wtorek, 11 sierpnia 2015

SKARBY Z LAMUSA -cz. I

Korespondencja kryje w sobie ogrom wiedzy merytorycznej, ale też zdradza charakterystyczne rysy dotyczące osobowości piszącego, stanowi trwały odcisk swoistych linii papilarnych. Ma rangę dokumentu, potwierdza istnienie między ludźmi empatii, zażyłości, przyjaźni, otwiera szerokie horyzonty dla wymiany poglądów. Dziś wyrażamy swe myśli krótko i lapidarnie, nagubiły się manuskrypty,pośrednikiem międzyludzkich kontaktów stał się uniwersalny komputer, fotografia zastępuje słowo. Cóż - czasy dię zmieniają, obowiązuje prawo postępu.



Mam przebogatą kolekcję listów i pocztówek otrzymanych z wielu zakątków kuli ziemskiej, najczęściej pisanych przez marynarzy, ale także przez przedstawicieli Polonii zagranicznej urzeczonej polskim patriotyzmem nietypowej szkoły z Bolesławca. W ślad za tym wędrowały eksponaty do muzeum morskiego, przyjeżdżali też ofiarodawcy, np. ksiądz z Kanady czy wojskowi spod znaku ONZ z Bliskiego Wschodu. Oznaczało to szerokie otwarcie szkoły na świat i coraz szerszy krąg dziecięcych i młodzieżowych zainteresowań, nowe kontakty i znajomości, skuteczną efektywność pracy wychowawczej. Nauka stawała się wielką przygodą, a szkoła unikatowym uniwersytetem odkrywającym nieznane zakamarki globu, który dziś nazywamy globalną wioską. Uczniowie wysyłali nie setki, a tysiące listów, których treści nie znam /szanowaliśmy ich prawo do intymności, darzyliśmy pełnym zaufaniem, nie obowiązywała cenzura, a sposób działania był prosty i przejrzysty : informacja na cotygodniowym apelu o korespondencji z któregoś z patronackich statków, umieszczenie listu od marynarzy w gazetce ściennej na korytarzu pierwszego piętra, wyznaczenie daty wysłania zbiorczej korespondencji na adres rezydenta armatora w zagranicznym porcie lub odrębne indywidualne wysłanie listów przez zainteresowanych uczniów/. Ta forma kontaktów w pełni zdawała egzamin.



Zacytuje jedynie kilkanaście listów w całości lub we fragmentach, bo wszystkich po prostu nie da się zmieścić w blogu czy wydawnictwie z uwagi na ich mnogość. Przypominam, że dotyczy to epoki przedkomputerowej, ale zagubiły się na stałe manuskrypty. Królowały maszynopisy, kilka z nich załączam po zeskanowaniu, co potwierdza ich autentyczność.


Korespondencja z egzotycznym łowcą piranii z Wenezueli /Ameryka Południowa/, który przekazał szkole pięknie spreparowane okazy fauny, w tym drapieżne piranie, żółwie i małego krokodyla. 

Caracas, 27 sierpnia 1969 r.

Szanowny Panie Kierowniku !

Przepraszam za tak długie milczenie i jednocześnie dziękuję za pamięć i ostatnią pocztówkę. W związku ze zbliżającym się początkiem nowego roku szkolnego przesyłam dla wszystkich, zarówno grona nauczycielskiego z Panem na czele, jak i wychowanków szkoły, najserdeczniejsze życzenia powodzenia w pracy i nauce.

Ja osobiście planowałem w tym roku spędzenie paru miesięcy u nas w Kraju, niestety jak do tej pory nic z tego nie wyszło. W obecnej fazie moich czynności zawodowych trudno mi było oddalić się z Wenezueli na dłuższy okres czasu, a krótko

terminowe wakacje nie opłacają mi się ze względu na szalenie wysoki koszt przelotu z Ameryki Południowej do Polski. Nie wiem jeszcze czy nie uda mi się “wyskoczyć” na parę miesięcy w okresie świąt Bożego Narodzenia , ale raczej wolałbym odłożyć przyjazd do wiosny - mówiąc szczerze - obawiam się trochę gwałtownej zmiany temperatury w okresie zimowym.

Praca moja tutaj płynie normalnym trybem. Obecnie jest u nas tutaj pora dżdżysta, a więc stale deszcze, powodzie, co bardzo utrudnia mnie połów i suszenie ryb. Praktycznie o tej porze roku w Interiorze poruszać się można wyłącznie drogą wodną. Ostatnio pojawił się w miesięczniku “Kontynenty” /wydanie lipcowe/ reportaż na temat połowu i preparowania piranii. Jest bardzo dobrze napisany i zgodnie z prawdą, tak że polecam go wszystkim, których ten temat mógłby interesować. Zawiera on dokładne szczegóły zwyczajów i życia piranii, stosunkowo mało znanych, a więc i bardzo rzadko dostępnych w literaturze naukowej.

W okresie mojego następnego pobytu w Kraju chciałbym zwiedzić niektóre obszary Ziem Zachodnich, specjalnie stron górzystych, tak że może losy mnie rzucą gdzieś w okolice Bolesławca. Naturalnie pragnąłbym bardzo Pana poznać osobiście i zwiedzić szkołę, o ile naturalnie ten okres nie zbiegnie się z wakcjami, kiedy z pewnością jest ona zamknięta.

Pozdrawiam Pana serdecznie wraz z gronem nauczycielskim i młodzieżą i łączę wyrazy głębokiego szacunku.

Z. Milko


Jeszcze raz wracam do odręcznego manuskryptu dra Bronisława Miazgowskiego, którego imię nosiło Muzeum Morskie bolesławieckiej Tysiąclatki z numerem 8 w herbowej tarczy. Tym razem list został wysłany z Warszawy i napisany czytelnym, starannym pismem. To prawdziwa perła w moich zbiorach.


Warszawa, 28. vii. 75

Nowolipki 24 m 88

Szanowny i Drogi Panie,

Jestem w Polsce już od 22 VI, byłem m.in. 3 dni we Wrocławiu w ramach spotkania polonijnego, ale nie było czasu na skontaktowanie się z Panem. Jestem wciąż bardzo zajęty, likwiduję ostatnie swoje polskie sprawy /bibliotekę przede wszystkim/, ale - jak zapowiedziałem - gotów jestem przyjechać na 2 - 3 dni do Bolesławca. Przyjechałbym 29 sierpnia po południu lub wieczorem /chyba samolotem do Wrocławia, bo to mniej męczące, zostałbym w Bolesławcu przez sobotę i niedzielę. Wtedy dzieci będą wolne, dorośli też. jeżeli zorganizuje Pan z nimi spotkanie. Ale przyjadę przede wszystkim do dzieci i do Pana. Proszę o informację, jak się jedzie z Wrocławia do Bolesławca, czy to daleko, jaka komunikacja? Pociąg, autobus?

Jak Pan sobie wyobraża mój pobyt w Bolesławcu? Oprócz rozmowy mogę im przeczytać trochę prozy i kilka wierszy./Dr B. Miazgowski miał swój znaczący dorobek literacki - przypisek PS/.Gdyby było spotkanie autorskie z dorosłymi - mogę im przeczytać trochę prozy, jeżeli zechcą - to i wiersze, ewentualnie - jeżeli ich to zainteresuje - opowiedzieć o Instytucie. Oczekuję Pańskich propozycji.

Może jest Pan na urlopie i list ten będzie na Pana długo czekał. W razie konieczności proszę wysłać telegramem / … / czy i kiedy mam przyjechać? To jedyna okazja, bo jest to zapewne mój ostatni pobyt w Polsce. 

Łączę pozdrowienia i uścisk dłoni
dr B. Miazgowski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz