wielkim talentem malarskim, tworzyła na potrzeby szkoły
przepiękne wielkoformatowe plakaty. Inteligentna, wrażliwa nie tylko w
kwestiach estetycznych, nieprawdopodobnie pracowita /zamówione w ostatniej
chwili plakaty potrafiła malować całą noc/, o wysokiej kulturze osobistej,
uwielbiana przez dzieci miała trwałe miejsce w życiu szkoły
Artystka - wzruszona serdecznością spotkania z młodzieżą -
przekazała do szkolnej galerii malarstwa aż trzy swoje piękne /bez cienia
przesady/ olejne obrazy /kwiaty w bukietowych kompozycjach/, przysłała też
wzruszający mądrością i urodą list. Kierowniczka BWA w Jeleniej Górze i Eugenia
Myssak otrzymały szkolne odznaczenia ‘Primi inter Pares’ w toku specjalnej
uroczystości - nie licząc regionalnej ceramiki i naręczy kwiatów. W tej
ostatniej dziedzinie mogliśmy uchodzić za mistrzów świata ; drzwi zakładów
ceramicznych zawsze stały przed nami otworem, podobnie było z dostępem do usług
lokalnej drukarni dzięki bezinteresownej życzliwości Jana Żyzaka i Leona
Ruchalskiego.
Prawem wyjątku zacytuję mój autorski wpis do kroniki
szkolnej’ który stanowi nie tylko rodzaj recenzji, ale zawiera pasmo osobistych
odczuć, fascynacji, refleksji…:
"Urokliwe malarstwo przywodzące na myśl kolorowe
wspomnienia dzieciństwa. Bezpretensjonalne, malowane sercem obrazy - z całą
imponującą gamą barw…
Jest w nich wielka, zachłanna miłość życia, ukochanie
świata i ludzi. Jest pełnia radości tworzenia, samorealizacja artystyczna. Jest
znajomość liryzmu i dojrzałej poezji.
Jest wreszcie autentyczny, wielki talent emanujący ze
wzruszających prostotą i ładem obrazów. Wyczucie świata, który bezpowrotnie
przeminął z wichrem burzliwej historii - ocalone potomnym.
Tak się już dziś nie maluje.A przecież to malarstwo piękne,
autentyczne, dojrzałe. Potrzebne dla rozbudzenia estetycznej wrażliwości i
artystycznego smaku młodych.
Sztuka zrozumiała i bliska, ludzka i łatwa w kategoriach
percepcji. Uniwersalna przez swoją czytelność, budząca gamę ciepłych doznań,
bogacąca człowieka wewnętrznie.
Za pełnię pięknych wzruszeń - serdecznie i gorąco
dziękuję."
Dyrektor
Szkoły
31.05.1977
r /odręczny autograf/
Pierwszy swój obraz /spośród wielu późniejszych -
przekazuje do zbiorów szkolnej galerii artystka z Augustowa /moje rodzinne
Podlasie/ Irena Krzywińska, z którą pożegnałem się listownie odchodząc na
emeryturę. Mogę tu mówić o przyjaźni platonicznej ; nigdy nie spotkaliśmy się
osobiście, a poznaliśmy się poprzez reportaż o malarce w którymś z czasopism. Łatwo
nawiązaliśmy więź korespondencyjną, a szkoła uzyskała niebagatelny profit w postaci
wielu olejnych obrazów - w tym tryptyk z Powstania Warszawskiego. Zawsze
zdumiewała mnie ludzka bezinteresowność i życzliwość, dobroć i chęć przyjścia
innym z pomocą i chyba tylko dzięki temu - mimo upływy lat - pozostałem
życiowym optymistą. I cóż z tego, że panta rhei…
Kilka wielkoformatowych dzieł współczesnych twórców
wrocławskich przekazał z kolei dyrektor Bolesławieckiego Ośrodka Kultury Jan
Budych, a później jego następca Lesław Kasprzycki, który nie poskąpil szkole
także własnych oryginalnych prac malarskich. Galeria im.Profesora Tibora Csorby
pęczniała i niemal pękała w szwach. Echa jej sławy docierały w głąb Polski -
pisał o tym ‘Kurier Polski’ i ‘Kurier Lubelski’ /’W Bolesławcu nad Bobrem -
Szkolna Galeria Malarstwa’/.
W innym miejscu wspominam o niejako ‘programowym’
manifeście opublikowanym we wrocławskiej ‘Gazecie Wrocławskiej’ z dnia
20.XI.1978 r.pt. ‘Janusz Korczak wobec współczesności pedagogicznej’, który
wraz z inną moją publikacją w
harcerskich ‘Motywach’ pt: ’Mam swojego Mistrza’ stanowi swoiste credo i
centralną oś w realizacji mikrosystemu realizacji pracy wychowawczej jako
projekt autorski zweryfikowany w codziennej pracy naszej placówki oświatowej.
Dziesiątki innych moich artykułów w wielu czasopismach ogólnopolskich i
regionalnych wzbogaciły teoretyczną koncepcję i opis praktyki, nie zmieszczą
się jednak w jednotomowym opracowaniu, toteż zainteresowanych odsyłam do
rejestru bibliografii.
Szczególnie interesujące zapiski w dziejach szkoły zapisał
rok 1975, kiedy mieliśmy już utrwaloną swoją markę i byliśmy rozpoznawalni na
szerokim forum jako instytucja wyspecjalizowana w wielokierunkowej pracy
wychowawczej. Szczep ZHP otrzymuje imię Polskich Linii Oceanicznych i własny
sztandar, w części ufundowany przez ludzi morza, co jest wydarzeniem bez
precedensu. Towarzyszy temu bogaty morski ceremoniał, oznacza to w praktyce
przeżywanie kolejnego święta w skali ogólnomiejskiej, co ‘narzucili’ niejako
swoją obecnością goście z zewnątrz, głównie z Wybrzeża. Dyrektor Naczelny PLO w
Gdyni - na wniosek szkoły - czeka na wręczenie ‘Orderu Uśmiechu’ tym razem
Warszawa się spóźniła z przyznaniem odznaczenia/. Dodam przy tej okazji, że w Bolesławcu
powstał nieformalny Klub Kawalerów Orderu Uśmiechu liczący kilkanaście osób,
wszystkich związanych z zasługami wobec szkolnej społeczności ‘Ósemki’ wliczając w to takie
osobistości jak np. Sekretarz Generalny ONZ. Była to zatem szkoła autentycznie
otwarta na szeroki świat, chociaż brakowało jeszcze epoki internetu…
Ale był to równolegle czas intensywnego, aktywnego
wychowania patriotycznego młodego
pokolenia Polaków, czemu nadaliśmy wyjątkową rangę w pedagogicznej pracy
szkoły. Świadczyły o tym liczne spotkania z żywymi kronikarzami ojczystych
dziejów, bohaterami lat wojny i okupacji, bogaty i wzruszający ceremoniał
uroczystości, mozolne gromadzenie dokumentów i eksponatów do zbiorów Izby
Pamięci Narodowej, spotkania z byłymi więźniami obozów zagłady w latach
narodowej martyrologii.
Ci ludzie bezcenne osobiste pamiątki zostawili potomnym w
naszej szkole. Traktowaliśmy ten fakt jako swoisty testament i zobowiązanie na
przyszłość.W kronice znalazło się wpisane moje optymistyczne credo wychowawcze
/cytuję/ ;
„Wierzymy, że nasi wychowankowie sprawdzą się w dojrzałym
życiu obywatelskim jako ludzie czynu - twórczy i zaangażowani”.
I nie był to tani, efektowny slogan złożony z pusto
brzmiących słów ; nauczyciele całym sercem angażowali własne pedagogiczne
talenty w realizację wspólnych idei i pomysłów, a wychowankowie po prostu
kochali swoją szkołę. A szkoła tylko wtedy jest piękna, kiedy ją kochamy.
Dlatego w sferze urody wyprzedzaliśmy inne placówki oświatowe, co uznawali
bezapelacyjnie nawet najwięksi oponenci. Nie rywalizowaliśmy bynajmniej o tytuł
miss piękności, to powstawało niejako samoistnie. Ani na chwilę nie
zapominaliśmy o trzech filarach edukacji i wychowania - więzach ze sztuką /w
najszerszym rozumieniu tego pojęcia/, morskich fascynacjach i przygodach oraz
wychowaniu patriotyczno-obywatelskim. Uwzględniając rzecz jasna wiek dziecka, jego
poziom intelektualny, krąg zainteresowań i potrzeb oraz możliwości percepcyjne.
Czyniliśmy wszystko, żeby czas pobytu w szkole był dla ucznia czasem
pozytywnej, wielorakiej, pięknej szkolnej przygody w atmosferze życzliwości,
ciepła, wzajemnego zrozumienia i porozumienia, szacunku i partnerstwa między
nim a nauczycielem. Obowiązywała zasada podmiotowego a nie przedmiotowego
traktowania dziecka i to w wysokim stopniu zdawało w praktyce egzamin. Czy były
wyjątki od tej reguły?. Ależ oczywiście ; w szkole uczyło się zawsze ponad
tysiąc dzieci, a każdy wychowanek był przecież inny. A przecież w zgodnym
chórze całej szkolnej społeczności śpiewały wszystkie muzy, ulubione zwłaszcza
przez najmłodszych adeptów sztuki uczenia się, starsi opierali swój sąd o
obiektywnie istniejącej rzeczywistości na złotych myślach filozofów kultury
greckiej czy rzymskiej, którymi hojnie obdarowywali ich wychowawcy, nie licząc
codziennych odkryć skarbów w przepastnych zbiorach kilkunastu szkolnych muzeów.
Trudno przecenić rolę biblioteki czy pracowni artystyczno-technicznych, ale
przede wszystkim setek /tak, to nie pomyłka/ ciekawych ludzi, gości z zewnątrz,
którzy oglądali świat pod różnymi szerokościami geograficznymi, przeżywali we
własnych biografiach dramaty i uniesienia, stając się kronikarzami bogatych
wydarzeń. Dzielili się z młodzieżą przemyśleniami bez cenzury i upiększeń i tak
powstawała w szkole wielka księga o prawdzie życia ludzi w różnych ustrojach, w różnych zakątkach kuli
ziemskiej. Ciekawy, a dla wielu młodych pasjonujący, sposób odkrywania prawdy,
dociekania sensu istnienia, odkrywania zagadek ludzkiego losu.
Wspomniany już Przewodniczący Rady Państwa profesor Henryk
Jabłoński na prośbę szkoły przysłał bogatą kolekcję odznaczeń państwowych do
zbiorów Izby Pamięci Narodowej. Załączył też serdeczny list, który cytowaliśmy
potem w szkolnych wydawnictwach jubileuszowych, bo było to wydarzenie
niecodzienne i ważne, bo mobilizujące do aktywniejszego wysiłku w pomnożeniu
kolekcji eksponatów szkolnego muzeum ojczystych dziejów. Donator, z
wykształcenia historyk, potrafił docenić wartość zabiegów o utrwalanie pamięci o przeszłości
ojczystego kraju, stąd piękny gest i późniejsze naśladownictwo wielu
instytucji, zwłaszcza wojska.
Sukcesy mnożyły się w błyskawicznym tempie. Wojsko
przekazało nam olbrzymią czaszę spadochronu komandosów w barwach ochronnych,
którą zawiesiliśmy w IPN, a później w holu przed salami muzealnymi, co robiło
ogromne wrażenie zwłaszcza na zwiedzających, pomijając wartość kompozycji
estetycznej i jej oryginalność nie do powtórzenia. Niespodzianką było
wyróżnienie szkoły medalem Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej, a więc dostrzeżenie
z perspektywy stolicy starań i skutecznych wysiłków szkoły w dziele tworzenia
trwałych wartości upamiętniających meandry polskiego losu zwłaszcza w XX wieku.
Historia szkoły toczy się wartkim rytmem, a każdy niemal
dzień przynosi miłe niespodzianki i zaplanowane wydarzenia.
Otrzymujemy telegramy przez Gdynia-Radio od marynarzy z
patronackiego statku m/s ‘Pekin’ gdzieś z Oceanu Indyjskiego po wcześniejszym
otrzymaniu przez zaprzyjaźnioną załogę listów od dzieci w hinduskim porcie. Dodam, że morski armator ma wielu swoich
przedstawicieli w zagranicznych portach na obu półkulach, stąd łatwość w
przekazywaniu korespondencji uczniowskiej, a jej otrzymanie przez ‘wilków
morskich’ stanowi ciepły przerywnik w pustce dnia na morzu, o czym mówili
wielokrotnie w czasie spotkań z młodzieżą w naszym mieście i na statku w
porcie. Reżym samotności w czasie długich podróży bardzo doskwiera w czasie
długich wypraw i nie trzeba tego szerzej uzasadniać.
W ‘Płomyku’ ukazuje się obszerny reportaż ilustrowany
fotografiami z akcji ukwiecania przez dzieci skarpy przed gmachem szkoły pióra
znanej dziennikarki warszawskiej Anny Horodeckiej, Słowa uznania dla dorobku
dodają młodym skrzydeł.
Prezydent Miasta Wiesław Grzegorzyca zostaje wyróżniony z
całym obrzędowym ceremoniałem szkolnym medalem ‘Przyjaciel-Mecenas’.Zapisze się
w naszej pamięci jako jeden z największych donatorów /ofiarował min,szkole
wielki ceramiczny ‘Pomnik Żołnierza-Obrońcy Dziecka’, okazałe i wyjątkowo udane
dzieło sztuki wykonane przez artystę ceramika Władysława Garnika - z całą
chmarą ceramicznych ptaków rozwieszonych na nylonowych linkach i dźwięczących w
porywach wiatru. Nie trzeba dodawać, jak ta rzeźba podobała się dzieciom…
Czeski artysta malarz Vladimir Komarek wystawia swoje
grafiki w Bolesławieckim Ośrodku Kultury, dyrektor poprosił mnie o napisanie
wstępu do wydawanego z tej okazji katalogu.W rewanżu szkoła otrzymuje do
zbiorów galerii kilkanaście cennych grafik.Spotykamy się z twórcą w murach
‘Osemki’,obecni są także miejscowi artyści Lesław Kasprzycki i Mieczysław
Kozłowski, którzy przekazują szkole własne obrazy. Galeria wzbogaca się po
każdej wystawie i każdym spotkaniu z mistrzami pędzla i palety.
30 sierpnia 1975 roku przybywa do szkoły gość ze
Szwajcarii, wybitny znawca morza i jego problemów, pisarz, działacz społeczny,
człowiek kultury, gorący patriota, żołnierz tragicznego Września 1939 roku, dr
Bronisław Miazgowski (twórca MIKM). Prowadziłem z nim
kilkuletnią korespondencję, korzystałem z wielu rad, traktował mnie przyjaźnie
i poważnie w listowych zwierzeniach, stąd zaproszenie do szkoły i niecodzienna
wizyta, która zaowocuje po jego śmierci nazwaniem szkolnego muzeum morskiego
jego imieniem i fundacją tablicy pamiątkowej uwieczniającej zasługi tego
wielkiego i niedocenionego z racji pobytu na emigracji Polaka.Jego wiekopomne
dzieło to stworzenie Międzynarodowego Instytutu Kultury Morskiej w Dublinie
/Irlandia/ i aktywna praca społeczna na rzecz ojczystego kraju i spraw
morskich.
W szkolnej kronice pozostał jego odręczny wpis ;
"Zachwycony Waszą szkołą , Waszym Muzeum Morskim, Waszą
serdeczną ujmującą gościnnością, Waszymi wynikami w nauce, Waszym urodziwym
miastem - zostawiam tu kawałeczek swego serca, a zabieram z córką Wasze
przyjazne uśmiechy.
Życzę Wam najserdeczniej powodzenia w dalszym życiu i pracy
dla pożytku i chwały naszej umiłowanej Ojczyzny,"
Bronisław
Miazgowski
31.VIII.1975
1 września
Uroczystość rozpoczęcia nowego roku szkolnego z całym
morskim ceremoniałem; wielką galą banderową, wartami honorowymi harcerzy i
uczniów w mundurach marynarskich przed pomnikami bohaterskich żołnierzy
Września 1939 roku. Wśród licznych gości, głownie lgnących do szkoły weteranów
w wojskowych mundurach nie zabrakło Michała Bigosińskiego - obrońcy Mławy w
roku 1939 i zdobywcy Berlina w roku 1945. Ciekawostką pozostaje fakt, że ten
dzielny żołnierz - bohater i patriota - ofiarował do zbiorów szkolnego muzeum
swoje buty z cholewami, w których walczył o zdobycie stolicy III Rzeszy
niemieckiej.
3
września
Pasowanie na ucznia pierwszoklasistów, ‘Skrzatów’.
Fantastyczna zabawa najmłodszych sztubaków, krotochwile, żarty, pomysłowe gry
zespołowe, śpiewy, wiersze, słodycze, otwarte serca dla dzieci, bo przecież one
są w szkole najważniejsze. Ucieszyłby się Stary Doktor Janusz Korczak, gdyby to
widział …
10
września
Wycieczka w Karkonosze Szczepu Związku Harcerstwa
Polskiego. Przygoda, o której długo się pamięta, kiedy jest się młodym i żyje
się w kręgu przyjaciół.
Pod tą samą datą uczniowie przeżywają niecodzienny, własny
spektakl teatralny.Na deskach scenicznych kina ‘Forum’ w BOK w reżyserii
nauczycielki i wychowawczyni ‘klasy morskiej’ Danuty Molendy zostaje wystawiona
sztuka sceniczna ‘Legenda Bałtyku’. Młodzi aktorzy spisują się na medal,
ogromna sala wypełniona po brzegi sztubakami, kolegami z innych szkół, wreszcie
rodzicami po przedstawieniu huczy oklaskami.Morze coraz głośniej szumi w
Bolesławcu…
13-14 września
Biwak naszej drużyny ZHP. Nauczycielka-Szczepowa harcerska
ma mnóstwo dobrych, ciekawych pomysłów i inicjatyw, które wciągają do życia
zbiorowego coraz więcej dzieci.Wystarczy sięgnąć do bogatej skautowej tradycji.
15
września
Spotkanie członków Klubu Absolwentów Szkoły. To jeden z
ważnych mierników efektywności pracy wychowawczej szkoły, bardzo obiektywny i
potrzebny dla samooceny nauczycielskiego wysiłku. Dowód na to, że szkoła
rozwija także sferę emocjonalną dziecka, a metody pracy są zgodne z jego
możliwościami percepcyjnymi i bogatym światem duchowych /psychicznych/ potrzeb.
Zrozumieć dziecko to wielka rzecz, bo przecież nie jest ono miniaturą człowieka
dorosłego. Nawet po ukończeniu nauki młodzi często wracają do ‘swojej’ szkoły i
‘swoich’ wychowawców i to jest piękne, wartościowe, twórcze, satysfakcjonujące.
Rolę mistrza ceremonii sprawowała w tym kręgu nauczycielka /była też wicedyrektorem/
Anna Humenna.
W tym samym czasie nasza uczennica Beata Winkler w
Bydgoszczy zajęła II miejsce i zdobyła srebrny medal w Mistrzostwach Polski w
Pływaniu w swojej grupie wiekowej Nie brakowało więc sukcesów na niwie
sportowej, o co skutecznie zabiegali nauczyciele wychowania fizycznego i
sportu. Ale bezsporną dominantą była edukacja estetyczna, wychowanie przez
sztukę, uwielbienie Muz w najszerszym rozumieniu tego pojęcia. Może to właśnie
łagodziło obyczaje - jak w znanym powiedzeniu. Faktem pozostanie stała troska o
rozwój wielostronnej wrażliwości kulturalnej = począwszy od kultury żywego
słowa, a skończywszy na twórczości artystycznej głównie w dziedzinie plastyki
czy modelowaniu uzdolnień wokalnych. Ale to odrębny temat do obszernych
dywagacji.
16 i
17 września
Przeżywamy arcyciekawe spotkanie z plastykami, m.in. z Tasiorem
Kiriazopoulosem /Grecja/ i czołowymi twórcami współpracującymi z ‘CEPELIĄ’,
którzy zainteresowali się nietypową, kolorową i otwartą na świat placówką
oświatową. W tym samym czasie artysta malarz Mieczysław Kozłowski zakończył
tworzenie olbrzymiego witrażu morskiego malowanego na przeszklonej klatce
schodowej pierwszego piętra. Witraż to nazwa umowna, bo w gruncie rzeczy było
to olejne trwałe malarstwo na szkle, liczył się przede wszystkim wspaniały
końcowy efekt ; dumny żaglowiec forsujący w sztormie oceaniczne fale. Ogromna
kompozycja ozdobiła wnętrze gmachu i budziła tym większe zainteresowanie, że
pod nią leżały stosy olbrzymich muszel i raf koralowych.
Datę połowy września 1975 roku możemy przyjąć jako początek
wielorakich działań zmierzających do uporządkowanej całościowo zmiany wystroju
wnętrza szkoły i przekształcania jej w urodziwy dziecięcy pałac.
Z Młodzieżowego Domu Kultury otrzymaliśmy piękną
symboliczną wykonaną w piaskowcu płaskorzeźbę - popiersie polskiego
‘Żołnierza-Obrońcy Ojczyzny’, która została wmontowana w ścianę holu przy
sanktuarium z urnami mieszczącymi ziemię z pól bitewnych Wojska Polskiego i
partyzantów. W karnym szeregu-tuż przy płonącym zniczu-stały urny przywiezione
spod Monte Cassino, Tobruku czy Lenino, tutaj nie było mowy o zakłamywaniu
ojczystej historii, czuwali nad tym zarówno pedagodzy jak i zaprzyjaźnieni ze
szkolną społecznością kombatanci, którzy okrutną prawdę o latach wojny mieli
boleśnie wpisaną w swoje życiorysy. Ciekawostką pozostaje fakt, że kamienną
płaskorzeźbę wykonała i ofiarowała szkole nasza uczennica, absolwentka wyższej
uczelni plastycznej. Wspaniały dar serca. Niestety, jej nazwiska nie udało się
odszukać w częściowo zniszczonym tomie kroniki, natomiast kamienne dzieło
sztuki tkwi wmurowane w ścianę holu do dzisiaj.
Panta rhei. Mijają 3 lata korespondencji ze statkami
gdyńskiego armatora PLO m/s ‘Pekin’ i m/s ‘Edward Dembowski’. W efekcie szkoła
zrasta się organicznie z morzem, a mówiąc językiem uczniowskim - trwa
pasjonująca morska przygoda rozpisana na tysiąc dziecięcych ról. Niech dalej
trwa. Nie ma odwrotu od realizacji sztubackich pasji, a to może tylko cieszyć.
Dla malkontentów może to być tylko zabawa w marynarzy i niespełniony flirt z
bezkresnymi oceanami, wielką wodą, natomiast z pedagogicznego punktu widzenia
stanowi to kanwę i odważną próbę tworzenia własnego mikrosystemu pracy
wychowawczej opartego o trwałe filary - ośrodki zainteresowań. Przed nami
takiego autorskiego modelu nikt nie próbował stworzyć. Mieści się w nim pojęcie
szkoły środowiskowej, edukacja obywatelska, wychowanie patriotyczne,
estetyczne, międzynarodowe myślenie o Polaku jako pełnoprawnym Europejczyku,
etyczny wzorzec człowieka o bogatej osobowości - wrażliwego na piękno, dobro,
prawdę, sprawiedliwość, równość, braterstwo, altruizm, ale i bohaterstwo w
dniach próby, solidarność, odwaga obrony swoich racji. Nie będę silił się na
intelektualne pogłębienie tej problematyki, gdyż świadomie ograniczam się w tej
części opracowania do wiernego rejestru konkretnych faktów i dokonań jako
warunku sine qua non tworzenia modelu szkoły nietypowej, innej niż wszystkie,
bliskiej dzieciom i współczesności pedagogicznej.
20
września
Harcerski start do starań o status drużyn sztandarowych.
21
września
Wycieczka autokarowa starszej młodzieży do Szklarskiej
Poręby. Będzie tych wojaży multum, a to zasługa życzliwych zakładów
opiekuńczych szkoły, głownie miejscowego
Oddziału
Państwowej Komunikacji Samochodowej. To jeden
ze sposobów realizacji idei ruchu ekologicznego, ale też realna
możliwość zachłyśnięcia się urodą malowniczego krajobrazu, pięknem swojej
‘małej Ojczyzny’ stanowiącej cząstkę naszej wielkiej Polski. Tak - niejako przy
okazji - rodzą się szczere uczucia patriotyczne, narodowa duma, silne więzi
emocjonalne nie tylko z krajem lat dziecinnych, ale z szeroko rozumianą
Macierzą, wspólnotą wszystkich Polaków. Ktoś nazwał bolesławiecką ‘Ósemkę’
szkołą tysiąca ‘Białych Orłów’, bo rzeczywiście wizerunek naszego dumnego godła
w kształcie graficznym zapoczątkowanym w czasach piastowskich po współczesność
zdobił wiele eksponowanych miejsc w szkole. A to przecież tylko utrwalało
miłość i szacunek dla ojczystego kraju.
24 -
27 września
Czas jesiennych prac społecznie użytecznych starszej
młodzieży szkolnej dla lokalnego środowiska. Konkretnie - symbolicznie odpłatna
pomoc Państwowym Gospodarstwom Rolnym w Kraśniku Górnym i Wilczym Lesie w
wykopkach, a ściślej - zbiórce wykopanych ziemniaków. Można to traktować jako
przymus, a można też doszukać się w tym przygody przy ognisku w końcówce pracy,
kiedy piekło się smakowite ziemniaki. A zarobione wspólnie pieniądze przydały
się na kolejną atrakcyjną wycieczkę w góry Sudety. Szkoła prowadziła też
zbiórkę makulatury, w sumie oddała do punktu skupu ponad jedną tonę cennego
surowca. Miała też swój znaczący udział w porządkowaniu wojennego cmentarza i
parków miejskich. Znaleźliśmy też czas na wspólne grzybobranie oraz wycieczki
autokarowe do zamku Grodziec, Wlenia i Jeleniej Góry. Kilka klas odwiedziło
atrakcyjne lokalne fabryki ceramiczne, popularną ‘Elektronikę’ i ‘Ampułki’. Słowem
- liczy się nie tylko wiedza książkowa, ale też wartki rytm wydarzeń w całym
mieście i szerszym środowisku społecznym, gdzie uczniowie mogą przyjmować role
badaczy i odkrywców. A to daje wyjątkowo dużo osobistej satysfakcji.
26
września
Uroczyste przyrzeczenie harcerskie, wielkie święto całej
szkolnej społeczności.Dużo wzruszeń, piękne przeżycie,ogrom radości i dumy,
efektowna oprawa ceremoniału.To się długo pamięta i wspomina.
24
września
Spotkanie z Hubalczykami, podkomendnymi majora
Dobrzańskiego, postaci spopularyzowanej poprzez film i książki o bohaterskim
partyzancie-straceńcu.Prawdziwa lekcja patriotyzmu w wydaniu trzech
kombatantów,w tym dwóch mieszkańcach Bolesławca.W kronice pobyt gości upamiętnił
ich wzruszający wpis:
"Młodzieży Waszej Szkoły życzymy, aby nigdy nie zaznała
okrucieństwa wojny".
Józef
Lewandowski ‘Lech’
Jan Sztandera
Czesław Moruś
Wrzesień
1975 r
Zgłaszamy akces do ogólnopolskiego Klubu Otwartych Szkół
mających ambicje tworzenia postępu pedagogicznego. Oznacza to w praktyce wielki
trud odkrywania nowych lądów, ale nie zakładanie na skronie lśniących liści
laurowego wieńca.
26
września
Niespodziewanie otrzymujemy list z Helu od Edmunda
Szoszorowskiego, wojennego ‘Syna Pułku’, związanego z przedsiębiorstwem
rybackim ‘Koga’, który przekazuje nam ziemię z mogiły bohaterskich obrońców
półwyspu Hel przy okazji pobytu w szkole - z całym ‘morskim’ ceremoniałem.
Przybył kolejny przyjaciel i mecenas, z którym spotkamy się póżniej wiele razy.Od niego otrzymaliśmy do zbiorów sieci
rybackie, pławy,akcesoria nawigacyjne, koła ratunkowe ze statków rybackich i
inne.
2
października
Spotkanie z warszawską artystką-plastykiem Zofią Czerwosz,
która chciała koniecznie zwiedzić szkołę z Dolnego Śląska, o której czytała w
stołecznej prasie. Nie omieszkała przywieźć uczniom swojego obrazu. Galeria
mnoży swoje dzieła sztuki współczesnej.
3 i
7 października
Odwiedzają nas milicjanci z okazji swojego dorocznego
święta. Niezależnie od ustroju i kraju mundurowi u najmłodszych cieszą się
wielkim mirem.
Rok 1976
WAŻNY DZIEŃ W ŻYCIU SZKOŁY
9
maja 1976 roku
W kolejną rocznicę zakończenia II wojny światowej
bolesławiecka Szkoła Podstawowa Nr 8 otrzymuje swoje imię i własny sztandar.
Poprzedziły ten fakt rozległe i wielorakie działania
wychowawcze i organizacyjne z udziałem całej szkolnej społeczności -
nauczycieli, uczniów i rodziców.
Wszystkie klasy wybrały swoich bohaterów historycznych, a
więc postacie, które zapisały się w ojczystych dziejach wyjątkowymi zasługami,
głównie w walce o wolność, demokrację i sprawiedliwość społeczną. Dokładnie
zapoznawały się z ich biografiami i służbą pro publico bono. To była wielka
przygoda z ojczystymi dziejami i niemal detektywistycznym poszukiwaniem i
odkrywaniem nowych albo mało znanych faktów.
Dla
wielu uczniów pasjonująca, odkrywcza, samodzielna i pasjonująca praca,
najczęściej udokumentowana w albumach i wypracowaniach przekazanych w finale do
szkolnej biblioteki. Były to tacy wielcy Polacy jak Stefan Czarniecki,
Władysław Broniewski, Emilia Plater, Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz czy
bohaterowie Westerplatte, których zaprosiliśmy wcześniej na wieczór kombatanckich
wspomnień przy harcerskim ognisku. Krótko mówiąc - przygotowanie do uroczystego
dnia trwało wiele miesięcy i pozwoliło wniknąć młodym ludziom w tajniki
ojczystych dziejów pełne zagadek i tajemnic - w roli odkrywców i poszukiwaczy
skarbów. Nauka i przyswajanie wiedzy historycznej przestało być nudnym
zajęciem, przeciwnie - dla wielu stało się życiową pasją.
A teraz syntetyczny opis uroczystości z udziałem blisko 400
weteranów wojny i ponad tysiąca uczniów w galowych, w większości marynarskich
strojach, z wartami honorowymi przy pomnikach i łopoczącą na wietrze nad
głowami zebranych wielką galą banderową - jak na prawdziwym statku.
Dyrektor ZG’Konrad’ Alfred Cholewiak przekazuje szkole
sztandar ufundowany przez górników-kombatantów związanych z kopalnią rudy
miedzi.
Generał brygady Julian Paździor wbija w drzewce sztandaru
pierwszy gwóźdź pamiątkowy z wygrawerowanym własnym nazwiskiem. Czynią to
kolejno następni ważni goście znad morza /Gdynia, Gdańsk, Hel/ , reprezentanci
resortu oświaty z województwa i miasta, przedstawiciele zakładów opiekuńczych,
wojskowi, weterani. Wzbogacony i udekorowany srebrnymi plakietkami /gwoździe
pamiątkowe/ sztandar wręcza w imieniu zakładów opiekuńczych szkoły dyrektor
Oddziału PKS Michał Sawicki - z moim udziałem - uczniowskiemu pocztowi
sztandarowemu.
Ale to jeszcze nie koniec obszernego ceremoniału; czas na
symboliczne upominki i przemówienia. Miejskie Koło ZBoWiD ofiarowuje do
szkolnych zbiorów muzealnych sztandar powiatowy ZBoWiD /na tym szczeblu nie ma
już władz kombatantów/ , byli więźniowie obozów koncentracyjnych przekazują
wykonany na pasiakowym więziennym płótnie z czarną literą ‘P’ na tle czerwonego
trójkąta sztandar Związku b. Więźniów Politycznych z Bolesławca. Inspektor
Szkolny Franciszek Kalisz odczytuje akt nadania szkole imienia Bojowników o Wolność i Demokrację.W plenerze
odbywa się dekoracja kilkunastu zasłużonych osób szkolnymi medalami ‘Primi
inter Pares’ /Pierwszemu wśród Równych/ z ceremoniałem dekorowania wyróżnionych
osób przez dzieci honorowymi chustami z ręcznie wykonanym kaszubskim haftem
/zasługa ofiarnych matek uczniów i wszytą tarczą szkoły. Przy tej okazji medale
otrzymują też najlepsi uczniowie najstarszych klas, w większości aktywni
przedstawiciele Samorządu Uczniowskiego. Wręczamy gościom kwiaty, rodzi się
atmosfera wielkiego pikniku przed popisem artystycznym i wcześniejszym
otwarciem Sali ‘Białych Orłów’.
Ale to jeszcze nie koniec wielkiego
święta. Żołnierz Września 1939 roku Michał Bigosiński ofiarowuje do sanktuarium
Izby Pamięci Narodowej urnę z ziemią, na której wraz z nim walczyli bohaterscy
obrońcy Mławy. Odsłonięty zostaje pomnik ‘Żołnierza-Obrońcy Dziecka’, odczytane
też zostają życzenia otrzymane od szkoły w Helu, która zaprosiła naszą
delegację na obchody Dnia Zwycięstwa u siebie. Wysłaliśmy tam naszą delegację,
bo trudno byłoby zrezygnować z naszej uroczystości o głębokich walorach
patriotycznych. Tym bardziej, że byliśmy gospodarzami Zlotu 400 żołnierzy -
kombatantów II wojny światowej, którzy czują się uczuciowo związani z naszą szkołą
ze względu na preferencje w zakresie szeroko rozumianej edukacji patriotycznej
i obywatelskiej.
Wspólny wieczór spędziliśmy z gośćmi na pikniku pod
gwiazdami poza rogatkami miasta. Doczekaliśmy chwili, kiedy szkoła przestała
być anonimową, przeciwnie - wyeksponowała na sztandarze wiodące hasła własnej
pracy wychowawczej. Wolność i Demokracja za kilka lat miały stanowić spoiwo i
myśl przewodnią potężnego ruchu społecznego, jakim była ‘Solidarność’
9
maja
W ramach obchodu tradycyjnej w naszym mieście ‘Wiosny
Bolesławieckiej’ cały dzień świąteczny dedykowany został kombatantom, co
uwidoczniono w oficjalnych plakatach informacyjnych. Główni beneficjenci i
bohaterowie dnia prawie w zwartym batalionie przyszli do ‘swojej’ podopiecznej
szkole i tutaj towarzyszyli całej serii ważnych wydarzeń.; wręczeniu sztandaru,
nadania imienia, odsłonięciu pomnika ‘Żołnierza-Obrońcy Dziecka’, ślubowania
młodzieży. Zapisaliśmy kolejną kartę patriotycznej edukacji młodego pokolenia
Polaków w asyście pokolenia walczącego pokolenia oddającego swoją krew i życie
na frontach II wojny światowej w śmiertelnej walce z hitlerowskim okupantem.
To
był nasz dzień w historii miasta Bolesławiec.
16 -
19 maja
Gościmy 50 młodych jungów z Liceum Morskiego na pokładzie
m/s ‘Edward Dembowski’ w Gdyni. To owoc trzech lat przyjaźni z przyszłymi
wilkami morskimi. W bogatym programie spotkania nie zabrakło zwiedzania szkoły
i miasta, autokarowej wspólnej wycieczki w góry, spotkania przy ognisku. Morze
zbliża, pozwala nawiązać osobiste przyjaźnie.
Maj
1976.
Redaktor ‘Żołnierza Polskiego’ Władysław Misiołek zgłasza
naszą Izbę Pamięci do ogólnopolskiego konkursu i rywalizacji o palmę
pierwszeństwa wśród krajowych szkół.
Jak
pisze - wierzy w nasz bezapelacyjny sukces. Cóż - podejmujemy rzuconą rękawicę
i trudne wyzwanie z pełną świadomością, że oznacza to wielki wysiłek i znojną
pracę. Tyle, że my to po prostu lubimy. Jak pisze nasza wielka współczesna
polska poetka /póżniejsza noblistka/ - „Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono.”
19
maja
Spotkanie w Strachowie z pionierami radzieckiej szkoły. Jak
zawsze - ciepła słowiańska gościnność, bez słowa o polityce, za to bogata
wymiana doświadczeń pedagogicznych. Każda szkoła ma prawo być inną, przy czym
naszą uznają nasi sympatycy i przyjaciele za modelową i wzorcową. Prawda to czy
życzliwa kokieteria - nie autorski nam rozsądzać ; o tym zdecydują praca i
konkretne fakty, Pożyjemy, zobaczymy.
Otrzymujemy pocztówkę z Dakaru /port Afryki/ od naszej
uczennicy Elżbiety Kilimnik, która na zaproszenie Dyrekcji Przedsiębiorstwa
Przemysłowo - Usługowego Rybołołóstwa Morskiego ‘Transocean’ w Szczecinie
płynie w 3 - miesięcznym bezpłatnym rejsie na pokładzie naszego statku
patronackiego m/s ‘Wineta’ po wodach wokół Czarnego Lądu.To wyraz dobrej woli
firmy i osobista zasługa jej szefa mgr Alberta Grużewskiego, z którym spotkamy się
po powrocie statku z rejsu, żeby nie czekać zbyt długo - przesyłamy szkolny medal
‘Primi inter Pares’ wraz z okolicznościowym dyplomem i serdecznym listem na
adres przedsiębiorstwa z zapowiedzią przygotowanych już kolejnych odznaczeń i
wyróżnień imiennych od szkoły i miasta w dogodnym dla dyrekcji czasie. Nastąpi
to za kilka tygodni, ustalamy szczegóły ceremonii, kontaktujemy się z wyjątkowo
życzliwym nam i naszym poczynaniom Naczelnikiem Miasta, który zapowiada
uhonorowanie szefa firmy armatorskiej odznaką ‘Zasłużony dla m. Bolesławca’. Trzymam
już w biurku honorową odznakę Towarzystwa Miłośników Bolesławca i wyróżnienie
Towarzystwa Przyjaciół Dzieci /Zarządu Głównego w Warszawie/ ‘Przyjaciel
Dziecka’.
Chociaż tyle /a może aż tyle/ możemy w tej fazie owocnej
współpracy ofiarować symbolicznie naszemu morskiemu donatorowi w podziękowaniu
za piękny rejs naszej uczennicy, która póżniej pięknie opisze w kronice
szkolnej swoje wrażenia z wielkiej
oceanicznej wyprawy. Nie wyprzedzajmy jednak faktów.
20
maja
Naczelnik Miasta Wiesław Grzegorzyca na wniosek szkoły
otrzymał dwa unikatowe odznaczeni ; medal krakowskiego środowiska artystycznego
związanego z Akademią Sztuk Pięknych - ‘Mecenas Sztuki’ /wcześniej identyczny
przyznany ‘Ósemce’/ oraz medal 200-lecia Komisji Edukacji Narodowej przyznany
przez Ministra Oświaty i Wychowania. To nie był mój subiektywny wymysł, chociaż
stanowił pomysł autorski i moje uzasadnienie merytoryczne, które przekonało
adresatów i decydentów.
Konkretne zasługi to imponująca, unikatowa rzeźba
ceramiczna ‘Żołnierza-Obrońcy Dziecka’ na placu apelowym szkoły ufundowana
przez miasto, seria obrazów przekazana do galerii malarstwa im.Prof.Tibora
Csorby, zgoda na poszerzenie posesji szkoły wzdłuż ul. Słowackiego i wiele
innych. Taka pomoc uskrzydlała naszą
wyobraźnię i pozwalała programować nowe odważne inicjatywy.
Szkoła miała swój wyraz, swoje odrębne piętno, własny styl
pracy, bogatą tradycję, była mocno zakorzeniona w przyjaznym środowisku, miała
oddanych przyjaciół i donatorów na Wybrzeżu. Górnym Śląsku i w stolicy, stawała
się wzorcem dla wielu lokalnych i poza-regionalnych, odwiedzających ją
przedstawicieli różnych placówek oświatowych szkół podstawowych, ale i średnich.
Wrzesień 1976.
W ‘Przyrodzie Polskiej’ Nr 9 /miesięcznik ogólnopolski/ ukazuje się mój artykuł zatytułowany: ‘Hobby bolesławieckiej Tysiąclatki’ - z nazwiskiem współautorki Eugenii Zdobylak - nauczycielki biologii, której dorobek chciałem jednoznacznie wyeksponować. Dotyczył m.in. problematyki ekologicznej, a ta zawsze była dla mnie bardzo bliska. Cicha i pracowita nauczycielka stworzyła bogato wyposażoną pracownię z imponującym zbiorem spreparowanych okazów zwierząt lądowych i morskich - głównie darów marynarzy. Nie brakowało tu także cennych eksponatów z ‘mojej’ Puszczy Białowieskiej. Sam dorzuciłem do biologicznego skarbca drewnianą rzeźbę króla puszczy - żubra.
28 września
Uczennica Beata Winkler wygrywa zawody w pływaniu w Zielonej Górze. Jak zawsze przy uroczystych wydarzeniach spotyka się z Dyrekcją Szkoły przy herbacie i słodyczach w Klubie Neptuna wraz z opiekunką i trenerem. Następnego dnia na apelu informuję o tym wydarzeniu dwie starsze grupy wiekowe uczniów, w szkolnej gazetce ściennej ukazuje się wywiad z bohaterką dnia. Satysfakcja niewątpliwa i wieloraka…
6 października
Gość z Batumi /Gruzja, ZSRR/. Zwiedzanie sal muzealnych, spotkanie przy herbacie z samowara /gruzińskiego/ w Klubie Neptuna, barwna opowieść o tym ciekawym zakątku Europy w Sali Przyjaźni. Cenny przerywnik w szkolnej codzienności.
8 października
Kolejne spotkanie z byłą więźniarką kobiecego obozu koncentracyjnego w Ravensbruck Stefanią Tajcher. Nr obozowy 7906. Bez nazwiska za drutami. „Ludzie ludziom zgotowali ten los.” Spotkanie odbywa się w holu przed Izbą Pamięci Narodowej. Smutne w nastroju. Ale prawda historyczna ma znaczenie katarktyczne, broni świadomość słuchaczy przed opowieściami hochsztaplerów, przeinaczeniami, fałszerstwami, mitomanią. Melchior Wańkowicz napisał trafne zdanie:
„Grobowce bohaterów mogą stać się legowiskiem kundli, a ich krew spoiwem wzmacniającym mury narodowej megalomanii.”
Złotoustych pseudo-bohaterów staraliśmy się unikać w naszej szkole. Jeśli ktoś boleśnie przeżył traumę w swojej martyrologicznej biografii - mówi o tym oszczędnie, rozważnie, z zastanowieniem, zwykle bez polotu i z trudem. Tak jak czyniła to zawsze pani Stefania. Jej można było wierzyć. W kronice pozostał wyważony i pozbawiony ozdobników literackich surowy wpis: „Wielkość i mądrość człowieka polega na uświadomieniu sobie własnej małości.” To cytat z doświadczenia życiowego tej kobiety, prawdziwej nauczycielki z krwi i kości.
11 - 13 października
Tradycyjne spotkanie z ludźmi w zielonych mundurach z okazji Dnia Wojska Polskiego. Jeden dzień nie wystarcza wobec natłoku gości. Wzbogacamy się o symboliczne dary ; płk. Henryk Wawrzynowicz przekazuje do szkolnego sanktuarium ziemię spod Tobruku, Eugeniusz Stachowski, żołnierz armii gen. Andersa ofiarowuje ziemię z cmentarza polskich bohaterów spod Monte Cassino, oficer miejscowych komandosów nie zapomniał o pamiątkowych plakietkach i odznakach, żołnierz Września Michał Bigosiński oddał szkole do historycznych zbiorów IPN swój wysłużony mundur z baretkami odznaczeń. Kapitan Kazimierz Tarasiewicz w imieniu miejscowej Jednostki Wojskowej przekazał mosiężny model historycznego działa. Napłynęły liczne listy gratulacyjne połączone z bliskim już świętem Dnia Edukacji Narodowej /popularnie zwanym Dniem Nauczyciela/ m.in.z WKU w Bolesławcu, garnizonu Marynarki Wojennej w Helu i Dowództwa Śląskiego Okręgu Wojskowego we Wrocławiu, dokąd kilka dni wcześniej przesłaliśmy nasze życzenia.Rodzi się dodatkowa refleksja o wyjątkowej wartości kontaktów i współpracy z wojskiem w dziedzinie edukacji patriotycznej młodzieży.Ta instytucja służbę Ojczyźnie ma przecież wypisaną na swoich bojowych sztandarach.
14 października
Powiatowa akademia z okazji Dnia Edukacji Narodowej. Sześciu nauczycieli ‘Ósemki’ zostaje wyróżnionych Złotymi Krzyżami Zasługi ;Anastazja Dudziak, Stanisława Ligocka, Maria Mazur, Bożena Orłowska, Eugenia Zdobylak i dyrektor Paweł Śliwko. Nasze szkolne uroczystości mają mniej urzędowy a bardziej serdeczny charakter ; życzenia i kwiaty od dzieci’ piosenki i wiersze. To zupełnie wystarcza.
18 października
Uroczyste podpisanie umowy o współpracy z niemiecką szkołą w Pirnie /NRD/ - Polytechnische Oberschule. Wkrótce powstanie w szkole Sala Przyjażni Polsko-Niemieckiej im.Ernsta Thelmana przy aktywnej pomocy nowych przyjaciół. Przeżywamy wspólną akademię, zwiedzamy miasto, wymieniamy upominki, oglądamy szkolne muzea i bogate zbiory.
Bolesławieckie Święto Latawca.
Nasze latawce fruwają najwyżej, młodzi odnoszą sukcesy. Świetna zabawa na pożegnanie kolorowej jesieni.
21 - 23 października
I Morski Zjazd Patronacki w Gdyni. Po wielu latach doświadczeń instytucja patronatów doczekała się pełni praw obywatelskich. Zostałem wybrany przewodniczącym Komisji Zjazdu, która przygotowała tekst końcowej deklaracji. W tym przyjaznym dla mnie kręgu fachowców uchodziłem za eksperta o najdłuższej praktyce w dziedzinie morskiej edukacji młodzieży. Bolesławiec stawał się słynnym ambasadorem morza na Wybrzeżu, pisała o tym miejscowa prasa. Mieliśmy wywiady w telewizji. Słowem - prawdziwy sukces. Niejako przy okazji zwiedziliśmy kilka statków pod flagą gdyńskiego armatora PLO ; chlubę floty m/s ‘Stefan Batory’, m/s ‘Rabka Zdrój’, ‘m/s ‘Jan Matejko’ i m/s ‘Edward Dembowski’.Szkoda, że tylko ja reprezentowałem szumiący morzem gród nad Bobrem.
Wyprawa po żarnowiec.
Nie mieliśmy - niestety - jako szkoła nadmiaru środków finansowych, zatem szukaliśmy rozwiązań zastępczych. Z dobrym skutkiem. Chcieliśmy w trwały sposób utrwalić i ukwiecić skarpę przed gmachem szkoły, zatem zorganizowaliśmy autokarową wyprawę do pobliskich lasów po kwitnący obficie wiosną malowniczy w wielu barwach żarnowiec. Udało się, wykopaliśmy i zasadziliśmy 30 sztuk dorodnych krzewów. Wyprawą siódmoklasistów dowodził mój ówczesny zastępca dyrektora Michał Kawula, z wykształcenia i pasji przyrodnik.
8 listopada
Spacer po krzewy kaliny.Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Zaczęliśmy z Michałem snuć marzenia o baśniowym kolorowym ogródku przy szkole z mnóstwem egzotycznych roślin, barwnych i pachnących. W kolejnej wyprawie po krzewy kaliny tym razem wzięli udział uczniowie klasy VIII. Znów odnotowaliśmy pełny sukces. Przygotowałem plany budowy przy szkole wielkiej przeszklonej oranżerii, ale tego pomysłu nie udało się zrealizować. Więcej czasu zajęła mnie dobudowa skrzydła szkoły, bo to było pilniejsze zadanie. Piszę o tym w innym miejscu. Wypadła też z planu budowa krytej pływalni, chociaż udało mi się zdobyć w stolicy kompletną dokumentację takiego obiektu. Szkoda, bo była szansa na znalezienie inwestora. Dobrze, że miasto inną drogą znalazło rozwiązanie tego ważnego zwłaszcza dla młodzieży problemu. Pomogła Unia Europejska. Dzisiejszy Bolesławiecki Park Wodny ‘Orka’ może zaimponować nawet największym malkontentom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz