wtorek, 7 lipca 2015

LISTY - CIĄG DALSZY



Kochany Pawełku !

Dziś rano rozmawiałem z Min. Kuberskim bardzo przyjemnie. Zaprosił mnie na kawkę. Była mowa o tobie też. Wiedział, że tam miałeś kłopoty, że ci “próbowano podkładać nogi”, ale “za plecami” - jak powiedział. Zadziałał i i już się uspokoiło. - Dzięki Bogu. To już ja.

Serdeczne gratulacje z powodu Orderu Uśmiechu. To zapewne najmilsze, co mogą takim ludziom jak ty jesteś dać.Cieszymy się serdecznie.Przywołałem Cię myślami, które już od paru tygodni mnie namawiają do napisania. Jednak czekałem na ten artykuł, za który ci gorąco dziękuję. Jutro wysyłam go do Vac z komentarzem, bo ja nie pisałem do nich właśnie, bo czekałem na artykuł twój i w ogóle, że się odezwiesz. Zrobiłeś to w dniu dzisiejszym. Dziękuję.

Żałuję, żałujemy że nie możesz się wybrać prędko do stolicy. Jest co do odebrania i omówienia. Niektórym ofiarodawcom trzeba oficjalnie podziękować. Węgrom po węgiersku napiszę. Byłoby dobrze zaraz na firmowy papier szkolny z pieczątką i podpis byś przyłożył po dostarczeniu list. Ale nie mam takich papierków. Polakom, do Pani Szymanowskiej byłoby najpilniejsze, bo rodzinka jej nie bardzo wierzy że to na ten cel, do galerii szkolnej poszło. Przy tej okazji trzeba też /podziękować/ Pani Grunwaldowej, która pliki rysunków ofiarowała. Część oprawiłem w paspartu. Myślę, że zawsze warto wymienić parę nazwisk w listach, z kim owe dary wiszą w galerii. To moglibyśmy razem ułożyć. Węgierski może być wzorem za twoim pozwoleniem i zgodą. Ministrowi też bardzo się podobało, że w galerii są węgierskie prace. On lubi Węgrów, do ciebie ma też pozytywny stosunek. Tak wywnioskowałem. Tymczasem 2 szkoły polskie dostaną nazwę Węgrów : Rakocziego i Csombora. To był główny powód naszego spotkania. Ciąg dalszy ma być po pierwszym /dniu nowego miesiąca/.

Mam pewne propozycje też, ale to nie nadaje się do korespondencji. Piszę ci odwrotną pocztą, bo ważne żeby zaraz choć trochę /przekazać informacji/. A w ogóle powinieneś zajrzeć do pracowni na trochę dłużej, bo są nowe, a może i ciekawe rzeczy do obejrzenia. Pośpiesz się !

Trochę o nas. Po udanej wystawie, odczycie, koncercie w Zakopanem - słoneczne, udane Węgry, spotkanie z Wami i parę dni na rodzinnej ziemi uroczego Spiszu.. Kontakty i radość, ze wóz i kierowca spisali się na medal. Powrót do Warszawy, a prawie zaraz /wyjazd/ do Gdyni, gdzie Haneczka prowadziła badania, a potem pojechałem po nią i tydzień zbijałem bąki, ale trochę mnie tam w tym szpitaliku w Witominie podleczyli /masaże, balneologia itd/. Oczywiście piętrzyły się sprawy pilne i złapanie dawnego rytmu nie szło tak lekko, ale już sytuacja opanowana jako tako.

Tyle na dziś, dużo, dużo serdeczności dla Was wszystkich, dla całej szkoły i Bolesławca. Ciebie Pawełku wiesz jak gorąco ściskamy, do miłego - 

Cs. Tibor
wujek

PS. Gdyby to było możliwe, wyślij mi 2 - 3 egz. artykułu. Komu wysłałeś Ty?




Kochani Nasi,

Gratulacje najserdeczniejsze z racji Orderu - najmilszego i najcieplejszego … Cieszę się, że w pierwszej setce Kawalerów Orderu Uśmiechu jesteś i Ty i mój Kochany Mąż - należało Ci się to już dawno - a teraz powinny polecieć i inne odznaczenia.

Twoje dzieło jest dostrzegane jako wybitne.

Naturalnie kto wyrasta ponad - płaci za to. Ale że to taki porządek - to się nie przejmuj. Wychowanie przez sztukę - to bardzo wielka rzecz i pięknie ją realizujesz. A teraz jeszcze rozszerzone na Węgry - to już bomba …

Czekamy Ciebie Pawełku i Was, a tymczasem serdeczne pozdrowienia -

HCsorba

00-561 Warszawa, 23. IX. 1978

Mokotowska 26 m 64




Jak zawsze - miód spływa na serce. Jakież to niesprawiedliwe, że tacy ludzie odchodzą na zawsze…




Teraz kolej na obszerny maszynopis wielkiego, wspaniałego Przyjaciela i Patrioty Kazimierza Burży, Kleeberczyka z Warszawy. Tylko krótka rekomendacja : spotkaliśmy się pierwszy raz przy metalowej burcie olbrzymiego morskiego kolosa - statku PLO m/s “Gen. Franciszek Kleeberg” przy wodowaniu w Stoczni Szczecińskiej jako rywale - patroni tej samej jednostki pływającej. Rozstaliśmy się jako prawdziwi przyjaciele na dobre i na złe, do końca życia. On - bohaterski żołnierz armii ostatniego generała broniącego w 1939 roku wolności i honoru Polski i ja - tragiczne dziecko wojny, bezbronne, okrutnie doświadczone niewolniczą pracą przymusową w Prusach Wschodnich. Całe życie uciekałem od tych martyrologicznych wspomnień budowanych strachem, płaczem i niemocą bezbronnego dziecka. Pochodziliśmy z różnych tragicznych w swoim doświadczeniu pokoleń, ale łączył nas autentyczny patriotyzm, miłość do ojczystego kraju.

Dosłownie cytuję treść niecodziennego tekstu pisma - listu, który wręczył mi kochany druh i przyjaciel Kazimierz już po drugim spotkaniu w Gdyni, gdzie naszemu statkowi nadano imię m/s “Generał Fr. Kleeberg” , na pokładzie wręczając mnie Złotą Odznakę “Zasłużony Pracownik Morza”. To było jednym z najpiękniejszych przeżyć w moim życiu. Ma w tym swój udział także Kazimierz.

“Wrażenia i doznania oraz refleksje Kleeberczyka, uczestnika patriotycznej uroczystości z okazji 40 rocznicy śmierci Generała Franciszka Kleeberga, która odbyła się w dniu 5 kwietnia 1981 r. w Szkole nr 8 im. Bojowników o Wolność i Demokrację w Bolesławcu.

“Szkoła jest piękna i dobra, kiedy ją kochamy. I dzieci i nauczyciele.
Na najwyższą ocenę zasługuje pedagog, ale tylko doskonały i kompetentny
w swojej specjalności,ale wrażliwy, życzliwy i sprawiedliwy, zaangażowany
i rozmiłowany w swojej pracy”.
Cytat z art. “Gospodarz szkoły słońcem malowane” zamieszczonego 
w “Oświacie i Wychowaniu” nr II/1980 r. o Szkole nr 8 i jej dyrektorze
mgr Pawle Śliwko.

Głębię myśli z tego cytatu poznaje się zwiedzając tę unikalną Szkołę. Na każdym niemal kroku widzi się w niej niepowtarzalne piękno, odczuwa się gorące, wrażliwe serce jej Gospodarza. Wpatrując się w harmonijny wystrój, podziwiając wspaniałą koloraturę wnętrz poszczególnych klas-gabinetów doznaje się jakiejś tęsknoty za czymś bliskim, w czasie odległym, już nieosiągalnym, za dzieciństwem, ławą szkolną, za atmosferą radości, słońca, beztroski.
I aż palącego pragnienia !
Oby dla wszystkich polskich dzieci starczyło miejsca w takich klasach. Oby wszyscy pedagodzy i wychowawcy choć w części z podobnym zaangażowaniem i rozmiłowaniem w swej pracy oddali się dobru dziecka. Każdy polski nauczyciel powinien zwiedzić tę szkołę serca, otwartą na wszystko co mądre, piękne i życzliwe i na jej przykładzie dążyć do wdrożenia do praktyki wychowawczej te piękne ideały. A w podzięce czekać go będzie najwyższa nagroda - promienny uśmiech dziecka.
Widziałem wiele tych wyrazów wdzięczności w spojrzeniach wychowanków przeznaczonych dla Pedagoga, gdy oprowadzając nas po szkole-muzeum oddawał im głos, traktując ich jak swoich partnerów i współautorów. Oni go serdecznie kochają. I z tym szlachetnym uczuciem pójdą w dalsze życie. To one, ukochane jego dzieci szkolne, tym cennym kapitałem otrzymanym w “Ósemce” bolesławieckiej, już jako dorośli obywatele - emanować będą na innych, integrując społeczeństwo tego pięknego piastowskiego grodu. 
Dziś garną się do niego z pełną ufnością, wiarą i miłością, jutro - już jako rodzice, w rozmowie z własnymi dziećmi, z głębokim szacunkiem wspominać będą niezapomnianego, żarliwego Pedagoga, tak bardzo szczodrego w rozdziale bogactw swej pięknej duszy, jakim jest Paweł Śliwko.
Stanie się wtedy niezbędne uzupełnienie cytatu, jak następuje :
“Szkoła jest piękna i dobra, kiedy ją kochamy.
I dzieci, i nauczyciele, i rodzice …”
Właśnie rodzice powinni kochać szkołę swych dzieci, czując wdzięczność i szacunek dla pedagogów i wychowawców za ich codzienny wieloletni trud i pomoc w przełamywaniu barier niewiedzy, modelowaniu twórczych postaw patriotycznych, za trud rzeźbienia charakterów i osobowości zaangażowanych, obywatelskich. “A wówczas wychowankowie szkoły będą prawdziwymi i dobrymi Polakami, spędzą życie godnie i szlachetnie, w trudzie i znoju, na swojej ojczystej ziemi - biednej, ale własnej.”
W czasie swego pobytu w Bolesławcu doznałem wzruszeń i uczuć, które nie opuszczą mnie nigdy. Zaczęły się one potęgować już od chwili, jakże serdecznego i przyjacielskiego powitania naszej delegacji na dworcu o godz. 6,15.
Serce we mnie zadrgało, gdy już na dziedzińcu szkolnym przechodziłem obok obelisku, spowitego jeszcze barwami narodowymi, podeszło zaś do gardła, gdy wchodząc do szkoły ujrzałem wielkiego, kutego w żelazie Białego Orła strzegącego wejścia do Sanktuarium i kompozycję Znaku Pamięci Narodowej.
Przypomniało mi to, że w ciągu mego życia szczególnie trzy wartości podrywały mnie zawsze z miejsca, powodowały skurcz gardła, wprowadzały niemal w ekstazę : nagły widok Godła Narodowego, dźwięki Hymnu Narodowego i Sygnał Wojska Polskiego.
W takim nastroju słuchałem objaśnień Dyrektora Szkoły i z pietyzmem oglądałem urny z ziemią z pól bitewnych, dokumenty, symboliczne kompozycje i inne unikalne eksponaty Izby Pamięci Narodowej im. Generała Fr. Kleeberga, Salę Sztandarową Białych Orłów, a następnie bardzo ciekawe i wartościowe zbiory Muzeum Górniczego, Morskiego, Antarktydy, Klubu Neptuna - niemal z całego swiata.


Dla mnie, Kleeberczyka, na szczególne przeżycie złożyły się serdeczne i ciepłe słowa otwierającego oficjalną uroczystość Gospodarza Szkoły o Generale Kleebergu i o nas, jego żołnierzach, odczytanie obszernego telegramu od Przewodniczącego Rady Ochrony Pomników Walk i Męczeństwa - ministra Janusza Wieczorka, następnie aktu o nadaniu imienia Gen. Fr. Kleeberga Izbie Pamięci Narodowej szkoły, nazwanie jednej z ulic Bolesławca im. Generała oraz odsłonięcie kamiennego obelisku z tak pięknym napisem i tak wiele mówiącym w swej treści podpisem “Młode pokolenie Polaków”.

 
Nawiedziła mnie chwila głębokiej zadumy. - Gdzie jest moje miejsce w tej sztafecie pokoleń?
Patrzę ze wzruszeniem na pułkownika w stanie spoczynku w mundurze Powstańca Wielkopolskiego, pełniącego wartę honorową przed obeliskiem /dotyczy Henryka Wawrzynowicza - przypisek PS/, a obok stojącym w wielkim przejęciu dzieckiem szkoły - i znajduję odpowiedź. To przecież jeden z tych bohaterów Powstania Wielkopolskiego, którzy byli wzorami dla nas, młodych chłopców, harcerzy okresu międzywojennego. /Wychowywałem się w Poznańskim, tam kończyłem gimnazjum w Śremie/. To im z szacunkiem kłanialiśmy się i ich mundurom salutowaliśmy, z nimi razem maszerowaliśmy w wieczornych, przejmujących, organizowanych z pochodniami capstrzykach w wigilię Świąt Narodowych. Na grobach ich ojców i braci, towarzyszy walk, poległych bohaterską śmiercią w krwawych zmaganiach o Niepodległość Ojczyzny, składaliśmy ze czcią polne kwiaty, zaciągaliśmy warty honorowe. To oni przekazali w nasze ręce sztafetę swego bohaterskiego Pokolenia. Zbliżając się do chwili uroczystości odsłonięcia pomnika wyczuwam ciepło w spojrzeniu Starego Wiarusa. Rozpalonymi oczami dziękuję w skupieniu za tę ocenę.
Tak ! Z dumą i czystym sumieniem patrzeć mi wolno w Twe siwe oczy. Nie zawiedliśmy Was i w 1939 roku i straszliwych następnych latach. Wzmacniały nas dodatkowo słowa z Ostatniego Rozkazu Wielkiego Generała spod Kocka, jednego z pierwszych dowódców naszej wspólnej 14 Dywizji Poznańskiej : “ wiem, że staniecie, gdy będzie potrzeba …”
Tak samo gorąco kochamy następne pokolenia, a szczególnie polskie dzieci. 
I pragniemy być dla nich wzorami, takimi jakimi Wy byliście dla nas.
Ku chwale Ojczyzny, Stary Wiarusie !
Ku chwale Ojczyzny, ukochane polskie dzieci - już dziś z ostrogami Młodego Pokolenia Polaków !
Z całego serca dziękuję Im i Tobie, Drogi Przyjacielu, z krwi i kości Pedagogu - Polaku za zorganizowanie tej wzruszającej uroczystości, takie przecież trudne w dzisiejszym okresie, za to, żeście nas Kleeberczyków zaprosili, za otwarcie przed nami Waszych polskich serc, za piękną amforę z uroczym napisem, która zdobić będzie nasze muzeum w Kocku, za miłe i śliczne pamiątkowe chusty i odznaki, za niezapomniane przeżycia. Wracać będziemy myślami do nich jako do ożywczego źródła wzmacniającego nasze nadwątlone już siły, kojącego nasze dolegliwości duszy i ciała. 

Zostawiamy tutaj cząstkę naszych serc - na zawsze. 

Kazimierz Burża

Viceprezes Środowiska Kleeberczyków

Warszawa dnia 23.04.1981 r.




PS. Komentarz - od siebie. Ten list - esej to prawdziwa epopeja pedagogiczna i mądra księga o wychowaniu patriotycznym młodego pokolenia Polaków. To zarazem testament tragicznych bohaterów - żołnierzy Września 1939 roku, którzy nie złożyli nigdy broni w walce z okupantem. Jeszcze raz walczyli w Powstaniu Warszawskim.
Takich wzruszających i mądrych listów od Kazimierza otrzymałem wiele. Z największym i najgłębszym żalem żegnałem Wielkiego Przyjaciela w drodze na drugą stronę życia. Szedł traktem ciernistym, ale z otwartym sercem dla Polski. Ojczyźnie służył do końca. Cześć Jego pamięci ! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz